Miłośnicy kochają bardzo różne rzeczy bardzo różną miłością. Czasem jest to pasja, namiętność, a czasem obsesja czy opętanie.
Tak też bywa z ekologią i ekologami. Ostatnio to bardzo modne zamiłowanie. Modne, godne i zbawienne. Samo określenie „ekologiczny” działa wręcz magicznie. A „ekolog” to rodzaj
dobrego czarodzieja-zbawiciela. Mnóstwo filmów kreuje go na takiego. Nikt więc nie może mieć nic przeciw ekologom, choćby mówili czy wyczyniali nawet piramidalne głupstwa. Są oni zresztą pod szczególną
ochroną Inkwizytorów Politycznej Poprawności. Dobrze jednak przypatrzyć się im bez szczególnych uprzedzeń, ale i bez narzuconej atencji. Może pomoże tu wyodrębnienie kilku „gatunków” owych
miłośników wszystkiego, co zielone i zrodzone przez Matkę Gaję czy Naturę.
1. EKOLOG-FUNKCJONARIUSZ - czyli zawodowiec, a częściej po prostu biurokrata, czyli bardziej miłośnik władzy i pieniędzy (jakie na ochronę środowiska można wyszarpnąć z wielu źródeł) niż czystości
wód, lasów i powietrza. Bywają wśród nich zapaleńcy, ale wypalają się dość szybko, bo zza biurka trudno kochać przyrodę, a walka z nieokreślonymi trucicielami strasznie wyczerpuje.
2. EKOLOG-PANTEISTA - to wyznawca religii Natury, która jest tożsama z bogiem, a każde jej żyjątko, energia, rzeka... są święte. Dlatego jest on radykalnym jaroszem i wrogiem gatunku ludzkiego,
który - jego zdaniem - właściwie nie powinien istnieć, jeśli natura ma być rajskim ogrodem, bez tych trutni-niszczycieli ludzi. On pewnie chciałby wrócić wtedy do stada małp człekokształtnych...
3. EKOLOG-CZUŁOSTKOWY - ten jest szczególnym miłośnikiem żyjątek (bo nie stworzonek przecież, jeśli nie wierzy w Stwórcę), ale bardzo wybiórczym. Przeważają tu kobiety-ekolożki, które ubóstwiają
szczególnie ładne i miłe zwierzątka, czyli takie, które można głaskać, przytulać, pieścić i... płakać nad ich złym losem i brakiem funduszy na schroniska, wielkie akcje ochronne i protestacyjne. Większość
z nich zna zwierzęta z ekranów telewizyjnych i uroczych fotografii. Ich czułość skończyłaby się po pierwszej nocy spędzonej w dżungli.
4. EKOLOG-BOJOWNIK - to ktoś, kto musi walczyć - obojętnie z kim i o co. A tu można powalczyć (z obowiązkową aprobatą i wsparciem mediów) z dość wyimaginowanym przeciwnikiem (czasem są
to panie w naturalnych futrach czy hodowcy trzody takiej czy owakiej, której mięso trafia często na stół tego ekologa), ale za to z hałasem i korzyściami - czy to politycznymi (zieloni), czy finansowymi
(green-peace), czy terapeutycznymi (można w końcu rozładować agresję i wziąć odwet za własną nieudaczność).
5. EKOLOG-REALISTA - ten wie, ile człowiek zawdzięcza przyrodzie i jej Stwórcy, więc obchodzi się z nią tak, by żyło się jej z ludźmi jak najdłużej i zgodnie. Ale nie angażuje tu zbytnio uczuć,
bo wie, że przyroda jest ślepo bezwzględna i okrutna. Dlatego mądrze ją ujarzmia, ale lubi, podziwia w niej to, co jest tego godne, uczy się od niej i w miarę zgodnie współegzystuje. Chroni, co trzeba
chronić, wykorzystuje, co trzeba i musi wykorzystać. Naśladuje w tym człowieka, który tak współżył z przyrodą dziesiątki tysięcy lat, nie czyniąc z niej boga, bo widział w niej jedynie dzieło Stwórcy
dane człowiekowi do mądrego używania.
Niedawno minęły się dwie manifestacje - jedna przeciw aborcji, a druga przeciw doświadczeniom na zwierzętach (zwłaszcza futerkowych)... Minęły się, bo tej drugiej wcale nie było po drodze z pierwszą. Ciekawe, jaki gatunek ekologów tam przeważał?
Pomóż w rozwoju naszego portalu