Reklama

Debata hutnicza

W „Niedzieli” o polskim hutnictwie

W ramach redakcyjnych debat na temat najważniejszych problemów społeczno-gospodarczych, na zaproszenie ks. inf. Ireneusza Skubisia, w Studiu Radiowym „Niedzieli” 13 kwietnia br., spotkali się: Mieczysław Gil - przewodniczący Komisji Robotniczej Hutnictwa NSZZ „Solidarność” z Krakowa, uczestnik obrad okrągłego stołu, poseł I kadencji, Barbara Muchalska - dyrektor Miejskiego Ośrodka Wspierania Przedsiębiorczości w Częstochowie, Adam Banaszkiewicz - wiceprzewodniczący Rady Miasta Częstochowy. Tematem było hutnictwo, w tym dramatyczna sytuacja Huty Częstochowa, a debatę prowadził Adam Banaszkiewicz.
Wprowadzając do debaty, redaktor naczelny „Niedzieli” - ks. Ireneusz Skubiś wyraził radość, że może gościć w redakcji Mieczysława Gila, doskonale zorientowanego w sytuacji polskiego hutnictwa, człowieka-legendę „Solidarności”, który obok Lecha Wałęsy odgrywał główną rolę w powstawaniu niezależnych związków zawodowych, przez lata przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Małopolski. Od 18. roku życia pracował on w Nowej Hucie i całe swoje zawodowe życie związał z tym zakładem. Jako poseł zajmował się problemami hutnictwa.
Częstochowa niejako na własnej skórze odczuwa te problemy, ponieważ obecnie rozstrzyga się sprawa miejsc pracy hutników częstochowskich.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mieczysław Gil: - O hutnictwie należałoby mówić w wielu aspektach. Jeden - to na pewno aspekt historyczny. Przypomnę, że polskie hutnictwo produkowało kiedyś prawie 18 mln ton stali, dziś ma zadekretowaną wielkość 8 mln ton stali rocznie. Taką produkcję wynegocjowano w rozmowach z Brukselą. Jest to jedyny przypadek wśród państw europejskich negocjujących wejście do Unii, jak również produkujących stal członków Unii Europejskiej, gdzie w tak drastyczny sposób obniżono produkcję. Myślę, że nie było tutaj dobrego lobbingu, nie było też dobrego przygotowania się do tych negocjacji. Restrukturyzowane hutnictwo francuskie, będące już na początku w innej, korzystniejszej sytuacji, otrzymało ok. 22 mld dolarów z pomocy publicznej. Pomoc ta była zarówno centralna, rządowa, regionalna, jak również wynikająca z funduszy samych zakładów pracy. To jest klasyczny przykład tej nierówności, z jaką zostało potraktowane polskie hutnictwo w porównaniu z europejskim.

Adam Banaszkiewicz: - Dlaczego tak się stało?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

M. G.: - Myślę, że zaniedbaliśmy wiele spraw. Negocjowali urzędnicy ministerialni, którzy praktycznie nie byli kontrolowani ani przez rząd, ani przez same huty. Huty też podchodziły do tego na luzie, według polskiej zasady: jakoś to będzie. Znany był termin zniesienia ceł na stal z Zachodu, ale nie przygotowaliśmy się do tego problemu logistycznie i dzisiaj mamy na polskim rynku w niektórych gałęziach ponad 60% stali z zewnątrz. A polskie huty stają wobec dramatu ograniczania lub wstrzymywania produkcji, a tym samym zwalniania ludzi. Oprócz błędów w negocjacjach trzeba też stwierdzić, że nie było większego zainteresowania władz centralnych hutnictwem. Każdy bał się tego tematu. Dziś, z perspektywy czasu, sądzę, że wielkim błędem było rozwiązanie Zjednoczenia Hutnictwa Żelaza i Stali. Mimo że było ono tworem z tamtego okresu, jednak pełniło ważną rolę koordynatora. Bo w całej Europie koordynuje się sprawy hutnictwa, gdyż jest to szczególny przemysł i nie można go, ot tak, rzucić na rynek, na pastwę wolnej konkurencji, tylko należy te procesy monitorować, koordynować i sterować nimi.

Reklama

A. B.: - Niepodjęcie w stosownym czasie problemów hutnictwa spowodowało, że dziś nie wiemy, co będzie z przyszłością hutników - z tym problemem stykamy się obecnie w Częstochowie.

M. G.: - To jest najtrudniejszy obszar spraw - bo dotyczy ludzi. Sprzedane polskie huty stali ograniczają zatrudnienie. Wcześniej nie poświęcano temu dość uwagi. Utworzono z części hut spółki trochę fikcyjnie, wykazując mniejszy stan zatrudnienia. Spółki świadczyły usługi tylko dla huty-matki, a zbyt słabo weszły na rynek pozahutniczy. Niewiele też zmniejszało się zatrudnienie, które powinno było w sposób naturalny się zmniejszyć, bo na wyprodukowanie 1 tony stali na Zachodzie pracuje mniej ludzi niż w Polsce. Do tej konkurencji należało się przygotować także w aspekcie zatrudnienia, tworzenia nowych, alternatywnych miejsc pracy. Mamy przykłady, jak to robiono na Zachodzie. Nie musieliśmy wyważać otwartych drzwi.

Barbara Muchalska: - To się zgadza, że na Zachodzie jest znacznie mniejsze zatrudnienie przy produkcji stali. Wynika to z faktu, że zachodnie huty w tego typu statystykach podają tylko i wyłącznie liczbę ludzi zatrudnionych przy produkcji. Stąd też przy rozmowach z Brukselą i przy zarzutach, które od lat się powtarzają, że u nas jest zbyt duże zatrudnienie, należało wziąć pod uwagę wyłączanie spółek hutniczych. Wszystkie spółki dotyczące utrzymania ruchu, obsługi hutnictwa na Zachodzie są firmami osobnymi - kilku - lub kilkudziesięcioosobowymi. Stąd, żeby sprostać wymaganiom statystyki zachodniej, konieczne było tego typu fikcyjne zmniejszanie zatrudnienia, dostosowywanie sposobu liczenia do standardów, jakie panowały w Unii Europejskiej.
Nie jest prawdą, że my dopiero w tej chwili negocjujemy z Brukselą. Wysokość produkcji czy ilość stali wprowadzanej na rynek zachodni negocjujemy co najmniej od 10 lat. Szefowie Huty Częstochowa od lat jeździli do Brukseli i uzgadniali limity, jakie mogą wejść na rynek Unii Europejskiej, bo nie pozwala ona na całkowicie swobodny handel.

Reklama

A. B.: - Proszę powiedzieć, jakie jest Pana zdanie na temat struktury własności. Czy przemysł stalowy powinien być przemysłem, który opiera się głównie na własności prywatnej, czy też dobrze byłoby zachować pewną enklawę własności państwowej? Jak to jest na Zachodzie?

M. G.: - Na Zachodzie przemysł hutniczy przechodził różne okresy, był państwowy, a teraz w ogromnej części jest sprywatyzowany. Myślę, że sprawą najważniejszą jest problem sprawnego zarządzania finansami tej gałęzi, jak również produkcji. To jest najważniejszy temat. W innych branżach, niehutniczych, polskie zakłady wykupywane są przez państwowe konsorcja zachodnie, np. francuska państwowa energetyka kupuje państwowe firmy w Polsce. To też jest prywatyzacja. Prywatyzacja, niestety, odbywa się bez dostatecznej konsultacji. Tak naprawdę nie wiemy, kto sprzedaje energetykę czy hutnictwo. Sprzedano Polskie Huty Stali - 70% produkcji, a min. Szarawarski cały czas mówił, że wszystkie rozmowy są utajnione. Sejm - przypomnę - czterokrotnie debatował na temat prywatyzacji PHS i odrzucił tę prywatyzację w głosowaniu także głosami posłów SLD. Na utajnionym posiedzeniu rządu 21 września br. - interesowałem się tym osobiście - kilka minut przed posiedzeniem nie było w programie tematu sprzedaży największej gałęzi przemysłowej kraju - Polskich Hut Stali. Wprowadził ten temat min. Szarawarski w ostatnich minutach, w ramach wolnych wniosków. I podjęto decyzję sprzedaży. Te zachowania, zdarzenia, fakty obrazują, jakie jest podejście do tak istotnych i dotyczących tysięcy ludzi spraw przez rządzących. Zaniechania oraz zaniedbania są dziełem wszystkich kolejnych rządów. Bano się podjąć tego tematu. Gdyby podjęto go wcześniej, nie mielibyśmy dziś katastrofy, jaka się stała. I polskie hutnictwo mogło być w polskich rękach. Nie chciałbym tu zbyt narodowo podchodzić do tych rzeczy, ale chcę poinformować, że w ramach PHS sprzedano nie tylko huty stali, a więc produkcję stali i urządzenia podstawowe do jej produkcji, ale sprzedano też, nie wyceniając w ogóle tego majątku, tysiące hektarów terenów inwestycyjnych, sprzedano budynki administracyjne o wielkiej wartości - chociażby w Hucie Sendzimira dwa potężne biurowce, podobnie w Hucie Katowice, Hucie Florian i Cedler. Sprzedano ok. 100 spółek wraz z PHS i te spółki sprzedaje się już na wolnym rynku. LNM, wpłacając wprost do budżetu państwa jedynie 6 mln zł, pozyskał prawie całe polskie hutnictwo. Oczywiście, zobowiązał się do regulacji należności wobec wierzycieli, ale rozkłada je sobie na lata, część będzie miał umorzoną, a jednocześnie już w tym roku, w ciągu dwóch miesięcy, ten inwestor - ja nie mam o to do niego pretensji - uzyskał 92 mln czystego zysku, a w ciągu całego roku uzyska ok. 600 mln zysku. Od razu podniósł od 30 do 80% ceny niektórych gatunków, bo jest monopolistą na rynku polskim, kładąc tym samym cały przemysł metalowy, który pracuje na minimalnych zyskach i nagle musi płacić o 300 euro więcej za tonę stali.
Musimy wiedzieć, z czym mamy do czynienia. I nikt się tym nie przejmuje. Rozmawiałem na ten temat ze wszystkimi: z premierem Millerem, wicepremierem Hausnerem, z ministrami, posłami, i wszyscy mówią: to przecież Szarawarski, to nie my. Decyzją jednego człowieka oddano całe polskie hutnictwo.

Reklama

B. M.: - Uzupełniając Pana wypowiedź, trzeba powiedzieć, że oprócz majątku został też sprzedany rynek, ogromny rynek, na który wchodzi stal nie tylko polska. Dysponując teraz prawie całą krajową produkcją, nowi nabywcy mają możliwość decydować, czy stal ma przychodzić z zewnątrz, czy być produkowana u nas. Natomiast wracając jeszcze do Pana wypowiedzi dotyczącej Huty Sendzimira: Huta Częstochowa była zawsze w znacznie gorszej sytuacji, bo wy mieliście potężny zakład, którego wiele osób bało się ruszyć. Nasza huta ogromnym wysiłkiem hutników, którzy od lat nie dostawali podwyżek, których cały czas przekonywało się, że trzeba zacisnąć pasa - rozpoczęła restrukturyzację techniczną. W tej chwili są w Hucie bardzo dobre urządzenia, niektóre na poziomie europejskim; nie ma się czego wstydzić, jeżeli chodzi o technikę. Natomiast brakło szczęścia, bo inwestycje zostały zakończone akurat w momencie, kiedy nastąpił bardzo duży spadek cen i rozpoczął się bardzo głęboki kryzys hutnictwa, który trwał przez ostatnie 3-4 lata. Stąd kłopoty huty są bardzo duże. Jedna rzecz jest tu charakterystyczna, potwierdzająca niejako to, co Pan powiedział. Nasza huta jest w zasadzie jedynym producentem blach grubych, mogącym dostarczać stal dla stoczni, a nie znalazła się w programie restrukturyzacji hutnictwa, co jest ewidentnym błędem.

Reklama

M. G.: - Chcę wspomnieć jeszcze o jednej, bardzo istotnej sprawie. W skład hut kupionych przez Lakshmi Mittala, właściciela LNM, wchodziły nasze najlepsze koksownie. Staje się on monopolistą w produkcji koksu, zwłaszcza że prawdopodobnie wykupi także kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, jedyne z węglem koksującym. Nie wiem, czy zachodzi potrzeba, żeby dokonywać takiej koncentracji wszystkiego w jednych rękach. Można było przecież stworzyć koncern koksowy i sprzedać go zupełnie osobno, nie w połączeniu z hutami. A tymczasem ludzi wysyła się na wcześniejszą emeryturę, twierdząc, że takich możliwości później nie będzie; albo zdezorientowani sami odchodzą. Trudno mi komentować to wszystko.

Reklama

B. M.: - Ludzi należy zrozumieć, ponieważ boją się utraty środków do życia i chcą sobie zabezpieczyć niewielki dochód. Natomiast w rezultacie takiej restrukturyzacji wzrasta obciążenie państwa, ponieważ wszystkie wypłaty pobierane są ze Skarbu Państwa. W związku z czym wszyscy inni muszą pokryć koszty zwolnienia ludzi, które są na rękę inwestorowi zagranicznemu. W kontekście tego, co dzieje się w naszej Hucie, chciałam jeszcze zapytać, jak krakowscy hutnicy oceniają sytuację Huty Sendzimira po wejściu inwestora strategicznego?

M. G.: - Na szerszą ocenę jest jeszcze za wcześnie. Wróćmy jeszcze do Huty Częstochowa. Rzeczywiście, ta huta dokonywała inwestycji, niektórzy mówią, że może nawet trochę przeinwestowano, niemniej zrobiła wewnętrznie bardzo dużo - podobnie zrobiła Huta Sendzimira. Jeśli bym miał ocenić nasze hutnictwo - największe koszty, największe zadłużenie miała Huta Katowice, co wynika z tego, że Huta Katowice jest niedokończoną inwestycją, bo nie może produkować finalnych produktów rynkowych. Huta Sendzimira takie produkty miała, Częstochowa też. I w sumie, po połączeniu tego wszystkiego w PHS, już bez Huty Częstochowa, wszystkie koszty spadły na pozostałych, a nie na Hutę Katowice. Jako ciekawostkę powiem, że byli prezesi Huty Katowice doradzają Mittalowi, jak kupować polskie huty.

B. M.: - Można mówić, że Huta Częstochowa została przeinwestowana, ale w moim odczuciu - a pracowałam tam przez ponad 20 lat - gdybyśmy nie zrobili tej restrukturyzacji, gdybyśmy nie wybudowali nowego pieca elektrycznego, to w tej chwili Huta nie miałaby żadnych szans - z piecami martenowskimi, których od 30 lat w Europie nie ma, i z nieefektywnym systemem rozlewania stali we wlewki. Natomiast dzięki temu, że wysiłkiem pracowników huta została unowocześniona - obecnie możemy o jej przyszłości mówić z optymizmem, mieć nadzieję, że ktoś ją ostatecznie kupi i że jej pracownicy będą mieli pracę.

Reklama

A. B.: - Z punktu widzenia socjalnego problem Huty Częstochowa to problem miasta. Huta jest jego krwiobiegiem. Jej pracownicy zarabiają i dają innym zarobić, zakład pracujący na pełnych obrotach płaci miastu podatki przeznaczane na najważniejsze potrzeby naszych mieszkańców. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby problem Huty nie znalazł szczęśliwego zakończenia. Ale prawdą jest, że na skutek niefrasobliwości właściciela - Skarbu Państwa Huta Częstochowa nie znalazła się na liście zakładów, którym można udzielić pomocy publicznej, choć logika nakazywała, aby tak nowoczesny i jedyny produkujący blachy grube zakład znalazł się na tej liście i uniknął niepotrzebnych komplikacji.

Ks. Ireneusz Skubiś: - Polska nie ma silnej, dobrej opozycji. Właściwie możnowładcy robią z nami, co chcą. Nie ma mocnego krzyku, mocnego „nie” pod adresem działań rządu. Tu jest jakiś ogromny błąd, w końcu w sytuacji, gdy rosną notowania chociażby PO czy innych ugrupowań partyjnych, słabiutkie SLD robi z nami, co chce. Niestety, nie umiemy wyzwolić opinii publicznej, która by twardym głosem powiedziała: nie. Trzeba tu zapytać m.in. o media. Fatalny błąd zrobili ci, którzy tworzyli dla Polski strategię po 89. roku, sprzedając media ośrodkom zagranicznym - właścicielami polskiej prasy są Niemcy, Norwegowie. Ale i polska telewizja, i radio nie robią prawie nic w obronie polskiej racji stanu. Warto zadać głośne pytanie tym wszystkim, którzy są odpowiedzialni za mobilizowanie opinii publicznej, która ma bronić Polski i Polaków, jak wywiązują się z tego zadania?

M. G.: - Księże Redaktorze, można powiedzieć: „święte słowa”. Przytoczę zdarzenie następujące. Była debata generalna na temat hutnictwa w Sejmie. Pojechałem. Na sali było tylko 12 posłów, z czego dwóch przez całą praktycznie debatę czytało tygodnik Nie, a jeden - Rzeczpospolitą. Ku mojemu zdumieniu, nawet z Małopolski nie było nikogo, jeden z posłów się spóźnił. Dyskusji merytorycznej prawie nie było. Myślę, że sprawę hutnictwa przespano. Zostawiono je na boku - gdzieś tam będą sobie jakoś radzić, każda huta coś robiła, na razie nie strajkowali, nie barykadowali, no to jakoś będzie. W następnej debacie posłowie przegłosowali, że prywatyzacja nie może się odbyć, ot tak - mimo tego rząd postawił na swoim i sprzedał huty.
Sprawą bardzo niekorzystną, także dla hutnictwa, jest oddanie polskich banków w obce ręce. Z chwilą sprzedaży Banku Przemysłowo-Handlowego przez ekipę AWS (min. Wąsacz) Huta Sendzimira i spółki hutnicze otrzymały od razu pismo od nowego właściciela, że nie jest on zainteresowany współpracą z hutnictwem, określając, jak wysoki stopień ryzyka bankowego ta współpraca ze sobą niesie. Odtąd nasze spółki wydzielone z huty - ponieważ są z nią powiązane - nie mogły ubiegać się o kredyty w tym banku. Tym samym, z którym przez dziesiątki lat współpracowaliśmy, który zarobił bardzo dużo na naszej działalności hutniczej. A przecież wszędzie tego typu inwestycje robione są przy udziale banków i w dobrej z nimi współpracy.

Reklama

Ks. I. S.: - Proszę powiedzieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Temat hut - to automatycznie temat stoczni. Nasza polska gospodarka jest jak samochód, któremu z kół spuszczono powietrze.

M. G.: - Może jedna ilustracja, związana ze sprzedażą PHS-u LNM-owi. Część zaopatrzenia w surowce nie będzie dokonywana dotychczasowymi kanałami, nie będzie pochodzić z Polski. Tak może być z materiałami ogniotrwałymi, które mają być importowane. Nasza krakowska spółka nie będzie mogła naszej Hucie Sendzimira, z którą kooperowała przez 40 lat, sprzedawać swoich wyrobów, bo tu wejdzie konkurencja. Czy to, co dobre dla inwestora, musi być dobre dla Polski, dla polskiej gospodarki?
Jeśli mogę jeszcze coś dodać odnośnie do Huty Częstochowa. Myślę, że musi zapaść szybka decyzja w tych sprawach. Niedobrze się stało, że ogłoszono, iż druga oferta była mniej korzystna niż pierwsza, bo to spowodowało teraz pewne procedury odwoławcze drugiego partnera, kandydata na inwestora. Decyzje powinny być podjęte szybko, ponieważ brak decyzji to gorzej niż zła decyzja.

Reklama

B. M.: - Na pewno. Nowo powołany podmiot - Huta Stali - w jakiś sposób daje sobie jeszcze radę. Natomiast sytuacja spółek hutniczych jest rozpaczliwa. Jedna już ogłosiła upadłość, część osób dostało wymówienia. Ponieważ zgodnie z pakietem hutniczym te wymówienia trwają pięć miesięcy, ci ludzie dopiero w tej chwili zaczną tracić pracę, będą tracili środki utrzymania. Zgadzam się z Panem w zupełności, że sposób prywatyzacji naszej Huty wykazał brak dyplomacji. Zrobiono wiele błędów, zupełnie niepotrzebnie obrażono sąsiedni kraj. Sytuacja Huty jest trudna i trzeba ją rozwiązać bardzo szybko. Wszyscy na to czekamy, jest wiele rzeczy, które można byłoby zrobić, ale ze względu na brak restrukturyzacji nie można sprzedać nieruchomości, nie można spłacać długów, sprzedając hale, tereny czy majątek hutniczy, bo jest on zastawiony. To mogłoby wiele rzeczy rozwiązać i pomóc. Są kontrahenci, którzy chcieliby kupić ten majątek. Polskie, częstochowskie firmy z okolicy chciałyby go wykorzystywać dla swojej produkcji, ale w tej chwili jest to niemożliwe. A gdy przychodzi ktoś z zewnątrz, wtedy wszystko staje się możliwe. Restrukturyzacja huty umożliwiłaby sprzedaż jej dużego majątku, który mógłby służyć producentom - polskiemu przemysłowi. W związku z czym trzeba zrobić wszystko, żeby tylko do tej restrukturyzacji doprowadzić. Nie można się godzić z tym, co tak łatwo nam się serwuje w Warszawie albo w Brukseli.

Reklama

M. G.: - Ksiądz Redaktor wspomniał jeszcze o opozycji, która jest, niestety, słaba. Potrafi funkcjonować w wymiarze medialnym: ktoś coś powie - media to powtarzają - nie będziemy albo będziemy umierać za Niceę, rosną notowania, a żaden z polityków opozycyjnych nie przedstawia swojej wizji Polski. Też pokładałem nadzieję w PO, niestety, dzisiaj jej politycy uznali, że można funkcjonować tylko hasłami, medialnie. Dziś nasze formacje polityczne nie budują swojej tożsamości na programach, ale na udziale w grze - w tym politycznym teatrze. To jest dramat Polski.

B. M.: - Rozwiązywanie problemów wymaga pracy. Nie jest to łatwe - znacznie łatwiej się mówi.

M. G.: - Jednych można nazwać złodziejami, drugich - barbarzyńcami. To jest proste. To funkcjonuje medialnie i pozwala poprawiać miejsca w badaniach sondażowych. Często zastanawiam się, czy dziś, przy tym ogólnym braku ideowości, polityki nie uprawiają za polityków instytuty badań opinii publicznej.

Ks. I. S.: - W Polsce zachwiało się poczucie prawdy. Właściwie nikt nie pyta o prawdę, wszystko jest względne. Moralność, prawda - te problemy dla wielu przestały istnieć, zostały rozmyte. Fundamenty moralne, sumienie, odpowiedzialność - zepchnięto na bocznicę. A jednocześnie przekłada się to potem na głosowanie, wetowanie, opiniowanie.

M. G.: - Przypomnijmy, że Europa, a szczególnie Niemcy za Adenauera odbudowywały się opierając się na klasycznych zasadach chrześcijańskich. To chadecja przecież odbudowywała Niemcy, te wartości - społeczna gospodarka rynkowa, będąca przecież chadeckim wymiarem życia publicznego - tam funkcjonowały i celująco zdały egzamin. W Polsce po komunizmie przyszedł hiperliberalizm, wpadliśmy ze skrajności w skrajność. To, niestety, źle rokuje. Niemcy poradzili sobie z nazizmem, my - niestety - z pozostałościami komunizmu nie możemy sobie dać rady, dlatego że gdzieś zagubiliśmy prawdę.

Reklama

A. B.: - Pozostaje nam wyrazić nadzieję, iż decyzje w sprawie Huty Częstochowa okażą się pozytywne dla hutników, dla nas i dla Polski.

Ks. I. S.: - Dziękuję Państwu serdecznie za uczestnictwo w tej debacie. Wydaje się, że takie rozmowy są nam bardzo potrzebne, one budują naszą świadomość.
Módlmy się, by sprawy hutnictwa i Huty Częstochowa zakończyły się pomyślnie.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gietrzwałd: spotkanie rzeczników diecezjalnych

2024-04-24 11:09

[ TEMATY ]

rzecznik

BP KEP

W dniach 22-24 kwietnia br. w Gietrzwałdzie, w archidiecezji warmińskiej, spotkali się rzecznicy diecezjalni. Głównym tematem spotkania była dyskusja nad tworzeniem informacji o Kościele dla mediów oraz sposobem reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce.

Sesje robocze dotyczyły przede wszystkim sposobu reagowania na aktualne wyzwania Kościoła w Polsce w zakresie komunikacji medialnej. Rzecznicy mieli również okazję zapoznać się szerzej z przepisami prawa prasowego dzięki ekspertom z tej dziedziny. Obrady odbywały się w Domu Rekolekcyjnym „Domus Mariae” w Gietrzwałdzie, przy Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Majówka z kleszczami? Chroń siebie i bliskich przed kleszczowym zapaleniem mózgu

2024-04-25 10:17

[ TEMATY ]

majówka

natura

kleszcze

Adobe.Stock

Zbliża się majówka, czas, który wielu z nas planuje spędzić na świeżym powietrzu, korzystając z piękna natury i wspólnego czasu z bliskimi. Jednak wraz z nadejściem wiosny przypominamy sobie o niebezpieczeństwie związanym z kleszczami i kleszczowym zapaleniem mózgu (KZM). Dlatego ważne jest, abyśmy nie zapomnieli o odpowiednich zabezpieczeniach, w tym o szczepieniach przeciwko KZM.

Zwiększające się zagrożenie

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję