Z Lechem Stefanem - wiceprezesem Stowarzyszenia „Pro Cultura Catholica”, działaczem opozycyjnym Solidarności Dolnośląskiej, przewodniczącym byłej Wyborczej Akcji Katolickiej we Wrocławiu - rozmawia Krzysztof Jan Dracz
Krzysztof J. Dracz: - Jest wreszcie rząd większościowy. Nadszedł czas na przyspieszenie zmian. Jakie widzisz możliwości i zagrożenia dla rządu?
Lech Stefan: - Nie spełnił nadziei pakt stabilizacyjny. Być może zbyt idealistycznie i naiwnie było sądzić, że można służyć Polsce, nie będąc w rządzie, a jedynie tworząc dla niego zaplecze w Sejmie. Rzeczywistość okazała się inna. Ale jest większość i dopiero teraz można realistycznie mówić o przebudowie państwa. Niemożliwe staje się teraz realne. Rząd dysponuje w Sejmie bodajże 240 głosami (większość to 231).
Zatem ma wreszcie zdecydowaną, wystarczającą większość, by przeprowadzić zmiany obiecane w programie „Solidarne państwo”. Trzeba podkreślić, że wbrew temu, co mówiły i pisały liberalne media wrogie PiS-owi, bez większości sejmowej, mimo swojego rządu, Senatu i życzliwego planowanym zmianom Prezydenta, nie da się wprowadzać ustawowych zmian. Teraz wreszcie będzie można. Na to liczę, a także na odpowiedzialność za państwo, za Polskę, nowych członków rządu.
- Nawet z panami wicepremierami Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Tak. Jestem o tym przekonany. Nigdy nie ukrywałem mojego ograniczonego zaufania do obu panów, choć do każdego z innych powodów. Jednak gwoli uczciwości, nie mogę nie zauważyć, że Andrzej Lepper 3 lata temu i obecnie, to zasadniczo inny człowiek. Poza tym - według prof. Witolda Kieżunia - pozyskał dwóch najlepszych doradców finansowych w kraju. Wynajął profesjonalistów i fachowców - to wróży dobrze. Roman Giertych jako minister edukacji narodowej - to sądzę, także dobre rozwiązanie. W szkołach trzeba przywrócić porządek. Wielu z nas krytycznie ocenia rezultaty liberalnej pedagogiki w oświacie, gdyż jej wynikiem bywa - przyznam, w skrajnych przypadkach - nawet fizyczne zagrożenie nauczycieli ze strony uczniów, a przede wszystkim różnego rodzaju zagrożenia jednych uczniów ze strony innych uczniów.
- Daje się zauważyć „konstruktywny” udział mediów liberalnych w życiu społeczno-politycznym. Cichnie bowiem chwilowa wrzawa wokół Radia Maryja, a rośnie wokół rządu.
- Mimo wszystko zbiorowa mądrość uczestników zebrania księży biskupów zwyciężyła pojawiającą się tu i ówdzie niesprawiedliwość ocen i nawet zwykłą ludzką małość - incydentalne reakcje zostały tylko prywatnymi ocenami. W ogłoszonym komunikacie podziękowano za wielką pracę ewangelizacyjną prowadzoną przez Radio Maryja. Przyjęto też tekst umowy przygotowany przez Zespół Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja. Nie spełnił się zatem czarny scenariusz Gazety Wyborczej, Polsatu, TVN-u i innych podobnych im agend „ministerstwa prawdy”. Teraz pojawiły się nowe obiekty do atakowania - rząd i koalicja. Strach niektórym zagląda w oczy. Naprawa Rzeczypospolitej jest bowiem dzisiaj bardziej realna niż wczoraj. Trzeba koniecznie - i to nastąpi - zlikwidować zastany układ, który doprowadził do tego, że Polska w pewnym sensie stała się krajem kolonialnym w zakresie finansów, bankowości i pracy. Wyzbyliśmy się większości dużych przedsiębiorstw, banki zostały sprzedane za bezcen - za 7 miliardów 200 milionów złotych! To wszystko powoduje, że gazety i inne liberalne media są zdecydowanie antypisowskie.
Reklama
- Innym z ostatnich przykładów nagonki jest atak na ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego w związku z jego wypowiedzią dotyczącą gazociągu na dnie Bałtyku z Rosji do Niemiec.
- Tak. Warto przypomnieć tu pełną wypowiedź, by nie dać się zmanipulować. Minister powiedział: „Polska jest szczególnie wrażliwa na punkcie «korytarzy» i porozumień ponad naszymi głowami. To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop-Mołotow. To był XX wiek. Nie chcemy powtórek. Niepokojące jest, że po jednej stronie mamy zasady wolnego handlu i deregulacji rynku, zaś po drugiej - argument siły oparty na bolszewickiej zasadzie «kto, kogo?».
Łatwo zgadnąć, kto w tej sprawie wygra”. Tę wypowiedź skrytykował m.in. rzecznik Komisji Europejskiej. Użyty język - powiedział - nie jest ani pomocny w szukaniu porozumienia, ani adekwatny. Jeszcze gorzej zareagował niemiecki dziennik Bild, tytułując materiał poświęcony tej sprawie: Porównanie z Hitlerem. Politycy oburzeni na polskiego ministra. Tym niesprawiedliwym ocenom wtórują rodzimi „poprawnościowcy” i wasaliści. A przecież już od wielu miesięcy bezskutecznie zwracano uwagę Unii na problem gazociągu północnego. Ta nadwrażliwa reakcja niemieckich polityków świadczy, że min. Sikorski dotknął niezwykle czułego punktu. Jesteśmy z Niemcami w Unii i nie można akceptować faktu, że jedno z państw zawiera dwustronny układ z państwem nienależącym do UE i godzący w interes innego członka Unii. Tworzyć mamy jedną rodzinę, a w rodzinie mówi się wprost. Od Rosji oczekujemy poprawnych stosunków, od Niemiec oczekujemy innych reguł gry politycznej, gdyż z Niemcami jesteśmy w NATO i w Unii, a nie z Rosją. Rząd niemiecki nie może oczekiwać poparcia dla niemiecko-rosyjskiej umowy i to nie tylko ze strony polskiej. Jesteśmy Polakami i mówmy jasno, co jest naszym interesem, a co nie jest. Rząd i nasi politycy zawsze o tym powinni pamiętać i dobrze jest, że większość jest podobnego zdania.
Powstanie większościowej koalicji, stanowisko polskiego Episkopatu w sprawie Radia Maryja, postawa polskich polityków sprawujących rządy wobec zewnętrznych i wewnętrznych spraw Polski napawają mnie optymizmem i tego optymizmu życzę naszym czytelnikom. Na zakończenie dodam, też w tonacji optymistycznej, że usatysfakcjonowały mnie decyzje prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczące uhonorowania najwyższym odznaczeniem - Orderem Orła Białego m.in. abp. Ignacego Tokarczuka, Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz.
- Dziękuję za rozmowę.