Atak czeczeńskich terrorystów na moskiewski teatr zakończył się śmiercią ponad 100 niewinnych ludzi; nie zabili ich terroryści - zabiły ich interweniujące rosyjskie służby specjalne użytym do obezwładnienia terrorystów gazem: nie wiadomo, ilu spośród ponad 300 Rosjan, przebywających jeszcze w szpitalach, przeżyje zatrucie gazem.
Już w swym pierwszym oświadczeniu, tuż po ataku, prezydent Rosji Władimir Putin dał wyraźnie do zrozumienia, że pertraktować z terrorystami nie zamierza. Tym samym zajął wobec stosowanego przez terrorystów szantażu stanowisko podobne do stanowiska zajmowanego przez władze Izraela: z terrorystami nie negocjuje się, nie ulega się ich żądaniom, terrorystów się zabija. Rosyjska akcja pokazała jednak, że dla władz rosyjskich życie niewinnych zakładników jest "kwestią wtórną"... Pokazała też, że - podobnie jak w przypadku katastrofy okrętu podwodnego "Kursk", nie mającej nic wspólnego z terroryzmem - władza nie zawaha się przed kłamstwem, krętactwem i lekceważeniem tak opinii publicznej, jak dotkniętych nieszczęściem obywateli, byle tylko osłaniać własne błędy, własną niekompetencję, własne pochopne decyzje. Cieniutka jest ta wolnościowo-demokratyczna politura, którą powleczono rosyjskie życie polityczne...
Współczesny terroryzm polityczny polega na stawianiu żądań politycznych, popartych groźbą zabicia niewinnych ludzi w przypadku niespełnienia tych żądań. Bez względu na to, czy żądania te są słuszne, czy niesłuszne - jest metodą niegodziwą, gdyż cel nie powinien uświęcać środków. Mordowanie niewinnych ludzi dla osiągnięcia niechby i słusznych celów politycznych jest odrażające. Jednak obronę konieczną przed terroryzmem, podejmowaną przez legalną władzę, powinna w sposób maksymalny cechować troska o życie i zdrowie niewinnych zakładników. Co więcej - jest sprawą polityków podejmować działania na rzecz likwidacji przyczyn i powodów terroryzmu na tyle, na ile jest to możliwe. Dotykamy w ten sposób problemu, na który nie da się zamknąć oczu, gdy mowa zarówno o politycznym terroryzmie czeczeńskim, jak i palestyńskim.
Dla terrorystów czeczeńskich i palestyńskich ideowym uzasadnieniem ich aktów przemocy jest cel polityczny: własne, niepodległe państwo. Deklaracja narodów zjednoczonych, akceptowana przecież przez wszystkich członków ONZ, uznaje to prawo narodów do samostanowienia. Jednakże zarówno w przypadku narodu czeczeńskiego, jak i narodu palestyńskiego państwa zrzeszone w ONZ i innych organizacjach międzynarodowych niewiele czynią, by wywierać presję tak na Rosję, jak i na Izrael, aby Czeczeni i Palestyńczycy uzyskali własną państwowość. Co więcej - obydwa te narody od wielu, wielu lat doświadczane są polityką faktów dokonanych, stosowaną wobec nich przez potężniejszych sąsiadów: wysiedlenia, eksterminacja ludności, jawne lub skryte akty ludobójcze... Czeczeni i Palestyńczycy mają więc prawo czuć się kompletnie opuszczeni przez "cywilizowany świat", przyzwalający - dla politycznych interesów - na ich powolną marginalizację, o ile wręcz nie na zagładę. Co więcej - odnieść można wrażenie, że nawet gdyby narody te nie żądały dla siebie niepodległości i państwowości - nadal poddawane byłyby dyskryminacyjnej polityce potężniejszych sąsiadów...
Taka sytuacja rodzi i umacnia postawy skrajnie zdeterminowane, "gotowe na wszystko". Ale nawet taka tragiczna sytuacja - jeśli patrzeć z chrześcijańskiego punktu widzenia - nie usprawiedliwia i nie uzasadnia sięgania po terror; jednak ten sam moralny punkt widzenia nakazuje wymagać od odpowiedzialnych polityków wpływowych państw, aby właśnie ich potężne wpływy używane były dla krzewienia sprawiedliwego ładu międzynarodowego, sprawiedliwego także dla narodu czeczeńskiego i palestyńskiego. Niestety, nie da się powiedzieć, że politycy europejscy, rosyjscy i amerykańscy zrobili również wszystko dla sprawiedliwego ładu na Kaukazie i na Bliskim Wschodzie: wobec Czeczenii "nowa" Rosja stosuje starą, imperialną politykę, znaną z czasów tak carskich, jak sowieckich, a polityka brutalnych faktów dokonanych stosowana przez Izrael wobec narodu palestyńskiego (wbrew znanym rezolucjom ONZ!) ekscytuje arabski terroryzm. To z kolei daje powód dla jeszcze silniejszych "akcji odwetowych", przez co spirala przemocy rozkręca się, zbierając coraz większe żniwo pośród niewinnej ludności...
historia poucza, że walka z organizacjami terrorystycznymi wymaga wprowadzenia w ich szeregi własnej agentury. Carska policja polityczna "Ochrana" sama zakładała organizacje terrorystyczne, aby lepiej penetrować antycarską opozycję: organizacje te organizowały nawet zamachy na... carskich urzędników, aby lepiej uwiarygodnić się w opozycyjnych kręgach. Kiedy przed wyborem Putina na prezydenta w Moskwie wyleciał w powietrze blok mieszkalny - o co obwiniono "terroryzm czeczeński" - uporczywa plotka głosiła, że było to dzieło rosyjskich służb specjalnych: Putin zyskiwał pretekst do twardej rozprawy z Czeczenią. W niedawnym wywiadzie z Jasirem Arafatem - przywódcą palestyńskim, opublikowanym w Rzeczpospolitej, mówi on, że "palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas jest kontrolowana przez izraelski wywiad Mosad"...
Bez względu na to, jaka jest prawda - za zjawiskiem współczesnego terroryzmu politycznego kryje się i walka służb specjalnych różnych krajów, nie ustająca bynajmniej w czasach pokojowych, w czasach politycznego odprężenia.
Jedno zdaje się oczywiste: sprawiedliwy pokój dla narodu czeczeńskiego i dla narodu palestyńskiego pozbawiałby ruchy i organizacje terrorystyczne ideowego "alibi" dla ich działalności, podcinał silne korzenie, z których ten polityczny terroryzm wyrasta. Dążenie do ustanowienia takiego sprawiedliwego pokoju, zgodnego z prawem międzynarodowym i jednakowo równo traktującego pod względem prawnym te małe narody wobec ich silnych sąsiadów - to właśnie czynnik walki z terroryzmem, jakże istotny!
Stara to prawda, że za brak wyobraźni lub brak odwagi polityków - rachunki płacą niewinni ludzie. Atak na World Trade Center w Nowym Jorku i atak na teatr w Moskwie przeprowadzili, oczywiście, terroryści; mniej już oczywiste, czy zupełnie sami, czy z dyskretną pomocą tych czy innych służb specjalnych; całkiem niejasne, czy Waszyngton dał Rosji wolną rękę w Czeczenii, w zamian za wolną rękę w Iraku... Ale i coraz bardziej staje się oczywiste, że wobec tych dwóch narodów - Czeczenów i Palestyńczyków uchylono normy prawa międzynarodowego, stosując już wyłącznie "rację nagiej siły".
Pomóż w rozwoju naszego portalu