Świadomości dobrze wypełnionego posłannictwa życiowego towarzyszy niejednokrotnie nadzieja, że w ten sposób pociągnie się innych do naśladowania, będzie się dla nich pouczeniem. Oto, co mówi przed śmiercią męczeńską bohaterski Eleazar: „...jeżeli mężnie teraz zakończę życie, okażę się godny swojej starości, młodym zaś pozostawię rzetelny przykład ochotnej i wspaniałomyślnej śmierci za godne czci i święte prawa” (2 Mch 6, 27-28).
Z powyższych słów wynika, że na starość trzeba sobie zapracować. Nie każdy jest godzien prawej, nienagannej starości. Starość jest jakby nagrodą za dobre, bogobojne życie. Pośrednio oznacza to również, że starość sama w sobie jest wartością godną pożądania. Nie każdy jest jej godzien. Nie wynika z tego, rzecz jasna, że przedwczesna śmierć jest karą za grzechy i oznaką odrzucenia przez Boga. Pismo Święte mówi również o ludziach, którzy schodząc z tego świata w młodości, „przeżyli czasów wiele”.
Ideałem byłoby, żeby każdy człowiek, czując zbliżającą się starość, mógł powtórzyć za św. Pawłem: „...krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia...” (2 Tm 4, 6-8).
Wyznanie św. Pawła o wystąpieniu w dobrych zawodach i o ukończeniu biegu jest właściwym wprowadzeniem do przypomnienia pogodnej wizji śmierci. Mówiąc w pierwszej części niniejszego zamyślenia o ciężarach starości, wspomnieliśmy także o dokuczliwym, bardzo zresztą zróżnicowanym, lęku przed śmiercią. Należy pamiętać, że w Biblii mamy również do czynienia z innym, nawet może lepiej udokumentowanym spojrzeniem na zjawisko śmierci. Śmierć, także w starości, nie musi napawać tylko przerażeniem. Posłuchajmy Mędrca Pańskiego: „O śmierci, dobry jest twój wyrok dla człowieka biednego i pozbawionego sił, dla starca zgrzybiałego, nękanego troskami o wszystko, zbuntowanego i tego, co stracił cierpliwość. Nie bój się wyroku śmierci, pamiętaj o tych, co przed tobą byli i będą po tobie. Taki jest wyrok wydany przez Pana na wszelkie ciało: i po co odrzucać to, co się podoba Najwyższemu? Dziesięć, sto czy tysiąc lat żyć będziesz, w Szeolu nie czyni się wyrzutów z powodu [długości] życia” (por. Syr 41, 2-4).
Cytowane już było przykazanie Dekalogu zobowiązujące dzieci do okazywania należytej czci rodzicom (por. Pwt 5, 16). Nie jest tam powiedziane, że chodzi o starszych rodziców, czyli wymagających pomocy ze strony młodszych, przede wszystkim dzieci. Rozumie się to samo przez się: jeżeli należy czcić rodziców w ogóle, to cóż dopiero gdy chodzi o rodziców wymagających opieki i wsparcia? Nie brak jednak w Starym Testamencie pouczeń bardziej wyraźnych. Czytamy np. u Syracha: „Nie uwłaczaj człowiekowi w jego starości, albowiem i z nas niektórzy się zestarzeją” (8, 6), albo jeszcze dokładniej: „Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu” (3, 12); lub wreszcie: „Słuchaj ojca, który cię zrodził, i nie gardź swą matką, bo jest staruszką” (Prz 23, 22).
Podobnie jak czwarte przykazanie Dekalogu, tak i to polecenie jest umotywowane wskazaniem na przyszłe dobro pouczonego: żebyś żył długo, żebyś się też kiedyś cieszył szacunkiem w swojej starości. Albo nieco dalej: „Nie odsuwaj się od opowieści starców, albowiem i oni nauczyli się ich od swoich ojców; od nich i ty nauczysz się rozumu, by w czasie potrzeby dać odpowiedź” (Syr 8, 9).
Cytowaliśmy już teksty - zwłaszcza starotestamentalne - z których wynikało, że ludzie w podeszłym wieku przestają być szybcy w swym postrzeganiu świata zewnętrznego i w swoim sposobie myślenia, a i głos, którym wypowiadają swoje myśli, pozostawia również wiele do życzenia. Mimo to młodzi nie powinni gardzić tym, co mówią i gdy w ogóle mówią starsi ludzie. Pełna szacunku postawa wobec starszych, przede wszystkim względem ich wypowiedzi, gwarantuje ciągłość i trwałość tradycji, która powinna stanowić cenną wartość dla każdego narodu. Jest to szczególnie ważne w środowiskach ludzi pozbawionych możliwości posługiwania się sztuką pisania i skazanych jedynie na przekaz ustny.
A oto jeszcze inna motywacja wezwania do szacunku dla starszych: „Przed siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca, w ten sposób okażesz bojaźń Bożą” (Kpł 19, 32).
Szacunek dla starca jest wyrazem bojaźni wobec samego Boga. Prawo domagało się takiej postawy tylko wobec wdów i dzieci.
Św. Paweł szczególną troską otaczał ludzi starszych i wyraźnie życzył sobie, żeby tak również postępowali jego uczniowie. Oto, jakie polecenie wydaje Tymoteuszowi: „Starszego wiekiem nie strofuj, lecz nakłaniaj prośbą jak ojca, młodszych - jak braci, starsze kobiety - jak matki...” (1 Tm 5, 1-2).
Czegoś podobnego nie spotkaliśmy w żadnym spośród cytowanych dotychczas tekstów starotestamentalnych. Tu chodzi po prostu o miłość, którą należy okazywać starszym. Wprost wzruszające są te nakazy: każdy człowiek starszy, choćby całkiem obcy, ma być niczym ojciec dla młodych. Otóż żadne normalne, dobrze wychowane dziecko nie odważy się strofować swoich rodziców. Może ich do czegoś nakłaniać lub od czegoś odwodzić jedynie prośbą. Z jeszcze większą delikatnością wypada odnosić się do starszych kobiet: należy je traktować jak własne matki. Wiadomo zaś, jak należy traktować własną, zwłaszcza starszą matkę.
Starość - to szczególnie ambiwalentny fragment życia ludzkiego, choć młodość to również nie tylko same pozytywy. Młodość jest porywcza, niedoświadczona, bardzo zmienna, czasami zbyt słaba - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Starość jest uciążliwa, szara, smutna, ale ma też swoje blaski i może być pogodna. Tylko dwa kolory - biel i czerń - stanowczo nie wystarczają do namalowania prawdziwego obrazu starości. Trudno nawet powiedzieć - choćby w oparciu o niniejsze rozważania - które barwy przeważają. To zależy od wrodzonego usposobienia poszczególnych jednostek, od pracy nad samym sobą, od postępowania otoczenia, a nawet... od zmienności pogody. W każdym razie od nas samych zależy w znacznym stopniu to, czy będziemy przeżywali naszą starość pogodnie, czy też tylko w smutku. Nawet cierpienia i dolegliwości wieku podeszłego można potraktować tak, że staną się przyczyną dobrego samopoczucia, a może radości. W tak trudnych momentach św. Paweł zwykł sobie mówić: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa (...) dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24).
Od czasu, gdy poprzez cierpienie dokonało się dzieło naszego zbawienia, każda ludzka dolegliwość, wszelkie nasze cierpienie może mieć coś ze zbawczego cierpienia Jezusa Chrystusa. Pismo Święte mówi, że „nikt (...) nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie” (Rz 14, 7).
Można by do tego dodać, że nikt też nie starzeje się dla siebie samego. Inni ludzie, nasze otoczenie też powinno mieć jakiś pożytek z naszej starości. Ten służebny charakter wieku podeszłego eksponuje dość wyraźnie zarówno Stary, jak i Nowy Testament, zwłaszcza św. Paweł. Świadomość świadczenia usług - poprzez dzielenie się mądrością i doświadczeniem życiowym - chroni ludzi starych przed destrukcyjnym poczuciem nieużyteczności, a w konsekwencji brakiem sensu życia. Ze wskazań św. Pawła wynika, że zobowiązania wobec młodszej generacji powinny mieć szczególnie wymiar nadprzyrodzony. Ich wyrazem jest modlitwa za najbliższych i w ogóle troska o szczęście wieczne innych ludzi, niekiedy ponad miarę zaangażowanych w sprawy doczesne.
KONIEC
Pomóż w rozwoju naszego portalu