KATARZYNA BIAŁKOWSKA: - Jak doszło do powstania szkoły katolickiej w Wierzbiu?
DYR. ANNA RZYMKOWSKA: - Jestem przekonana, że powstanie naszej - katolickiej - szkoły to realizacja planu Bożego. Bóg tak pokierował działaniami wielu ludzi, nawet niechętnie nastawionych do szkoły w Wierzbiu, że ich czyny i decyzje doprowadziły do jej przekształcenia w szkołę katolicką. Władze Gminy Kutno, likwidując w roku ubiegłym szkołę samorządową w Wierzbiu, najbardziej przyczyniły się do powołania naszej, katolickiej, placówki oświatowej. Duże znaczenie miała również postawa mieszkańców. Kiedy bowiem stworzyła się szansa powołania szkoły katolickiej, to niemal wszyscy rodzice poparli ten pomysł i zadeklarowali chęć posyłania do niej swoich dzieci. Myślę, że Bóg wynagrodził lokalną społeczność szkołą katolicką za wieloletnią pomoc szkole i zaangażowanie w batalię o jej utrzymanie.
- Czy ktoś jeszcze przyczynił się do powołania Waszej szkoły?
- Szansę, jaką stworzyły swoimi decyzjami władze
samorządowe, pomógł nam wykorzystać ks. prałat Stanisław Pisarek,
dziekan kutnowski. Jest on proboszczem parafii św. Wawrzyńca, na
terenie której znajduje się Wierzbie i wielkim przyjacielem szkoły.
Gdyby nie jego pełne wiary i determinacji zaangażowanie w ratowanie
naszej szkoły, to nie byłoby szkoły katolickiej w Wierzbiu.
Ogromną rolę odegrał również ks. Stanisław Gancarek -
prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich z Częstochowy,
który od samego początku zaufał nam i zaangażował się bardzo w batalię
o utworzenie szkoły katolickiej w Wierzbiu. Istotne znaczenie miała
także pomoc ze strony biskupa łowickiego Alojzego Orszulika, który
wsparł nas swoim autorytetem w najważniejszym momencie zmagań o szkołę
oraz obdarzył wielkim zaufaniem, przyznając naszej placówce tytuł
szkoły katolickiej, jeszcze przed jej oficjalnym otwarciem, co poczytujemy
sobie za wielki zaszczyt i zobowiązanie zarazem.
- Jak ocenia Pani funkcjonowanie szkoły po pierwszym roku jej działania?
- Początki były bardzo trudne: byliśmy pionierami, jeśli chodzi o oświatę katolicką na naszym terenie, a spraw organizacyjnych było wiele. Bardzo dużo pomogli nam: Kuratorium Łódzkie, wizytator Urszula Kłys-Kowalczyk, Stowarzyszenie Przyjaciół Szkół Katolickich z Częstochowy i dyrektorzy innych szkół katolickich. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego musieliśmy dokonać wymiany pokrycia dachowego na budynku szkoły i niezbędnej modernizacji jego wnętrza, nie posiadając żadnych pieniędzy na ten cel. Jednak dzięki Opatrzności Bożej i pomocy ze strony: ks. Stanisława Pisarka, Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich z Częstochowy, firmy Florian Centrum S.A. oraz lokalnej społeczności udało się wykonać ten remont jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego 2001/2002.
- A jak się układa Wasza współpraca z władzami Gminy Kutno?
- Niestety, pomimo deklarowanej życzliwości dla nas ze strony władz samorządowych, zablokowały one przepływ należnej nam ministerialnej subwencji oświatowej za okres od września do grudnia 2001 r., co postawiło nas w dramatycznej sytuacji i zagroziło bytowi szkoły. Zabrakło bowiem pieniędzy na wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem szkoły. Nauczyciele przez trzy miesiące nie otrzymywali należnych im poborów, a autobusy MZK w Kutnie dowoziły uczniów do szkoły na warunkach kredytowych. Jednak dzięki opiece Matki Bożej, która jest patronką szkół SPSK, oraz życzliwości wielu wspaniałych ludzi, którzy pośpieszyli nam wtedy z pomocą, udało nam się jakoś przetrwać. W szczególności pragnę tu podziękować: ks. Stanisławowi Gancarkowi, ks. prałatowi Stanisławowi Pisarkowi, Józefowi Szubskiemu - dyrektorowi MZK w Kutnie, Akcji Katolickiej z parafii św. Wawrzyńca w Kutnie oraz kutnowskim miejskim i powiatowym radnym AWS. Mimo pozytywnej dla nas opinii prezesa Regionalnej Izby Obrachunkowej w Łodzi, interwencji Rzecznika Praw Dziecka i poparciu mediów w sporze z władzami gminnymi, do chwili obecnej nie przekazano nam subwencji oświatowej za 2001 r., co bardzo utrudnia funkcjonowanie i rozwój szkoły.
- Pani Dyrektor, czym różni się Wasza szkoła od innych placówek oświatowych?
- W myśl hasła naszego Stowarzyszenia, które brzmi: " Kształcimy, aby wychowywać", kładziemy w swojej pracy szczególny nacisk na wychowanie uczniów w duchu patriotyczno-religijnym. Nie zaniedbując przekazywania wiedzy, uczymy ich, jak być dobrym chrześcijaninem i Polakiem oraz odnoszenia się do drugiego człowieka z życzliwością i szacunkiem. Dlatego w naszej szkole nie ma żadnych zjawisk patologicznych. Pomimo, iż trafiły do nas również dzieci z tzw. rodzin niewydolnych wychowawczo, nie mamy większych kłopotów wychowawczych z nimi. Staramy się zapobiec złu poprzez modlitwę i osobiste rozmowy z wychowankami, a w sytuacjach najtrudniejszych korzystamy z pomocy pedagoga szkolnego.
- Jaką widzi Pani przyszłość szkoły katolickiej w Wierzbiu?
- Przekonani o opiece Matki Bożej nad naszą szkołą od września br. otwieramy Gimnazjum Katolickie w Wierzbiu, do którego mamy na dzień dzisiejszy zapisanych blisko 20 uczniów. Ponieważ radykalnie wzrosła liczba uczniów w szkole podstawowej, z 52 w czerwcu 2001 r. do 94 w chwili obecnej, a zapisy do obu szkół trwają nadal, więc zmuszeni byliśmy do podjęcia decyzji o rozbudowie szkoły. Powstał Społeczny Komitet Rozbudowy Szkoły w Wierzbiu i wykonano już wizję architektoniczną nowego obiektu szkolnego. Jesienią tego roku, wraz z oficjalnym otwarciem Gimnazjum Katolickiego, planujemy poświęcenie kamienia węgielnego pod nowe budynki: gimnazjum, sali gimnastycznej i kompleksu żywieniowego. Rozpoczniemy także prace budowlane. Mając świadomość, że ogrom potrzeb związanych z rozbudową szkoły przekracza możliwości finansowe lokalnej społeczności, liczymy bardzo na pomoc ze strony wszystkich, którym zależy na rozwoju oświaty katolickiej w Polsce. Jestem pewna, że i tym razem Dobry Bóg i Matka Boża, poprzez działania ludzi nam życzliwych, pomogą w realizacji tych ambitnych planów. Z góry, w imieniu całej społeczności szkolnej, serdecznie dziękuję za każdą pomoc. Bóg zapłać.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu