Reklama

150. rocznica śmierci Mickiewicza

„Zgasła nam ta pochodnia, co oświecała drogę do Polski”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Konstantynopolu, przy ul. Jeni Szeri (Kalendżi Kuluk), w poniedziałek 26 listopada 1855 r. Adam Mickiewicz, geniusz naszej literatury narodowej, „o 9 godzinie [wieczorem - M. W.] życie dokończył z zupełną przytomnością umysłu, z smutnym wejrzeniem, nic nie mówiąc” - „zgasła nam ta pochodnia, co oświecała drogę do Polski”.
Uznano, iż przyczyną zgonu była cholera. Cieszący się jeszcze dwa miesiące wcześniej „wybornym zdrowiem” Poeta zachorował podczas pobytu (6-17 października) w obozie wojskowym I Pułku Kozaków Sadyka Paszy. Zlekceważył ostre dolegliwości żołądkowe, „nie przestrzegał diety, nie okrywał się starannie, chcąc przywyknąć do twardego życia”. Po powrocie do Konstantynopola przez pierwszy tydzień nie opuszczał mieszkania. Gdy poczuł się lepiej, starał się prowadzić czynny tryb życia. Zwiedził kościół Hagia Sophia. Zajmował się legionen żydowskim, bo „jeżeli się pragnie wskrzesić Polskę, trzeba usunąć przyczyny upadku: połączyć pod jednym sztandarem rozmaite rasy i religie Polski (...) trzeba się łączyć i zbroić (...) idzie o to, aby ludzi religijnych złączyć w przyszłość Polsce w imię wyższej prawdy”. Zabiegał o powiększenie formacji kozaków otomańskich. Wspierał wszystkie akcje w walce z Rosją. Wierzył w wielki sens polskiej akcji wojskowej na Wschodzie podczas trwającej wojny krymskiej (1853-56) między Rosją a Turcją i jej sprzymierzeńcami (Anglią, Francją i Sardynią), dlatego pod pozorem „zbadania stanu oświaty, nauki i literatury w krajach grecko-słowiańskich”, uporządkowawszy osobiste papiery, wydawszy ostatnie dyspozycje, pożegnawszy przyjaciół i dzieci, wieczorem 11 września 1855 r. o godz. 20.00 w towarzystwie Władysława Czartoryskiego i Henryka Służalskiego wyruszył w swą ostatnią podróż na Wschód.
Mimo opartej zapewne na zdaniu Mickiewicza opinii dr. Seweryna Gałęzowskiego, że „pan Adam jest zupełnie zdrów”, wygląd Poety - choć „oczy miał pełne życia, pełne ognia” - zmartwił Ludwikę Śniadecką, żonę Sadyka Paszy, którą po raz kolejny odwiedził 19 listopada w Beszyktasz k. Konstantynopola. Zauważyła, że „zdrowie mu nie służy” i „nie aklimatyzuje się - ma niewygody - nie umieją mu pomagać”. Owe „niewygody” były prawdziwe - bardziej niż skromne warunki mieszkaniowe. Najpierw zajmował kąt w klasztorze Lazarystów, gdzie zamiast łóżek były materace i dywany, płaszcze służyły za kołdry, jeden z kufrów za stół jadalny, drugi kufer Mickiewicza za kanapę dla gości, a siodło za stolik nocny. Prawdziwą plagą były pchły, pluskwy i komary niepozwalające zmrużyć oka. Potem (od ok. 8 listopada) znalazł trochę lepsze lokum - „duża izba o jednym kwadratowym oknie (...) umeblowanie składało się ze stołu, kilku krzeseł prostych i łóżka. Pokój trącił pustkowiem, był ciemny i nawet wilgotny” - które rzadko opuszczał, bo po 20 listopada zaczęły się słoty, zamieniające ulicę w błotnistą maź. Na jedzenie również wydawał niewiele, oszczędzał, by choć trochę pieniędzy wysłać dzieciom do Paryża.
„W niedzielę 25 miał się nieźle, jadł obiad i wieczorem bawił się rozmową, w której prawie wszystkich swoich bliskich przyjaciół, pozostałych we Francji, wspominał”. Zamierzał uczyć się języka tureckiego. W nocy czuł się źle, wstał, by napić się herbaty. Wczesnym rankiem wystąpiły pierwsze symptomy choroby - pojawiły się mdłości. Potem było lepiej. „Wypił jak zwykle koło ósmej szklankę kawy z kaimakiem (gęstą śmietanką), bez cukru i z małym jak dwa palce kawałkiem chleba; zaczął tytoń palić”. Koło dziesiątej przyszedł płk Hipolit Kuczyński. Poeta mówił „długo z ogniem o Polsce, Polakach, dużo o Sadyku Paszy, kozakach, o Melekli-Alim, o Egipcie”, o wojnie, uważając, „iż każdy z polskich emigrantów powinien brać udział w tej wojnie”. On również: „Ja w tym przekonaniu opuszczałem Francję; powiedziałem ja sobie: gdybym wiedział nawet, że w Turcji gdzieś mam umrzeć na cholerę, jadę jednak, bo tam jest moja powinność; wolę bowiem być pisarzem w jakimś pułku kozaków polskich niż kanclerzem Instytutu Francuskiego”.
Około południa nastąpił gwałtowny atak choroby. „Śmiertelnie blady” upadł wraz z podtrzymującym go Emilem Bednarczykiem, emisariuszem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, i potłukł się. Sprowadzony pod przymusem medyk amator Jan Gębicki określił chorobę jako „cholerę najgwałtowniejszą” i zapisał stosowane wówczas laudanum (preparat opium), którego Poeta nie chciał zażyć, nie chciał również pić herbaty. Było mu bardzo zimno. Nacierano go spirytusem i robiono okłady z gorącej wody. Na pytanie, co powiedzieć dzieciom, cichym głosem rzekł: „Niech się kochają... zawsze”.
Około siódmej wieczorem zaczęła się agonia. Przybyły ks. Michał Ławrynowicz udzielił tylko ostatniego namaszczenia, gdyż chory nie mógł już mówić. „Od tego momentu miał pan Adam fizjognomię drzemiącą - nic nie zmienioną - puls widocznie już niknął. (...) O 8 na koniec poczęła się straszna walka życia ze śmiercią, a o 40 minut na 9 zgasła nam ta pochodnia, co oświecała drogę do Polski”. Bóg nie pozwolił mu zobaczyć Polski - czego życzyła mu umierająca żona, ani też odbyć pielgrzymki do Ziemi Świętej i Grobu Pańskiego, co zamyślał.
Szybko zakończyło się życie Wieszcza, który „umarł na posterunku podczas wojny krymskiej, jak żołnierz lub pielgrzym w drodze do Ojczyzny wolnej, w kilka miesięcy po upadku Sewastopola. Dana mu była ta łaska, iż umierał w przekonaniu rychłego rozpadu potęgi caratu i tworzenia się realnej siły wojskowej na Wschodzie, złożonej z Kozaków, Polaków i Izraelitów, a zdolnej walczyć o wolność rozdartego i ujarzmionego kraju” (Z. Sudolski, Mickiewicz. Opowieść biograficzna, Warszawa 1995, s. 872).
Sporządzono podobizny Poety na łożu śmierci, maskę gipsową twarzy, a w nocy z 27 na 28 listopada zabalsamowano ciało. Zamknięte w trzech trumnach, cynkowej i dwu drewnianych, u stóp schodów przez ponad miesiąc czekało na podróż do Francji. W posępny, mglisty dzień 30 grudnia żałobny, liczny orszak odprowadził je do kościoła św. Antoniego, gdzie ks. Ławrynowicz odprawił Mszę św., potem do portu, skąd trumna statkiem „Euphrate” wyruszyła do Marsylii, stamtąd koleją przybyła do Paryża 9 stycznia 1856 r. i w podziemiach kościoła św. Marii Magdaleny czekała na uroczysty pogrzeb - zgodnie z wolą Poety - na polskim cmentarzu w Montmorency, gdzie po Mszy św. w kościele parafialnym złożono do grobu ciało Mickiewicza i jego żony, zmarłej w marcu 1855 r., ekshumowanej z cmentarza Père-Lachaise. Nad grobem „pięknie i czule” przemówił jedynie Bohdan Zaleski, kończąc strawersowanym wersem modlitewnej inwokacji do Panny Świętej z Pana Tadeusza: „Zaprowadź zwłoki Wieszcza do Ojczyzny cudem”. Mogiłę przykrywał kamień „ze skromnym napisem”. W 1867 r. ustawiono nad nią nagrobny pomnik dłuta Augusta Prèaulta - umieszczony na postumencie medalion z brązu, przedstawiający wzorowaną na pośmiertnej masce głowę Mickiewicza.
Rozpoczęty 28 czerwca 1890 r. ekshumacją zwłok drugi, triumfalny pogrzeb Adama Mickiewicza zakończył się 4 lipca 1890 r. w krypcie katedry na Wawelu, w panteonie narodowym, gdzie prochy Wieszcza złożono w sarkofagu, wysypanym piaskiem z Niemna i Nowogródka.
Dom, w którym ostatnie dni życia spędził i zmarł Mickiewicz, spłonął w 1877 r. Po odbudowie dzielnicy ze zmienioną siatką ulic (obecnie jest to ulica Tatli Badem SokagĄi - Słodkich Migdałów) zrekonstruował go Józef Ratyński. W 1955 r. urządzono w nim skromne muzeum Poety, z zasługującą na uwagę podziemną kryptą usytuowaną w miejscu, gdzie stała trumna z jego ciałem.
W tymże 1955 r. Tadeusz Różewicz znaczeniu Adama Mickiewicza dla kultury duchowej Polaków poświęcił przepiękny wiersz zatytułowany Chleb.

Chleb

który żywi i zachwyca
który się w krew narodu
zmienia
poezja Mickiewicza

sto lat nas karmi
ten sam chleb
siłą uczucia
rozmnożony.

Już 150 lat żywi nas i zachwyca poezja Mickiewicza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego

2024-04-25 11:34

[ TEMATY ]

Lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego

Karol Porwich/Niedziela

Zabawkarstwo drewniane ośrodka Łączna-Ostojów, oklejanka kurpiowska z Puszczy Białej, tradycja wykonywania palm wielkanocnych Kurpiów Puszczy Zielonej, Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę oraz pokłony feretronów podczas pielgrzymek na Kalwarię Wejherowską to nowe wpisy na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Tworzona od 2013 roku lista liczy już 93 pozycje. Kolejnym wpisem do Krajowego rejestru dobrych praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego został natomiast konkurs „Palma Kurpiowska” w Łysych.

Na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego zostały wpisane:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję