Reklama

Kościół

Być razem w Kościele - rozmowa z bp. Adrianem Galbasem

- To my, duchowni, musimy zrozumieć, że świecki to w Kościele nie przedmiot i nie robot. Świecki to podmiot. Podmiot apostolstwa, jak pięknie mówią dokumenty soborowe, które mają już grubo ponad pół wieku – podkreślił w rozmowie z KAI, bp Adrian Galbas SAC, biskup pomocniczy diecezji ełckiej, przewodniczący Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich. Jego zdaniem synod jest wielką szansę dla Kościoła w Polsce.

[ TEMATY ]

synod2021

Magdalen Pijewska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Renata Różańska (KAI): Co to jest synod?

Bp Adrian Galbas: - Słowo „synod” oznacza dosłownie tyle co „wspólna droga” i to właściwie wyjaśnia już wszystko. Polega on właśnie na tym, że Kościół chce wspólnotowo rozeznać, co Duch Święty mówi do niego na konkretnym etapie dziejów. Praktyka ta w Kościele była przez całe wieki rozwinięta mniej lub bardziej, a duży renesans synodu nastąpił po Soborze Watykańskim II. Od tamtego czasu, mieliśmy 15 Zwyczajnych Zgromadzeń, które dotyczyły konkretnych spraw: powołań, małżeństwa, rodzin, osób konsekrowanych, poszczególnych kontynentów czy ostatnio młodzieży i Kościoła w Amazonii. Synody te kończyły się zwykle ogłoszeniem przez papieża konkretnej adhortacji.

KAI: Dlaczego obecny synod jest inny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przede wszystkim ze względu na większy udział w nim osób świeckich. Zawsze ludzie świeccy „jakoś” i zwykle dość marginalnie uczestniczyli w pracach Synodu Biskupów, teraz jednak Ojciec Święty mówi, że trzeba dać im większą możliwość wypowiedzenia tego, co słyszą i jak odbierają Kościół.

I nie chodzi tu tylko o tych świeckich, którzy są liderami jakiś wspólnot, czy osobami szczególnie aktywnymi w życiu Kościoła. Chodzi o każdego! Każdy ma dostać szansę, okazję i możliwość wypowiedzenia tego, co czuje. Każdy ma też prawo, by zostać wysłuchanym. Naprawdę KAŻDY! Także osoby z marginesów, czy jak papież Franciszek często mówi „z peryferii”, nie myśląc tylko o slumsach, a po prostu o obrzeżach, o ludziach wykluczonych, zmarginalizowanych, odepchniętych, oddalonych...

Wszyscy mamy skłonność, dość miłą, wygodną i bezpieczną, by otaczać się jedynie „swoimi”, czyli ludźmi przeżywającymi wiele spraw tak samo jak my, mającymi podobne poglądy, zapatrywania i stanowiska. Choć na pozór jest to komfortowe, to na dłuższą metę niebezpieczne i iluzoryczne. Zwłaszcza niebezpieczne dla księży, którzy mogą otoczyć się takimi „monogłosami” i ulec fałszywemu przekonaniu, że są bezbłędni i nienaganni.

Papież Franciszek, przestrzegając przed zamiłowaniem do klakierów i pochwalców, mówi, że dialog wtedy jest twórczy, gdy jest otwarty na głosy innych. To ważne więc, by w synodzie wypowiedzieli się także ci „nie moi”. Ich punkt widzenia powinien być dla mnie szczególnie interesujący i ważny.

KAI: Ważnym elementem synodalności jest zdolność do słuchania…

- Synod to przede wszystkim słuchanie. Najpierw słuchanie tego, co odkrywam jako wewnętrzną mowę Boga, jako głos Ducha Świętego do mnie i we mnie, a potem słuchanie tego, co mówi mój bliźni, dzieląc się w ten sposób swoim rozeznaniem.

KAI: Jak dotrzeć na te peryferie, do każdego człowieka?

- Najpierw ich zaprosić. Każdy chyba ma wokół siebie osobę, która przestała praktykować, dla której Kościół przestał być ważny, nie jest już autorytetem. Synod jest okazją, by indywidualnie takie osoby zaprosić, by podzieliły się odpowiedzią choćby tylko na jedno pytanie: dlaczego tak się stało? Każda diecezja mogłaby też zaprosić do refleksji tych, którzy dokonali apostazji; katecheta tych, którzy przestali uczęszczać na lekcję religii; proboszcz wysłać specjalny list do tych, którzy nie przyjmują go po kolędzie. Jest sporo dróg dotarcia do takich osób.

Bardzo wiele zależy tu od duszpasterzy, zwłaszcza proboszczów, od tego jak oni do synodu podejdą. Czy proboszcz całą sprawę zlekceważy i powie, że to są jakieś fanaberie papieża Franciszka, a on nie ma czasu na takie rzeczy, bo za chwilę jest Adwent, potem Boże Narodzenie i kolęda, czy może zobaczy, że ten synod to szansa na przebudzenie Kościoła, także w tym wymiarze najbardziej lokalnym, czyli konkretnej parafii, oraz ile dobrego może się stać dzięki realnej współpracy z ludźmi świeckimi.

Reklama

KAI: Jakie są dokumenty, które będą pomocne w przeprowadzeniu tych konsultacji?

- Zachęcam do lektury trzech najważniejszych: Dokumentu Przygotowawczego, Vademecum oraz przemówienia papieża Franciszka do diecezji rzymskiej, które wygłosił w połowie września. Wszystkie trzy są bardzo proste i zrozumiałe także dla osób bez szczególnego wykształcenia teologicznego, a jednocześnie są bardzo konkretne. Wszystkie też są dostępne w sieci.

KAI: Jak to będzie wyglądać w pierwszej fazie? Przecież parafia parafii nie równa

- Cała rzecz będzie polegała na tym, aby jesienią i zimą, w każdej parafii odbyły się spotkania synodalne, w których każdy będzie mógł uczestniczyć. Będzie to odbywało się to w zespołach maksymalnie 12-osobowych. Czyli im większa parafia tym więcej takich zespołów powinno powstać i to w różnych „kluczach”. Te zespoły będą miały czas, żeby: po pierwsze wspólnie się pomodlić, po drugie odnieść się do pytań, które są zawarte są we wspomnianych wcześniej dokumentach i w końcu by postawić własne pytania i szukać na nie odpowiedzi. To ważne, że nie trzeba ograniczać się tylko do tego co proponuje Sekretariat Synodu, bo jest to, co zrozumiałe, dość ogólne. Synod nikogo nie chce ograniczać.

Ważne jest i to, że jeżeli ktoś nie chce publicznie zabierać głosu, bo ma obawy, albo się wstydzi, albo nie wie jak, może swój głos przedstawić indywidualnie, np. listownie, mailowo, telefonicznie, lub w czasie osobistego spotkania z członkiem diecezjalnego zespołu synodalnego. Chodzi o to, by każdy miał swobodę w podzieleniu się tym co myśli i pewność, że został wysłuchany.

KAI: Synod, szczególnie w pierwszej jego fazie jest dużą szansą dla parafii…

- Bardzo dużą. Jest wielką szansę dla Kościoła. Także dla Kościoła w Polsce. Dokumenty synodalne mocno podkreślają, że synod nie ma być tylko wydarzeniem kilkutygodniowym, ale stałym, zwyczajnym i normalnym sposobem rozeznawania w Kościele, czyli żeby Kościół, na każdym poziomie był synodalny, a nie klerykalny. Najtrudniejsze jest zrezygnowanie ze złych, klerykalnych zwyczajów, które są mocno obecne w mentalności i praktyce duszpasterskiej. To my, duchowni, musimy zrozumieć, że świecki to w Kościele nie przedmiot i nie robot. Świecki to podmiot. Podmiot apostolstwa, jak pięknie mówią dokumenty soborowe, które mają już grubo ponad pół wieku. Wierzę, że małymi krokami uda się to zrobić, a przykład parafii i innych kościelnych środowisk, w których to działa i się sprawdza będzie pobudzający dla innych.

KAI: Wielu ludziom jest dziś „nie po drodze” z Kościołem z różnych względów. Czy Ksiądz biskup uważa, że zechcą wziąć udział w pracach synodalnych, że będzie to dla nich ważne i autentyczne?

- Jeżeli człowiek jest zniechęcony do drogi zanim ją zacznie, to pewnie niewiele da się zrobić, ale i tak trzeba próbować. Chodzi o to, by tych wszystkich nieufnych, oburzonych, zawiedzionych, także tych obojętnych wobec Kościoła, spróbować namówić do synodalnego spotkania. Choćby jednego. Jeśli nie zechcą to szkoda, ale ważne, byśmy mogli uczciwie powtórzyć frazę z filmu „Lot na kukułczym gniazdem”: nie udało się, ale przynajmniej spróbowałem. Najgorzej jest jak się w ogóle nie spróbuje.

***

Synod biskupów „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja” został uroczyście rozpoczęty 9 października 2021 r. w Rzymie, a następnie 17 października w każdym Kościele partykularnym. Po raz pierwszy obejmuje on trzy fazy: lokalną, kontynentalną i powszechną, rozłożone w czasie na dwa lata od października 2021 r. do października 2023 r.-

2021-10-23 15:26

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Główne zadanie to słuchanie

Niedziela świdnicka 47/2021, str. VI

[ TEMATY ]

synod2021

Ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Wraz z biskupem do stołu prezydialnego zasiedli współpracownicy świeccy

Wraz z biskupem do stołu prezydialnego zasiedli współpracownicy świeccy

Na spotkaniach z koordynatorami grup konsultacyjnych synodu bp Marek Mendyk podkreślał rolę otwarcia się na głosy wszystkich przedstawicieli ludu Bożego.

Zebranie w auli świdnickiego I Liceum Ogólnokształcącego 6 listopada z udziałem ks. Krzysztofa Ory i Anny Kośnej, diecezjalnych koordynatorów, poświęcono wyjaśnieniu nowej formy Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów.

CZYTAJ DALEJ

Dlaczego w czasie Wielkiego Postu zasłaniane są krzyże w kościele?

Niedziela Ogólnopolska 11/2021, str. VII

[ TEMATY ]

Wielki Post

Karol Porwich/Niedziela

Wydaje się, że wielkopostna tradycja zasłaniania krzyży czy też wizerunków obecnych w naszych świątyniach bierze swój początek ze średniowiecznego zwyczaju zasłaniania ołtarza specjalnym suknem. Czyniono to, by w ten sposób niejako „zakryć” przed oczami grzesznych ludzi największe świętości, które będą dla nich dostępne wtedy, gdy wrócą na łono Kościoła. Stosowano także w prezbiterium tzw. postną zasłonę.

Pytanie czytelnika:
Ostatnio nurtuje mnie pytanie: dlaczego w czasie Wielkiego Postu zasłaniane są krzyże w kościele. Z góry dziękuję za odpowiedź.

CZYTAJ DALEJ

"Tymi rękami można czynić znak krzyża"

2024-03-18 19:37

ks. Łukasz Romańczuk

Podczas konferencji ks. Aleksandra Radeckiego w kaplicy na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu

Podczas konferencji ks. Aleksandra Radeckiego w kaplicy na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu

Drugi dzień rekolekcji w Kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu nosiła tytuł: “Popatrzmy uważnie na nasze ręce…”. Ksiądz Aleksander Radecki pomagał uczestnikom zwrócić uwagę na czyny, które mogą stać się dobrym motywem do dawania świadectwa wiary,

To duchowe spotkanie rozpoczęło się od wspólnej modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia, po której ks. Radecki zaprosił do wspólnego śpiewu Akatystu do Ducha Świętego. Po wezwaniu Ducha Świętego rozpoczęła się konferencja. Kapłan nawiązał do fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza, w której Jezus uzdrawia człowieka z uschłą ręką. Na samym początku ks. Radecki poprosił, aby wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji. Miało to na celu uświadomienie, jakie trudności może to sprawić w codziennym życiu. W tym momencie przywołana została historia człowieka mieszkającego w Raciborzu w latach 60-tych, czy Nickiego Vujcicia, pozbawionych kończyn. - Popatrzmy na własne ręce. Czy nie potrzebują uleczenia, przywrócenia do służby i do życia? Pół biedy, kiedy wiem o swojej chorobie, szukam pomocy, staram się ograniczać swoje niepełnosprawności, przyznaję się do nich. Popatrz teraz na swoje ręce. Zadbane, sprawne kryjące wiele talentów i możliwości. Takie “złote ręce” - mówił kaznodzieja, dodając: - Złote ręce, umiejące wiele, lecz czemu bezczynne? Bo się nie opłaca, bo się za mało opłaca? Bo zbyt piękne, by je utrudzić, ubrudzić w służbie? Ileż okazji do czynienia dobra zmarnowały?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję