Reklama

Prymas Tysiąclecia w oczach środowiska "Tygodnika Powszechnego"

Niedziela Ogólnopolska 36/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jako eklezjolog i autor prac naukowych o Prymasie Wyszyńskim, chciałbym się choć trochę odnieść do dyskusji miesięcznika Znak na temat Prymasa Tysiąclecia pt. Strażnik tradycji czy wizjoner, z udziałem Haliny Bortnowskiej, Stanisławy Grabskiej, ks. Adama Bonieckiego, Bohdana Cywińskiego, Wojciecha Wieczorka i Stefana Wilkanowicza, pod kierunkiem Jarosława Gowina. Dyskusja ta ma też swoje publicystyczne pokłosie w kilku sierpniowych numerach Tygodnika Powszechnego. Reprezentuje ona środowisko Tygodnika Powszechnego, Znaku, Więzi i niektórych Klubów Inteligencji Katolickiej. Całość tę nazwijmy umownie "Znakowcami", dla uproszczenia. Ludzie ci należą do najwybitniejszych i w przeszłości ogromnie zasłużonych publicystów laikatu polskiego o określonym profilu, polskiego inteligenckiego katolicyzmu "otwartego". Dyskusję o Prymasie Wyszyńskim, głównie w aspekcie kościelnym i duszpasterskim, znacznie mniej politycznym i społecznym, trzeba uznać za bardzo pożyteczną. Ale wzbudziła ona w kręgach klasycznego Kościoła polskiego znaczny niepokój, zwłaszcza gdy po Rzymie krążą plotki, że beatyfikacja kard. Wyszyńskiego ma być stopowana z powodu jego rzekomego "nacjonalizmu".
Z tego względu pominę tu ciekawe i słuszne uwagi o kard. Wyszyńskim obojętne dla jego beatyfikacji, a zajmę się niektórymi ważniejszymi wypowiedziami krytycznymi, które wydają się mieć coś z postmodernizmu i drapieżności Boya-Żeleńskiego. Przy tym trzeba zwrócić także uwagę, że różne zarzuty pod adresem kard. Wyszyńskiego uderzają rykoszetem również w Prymasa Glempa, w Kościół polski w ogóle, no i w Jana Pawła II. Zarzuty zebrał względnie syntetycznie ks. Adam Boniecki: "Natomiast pozostały pewne negatywne skutki tego ( ocalenia Kościoła, wiary, Polski): religijność emocjonalna i socjologiczna, nurt narodowo-katolicki, fakt, że na pobożność większy wpływ mają Licheń czy Nasz Dziennik niż Katolicki Uniwersytet Lubelski...". Dosyć podobnie pociągnął potem Stefan Wilkanowicz, mówiąc, że "po jego śmierci uniwersalną religię miłości zaczęto przerabiać na ksenofobiczną religię plemienną; teraz czeka nas etap trudnego oczyszczania polskiego chrześcijaństwa z tych pogańskich naleciałości". Otóż w jednej i drugiej wypowiedzi zawarty jest atak na wiązanie chrześcijaństwa z narodem polskim i kulturą polską, na patriotyzm, rzekomą ksenofobię wobec Wschodu i Zachodu, na katolicyzm masowy i ludowy, na autorytatywność Kościoła katolickiego, a przede wszystkim jest to atak na rzekomy " antysemityzm" kard. Wyszyńskiego i całego Kościoła polskiego, o czym świadczy wyraźny zarzut "zamilczania Jedwabnego" (H. Bortnowska).
Bardziej otwarcie niektórzy dyskutanci zarzucają Prymasowi Tysiąclecia budzenie religijności emocjonalnej, płytki kult maryjny, również zresztą "zbyt emocjonalny", i rzucenie idei "niewolnictwa Maryi". Tymczasem jak pogłębić kult Maryi poza po prostu miłością ku Niej? "Pogłębili" ten kult teologowie zachodni tak, że po Soborze Watykańskim II na długie lata zanikła w ogóle mariologia i kult Matki Bożej bardzo osłabł w całej kulturze euroatlantyckiej. Idea zaś " oddania się w niewolę miłości Maryi" wywodziła się jeszcze od Ludwika Marii Grignion de Montfort (1673-1716) i częściowo także od Wilhelma Józefa Chaminade (1761-1850) oraz od kilku innych mariologów francuskich z czasów porewolucyjnych. Przede wszystkim "oddanie się w niewolę miłości" jest metaforą idealizującą. Pamiętam, jak wówczas denerwowali się także liczni księża, zanim zrozumieli duchową subtelność i kontekst życiowy tej idei. Zarzut emocjonalizmu religijnego stawiał też zmarły niedawno, wybitny socjolog religii, ks. Władysław Piwowarski, mój kolega z KUL-u, ale to była raczej jego złość, że tej emocjonalności nie daje się ujmować naukowo, bo pracowano na dawnej metodzie Francuza - Gabriela Le Bras, który w religijności uwzględniał tylko poglądy i praktyki. Tymczasem religijność bez żadnej emocji jest martwa.
Był też głos, jakoby kard. Wyszyński kiedyś komuś groził, że za nieposłuszeństwo "go zniszczy" (S. Grabska). To zabrzmiało tak, jakby groził śmiercią. Trzeba to jednak widzieć w kontekście walki o życie Kościoła. Prawdą jest, że Prymas wymagał od ważniejszych członków Kościoła, żeby podporządkowali się jego głównej strategii. I skarżyli się na to księża nieraz. Ale w sytuacji śmiertelnego zagrożenia Kościoła, a wraz z nim i narodu polskiego, sama Opatrzność dała człowieka mocnego, twardego, władczego. Nie sądzę, by abulik czy dyskutant był na jego miejscu lepszy.
Ktoś skarży się, że Prymas długo nie chciał wprowadzić po Soborze trzech rzeczy: Mszy św. twarzą do ludzi, tekstów polskich i duszpasterstwa małych grup - to ostatnie miał popierać dopiero K. Wojtyła. Jednak tutaj nie wolno ferować sądów radykalnych. Tak kazała roztropność. Księża podzielili się w tej sprawie. Gdzie indziej na tym tle powstały potężne rozłamy: lefebryzm, zbanalizowanie liturgii i ruchy sekciarskie małych grup. Po Soborze powstało na świecie ponad siedem tysięcy synkretyzmów chrześcijańskich (w Polsce m.in. "Pojednanie", odłamy "Odnowy w Duchu Świętym" i inne), a po daniu zielonego światła dla niektórych ruchów charyzmatycznych napływają ciągle setki protestów ze strony biskupów diecezjalnych, że rozpada się Kościół i zakony. Kard. Wyszyński przeprowadził nas nie tylko przez "Morze Czerwone", ale i przez różne bagna chaosu i nieładu.
Wydano dużo surowych sądów historyczno-kościelnych. Że słaba była katecheza w ogóle i nie katechizowano dorosłych - a czy to takie łatwe w czasach prześladowań? Że księża stosunkowo liczniej kolaborowali ze służbami tajnymi niż świeccy - a kim były same te służby, może duchownymi? Że Wyszyński za mało ufał laikatowi w Kościele - w państwie policyjnym to nie takie proste; w Niemczech na pięciu teologów świeckich trzech jest do gruntu skłóconych z Kościołem, tu trzeba długich tradycji. Że Jan XXIII był bardzo postępowy, bo zwołał sobór - tymczasem po wojnie przygotowywał sobór już Pius XII, ale musiał zrezygnować, bo nie było odpowiedniego klimatu na świecie, czy przez to był "niepostępowy"? Że list biskupów polskich do Niemców w 1965 r. był dziełem Prymasa - ściśle biorąc, było to dzieło abp. Bolesława Kominka z Wrocławia. Że Kościół nasz był zamknięty przed Zachodem - ale Zachód był wówczas bardziej komunistyczny niż my, przy tym zachwycał się komunizmem (np. P. Teilhard de Chardin). Że poseł Znaku Stanisław Stomma w donosie do Watykanu przeciwko kard. Wyszyńskiemu wykazał "miłość do Kościoła" - może i Kościół miłował, ale według wiedzy księży, wtedy, w owym liście sugerowano zabranie Wyszyńskiego z Polski do Watykanu, bo "był przeszkodą w normalizacji stosunków między państwem a Kościołem w Polsce". Prawdą jest natomiast, że Wyszyński nie chciał nuncjatury w Polsce, bo nasze doświadczenia w tym względzie były od czasu Antoniego Possevino w XVI wieku jak najgorsze.
Podobnie atakowany jest w dyskusji program duszpasterstwa jako "chybiony": niski poziom katechezy, niedocieranie do dorosłych, programy odgórne, zabijanie inicjatywy księży, zaniedbanie ekumenizmu, nadmierna centralizacja władzy w Kościele, paternalizm wobec wiernych, zła "konstrukcja Konferencji Episkopatu" (H. Bortnowska, S. Grabska), choć statut dla naszej Konferencji Episkopatu został opracowany przed dziesięcioma niespełna laty przez zespół pod kierunkiem bp. T. Pieronka i uzyskał zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej. Nasze szanowne panie wszystko doskonale wiedzą, szkoda tylko, że nie mają władzy nad Kościołem. Kiedy po śmierci kard. Wyszyńskiego pytano ks. Józefa Tischnera, czy on lub kto inny zostanie prymasem, odpowiedział: "Jedno jest pewne, nie zostanie nim Halina Bortnowska". No i wykrakał.
Charakter czysto liberalistyczny mają wypowiedzi, że można "w sposób przemyślany wybierać sobie z dogmatów wiary", no i z wartości etycznych, jak z menu (H. Bortnowska, B. Cywiński). " Są dogmaty - mówił Cywiński - które mnie samemu nic nie mówią i mnie nie obchodzą". Według S. Wilkanowicza, przed 50 laty rekolekcjonista, ks. Marian Lewandowicz, wypowiedział kluczowe zdanie dla chrześcijaństwa: " chrześcijanin to taki człowiek, który czuje się osobiście związany z Chrystusem". Tymczasem Prymas Wyszyński miał ten osobisty wymiar usunąć w cień. Mój Boże! Przecież to zdanie oderwane od Kościoła tchnie czystym, sekciarskim, subiektywistycznym indywidualizmem. Musi być ono wmontowane w obiektywne chrześcijaństwo. Dalej podnosi się, że w Kościele jest miejsce dla pytających, wątpiących, grzesznych, " innych" itd. To prawda, ale nie tylko dla nich, na nich Kościół się nie kończy. Do Kościoła należą także wierzący, niewątpiący, szlachetni, święci, niekonwertyci, "normalni". Kościół nie jest śmietnikiem ludzkim, jest Ciałem Chrystusa i Ludem Bożym. I są obiektywne i pewne kryteria przynależności do niego: wiara, sakramenty, posłuszeństwo, miłość.
Prof. Jacek Woźniakowski zabawił się w psychoanalizę ( TP, 26 sierpnia br.). Dlaczego Prymas Wyszyński tracił zaufanie do przyzwoitych przecież i lojalnych "Znakowców"? Miałby to być, mianowicie, " psychologiczny transfer" głębokiego żalu do Episkopatu, że się go wyrzekł w 1953 r., a następnie, że Prymas wolał "potulne" poglądy " paxowców" w dziedzinie doktryny społecznej Kościoła i nie chciał " pięknie się różnić" ze Znakiem. Przy tym założeniem jest, oczywiście, że sami "Znakowcy" byli - i są - idealni i święci, no i występują w roli wizjonerów i wieszczów Kościoła polskiego i całej Polski. Tymczasem taka psychoanaliza czyni z Wyszyńskiego niemal przypadek kliniczny. Wielki i sławny Profesorze, czy tak można pisać? A co do owego głośnego i bolesnego dla wszystkich odżegnania się Episkopatu od swego Prymasa: Pamiętam, zaczynałem wtedy studia doktoranckie na KUL-u. Wszyscy - studenci, księża i chyba ogół wiernych - byliśmy źli na Episkopat. Mówiliśmy sarkastycznie, że dla ugody z ateistami Episkopat gotów jest wydać list pasterski, że "Boga nie ma". Ale jest poważne pytanie: Czy było inne wyjście dla Episkopatu co do aresztowania Prymasa? Władze sowieckie, posługujące się zresztą w dużej mierze Żydami, już prawie zniszczyły Kościoły we wszystkich krajach ościennych. A u nas zagroziły, że usuną większość biskupów, rozwiążą KUL i większość seminariów duchownych oraz resztę innych szkół katolickich, wszystkich kleryków wezmą na kilka lat do wojska, rozwiążą zakony (jak w Czechosłowacji), na parafie nałożą zabójcze podatki, jak to wcześniej robiono w Rosji. Kto z ludzi odpowiadających za los Kościoła chciałby spokojnie ryzykować?
W rezultacie metoda redukcjonistyczna od następnika do poprzednika odkrywa w głębi wielu wypowiedzi omawianego środowiska, także dawniejszych, specyficznie liberalno-demokratyczny, globalistyczny i niemal postmodernistyczny obraz Kościoła w ogóle, a zwłaszcza w Polsce. Według tego - Kościół winien być właściwie bez hierarchii, " sobornościowy" (A. S. Chomiakow), jeśli już rządzony, to przez inteligencję świecką, kapłani byliby jedynie do posług liturgicznych. Doktrynalnie byłby to Kościół niemal klubo-kawiarniany, salonowy, dyskusyjny, indywidualistyczny, subiektywistyczny, wyrastający jedynie z osobistego dialogu z Bogiem, bez autorytetu wiary z góry, prywatny. Musi on być abstrakcyjny, kosmopolityczny, antynarodowy (z wyjątkiem Żydów katolików). Najlepszymi jego członkami mieliby być wątpiący, wiecznie poszukujący, wielcy grzesznicy, konwertyci, różni osobowościowi ekscentrycy. Ludzie normalni i tzw. lud mieliby tworzyć jedynie tło dla różnych samozwańczych "ojców Kościoła". Podobnie na plan dalszy musiałby zejść Kościół sakramentalny, doktrynalny i soteryjny.
Muszę powiedzieć, że my, starsi księża polscy, bardzo cenimy, szanujemy i podziwiamy ludzi ze wspomnianych środowisk. Przyznajemy także, że i w tej dyskusji wnieśli oni dużo ożywienia do publicystyki kościelnej. Czasy nieustających panegiryków kościelnych, bez wspominania Boga, muszą minąć. Ale zmęczyła nas już też, narastająca od roku 1989, jakaś drapieżność i agresja wobec wszystkiego, co polskie, tradycyjne i klasyczne. Ktoś odpowie, że to tylko inne, niepozłacane widzenie polskości, przede wszystkim uniwersalizujące. Ale nam się wydaje, że to poszło za daleko, aż do przekroczenia granic etyki chrześcijańskiej, do przekreślenia wspólnej nam macierzyńskiej polskości, z której wyrastamy. Nie żyjemy w abstrakcji kosmopolitycznej. Właściwa krytyka naszych postaw, wad i zacieśnień winna być rzeczowa, spokojna, a nade wszystko fachowa i naukowa. Różne "popisowe" czy wręcz urazowe sądy o Polsce i wielkich Polakach mogą sobie padać przy kawie, ale nie mogą być głoszone ex cathedra w publicystyce. Jest to nieodpowiednie zwłaszcza w czasie, kiedy mnożą się działania, na wielu płaszczyznach, zmierzające do skolonizowania Polski.
Trzeba przede wszystkim odrobiny pokory i rezygnacji z powszechnej nieomylności. Kilkakrotnie w dyskusji mówiono, że typowi Polacy nie słuchają w niczym nauczania papieskiego, a jakiemu to tygodnikowi Jan Paweł II zrobił wyrzut w specjalnym liście, że "osłabła tam miłość do Kościoła"?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny Kmieć

2024-04-14 14:19

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja Heleny Kmieć

Ogłaszam decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Sługi Bożej Heleny Agnieszki Kmieć, wiernej świeckiej - czytamy w dokumencie podpisanym przez Metropolitę Archidiecezji Krakowskiej.

Abp Marek Jędraszewski wydał edykt zachęcający wiernych do przekazanie do Kurii Metropolitalnej w Krakowie, jakichkolwiek dokumentów, pism, zdjęć, pamiątek lub wiadomości dotyczących Heleny Kmieć.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję