Obowiązek czy droga do zbawienia
Niedzielna Msza św. jest jednym z obowiązków chrześcijanina. „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” - tak brzmi trzecie przykazanie. Ale niedzielna Msza św. nie powinna być traktowana tylko jako obowiązek, ale jako droga do naszego zbawienia. Możliwość uczestniczenia w Eucharystii powinna być dla człowieka wierzącego wielką radością, bo możemy wtedy przyjąć Ciało Jezusa Chrystusa, który jest Chlebem życia. Udział we Mszy św. powinien wypływać przede wszystkim z pragnienia naszego serca. Ale, niestety, we współczesnym świecie zdominowanym przez dążenie do sukcesu, kariery, pieniędzy wielu zapomina o Bogu. W swoim życiu coraz rzadziej znajdują dla Niego miejsce i czas. Wolą pracować, robić zakupy w centrach handlowych, zamiast pójść z rodziną do kościoła. W wielu krajach kościoły świecą pustkami, niektóre są nawet zamykane, spada liczba powołań kapłańskich i zakonnych. U nas w Polsce mamy młody, żywy Kościół. Niewątpliwie jest to wpływ pontyfikatu Jana Pawła II i naszej historii. Mamy szczęście, że mimo wielu przeszkód Kościół w naszym kraju tak się rozwinął i tętni życiem. Nie wolno nam tego zniszczyć. Musimy w naszym życiu znaleźć miejsce dla Boga, na modlitwę i niedzielną Eucharystię, która powinna być dla nas ważnym wydarzeniem duchowym i radosnym przeżyciem. „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie” (por. Rz 10,13).
Grzegorz z Oławy
Na elektronicznej smyczy
Obserwujemy osoby rozmawiające przez aparaty komórkowe na ulicy, podczas prowadzenia auta, w banku,w bibliotece, nawet w kościele. Bywamy świadkami przerywania rozmowy przez dźwięk wszędobylskiej komórki.
Choć zapewniają szybką łączność, to jednak spłycają relacje - rozmawiając przez nie, nie można przekazać odczuć, wrażeń wynikających z bezpośredniej rozmowy.
Gdy jesteśmy zasypywani lawiną słów, tekstów, reklam, obrazów z telewizji, radia, gazet, gdy nadawcy poszukują słuchacza i odbiorcy, to obawiam się, że coraz rzadziej i z trudem przebija się do współczesnego człowieka słowo Boga. Ono czeka cierpliwie w przedsionku serca. Ono jest ciche, spokojne, subtelne i wyczekujące na swój czas, gdy człowiek zechce je wysłuchać, a później nim żyć.
Jakże często boimy się ciszy. W ciszy bowiem usłyszeć można delikatne pukanie do naszego serca. W ciszy mogą dojść do głosu rozterki, dylematy i wyrzuty sumienia.
W dniach Wielkiego Postu nie tylko podarujmy sobie czas nasłuchiwania. Taki czas zawsze ubogaca, prostuje ścieżki, pomaga znaleźć drogę do człowieka.
Antoni B.
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa
Na kopercie należy napisać: „Listy”
Pomóż w rozwoju naszego portalu