Erozja starego świata. Młodzież polska żyje jeszcze w świecie wartości swoich dziadków i rodziców. Jeżeli pytamy o identyfikację młodego pokolenia, to jego społeczna dusza składa się z takich wartości: jestem związany z rodziną, jestem Polakiem, jestem katolikiem.
Choć mówią o tradycyjnych wartościach, to obiektywnie żyją w innym świecie. W jakim świecie? W świecie niestabilnym. Tę niestabilność tworzy brak pracy. Praca układa scenariusz życiowy, strukturalizuje życie. Ci, którzy urodzili się w latach 50. lub 60., wiedzieli, jak ich życie mniej więcej będzie wyglądało. Dało się pewne rzeczy przewidzieć: że za jakiś czas będą mieli mieszkanie, że będą mieli pracę, w kierunku której się kształcili, że założą rodzinę. Ich życie było do zaplanowania. Świat stabilny jest zawsze przyjazny religijności. Ci, którzy wchodzili w dorosłość w latach 90. i później, żyją już w świecie końca stałej pracy. Żyją już w świecie elastycznej pracy. To jest świat, w którym można zaplanować, czy pójdzie się wieczorem do restauracji, czy do kina, natomiast nie da się zaplanować, jak moje życie będzie wyglądało za dwa lata. Model życia poukładanego skończył się. Dziś menadżer - za dwa lata bezrobotny. Dzisiejsza młodzież żyje w świecie niepewności. Młodzi nie wiedzą, kim będą.
Elastyczny świat, niepewny świat, produkuje zmiennych ludzi. Brak stabilności zniechęca do brania na siebie zobowiązań, a w tym do zakładania rodziny i posiadania dzieci. Do braku stabilności przyczynia się jeszcze jedna sprawa. Pojawiają się dziś nowe zawody, które nie stabilizują życia. Na Zachodzie to zjawisko zaszło dużo wcześniej. Mianowicie zanikają takie prace, które wymagały niewielkich kwalifikacji, ale były na tyle płatne, że dawały możliwości wynajęcia mieszkania i założenia rodziny. One dawały taki impuls do usamodzielnienia się. Tego typu prace zanikają. Jakie prace dla młodzieży mniej zdolnej pozostają? Praca w McDonald’s, praca gońca, rozwożenie pizzy... To są takie prace, które nawet nie mają zabezpieczeń socjalnych; zawody, z których można przeżyć, lecz które nie pozwalają na założenie rodziny i wynajęcie mieszkania, żeby się ustabilizować.
Taki świat - zmienny świat - wymaga od Kościoła pokazywania rzeczy, które są stałe. Należy ukazywać punkty, na których można się w życiu oprzeć. To, co się nigdy nie zmienia, choć świat się zmienia. Młody człowiek będzie miał w swoim życiu wiele miejsc pracy, ale nie zmienia się Bóg, lojalność wobec żony i swojej rodziny.
Reklama
Zmarnowany dynamizm
Polska obecnie ma prawie najwięcej młodzieży w Europie. Sprzyja temu czynnik demograficzny. Dzieci urodzone w latach 1982, 1983 i 1984 teraz szturmują rynek edukacyjny i rynek pracy. Ten wyż demograficzny dzisiaj dochodzi do głosu. Przewidywano, że gdy ten wyż demograficzny wleje się na rynek pracy, to będzie się coś musiało w Polsce zmienić. Uważano, że ta nadwyżka demograficzna rzuci wyzwanie swymi ambicjami, edukacją i młodością buntu, porozsadza stare skorupy. I gdy ta młodzież była gotowa wejść na rynek - brakło pracy. Wielu młodych znalazło się w Irlandii, Anglii, a ambitniejsi gdzieś w świecie zarządzają winnicami, zamiast tę Polskę zmieniać. Oni może kiedyś wrócą. Z inną mentalnością, nowymi modelami życia, nowymi technologiami - ze znajomością języka, obici, poranieni. Może wrócą, bo Europa nie jest wielka. Szkoda, że ich nie ma teraz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Skok edukacyjny
Nie ma w Europie takiego kraju, który wykonałby tak wielki skok edukacyjny, jaki miał miejsce po 1989 r. w Polsce. Z klasy kończącej maturę 16% rozpoczynało studia wyższe. Obecnie jest to prawie 60%. W Estonii i na Litwie przyrost jest zbliżony, ale są to malutkie społeczeństwa. W Polsce jest to rewolucja edukacyjna. To dokonało się z pieniędzy rodziców. Państwo niewiele się do tego przyczyniło, poza przyzwoleniem na prywatne wyższe uczelnie i tworzenie nowych wydziałów. To jest sukces dokonany sumptem społeczeństwa.
Kształcący się młodzi ludzie nosili w sobie nadzieję, że przed magistrami będą się otwierać drzwi. A oni stanęli przy „zlewozmywaku” w Irlandii albo w Anglii.
Pokolenie niespełnionych nadziei. Trzeba pamiętać o tym, że młodzi noszą w sobie żal i frustrację. Badania pokazują, że ich nastawienie jest takie: twarzą do rynku, do demokracji bokiem. Państwo jest dla nich nieprzyjazne. Jeśli myślą o polityce, to uważają, że jest to dziedzina niewarta zaangażowania. Chociaż polska młodzież znajduje się na drugim miejscu, po Grekach, jeśli chodzi o patriotyzm - to mówi ona wprost: oszukani nie kochają.
W tym skoku edukacyjnym najbardziej rozwinęły się studia humanistyczne. Znikają studia techniczne. Cała Europa trzęsie się, aby rozwinąć tzw. science, a więc studia przyrodnicze. To są studia droższe, trudniejsze do zorganizowania i trudniejsze dla studentów. Młodzi unikają tych studiów. Chcą iść na studia humanistyczne. Dlaczego o tym mówię? Po studiach humanistycznych mają oni większą trudność w określeniu swojego miejsca w społeczeństwie. Oni muszą określać, kim będą. Studia techniczne z góry określają profil zawodu, kierunku życia. Dlatego wielu młodych ludzi po studiach humanistycznych jest zagubionych. Nie wiedzą, co mają robić, kim są... Wykształceni, ale bez zawodu. To nie stabilizuje życia. Przedłuża okres poszukiwań tożsamości społecznej.
Reklama
Nowe rozrywki
Media tworzą w coraz większym stopniu gusta, styl, sposób myślenia. Badania wykazują, że tego samego dnia i o tej samej godzinie program „Big Brother” ogląda 230 tys. widzów, a program „Bar” - 460 tys. Jeżeli jest tak nawet w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i w Wielką Sobotę - jeśli oglądalność reality show tego rodzaju nie spada nawet w takie dni i jeśli zabawia się w ten sposób tak wielu ludzi - to prawdopodobnie za jakiś czas coś się zmieni w ich myśleniu i przeżywaniu.
Dzisiaj młody człowiek ogląda telewizję ponad cztery godziny dziennie. Opublikowane cztery miesiące temu wyniki badań na temat używania komputera, internetu przez młodych ludzi pokazują, że generalnie rzecz biorąc, tygodniowo młody człowiek spędza przed komputerem 30 godzin. To jest tyle samo, ile tygodniowo spędza się godzin w szkole.
Reklama
Po co młodzi sięgają do internetu?
Główne przyczyny to:
1) pornografia,
2) rozrywka - gry,
3) przesyłanie komunikatów,
4) aukcje (kupuję - sprzedam),
5) szukanie informacji do szkoły.
Operatywność za wszelką cenę
Cywilizacja, w której przyszło kształcić się i dojrzewać młodemu pokoleniu, podkreśla słowo „operatywność”. Dlatego mnożą się kursy, przeszkolenia, warsztaty, a wszystko po to, aby wiedzieć, jak coś wykonać, aby być operatywnym w danej dziedzinie. Na witrynach księgarni coraz więcej książek o znamiennych tytułach, jak umeblować mieszkanie, jak urządzić ogród, jak obsługiwać komputer.
To wszystko ma charakter instruktażowy. Ten styl zakrada się też do programów edukacyjnych. Chodzi o to, aby Polak był sprawny, skuteczny, po prostu operatywny. Sugeruje to, że najważniejsze dla przyszłych pokoleń będzie nie tyle wiedzieć, dlaczego coś robię, ale wiedzieć jak. Operatywność staje się kryterium edukacji młodzieży. A wydawało się, że w kształceniu należy pogodzić to, żeby wiedzieć, dlaczego ktoś coś robi, z tym, jak to zrobić. Czyżby chodziło o nową grupę operatywnych robotników, którzy przeszkoleni „polską szkołą” będą wiedzieć jak, a nie będą szukać uzasadnień - dlaczego?