Reklama

Wspomnienia o Częstochowie

Niedziela Ogólnopolska 53/2006, str. 16

Michał Janik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jolanta Pałasz, Anna Przewoźnik: - Panie Profesorze, w roku jubileuszu 80-lecia „Niedzieli” wspominamy osoby i miejsca związane z naszym pismem. Pana losy w szczególny sposób splotły się z naszym tygodnikiem. Czy mógłby Pan opowiedzieć o tym Czytelnikom „Niedzieli”?

Prof. Władysław Bartoszewski: - To prawda, dwie osoby, które współtworzyły powojenne losy „Niedzieli”, odegrały ważną rolę także w moim życiu. W czasie okupacji niemieckiej przez ponad rok byłem sekretarzem Zofii Kossak. Znaliśmy się bardzo dobrze. Po doświadczeniach gestapo, Oświęcimia i Powstania Warszawskiego, jako starsza już kobieta, Zofia Kossak znalazła się w Częstochowie pod opieką ks. Antoniego Marchewki. Oboje pomagali wielu ludziom, pomogli m.in. żydowskiemu dziecku Arturo Dreifingerowi, który wiele lat później nawiązał ze mną kontakt z Argentyny. Wiem, że pan Dreifinger odwiedził Polskę, że spotkał się w Częstochowie z redaktorem naczelnym „Niedzieli” ks. Ireneuszem Skubisiem (wywiad z Arturo Dreifingerem publikowaliśmy w nr. 46/2006 „Niedzieli” - przyp. red.).
O częstochowskim okresie opowiedziała mi Zofia Kossak w 1945 r. w Warszawie, gdzie spotkaliśmy się tuż przed jej wyjazdem na Zachód w poszukiwaniu męża. Mówiła o ks. Marchewce, o pracy w „Niedzieli”, o wspomnieniach z Oświęcimia, które pisała w Częstochowie (książka Zofii Kossak-Szczuckiej „W otchłani” ukazała się już po wyjeździe pisarki z kraju). Nie wiedziałem wówczas, że z ks. Marchewką przyjdzie mi się spotkać osobiście w zupełnie innych okolicznościach.

- Prawdopodobnie jest Pan jednym z nielicznych świadków tych dziejów „Niedzieli”. Nawet jeżeli ktoś o nich wiedział, to milczał - wynikało to z realiów okresu komunistycznego. Wiedza była niebezpieczna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W 1946 r. zamknęła mnie bezpieka. Trafiłem potem do kryminału na Mokotowie. Spotkałem tam bardzo wielu ludzi, m.in. ośmiu księży katolickich. Byłem więziony razem z przeorem Jasnej Góry o. Kajetanem Raczyńskim, z misjonarzami z Bydgoszczy, z księżmi diecezji warszawskiej i sandomierskiej. Siedziałem też z ks. Antonim Marchewką. Był to człowiek starszy, przynajmniej tak go postrzegałem - sam miałem wówczas niewiele ponad 20 lat. Byłem z nim w celi kilka tygodni, w dzikim tłumie kilkudziesięciu więźniów (80-90 osób) na bardzo małej powierzchni. Na noc wszyscy kładli się na siennikach na podłodze i odwracali na jeden bok albo na drugi, bo na leżenie na wznak nie było miejsca. Były to bardzo ciężkie warunki. Dla ludzi starszych na pewno dokuczliwsze niż dla ludzi młodych, do których ja wtedy należałem.
Ks. Marchewkę zapamiętałem z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że „Niedziela” była mi znana. Przed wojną chodziłem do katolickiego gimnazjum i katolickiego liceum. W więzieniu wiedziałem o prasie katolickiej, o wydawnictwach, o działalności społecznej diecezji znacznie więcej niż inni więźniowie. Maturę zrobiłem w katolickim liceum w maju 1939 r. Miałem 17 lat, gdy wybuchła wojna. W podziemiu pracowałem w środowiskach katolickich. Stąd trafiłem do Zofii Kossak. Przez pracę w podziemiu, przez to, że zostałem sekretarzem Zofii Kossak, poznałem bardzo wielu wybitnych ludzi z kół kościelnych, profesorów, teologów...
Ale przede wszystkim postać ks. Antoniego Marchewki utkwiła mi w pamięci z tego powodu, że pomagał on Zofii Kossak-Szczuckiej w Częstochowie w zimie 1944/45 r.

- Zofia Kossak-Szczucka miała ogromny wpływ na odrodzenie „Niedzieli” po wojennej pożodze...

- To zrozumiałe, była człowiekiem pióra. Pisanie uważała za swoją misję i formę służby. Mówiła, że skoro Bóg dał jej takie uzdolnienia, to ma pisać. Zależało jej, by po wojnie powstały dla Polaków kształcące, wychowawcze media katolickie. Była bardzo zatroskana o popularyzację literatury. Pisała teksty trudne, ale też bardzo łatwe, dla każdego. Miała nastawienie misyjne - chodziło o działania na rzecz odbudowy moralnej człowieka
Zofia Kossak-Szczucka była osobą bardzo znaną nie tylko jako pisarka, ale też jako działaczka katolicka i harcerska. Jej książki miały licznych czytelników. Jej „Krzyżowcy”, „Bez Oręża”, „Szaleńcy Boży”, książki dla dzieci, nie mówiąc już o klasycznej „Pożodze” (powieść poświęcona rewolucji bolszewickiej 1917 r.), cieszyły się ogromną popularnością. Czytane były przez inteligencję i polecane w kołach katolickich.

Reklama

- Czy ks. Marchewka wspominał w więzieniu o „Niedzieli”, o swoich trudnościach w redagowaniu pisma?

- Proszę pamiętać, że ja go spotkałem w więzieniu trzy lata po wojnie. On już siedział. Trafił do więzienia w Warszawie ze względu na jego dość znaczną rolę społeczną. Bezpieka chciała go mieć pod „opieką” w centrali, a nie zostawiać w Częstochowie czy Katowicach, czy tam, gdzie trzymali ludzi z terenu. Była taka zasada w więzieniach, gdzie siedzieli również konfidenci, którzy mieli wyczulony słuch: nie mówiło się o rzeczach ważnych. Nie mówiło się o tym, co się myśli. Jednak gdy padło nazwisko ks. Marchewki, wywołało to we mnie wspomnienia o Częstochowie i Zofii Kossak. Powiedziałem mu, że byłem w Warszawie jej sekretarzem, zanim po Powstaniu znalazła się w Częstochowie. Ks. Marchewka bardzo cenił panią Zofię, że taka dobra dusza, zaangażowana, prawy człowiek i taki talent...

- Jakim człowiekiem był ks. Marchewka?

- Bardzo skupionym, spokojnym, bardzo introwertywnym, małomównym, co jest zupełnie zrozumiałe. To nie były czasy i miejsca, w których wielomówność była cechą oczekiwaną. Nawet ludzie bardziej skłonni do ekspresji panowali nad sobą. Pamiętajmy, że to był okres, kiedy jeszcze w pełni nie uzewnętrzniło się, co to był stalinizm. Zachowywano jeszcze pozory wobec Kościoła (np. udział jakichś przedstawicieli rządu w procesjach Bożego Ciała). Takie szopki komuniści robili w pierwszych powojennych latach, żeby ludzi zdezorientować. W latach 1945, -46, -47 księża mieli względny spokój, ale od 1948 r. zaczęły się represje, które swoje apogeum osiągnęły w latach 50., kiedy w więzieniach pełno było aresztowanych franciszkanów, jezuitów, dominikanów, ale również bardziej aktywnych księży z diecezji, łącznie z biskupami. Wiemy wszyscy o późniejszym internowaniu ks. prymasa Wyszyńskiego, o aresztowaniu ks. Baraniaka, późniejszego biskupa i arcybiskupa. Były to przypadki dość głośnie i one są znane. Natomiast ta cicha działalność bezpieki wyłuskiwania księży, którzy wydawali się aktywni, twardzi, niebezpieczni dla wojującego ateizmu i dla systemu komunistycznego, to do dziś mało znana część historii. Ale w cieniu tych tragicznych zdarzeń były setki księży, sióstr zakonnych, braci zakonnych, którzy trafiali do aresztu i siedzieli tam bardzo długo.

- W jaki sposób kapłani oddziaływali w celach na współwięźniów?

- Spotkanie kapłanów katolickich z nami we wspólnych celach było dla nas czynnikiem moralnie mobilizującym. Po pierwsze, był to dodatkowy czynnik utwierdzania nas w oporze wobec komunistów: że oni targają się na wszystko, nawet na naszych księży, naszych opiekunów duchowych; że nie ma granic tego, co oni mogą zrobić. Po drugie, księża byli naszymi rozmówcami, po cichu spowiadali, doradzali. My wszyscy mieliśmy do Kościoła i księży szacunek i zaufanie. Pamiętajmy, że były to czasy powojenne i do więzienia trafiali często księża starsi, schorowani, po doświadczeniach okupacji niemieckiej, obozów koncentracyjnych. To, co ich teraz spotykało, to był szok. Ale ich ciche świadectwo i pokora były dla nas, młodych, bardzo ważne w przetrwaniu.

- Dziękujemy za te wspomnienia, są one ważnym uzupełnieniem najnowszej historii „Niedzieli”, ale i historii całej naszej Ojczyzny...

- Cieszę się, że mogłem pomóc w zapisaniu jeszcze jednej karty z historii. Zofia Kossak i ks. Marchewka na pewno na nią zasługują. Wiemy dzisiaj, że mimo trudnych wojennych warunków próbowali innym ludziom pomóc. Ten żydowski chłopak, który mieszka teraz w Argentynie, a któremu oni wspólnie pomagali, podał mi bezbłędnie ich nazwiska, pisząc do mnie list z Argentyny. Po kilkudziesięciu latach doskonale pamiętał, że ks. Marchewka i Zofia Kossak pomogli mu w Częstochowie uratować życie. To bardzo wzruszające świadectwo dzieła miłości bliźniego. Zofia Kossak nawet mi o tym nie opowiedziała, kiedy ją spotkałem w 1945 r., bo to dla niej było oczywiste. Ale o ks. Marchewce opowiadała, wspominała go jako uspołecznionego i zaangażowanego kapłana.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy rzeczywiście jestem z Chrystusowej owczarni?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 10, 1-10.

Poniedziałek, 22 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Presynodalne "ostatki"

2024-04-23 00:06

ks. Łukasz Romańczuk

Spotkanie w Jelczu Laskowicach

Spotkanie w Jelczu Laskowicach

Dobiega końca etap przygotowania do Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. Za nami ostatnie już Presynodalne Spotkania Rejonowe na których pochylono się nad Listem do Kościoła w Filadelfii.

Kończy się czas, który był ważny dla poszczególnych, pozwolił lepiej poznać zasady synodu i przede wszystkich budować wspólnotę jedności. Czy to się udało? Po owocach synodalnych poznamy.

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję