Zanim w kaplicy Cudownego Obrazu zawisły kule...
Janina L. z Łodzi, lat 29, była matką dwojga dzieci (Ewa - 6 lat, Adam - 5). Od 5 lat cierpiała na bezwład nóg, zmuszona była posługiwać się dwoma kulami. Na prawej nodze nosiła dwuszynowy
aparat ortopedyczny. Na dodatek, w tej tragicznej sytuacji mąż, nałogowy alkoholik, opuścił żonę i nie chciał płacić alimentów.
Zaświadczenie Komisji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Łodzi z 14 czerwca 1976 r. orzeka, że Janina L. jest inwalidką I grupy z prawem do opieki przez drugą osobę. Z orzeczenia wynika, że kalectwo
jest trwałe. Ponad 60 stron dokumentacji medycznej stwierdza z absolutną pewnością nieuleczalną chorobę - sclerosis multiplex. Dolegliwości nasilały się, według opinii jednego z lekarzy, kobiecie
groziły całkowity paraliż i ślepota.
Gdy Janina L. dowiedziała się o tym, załamała się psychicznie. Prosiła Matkę Bożą o opiekę nad dziećmi, a dla siebie - o śmierć. W sobotę 27 stycznia 1979 r. nad ranem miała sen: śniła
się jej Cudowna Kaplica w Częstochowie i Matka Boża, która zaprosiła ją do przybycia na Jasną Górę.
„Musiałam tu przyjechać - stwierdza później - mimo obaw, że w drodze nie poradzę sobie, przecież o własnych siłach ani nie wejdę do pociągu, ani też z niego nie wysiądę. Lecz coś
bardzo silnego mówiło mi: Musisz pojechać. Dasz sobie radę! l przyjechałam. Gdy w niedzielę 28 stycznia 1979 r. podeszłam bliżej ołtarza, doznałam zachwytu, nic prócz Obrazu nie widziałam...”.
Janina L. miała wrażenie, że Matka Boża - jakby żywa - zapraszała ją, by podeszła bliżej, jeszcze bliżej... I nawet nie zauważyła momentu, kiedy z jej rąk wypadły kule. Widziała to obserwująca
ją zakonnica z Częstochowy, s. Rafaela Marek, służebniczka, pracująca w żłobku przy ul. Kazimierza 1. Siostra podniosła kule i czekała, aż Pani Janina przyjdzie do siebie. Po chwili zdziwiona kobieta
zapytała: „Siostro, co się ze mną dzieje, ja stoję o własnych siłach? Przecież od 5 lat nie rozstawałam się z kulami!”. Uzdrowiona zachowywała się bardzo spokojnie, bez chęci wzbudzania sensacji.
Trzej interniści orzekli jej powrót do pełnego zdrowia. Odzyskała nie tylko całkowitą sprawność nóg, ale także dobre samopoczucie. Odczuwała dotychczas, kilka razy w tygodniu, straszliwe bóle głowy,
których żadne lekarstwa nie mogły uśmierzyć. Od tamtej pory wszystko ustąpiło.
Po zbadaniu Janiny jeden z lekarzy powiedział: „Dla jej organizmu to na pewno wielki cud. W tej chwili Janina L. jest zupełnie zdrowa”.
Według informacji z roku 1981, Pani Janina każdego miesiąca przyjeżdżała na Jasną Górę z podziękowaniem, można było podziwiać jej pełną sprawność, dobry wygląd i radość życia.
W sposób najdoskonalszy całkowite i trwałe jej uzdrowienie potwierdza fakt, że czterokrotnie brała udział w Pieszej Pielgrzymce Warszawskiej. Prawie 250 km na własnych nogach, bez żadnego korzystania
z pojazdów! Może o tym zaświadczyć wielu pielgrzymów, którzy ją poznali i z wielkim wzruszeniem słuchali jej relacji i przeżyć.
Kule, którymi posługiwała się pięć lat, pozostawiła Matce Bożej jako pamiątkę tego wydarzenia. Wiszą one na ścianie prawej nawy Kaplicy Cudownego Obrazu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu