Swego czasu na łamach paryskiej Kultury w artykule pt. Fryzury Mieczysława Rakowskiego Leopold Tyrmand rozważa znaczenie polityczne układu włosów na głowie ówczesnego redaktora naczelnego Polityki, potem
premiera PRL, wreszcie - grabarza PZPR; otóż w okresie, gdy chciał uchodzić za wiernego syna partii „robotniczo-chłopskiej”, czesał się, jak przystało na starego komunistę, do tyłu -
wzorem Majakowskiego, Stalina czy Breżniewa; gdy jednak zaczął grać rolę intelektualisty i przyjaciela artystów, zaczął układać fryzurę w „tytusa”, sczesując włosy do przodu (i przy okazji
maskując „kąty”).
Idąc śladem Kultury, proponuję dziś nowy temat: Humory Adama Michnika - może i z tego da się wyciągnąć jakieś budujące wnioski.
W dniu wejścia Polski do UE naczelny Wyborczej opublikował wstępniak pt. Dzień radości, w którym zachęcał, byśmy się wszyscy cieszyli, bo „na naszych oczach odbywa się ostateczne przekreślenie
porządku jałtańskiego” (nieprawda! - K.B.), a „historia pokazuje twarz uśmiechniętą i przyjazną...”. Cieszmy się zatem również dlatego, że w warunkach demokracji (której wszak
hołduje Unia) „rząd daje żyć i pozwala umierać”. Oj, to, to! Pozwala umierać! Hurra!
Wszelako zaledwie w tydzień później humor Michnika zmienił się diametralnie: w artykule pt. Polska na zakręcie, „Gazeta” na zakręcie nagle ogłosił, że jest wściekły. Nie tylko on: rzekomo
wszyscy w Gazecie są wściekli razem z nim. A wściekły jest Michnik, bo - uwaga! - Polska nie jest taka, o jakiej marzyliśmy niegdyś, gdy rodziła się „Solidarność”. Ale odkrycie!
Cały długachny wywód poświęca dalej Michnik tłumaczeniu się przed narodem, dlaczego marzenia się nie spełniły. Bije się w piersi, o dziwo, nie tylko w cudze (np. Kościoła), ale i swoje! Cóż to mu się
nagle stało?!
Ot, zagadka. Wyraźna zmiana fryzury. Niestety, układ włosów raczej nie wpływa na to, co w środku. Czyżby przyjaciel gen. Kiszczaka zamierzał być grabarzem Gazety Wyborczej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu