Przeczytałam właśnie całą "Niedzielę" - tematy różnorodne. Chcę i ja podzielić się własnymi refleksjami. Pierwszy temat - utajnienie spraw w samorządach. Pracuję od wielu lat w UG i zajmuję się gospodarką
gruntami, sprawami komunalnymi i ochroną środowiska. Traktują mnie tu jak przysłowiową czarną owcę i trzymają tylko ze względu na moją wiedzę i brak innych, odpowiednich ludzi. W samorządach utajnia się
dosłownie wszystko - uchwały, ustawy, budżet i co tylko możliwe, bo: "Im mniej ludzie wiedzą, tym łatwiej jest nimi rządzić". Miałam okazję uczestniczyć w RG - ręczę za to, że radni w 80% uchwalają ustawy,
nie wiedząc, o czym są. Kiedyś zapytałam z przerażeniem przewodniczącego - a była to bardzo ważna sprawa - czy radni aby na pewno wiedzą, za czym głosują. Na co mi odpowiedział: "I o to chodzi!". Zbliżają
się wybory samorządowe (list otrzymaliśmy przed wyborami - przyp. A.) - istny cyrk. Kandydaci na radnych i wójtów w ścisłej tajemnicy zgłaszają swoje kandydatury. Ustawa dotycząca ordynacji jest do wglądu
wyłącznie panów: sekretarza, wójta i 1 (jednego!) członka komisji gminnej. Nam, pracownikom, nie wolno jej udostępniać. W komisjach są "swoi" ludzie (żadne losowanie), wszędzie w urzędach zatrudnia się
tylko "swoich" lub ich krewnych i znajomych. Tak jest nie tylko u nas, ale też w starostwie, urzędzie marszałkowskim i w innych gminach. Jak jednostki słabe mogą sobie poradzić z całą tą machiną, która
tak dobrze zadomowiła się u nas po upadku "Solidarności" i nas, ludzi wierzących? Dziękuję Bogu za naszego Papieża - módlmy się, aby jak najdłużej mógł prowadzić nasz Kościół. Szczęść Boże!
Krystyna
Nie udało się tego listu wydrukować przed wyborami samorządowymi, i tylko możemy mieć nadzieję, że jednak po wyborach zmieni się coś w tych zastałych układach i porządkach. Przede wszystkim swoich przedstawicieli powinni "rozliczać" ich wyborcy, i od tego trzeba zacząć. Każdy kandydat miał jakiś program, który pozwolił mu na wygranie wyborów. Teraz jest pora zapytać o realizację. Wiem, że to jest trudne i wszyscy przyzwyczaili się do sytuacji, ale to nie powód, by jej nie zmieniać. Skorzystam tu z przykładu może odległego, ale wiele mówiącego i przekonującego. Jak wiemy, jedną ze statuetek Oscara w USA otrzymał ostatnio czarny aktor Denzel Washington. Wiele było hałasu, że jest to dopiero drugi czarny aktor w historii kina z podobnym wyróżnieniem. A co na to on sam? Wyznał, iż nie uważa, aby jego nagroda mobilizowała innych czarnoskórych aktorów. Oto fragment wypowiedzi tego aktora, zamieszczonej w jednym z pism zajmujących się omówieniami filmów: "To niewielka statuetka, nie pokładam w niej dużych nadziei i nie sądzę, abym w jakiś sposób wpłynął na innych czarnych aktorów. Nie wolno siedzieć i czekać na szansę, trzeba samemu działać". I to jest najprostsza recepta na wiele naszych bolączek. Demokracja to nie tylko narzędzie w rękach rządzących, to też narzędzie w naszych rękach, bo od nas zależy, komu powierzymy rządzenie. Nie sprawdził się, do wymiany! Ale, niestety, nie wszyscy czują oddech wyborców na swoich plecach i stąd tyle biedy i narzekania. Nawet Oscar nie pomoże, jeśli postawimy go na półce i będziemy się w niego tylko wpatrywać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu