Większe zgromadzenia, takie jak nabożeństwa, nie są możliwe. "Zamknęliśmy kościoły" - powiedział biskup. Zamiast tego księża składają wizyty domowe, także w szpitalach. Próbują rozmawiać z ludźmi, pomagać im. "Przez sakramenty, przez spowiedź, Komunię, przez spotkania, rozmowy, przez wzmocnienie psychologiczne, ale także materialne" – powiedział bp Honczaruk.
Sytuacja w Charkowie pozostaje niepewna. Nawet w nocy miasto jest ostrzeliwane, "Nie ma spokoju" – zaznaczył biskup. W dach domu biskupa uderzyły niedawno odłamki bomby, ale „nikt dzięki Bogu nie został ranny". Tysiące ludzi ukrywa się w podziemnych szybach lub piwnicach. Ludzie wychodzą na krótko tylko po to, aby załatwić ważne sprawy. "W tej chwili 150 tys. ludzi ukrywa się w piwnicach" - powiedział bp Honczaruk.
On sam w żadnym wypadku nie będzie uciekał. "Zostaję. Mogłem wyjechać już dawno temu, ale jestem tu potrzebny, moja służba jest potrzebna i dlatego zostanę do końca" – zapewnił ordynariusz diecezji charkowsko-zaporoskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu