Reklama

Welon na zawsze zasłania im włosy

Rezygnują z rodziny, miłości mężczyzny i dzieci. Także z modnych ciuchów, komputera, telewizji, komórki. Wyrzucają do kosza notesy z adresami kolegów i koleżanek. Godzą się nawet na to, że nigdy już nie odwiedzą rodzinnego domu.

Niedziela Ogólnopolska 5/2007, str. 14

Archiwum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ania nie chciała iść po maturze na studia. Nie interesowała się chłopcami tak jak jej koleżanki. Od początku liceum myślała o zakonie, ale nie spodziewała się, że na zawsze zostanie u sióstr klarysek. - Na początku trochę się bałam, czy wytrzymam tęsknotę za rodzicami. Bardzo ich kocham i wiem, że oni też mnie kochają - wspomina. Tęsknota za rodziną nie przeszkodziła. Ania dziesięć lat jest siostrą, choć po ślubach nigdy nie odwiedzi rodzinnego domu. Podoba się jej proste życie i ubóstwo zakonne. Dobrze czuje się we wspólnocie sióstr. Ale najważniejsza dla niej jest modlitwa. - Bez tego nasze życie nie miałoby sensu - mówi.
Wstąpiła do zakonu w 1996 r. Razem z Anią nowicjat, czyli zakonną szkołę, zaczęły jeszcze trzy inne siostry. Jedna z nich już po studiach. Wszystkie złożyły śluby i dziś nie wyobrażają sobie, żeby mogły opuścić zakon.

Siostry dobrze wykształcone

Co roku życie zakonne zaczyna ok. tysiąca młodych kobiet, co dziesiąta w zakonie zamkniętym. W latach 1997-2005 liczba sióstr w zakonach zamkniętych, czyli klauzurowych - a do takich należą klaryski - wzrosła o 15 proc. W 1997 r. było ich w Polsce tysiąc trzysta. W ubiegłym roku ponad półtora tysiąca - w tym samym czasie sióstr prowadzących aktywne życie, tzw. czynnych, nie tylko nie przybyło, ale z roku na rok jest mniej - w 2005 r. o 5 proc. w stosunku do roku 1997.
Jedna trzecia sióstr za klauzurą ma wyższe studia. Są teologami, filozofami, absolwentkami pedagogiki, muzykologii, a nawet fizyki czy matematyki. Jedna z sióstr kamedułek ze Złoczowa ma dwa fakultety, jest filozofem i etnologiem. Statystycznie są młodsze niż siostry w otwartych zakonach. Średnia wieku za klauzurą to 42 lata, podczas gdy przeciętny wiek siostry w zakonie czynnym to 45 lat. Powód? Za murami klauzury zamyka się wiele nowych, młodych sióstr. Rezygnują nie tylko z rodziny, miłości mężczyzny i dzieci, ale też z modnych ciuchów, komputera, telewizji, komórki. Zanim wyjadą z domu, wyrzucają do kosza notesy z adresami kolegów i koleżanek. Zakładają długie habity ze zgrzebnych materiałów, a na głowę - welon, który na zawsze zasłania włosy. Codziennie wstają wcześnie - ok. 5-6 rano. Modlą się czasem po kilkanaście godzin dziennie, jedzą w milczeniu skromne posiłki, często poszczą o chlebie i wodzie. Wykonują proste prace w domu, ogrodzie, szyją i haftują szaty liturgiczne, wypiekają opłatki i komunikanty do Mszy św. Utrzymują się z tego, co dostaną od ludzi albo zarobią dzięki swojej pracy. Po ślubach zakonnych siostry nie mogą opuszczać klasztoru. Zostają za murami aż do śmierci. Mają telewizory, ale rzadko je włączają. Kamedułki tylko dwa razy w roku, żeby wysłuchać orędzia papieskiego na Boże Narodzenie i Nowy Rok. Kiedy przyjechał do Polski Benedykt XVI, zrobiły wyjątek - oglądały wszystkie transmisje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Odbierają setki e-maili z prośbą o modlitwę

S. Weronika zastrzega, że siostry nie nadużywają internetu, jednak odkąd udostępniły swoje adresy, co miesiąc odbierają setki e-maili z prośbą o kontakt, rozmowę, pomoc czy modlitwę. Najpierw były zaskoczone tym wdzieraniem się zewnętrznego świata w ich klasztorną ciszę. Teraz odpowiadają na listy, zapraszają na dni skupienia, radzą, gdzie można dostać konkretną pomoc. - Jedna z dziewcząt napisała do nas, że nie potrafi z nikim rozmawiać, patrząc prosto w oczy, a dzięki tej korespondencji stopniowo się otwiera, nabiera zaufania do ludzi - cieszy się s. Joanna Paula, karmelitanka z Wrocławia. Tych, którzy szukają Boga, siostry odsyłają do kierowników duchowych. Tym, którym bardziej potrzebny jest psycholog, doradzają rekolekcje u jezuitów, bo oni świetnie potrafią łączyć teologię z psychologią.
- Kontakt z nami nawiązuje wielu młodych ludzi, wśród nich także bardzo poranieni w życiu, z rozbitych rodzin, dzieci alkoholików - mówi s. Joanna Paula. - Wielu z nich chce wstąpić do zakonu. Szukają miłości i powinni ją tu otrzymać, ale jeśli nie poradzą sobie wcześniej z problemami, nie wytrzymają trudów życia zakonnego. Jeszcze zanim przyjdą do nowicjatu, potrzebują dużo wsparcia, modlitwy, a czasem pomocy psychologa. Dlatego wydłużamy okres przygotowania do ślubów, żeby każda z dziewcząt mogła dobrze rozpoznać, czy ma powołanie, czy może tylko ucieka przed życiem. Jeśli to powołanie, siostra mimo trudów naszego życia jest radosna i szczęśliwa. Jeśli uciekła przed cierpieniem, tu też będzie cierpieć, a z nią cała wspólnota - tłumaczy karmelitanka.

Reklama

To klasztor o surowej regule

Karmelitanki bose to jeden z klasztorów o szczególnie surowej regule. Siostry przez wiele godzin w ciągu dnia milczą, pracują w samotności. Jednak to właśnie karmelitanki notują z roku na rok najwięcej powołań. Jest ich w Polsce prawie pół tysiąca, mają już 30 domów na terenie całej Polski.
Jezuita o. Zbigniew Leczkowski, dyrektor Ignacjańskiego Centrum Formacji Duchowej w Gdyni, nie widzi nic dziwnego w tym, że obecnie wiele kobiet wybiera zakon kontemplacyjny. - Potrzeba Boga jest uniwersalna i im bardziej współczesny świat zaprzecza Jego istnieniu, tym bardziej ludzie chcą Go szukać - wyjaśnia jezuita. - Boga można odnaleźć, ale dopiero wówczas, gdy się odzyska wewnętrzny pokój i zaakceptuje siebie - dodaje. Od czterech lat o. Leczkowski prowadzi w Centrum rekolekcje zamknięte, w czasie których trzeba wytrwać w całkowitym milczeniu kilka dni. Kiedy rozpoczynał pracę w Gdyni, myślał, że liczba chętnych na te rekolekcje będzie coraz mniejsza. Jest odwrotnie. Rocznie tylko do Gdyni przyjeżdża ok. 2 tys. ludzi, z których 80 proc. to świeccy. Według o. Leczkowskiego, każdego roku kilkadziesiąt tysięcy osób uczestniczy w takich samych lub podobnych rekolekcjach w wielu zakonach w Polsce. Oni też są potencjalnymi kandydatami do zakonów klauzurowych. Spotykają Boga, doświadczają Go jako kogoś bliskiego, kto kocha, akceptuje, nie zmusza, ale zaprasza, więc idą za Nim. To nie fanaberia, emocje, ale głębokie duchowe przeżycie - uważa o. Leczkowski.

Mają jedno wytłumaczenie

Dlaczego dziewczęta wybierają takie życie i w nim trwają? Prof. Józef Baniak - socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odpowiada: - Być może ten styl życia zakonnego jest tak różny od tego, co dzieje się na zewnątrz, że po kilku latach nie wyobrażają sobie, iż mogłyby zacząć na nowo? Poza tym to jednak są osoby dojrzałe. Decyzja o tak radykalnej formie życia musi być gruntownie przemyślana.
Zdaniem prof. Hanny Świdy-Ziemby - socjologa i pedagoga ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, badacza pokolenia współczesnej młodzieży - taka decyzja może być formą ucieczki od zmęczenia i znudzenia światem, w którym żyją. - Młodzi nie czują zadowolenia i radości z tego, co mają. Nie doceniają internetu, zdobyczy techniki, bo to jest dla nich coś oczywistego. Czują się skazani na ten świat, według nich bezsensowny, pozbawiony celu i wartości. Są zmęczeni natłokiem informacji i ciągłymi wymaganiami, jakie niesie ze sobą cywilizacja. Uważają, że są wobec tego wszystkiego bezradni. Wolą uciec, skoro i tak w ich odczuciu nie ma szans na zmianę - charakteryzuje młodych ludzi prof. Świda-Ziemba. Wybór życia w zakonie zamkniętym, kontemplacyjnym, jest dla niej zrozumiały w kontekście takich postaw. - Życie w zakonach aktywnych niewiele różni się od tego, jakie prowadzą na co dzień, więc to tak nie wciąga, jak metafizyka i kontemplacja - uważa.
Siostry mają jedno wytłumaczenie: to powołanie. Przyznają, że ich sposób życia jest dla wielu ludzi niezrozumiały. Bo jak zrozumieć kogoś, kto nie może wyjść z domu, żeby załatwić sprawy w ZUS-ie? Jaki znalazły sposób? - W 2000 r. zaczęłyśmy wysyłać raporty do ZUS-u przez internet, to była konieczność - tłumaczy s. Weronika Sawulska, kamedułka.

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Cenzura czy mowa nienawiści?

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 34-35

[ TEMATY ]

gender

Adobe Stock

Ostra krytyka środowisk homoseksualnych oraz jednoznaczne twierdzenie, że są tylko dwie płcie, już niedługo może się stać przestępstwem zagrożonym karą 3 lat więzienia. Takie zmiany w Kodeksie karnym przygotował resort sprawiedliwości.

Opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji projekt zmian Kodeksu karnego ma zapewnić „pełniejszą realizację konstytucyjnego zakazu dyskryminacji ze względu na jakąkolwiek przyczynę, a także realizację międzynarodowych zaleceń w zakresie standardu ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści”. „Mowa nienawiści” to specjalnie zaprojektowany termin prawniczy, który jest narzędziem służącym do zakazu krytyki m.in. ze względu na „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”. W ekstremalnych przypadkach za mówienie i pisanie, że aktywny homoseksualizm jest grzechem, albo za podkreślanie, iż istnieją tylko dwie płcie, może grozić nawet do 3 lat więzienia. – Oczywiście, nie stanie się to od razu, bo nie wiadomo, jak zachowają się polskie sądy, ale praktyka wymiaru sprawiedliwości w innych państwach wskazuje, że najpierw jest seria procesów, a później coraz większe ograniczanie wolności słowa – mówi mec. Rafał Dorosiński, który z ramienia Ordo Iuris monitoruje proponowane zmiany w Kodeksie karnym ws. „mowy nienawiści”.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: na Błoniach zakończył się Marsz Nadziei

2024-04-25 07:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasna Góra

„Każde Życie jest Ważne”, „Pomagamy, Wspieramy, dajemy Nadzieję” - z takimi hasłami i przesłaniem zakończył się na jasnogórskich Błoniach Marsz Nadziei. To w ramach ogólnopolskiej kampanii Pola Nadziei, która zwraca uwagę na działalność hospicjów i wszystkich pacjentów dotkniętych niepełnosprawnościami i chorobą nowotworową. Uczestnicy przy figurze Niepokalanej pomodlili się i złożyli kwiaty.

W Marszu wzięli udział uczniowie częstochowskich przedszkoli i szkół, mieszkańcy miasta, a także pacjenci hospicjum. - Od czterech lat korzystam z pomocy hospicjum. Jestem pacjentem onkologicznym, a moi bliscy już nie żyją. Pracownicy dali mi wsparcie i opiekę, są dla mnie jak rodzina. Czuję się jakby podarowano mi drugie życie - powiedział pan Dariusz, pacjent częstochowskiego hospicjum. Dodał, że Marsz jest dla niego manifestacją i apelem, że „osoby chore też mają prawo do normalnego funkcjonowania”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję