W brewiarzowej Godzinie Czytań z czwartku XV tygodnia jest
niezwykły tekst z Pierwszej Księgi Królewskiej (22, 1-38), który
warto gruntownie rozważyć. Wielu bowiem, nawet pobożnych ludzi, żyje
w kłamliwym przekonaniu i mylnych stereotypach, jakoby Stary Testament
był księgą pozbawioną Dobrej Nowiny, pełną okropnych rzezi, przeróżnych
dewiacji i powszechnego bałwochwalstwa. Stąd też obraz Boga Starego
Przymierza wydaje się być mocno skrzywiony. Nic bardziej błędnego;
Stary Testament jest Księgą niekończących się cudów, pasmem udanych
i skutecznych interwencji Boga w historii. Te, które zostały spisane,
stanowią prawdziwy katechizm wiary, na którym całe pokolenia uczyły
się trudnej sztuki nadziei i nawrócenia.
Omawiany fragment dotyczy czasów trudnych, być może nawet
trudniejszych niż nasze!
Grzech podziału, karmiąc się ludzką pychą, niszczy najwspanialsze
dzieła Bożych i ludzkich rąk. Ktoś powiedział, że wielkie imperia
są za duże, żeby mógł je zniszczyć ktoś z zewnątrz, dlatego upadają
i giną od sił odśrodkowych, od wewnętrznej słabości.
Wspaniałe niegdyś królestwo Dawida i Salomona uległo
podziałowi na Izrael ze stolicą w Sychem, Judę ze stolicą w Jerozolimie
i Syrię ze stolicą w Damaszku. Syria, mówiąc językiem koszykarskim,
będzie swoistym "obrotowym". Będzie rozdawać karty dla skłóconych
w regionie marionetkowych państewek, które często będą zawierać sojusze,
nierzadko jedno przeciw drugiemu. Nieustanna rywalizacja o względy
podstępnego wroga jest w istocie samobójczą grą. Tekst ukazuje konsultacje
wojenne, a konkretnie moment decyzji o wyprawie w celu odbicia okupowanego
przez Syrię miasta Ramot w Gileadzie. Było to jedno z trzech "miast
ucieczki", które nie kto inny, tylko sam Mojżesz wyznaczył jako azyl
dla tych, którzy popełnili nieumyślnie zbrodnię, aby mogli się schronić
przed wszechobecnym duchem zemsty. W tych "oazach miłosierdzia" oskarżeni
czekali na sprawiedliwy sąd, często doznając aktu łaski. Władza nad "
miastami ucieczki" dawała swoisty prestiż i aurę łaskawcy. Król judzki
Jozafat prowadzi rozmowy dwustronne z królem Izraela, Achabem. Sztaby
wynajętych ekspertów i pochlebców, których motywuje wszystko, tylko
nie racja stanu, wszystko, tylko nie dobro wspólne, tworzą intelektualne
zaplecze tych rozmów. Ich nie trzeba przekonywać do "sensowności"
pomysłów królewskich.
Pozorna lojalność wobec władzy jest w istocie przejawem
konformizmu, który nie pozwala mówić trudnej prawdy. Wszystko jest
widziane tylko w kategoriach ludzkich i ziemskich. Wszystko wydaje
się logiczne, uzasadnione i dużo prostsze niż jest.
Król Jozafat, nie bez wahania, wyraża swoją gotowość.
Sugeruje tylko, aby zapytać jeszcze Boga. Co powie Bóg? W istocie,
to pytanie jest ciekawe zawsze, niezależnie od kontekstu. Co powie
Bóg? Ale wolę Boga odczytują i interpretują ludzie - samorodni doradcy,
pyszałkowaci rzeczoznawcy i fałszywi prorocy (w liczbie czterystu). Tu działa "magia liczb". Przedkładają królowi jednogłośną opinię: "
Wyruszaj, a Bóg wyda w twoje ręce twoich nieprzyjaciół!". Cóż za
jednomyślność! Skąd ta pewność? Skąd to przekonanie? Tego doradcy
nie mówią. Dla Jozafata owa jednomyślność, owa "poprawność polityczna"
wydaje się jakoś podejrzana. Chce wyczerpać wszystkie możliwości
poszukiwania woli Bożej: "Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka
Pańskiego, abyśmy mogli przez niego zapytać?". Indagowany Achab każe
przywołać proroka Micheasza, ale od razu zastrzega: "To wywrotowiec,
dziwak i oszołom. To chodzący frustrat. Mówi inaczej, niż bym chciał.
Nie trafia w oczekiwania społeczne. Nie mówi nic konstruktywnego,
tylko biadoli i straszy. A nam potrzeba entuzjastów, ludzi otwartych,
z jakąś wizją. Nam potrzeba optymizmu i pozytywnego myślenia". Przywołany
Micheasz to prawowierna mniejszość. Stając w opozycji do króla i
fałszywych proroków, wypowiada proroctwo: "Ujrzałem całego Izraela
rozproszonego po górach, jak owce bez pasterza, i Pan rzekł: ´Nie
ma nad nimi pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu´. Dlatego
słuchaj wyroku Pańskiego! Pan rzekł: ´Kto zwiedzie Achaba, aby poszedł
i poległ w Ramot w Gileadzie?´. I rzekł duch stanąwszy przed Panem:
´Ja go zwiodę, wyjdę i stanę się duchem kłamstwa w ustach wszystkich
jego proroków´. Wówczas rzekł: ´Możesz zwieść, to ci się uda. Idź
i tak uczyń!´. Dał więc Pan teraz ducha kłamstwa w usta tych wszystkich
twoich proroków. A na ciebie Pan ma zesłać nieszczęście". Takie proroctwo
musiało zadziałać. Musiało też mieć swoją cenę. Prorok zostaje wtrącony
do lochu, ale to nie on zginie. Zginie król i bardzo wielu niewinnych
ludzi. Prorok ocaleje i będzie to znak jego prawdomówności i wiarygodności.
Bitwa, na którą Achab wyprawi się jakby na przekór wszystkiemu, mimo
proroctwa i mimo życzliwych napomnień, skończy się totalną klęską.
Jak zauważa natchniony autor Księgi Królewskiej, "psy zlizały krew
Achaba z jego rydwanu, a nierządnice umyły". A jeszcze smutniejsze
jest to, że Achab miał syna (Ochozjasza), który jako następca powtórzył
wszystkie grzechy ojca i po dwuletnim panowaniu umarł w opinii zdemoralizowanego
bluźniercy.
Długa to historia i smutna. Ale dla nas ma bardzo głęboki
sens! Kto dzisiaj ma władzę? Prezydent, premier, rząd, parlament,
rady nadzorcze, kasy chorych, fundusze, agencje - od złych skojarzeń
robi się człowiekowi źle i przykro! Ale władzę ma także każdy z nas.
To władza jednego głosu, ale zsumowana przekłada się na większość
i mniejszość reprezentowanych i nie reprezentowanych, uprawnionych
i nie uprawnionych. A kim są dzisiejsi nasi doradcy, nasi zausznicy,
nasi pochlebcy? Kto kształtuje naszą świadomość? Kto kształtuje naszą
wrażliwość etyczną i estetyczną? Kto kształtuje naszą moralność?
Kto formuje lub deformuje nasze sumienia? Kto intelektualnie wykoślawia
i zwyczajnie ogłupia? Kim są Twoi osobiści doradcy? Eksperci gminni
i unijni, globaliści, postmoderna, "autorytety", domownicy Wielkiego
Brata, ludzie Dwóch światów, Amazonki, scenarzyści reality show,
bezwstydne feministki, kochający inaczej, masoni, gadające głowy.
Kto jeszcze? A Kościół, jak Micheasz, ma słuchać tego, co mówi Bóg,
i głosić całą Jego prawdę bez przemilczeń i niedomówień. Radykalnie
i konsekwentnie. I nieważne, jakie będzie miał w sondażach notowania.
Będą niskie. Muszą takie być. Będzie mniejszością, ale z charakterem
i jakością. Nie będzie dla wszystkich, ale dla tych, którzy naprawdę
chcą. Nie musi go nikt słuchać, każdy może robić, co chce, jak Achab.
Ważne, żeby pamiętał, że Kościół go upomniał. To znaczy - zrobił
swoje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu