Reklama

Bój z Boyem

Od kilku dni w krakowskich lewicowo-liberalnych mediach, z „Gazetą Wyborczą” na czele, trwa zmasowana nagonka przeciw radnym Ligi Polskich Rodzin, którzy ważyli się sprzeciwić projektowi nadania jednemu z gimnazjów imienia Tadeusza Boya-Żeleńskiego.

Niedziela Ogólnopolska 39/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Patron szkoły to osoba, która ma być wzorcem osobowym dla uczniów, ukazującym drogę rozwoju do pełni człowieczeństwa, kształtowania charakteru i postaw życiowych. Patron powinien więc być postacią harmonijną, jasno wskazującą młodym ludziom właściwy kierunek, w którym powinni zmierzać przez życie. Stąd rozważając kandydatów na patronów instytucji takiej, jaką jest szkoła, należy uważnie rozpatrywać nie tylko niektóre, bardziej znane ich dokonania, ale również ich całościową wizję świata i wynikającą z niej działalność.
Istnieje dziś tendencja do przemilczania i odsuwania w cień postaci historycznych, które mogą być narodowymi i chrześcijańskimi wzorcami wychowania, na rzecz promocji osób, którym bliższy był kosmopolityzm i wolnomyślicielstwo, a nawet antypolonizm i wojujący ateizm. W tej tendencji mieści się zarówno proklamowanie 2004 r. „rokiem Witolda Gombrowicza”, jak i polityka nadawania nowo powstającym szkołom imion osób tego pokroju, co Tadeusz Boy-Żeleński.
Szersze kręgi naszego społeczeństwa znają Tadeusza Żeleńskiego przede wszystkim jako lekarza, znawcę teatru, autora wielu tłumaczeń dzieł literatury światowej na język polski i autora kabaretowego. Ten obraz Żeleńskiego - stworzony przez propagandę PRL-u, dla której Boy był przede wszystkim wzorem lewicowego intelektualisty sympatyzującego z komunizmem - jest obecny w świadomości wielu do dziś. Tymczasem Tadeusz Boy-Żeleński to przede wszystkim twórca, który swą publiczną działalność poświęcił promocji postaw sprzecznych z kulturą polską. W swej publicystyce propagował legalizację aborcji, prostytucji, wprowadzenie tzw. małżeństwa na próbę, dopuszczenie związków kazirodczych, sterylizację niepełnosprawnych, a nawet (sic!) mordowanie już narodzonych kalekich dzieci! Związany z masonerią, Boy był nie tylko czołowym pisarzem walczącym w 20-leciu międzywojennym z Kościołem katolickim w Polsce, ale także jednym z tych, którzy przychylnie powitali agresję Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 r. Kampanię na rzecz dopuszczalności zabijania dzieci poczętych z tzw. przyczyn społecznych, czyli w praktyce bez żadnych ograniczeń, prowadził z takim samym zaangażowaniem, z jakim włączył się we współpracę z sowieckim okupantem we Lwowie. Pisywał do sowieckich gazet, należał do Związku Pisarzy Sowieckiej Ukrainy, prowadził agitację na rzecz bolszewików.
Dlatego też Klub Ligi Polskich Rodzin w Radzie Miasta Krakowa podjął próbę przeciwstawienia się nadaniu imienia Żeleńskiego jednej ze szkół. Piotr Döerre, przewodniczący Klubu, przedstawiwszy swoją wiedzę o pisarzu, zadał innym radnym wiele pytań, m.in. jak potraktowaliby wybitnego pisarza, który współcześnie publicznie pochwalałby pomysły w stylu eutanazji niepełnosprawnych, czy też co sądziliby o literacie, który w latach wojny współpracowałby z jedną z hitlerowskich „gadzinówek”? Na te pytania nie było odpowiedzi. Radni lewicowych klubów (SLD, UW, część PO) zarzucali „grzebanie w życiorysach” i bezpodstawne atakowanie Boya tylko za to, że zwalczał „ciemnotę” i „klerykalizm”. Odpowiedzią na postawę radnych Ligi była natomiast skierowana przeciw radnym Piotrowi Döerre i Maciejowi Twarogowi nagonka lokalnego dodatku GW, która użyła całego arsenału środków rodem z czasów stalinowskich, od artykułów manipulujących faktami i przekręcających wypowiedzi radnych, przez pełne impertynencji felietony, następnie opinie „oburzonych znanych krakowian”, m.in. Józefy Hennelowej z Tygodnika
Powszechnego czy Andrzeja Mleczki, po listy „czytelników” pomstujących na radnych. Charakterystyczny był fakt, że w całym tym natłoku słów nie odniesiono się ani razu do meritum sprawy, czyli do oceny Boya, ale poprzestano na zarzucaniu jego rzekomym oszczercom „ciemnoty”, „ciasnoty umysłowej”, „parafiańszczyzny” czy wręcz „głupoty”. Wykorzystywano więc język typowy dla „postępowej” inteligencji laickiej.
Forma i intensywność tej kampanii wskazują, że jej celem jest wywarcie nacisku na Radę Miasta Krakowa, by nie odważyła się wyrazić swojego suwerennego zdania na temat nadania szkole imienia Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Jak widzimy, znowu „oświecona” mniejszość próbuje narzucić swoje zdanie „ciemnej” większości.
W Krakowie, podobnie jak w innych polskim miastach, żyło, pracowało, tworzyło wielu wspaniałych Polaków. Większość z nich jest dziś albo zupełnie zapomniana, albo świadomie usuwana ze zbiorowej pamięci. Należy ich przypominać i walczyć o jak najszersze ich upamiętnienie przez nadawanie ich imion ulicom, szkołom, instytucjom użyteczności publicznej. Feliks Koneczny, Karol Hubert Rostworowski, Władysław Konopczyński, o. Jacek Woroniecki to tylko niektórzy z nich. Z pewnością Czytelnicy mogą uzupełnić tę listę o inne postaci wielkich, a nieznanych bądź zapominanych dziś krakowian.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

[ TEMATY ]

Sosnowiec

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Decyzję Papieża ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Mianowany biskupem sosnowieckim bp Artur Ważny urodził się 12 października 1966 r. w Rzeszowie. Święcenia prezbiteratu przyjął 25 maja 1991 r. w Tarnowie. 12 grudnia 2020 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Święcenia biskupie przyjął 30 stycznia 2021 r. Jego dewizą biskupią są słowa: „Patris corde” („Ojcowskim sercem”). Bp Ważny w swojej dotychczasowej posłudze duszpasterskiej współpracował z różnego rodzaju ruchami i stowarzyszeniami, wiele czasu poświęcał też małżeństwom i rodzinom. Głosił rekolekcje w wielu krajach europejskich, w Ameryce Południowej oraz w USA. Jest autorem takich książek, jak: „Ewangelia bez taryfy ulgowej”, „Jesteś źrenicą Boga” czy „Warsztat św. Józefa”. Ponad dwadzieścia razy pielgrzymował pieszo w pielgrzymce z Tarnowa na Jasną Górę. W Konferencji Episkopatu Polski pełni funkcję przewodniczącego Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa, wchodzi też w skład Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję