Reklama

Jubileusz Księdza Biskupa Jana

Niedziela szczecińsko-kamieńska 27/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Biskup dr Jan Gałecki jest najstarszym czynnym biskupem archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. W czerwcu br. obchodził dwa jubileusze: 70.urodziny i 45-lecie święceń kapłańskich

BOGDAN NOWAK:- Proszę powiedzieć, jakimi drogami Bóg prowadził Ekscelencję do Seminarium gorzowskiego, w jaki sposób znalazł się Ksiądz Biskup na Ziemiach Zachodnich, komu zawdzięcza swoje powołanie, kto udzielił święceń kapłańskich w gorzowskiej katedrze?

BISKUP JAN GAŁECKI: - Uczęszczałem do Gimnazjum w Makowie Mazowieckim i jeszcze w trakcie nauki wraz z dwoma kolegami postanowiłem wstąpić do seminarium duchownego. Nawet nie dokończyliśmy edukacji w gimnazjum i już w roku 1950 udaliśmy się do Słupska, do Niższego Seminarium Duchownego. Tam po dwóch latach zdałem maturę i pojechałem do Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu-Gościkowie, które utworzył ówczesny Administrator Apostolski - ks. inf. Zygmunt Szelążek. Na Ziemiach Zachodnich brakowało księży, dlatego swoją decyzją chciałem tę chrześcijańską potrzebę wypełnić. Na pierwszy rok studiów zgłosiło się wówczas stu maturzystów z całej Polski. Filozofię studiowałem w Paradyżu, a teologię - w Gorzowie. 23 czerwca 1957 r. otrzymałem upragnione święcenia kapłańskie z rąk pierwszego biskupa gorzowskiego Teodora Benscha. Jestem najgłębiej przekonany, że na moje powołanie kapłańskie wpłynęła religijna atmosfera domu rodzinnego. Rodzice sami przygotowywali mnie do pierwszej spowiedzi i Komunii św. Działo się to bowiem w okresie hitlerowskiej okupacji, a Niemcy rozstrzelali naszego Księdza Proboszcza, kościół został na długie lata zamknięty. Ze znajomości katechizmu przeegzaminował mnie inny ksiądz przybyły dyskretnie do domu. Odprawił u nas Mszę św., a ja wraz z moją koleżanką cierpliwie klęczałem, czekając na swoją pierwszą Eucharystię. Dopiero po wojnie było mi dane przystąpić do uroczystej Pierwszej Komunii św. w kościele. Wtedy wszyscy uzmysłowiliśmy sobie, co to znaczy brak posługi kapłańskiej w życiu praktykującego katolika. W niedzielne przedpołudnie klękałem do rodzinnej modlitwy, łącząc się z wszystkimi, którzy w tym czasie mieli szczęście uczestniczyć w ofierze Mszy św. W tym czasie właśnie rodzice nie pozwalali mi pójść nawet do kolegi, bo był to święty czas łączności duchowej z wszystkimi biorącymi udział we Mszy św., bądź w domowych modlitwach. Dopiero po południu wychodziło się na spotkania z kolegami.

Byłem ministrantem, należałem też do krucjaty eucharystycznej. Do naszej parafii przyjechał na wizytację Ksiądz Biskup. Po Mszy św. poprosił nas, ministrantów, na rozmowę do plebanii i wręczył nam obrazki religijne i zapytał nas, kto zamierza zostać w przyszłości księdzem. Ja nic nie odpowiedziałem Biskupowi, bo wcale wtedy nie byłem przekonany, że obiorę drogę życia kapłańskiego. To spotkanie z Biskupem zrelacjonowałem potem swojej mamie. Ona nic wtedy nie odpowiedziała. Sądzę, że od tego biskupiego pytania, kto zostanie w przyszłości kapłanem, zaczęło się w moim sercu formować powołanie do stanu duchownego. Już wtedy rozumiałem, jak wielki jest głód duszpasterskiej służby wśród "owiec pragnących mieć swojego pasterza". Zapewne Bóg tak kształtował moje wnętrze, bym został Chrystusowym kapłanem.

- W latach 1957-74 był Ksiądz Biskup duszpasterzem na terenie rozległej administracji gorzowskiej, a potem diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Nikt z biskupów szczecińskich nie zna lepiej Pomorza Zachodniego od Ekscelencji. Jakie to były placówki duszpasterskie i jakie doświadczenia z tej posługi kapłańskiej wniósł Ksiądz Biskup do swej późniejszej misji biskupiej?

- Moją pierwszą placówką duszpasterską była parafia pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze, której proboszczem był wtedy ks. Wincenty Kowalski, więzień Dachau, bardzo gorliwy i szlachetny kapłan, okazujący ojcowską troskę o nas, wikariuszy i parafian. Kazań nie głosił wiele, najczęściej można go było spotkać z brewiarzem w ręku i w konfesjonale. Nawet poprosiłem go, by był moim stałym spowiednikiem, na co wyraził zgodę. Bardzo ceniłem sobie jego nauki i wskazania, które były tak ważne na początku mojej kapłańskiej drogi. Kiedy po latach do tej zielonogórskiej parafii przybyłem na jej jubileusz już jako biskup, przypomniałem wszystkim zebranym świątobliwą postać nieżyjącego już proboszcza, stawiając go za wzór wszystkim kapłanom. W 1959 r. zostałem przeniesiony do parafii pod takim samym wezwaniem, ale do Szczecina-Niebuszewa. Tutaj pierwszym proboszczem był Iwowiak ks. Władysław Nowicki, który też okazał się naszym bardzo życzliwym ojcem duchowym, kapłanem modlitwy i tak chętnie słuchającym spowiedzi św. Po dwóch latach pracy duszpasterskiej i katechizowania zostałem przeniesiony ponownie do Zielonej Góry (wraz z księdzem proboszczem W. Nowickim) do parafii pw. św. Jadwigi. Każda parafia to dla mnie nowe doświadczenie duszpasterskie. Później przypadło mi pracować w mniejszych placówkach duszpasterskich, kolejno: w Drawnie i potem w Szczecinku. Wreszcie powołany zostałem na notariusza w Kurii Biskupiej w Gorzowie Wielkopolskim. W 1971 r. Biskup Ordynariusz mianował mnie proboszczem parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata w Stargardzie Szczecińskim, ale przez prawie dwa lata władze państwowe nie chciały zatwierdzić mnie, ani nowo utworzonej parafii mariackiej. Było to dla mnie i społeczności stargardzkich wiernych bardzo upokarzające. Na szczęście znów zwyciężyło dobro i stosowne nominacje państwowe nadeszły.

- Na początku 1974 r. Radio Watykańskie podało radosną wiadomość, iż papież Paweł VI mianował proboszcza parafii stargardzkiej - ks. Jana Gałeckiego Biskupem Tytularnym Maiuki i ustanowił go biskupem sufraganem w Szczecinie. Konsekrował Księdza, wynosząc do pełni kapłaństwa, Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. Jak wtedy tę godność przyjął Ksiądz Biskup? Czy Rodzice Ekscelencji mieli szczęście uczestniczyć w tej uroczystości w odbudowywanej katedrze szczecińskiej?

- Pierwszy biskup szczeciński Jerzy Stroba zaprosił mnie do Kurii Biskupiej i wręczył pismo Prymasa Polski zapraszające na rozmowę do Gniezna. Było to 1 lutego 1974 r. Kiedy zjawiłem się w prastarym Gnieźnie, Ksiądz Kardynał powiedział mi, że papież Paweł VI wyniósł mnie do godności biskupiej, czyniąc mnie sufraganem młodej szczecińsko-kamieńskiej diecezji. Ksiądz Prymas postawił mi pytanie, czy przyjmuję tę godność. Odpowiedziałem: "Zawsze szedłem tam, gdzie posyłał mnie Kościół. Jeżeli Pan Bóg, Ojciec Święty, Prymas Polski i Biskup diecezjalny życzą sobie pełni mojego kapłaństwa, to tę zaszczytną i odpowiedzialną godność przyjmuję". Wówczas kard. S. Wyszyński przekazał mi odpowiedni dekret papieski. Jednocześnie oznajmił, że nie czekając na bullę ze Stolicy Apostolskiej, mogę już przyjąć sakrę biskupią, ale muszę znaleźć sobie trzech konsekratorów. Szybko na to zareagowałem: " Jednego konsekratora już mam, a dwóch pozostałych wkrótce przedstawię" . Na to Prymas: "A kogo już ksiądz ma?". "Uważam, że głównym konsekratorem będzie Ksiądz Prymas!". Sługa Boży popatrzył na mnie i zapytał: " A dlaczego to ja mam nim być?". Natychmiast spokojnie odrzekłem: " Mam kilka powodów, po pierwsze: Ksiądz Prymas jest metropolitą dla naszej diecezji szczecińsko-kamieńskiej, po drugie: jestem pierwszym wychowankiem gorzowskiego Seminarium Duchownego, który został biskupem, i po trzecie: jestem pierwszym sufraganem nowo powstałej diecezji szczecińsko-kamieńskiej". Taka argumentacja przekonała Prymasa Tysiąclecia. Wyjął kalendarz i zaproponował niedzielę, 17 marca 1974 r., na dzień mojej sakry biskupiej. Prosił, bym jeszcze ten termin uzgodnił ze swoim biskupem. Ksiądz ordynariusz Jerzy Stroba był bardzo zadowolony z zaproszenia Prymasa Polski do Szczecina na moją sakrę, bo - jak powiedział: "Niezwykle ważny jest w tych latach każdy oficjalny przyjazd Prymasa na Ziemie Zachodnie". Wkrótce pojechałem do swoich ukochanych Rodziców, by podzielić się z nimi niezwykłą wiadomością, iż papież Paweł VI mianował mnie biskupem. Mama przyjęła tę papieską decyzję ze łzami w oczach. Wtedy uzmysłowiłem sobie, że kapłaństwo zawdzięczam cichej, pokornej, modlitewnej i ewangelicznej postawie swoich Rodziców, a najbardziej Matce. Rodzice wzięli bezpośredni udział w moim przyjęciu sakry biskupiej w katedrze pw. św. Jakuba, udzieliłem im też swojego pierwszego biskupiego błogosławieństwa. Moimi konsekratorami byli: Prymas Polski oraz dwaj księża biskupi: Wilhelm Pluta i Jerzy Stroba.

- Jaka jest to diecezja? Czy na przestrzeni lat zmieniła się religijność na "ziemiach po wiekach odzyskanych", czy system totalitarny uczynił mocne spustoszenia w ludzkich sercach, czy diecezjanie po 1989 r. potrafią właściwie korzystać ze swobody religijnej i umiejętnie odczytywać naukę Kościoła i Ojca Świętego?

- Wiele zmieniło się w tej diecezji na korzyść. Tuż po wojnie było tu bardzo mało księży. Odkąd zostałem biskupem, w czasie wizytacji wnikliwie czytałem kroniki parafialne, bo jest w nich zawarta prawda o tamtych pionierskich czasach, gdy kapłan odprawiał Mszę św. na wsi raz na miesiąc albo jeszcze rzadziej, np. z okazji dorocznego odpustu. Przypominam sobie, iż w tym czasie jeden z księży z Towarzystwa Chrystusowego jechał pociągiem do Gryfic w niedzielę celebrować Mszę św. W Płotach ludzie zatrzymali pociąg, wiedząc, że jedzie nim kapłan i poprosili go, by najpierw odprawił Mszę św. dla nich. Tak też ten ksiądz uczynił i dopiero potem maszynista znów przyjechał, by parowozem zawieźć duchownego do Gryfic, gdzie odprawił Najświętszą Ofiarę. Jest to też dowód na to, jak katolicy pragnęli czynnego udziału we Mszy św., sakramentów świętych, obecności kapłana w ich codziennym życiu, umocnienia duchowego w trudnych czasach powojennych. W okresie wojny wiele kościołów zostało zniszczonych. Także w okresie systemu komunistycznego wiele świątyń rozebrano i pod pretekstem odbudowy stolicy - cegły z nich wywożono do Warszawy. Tylko w powiecie kamieńskim w ten sposób zrujnowano kilkanaście kościołów! Po 1989 r. prawie wszystkie kościoły na terenie naszej diecezji zostały odbudowane. Diecezjanie bardzo szanują biskupów, kapłanów - odczuwam to w czasie licznych wizytacji. W ich rodzinach dzieci wychowuje się po chrześcijańsku. Trzeba podkreślić ogromną, wieloraką rolę Kościoła na Pomorzu, przede wszystkim - misję integracyjną, o czym mówiłem już przed ćwierć wiekiem na spotkaniu z władzami państwowymi w Warszawie".

- Dumą Kościoła szczecińskiego jest Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, nazwane przez Księdza Kustosza Sanktuarium Słonecznej Królowej. To przecież sam Papież Jan Paweł II 11 czerwca 1987 r. na Jasnych Błoniach dokonał koronacji figury Matki Bożej Fatimskiej. Ksiądz Biskup często odwiedza to miejsce kultu maryjnego. Czy Jego Ekscelencja nie uważa, iż na Pomorzu Zachodnim ciągle jest mało miejsc pielgrzymkowych podnoszących kult maryjny w stosunku do pozostałych diecezji Polski?

- Cieszę się wraz z mieszkańcami archidiecezji, że Matka Boża obrała sobie osiedle Słoneczne za kolejne miejsce swego kultu w figurze fatimskiej, tak jak to stało się w Lourdes czy w Fatimie. To jest wyraźny znak ingerencji Bożej Opatrzności, że Jej figurę koronował przed prawie 15 laty sam Ojciec Święty Jan Paweł II, któremu Ona sama uratowała życie w zamachu 13 maja 1981 r. Warto przypomnieć, że bezpośrednio po koronacji na Jasnych Błoniach Matka Boża Fatimska nie mogła jeszcze zamieszkać w Sanktuarium na o. Słonecznym, bo dopiero trwała budowa Jej domu. Wtedy bp Kazimierz Majdański zarządził peregrynację koronowanej Figury Maryjnej po dekanatach diecezji, nim nastąpiło Jej uroczyste wprowadzenie do Sanktuarium. Obecny Ksiądz Kustosz buduje wraz z parafianami piękną bazylikę przy Sanktuarium. To też jest wyraz wiary i przywiązania ludzi do Kościoła i szerzenia kultu maryjnego. Fatimskie Sanktuarium jest licznie odwiedzane przez mieszkańców Szczecina, archidiecezji oraz pątników z całej Polski i świata. Ja też tu często modlę się przed Jej figurą. Ostatnio byłem, by podziękować Niepokalanej za odzyskane zdrowie po pobycie w szpitalu, gdyż uważam, że to właśnie Jej pośrednictwu zawdzięczam szczęśliwy powrót do pełnej sprawności fizycznej i umysłowej po przebytej operacji. Jestem zbudowany tym, że zastałem sporą grupę modlących się z różańcem w ręku, wpatrzonych w Jej Matczyne Oblicze. Kult Fatimskiej Pani nieustannie rozwija się na o. Słonecznym. Ale mamy też inne, nowo powstałe, bądź po wiekach wskrzeszone sanktuaria maryjne na Pomorzu: w Siekierkach - Nadodrzańskiej Królowej Pokoju, w Resku, w Brzesku i w Trzebiatowie. Szczególnym kultem cieszą się jeszcze dwa inne sanktuaria: Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu i Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie.

- 28 czerwca minie 30. rocznica erygowania diecezji szczecińsko-kamieńskiej, w której Jego Ekscelencja najdłużej służy jako biskup. Co było największą radością w ciągu tego okresu?

- Papieska decyzja o ustanowieniu diecezji szczecińsko-kamieńskiej była dla nas, kapłanów i wiernych, największą radością. Proboszczowie z całej diecezji wzięli udział w starannym przygotowaniu ingresu pierwszego polskiego biskupa do katedry szczecińskiej, ja - jako proboszcz stargardzki też w to przedsięwzięcie się zaangażowałem. Mając świadomość, że w tej historycznej uroczystości wezmą udział tysiące diecezjan, zaproponowaliśmy bp. J. Strobie, by postawić ołtarz polowy przed katedrą, aby tłumy mogły uczestniczyć w tej wyjątkowej Najświętszej Ofierze, Ksiądz Biskup jednak uważał, że ingres powinien odbyć się w katedrze, a nie pod katedrą. Biskupa wprowadza się do jego kościoła, czyli katedry, a nie pod katedrę. Nastroje panujące wtedy były nawet bardzo skrajne wskutek mylnej propagandy przeciwników Kościoła. W czasie prób akustycznych jeden z księży był w tym czasie u pobliskiego fryzjera, a ten słysząc odliczanie w trakcie próby mikrofonów, powiedział: "Otworzę okna, bo chyba katedrę będą wysadzali w powietrze". Nie jest tajemnicą, że były zamiary wysadzenia w powietrze ruiny szczecińskiej katedry pw. św. Jakuba. W czasie ingresu Prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński wygłosił pamiętne słowa: "Kościół nigdy się nie spóźnia! Jeżeli władze ustaliły między sobą granice i to zostało zalegalizowane, to natychmiast Ojciec Święty utworzył diecezję i mianował biskupa ordynariusza. Potem odbudowano katedrę, powstało Wyższe Seminarium Duchowne. Trwa nieustanny rozwój naszej diecezji, w której dane mi jest pracować od samego początku.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Klinikę Budzik dla dorosłych opuszcza dwoje pacjentów!

2024-04-18 14:19

[ TEMATY ]

klinika

PAP/Albert Zawada

Dyrektor Kliniki Budzik dla dorosłych prof. Wojciech Maksymowicz przekazał w czwartek, że dwoje chorych, po ponad rocznym leczeniu i rehabilitacji, opuszcza klinikę. 18 kwietnia w Polsce obchodzony jest Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce.

Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce ma na celu lepsze zrozumienie problemów pacjentów w stanie śpiączki, a także pomoc w stworzeniu systemu, pozwalającego na wybudzanie pacjentów ze śpiączki w każdym możliwym przypadku. Ponadto obchody Dnia Pacjenta w Śpiączce mają przyczynić się do zwiększenia społecznej świadomości istnienia problemu pacjentów znajdujących się w tym stanie.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak rozpoznać oszusta?

2024-04-19 08:48

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Zaczęło się dość zwyczajnie – od zakupu żelazka w jednym z domów handlowych. Piękne, błyszczące, z obietnicą trwałości i gwarancji. Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała te obietnice. To moje doświadczenie stało się punktem wyjścia do głębszej refleksji o tym, jak w naszym świecie pełnym najemników i chwilowych obietnic trudno jest znaleźć prawdziwą odpowiedzialność i wsparcie.

Porównuję to do sytuacji duchowej, w której wielu mówi, że nie potrzebujemy wiary, religii, czy duchowych wartości, skupiając się wyłącznie na edukacji i umiejętnościach praktycznych. Jednak gdy życie stawia nas przed trudnymi wyzwaniami, okazuje się, że brak tych wartości odczuwamy najbardziej. W odcinku opowiem także o Sigrid Undset, noblistce, która mimo ateistycznego wychowania, odnalazła swoją duchową drogę, co znacząco wpłynęło na jej życie i twórczość.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję