Reklama

„Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prolog
NORYMBERGA - WADOWICE - AUSCHWITZ
W oznaczonym dniu wsiadłem do pociągu z wielkim wzruszeniem. Wyjeżdżaliśmy razem ze Stanisławem Starowieyskim, moim młodszym kolegą, który miał odbyć w Rzymie całe studia teologiczne. Po raz pierwszy znalazłem się poza granicami Ojczyzny. Patrzyłem z okna wagonu na znane mi z podręczników geografii miasta. Po raz pierwszy oglądałem Pragę, Norymbergę, Strasburg i Paryż, gdzie zatrzymaliśmy się w Seminarium Polskim przy rue des Irlandais.
Jan Paweł II, „Dar i Tajemnica”

1.
- Żeby ci się podróż nie dłużyła. - Staszek Starowieyski wyciągnął z teczki plik gazet i podał Karolowi.
- Dzięki, ostatnio rzeczywiście mało miałem czasu na lekturę. - Wojtyła uśmiechnął się lekko. Za oknem było zupełnie ciemno, ale nie chciało mu się jeszcze spać. Przed godziną opuścili Czechosłowację i wjechali do okupowanych Niemiec.
„Wyrok w Norymberdze” - przeczytał olbrzymi tytuł na pierwszej stronie „Tygodnika”. Wstępniak księdza Jana Piwowarczyka szeroko omawiał zakończony miesiąc wcześniej proces zbrodniarzy hitlerowskich przed międzynarodowym trybunałem.
- Był to sąd świata - pisał ksiądz Piwowarczyk. - Zbrodnie oskarżonych stanowiły przestępstwo jedyne w dziejach świata, a spełnione w skali dotąd nienotowanej.
Był to sąd prawa, ale przede wszystkim moralności... Obrona niemiecka, jak wiadomo, kwestionowała prawne podstawy procesu. Przytoczyła zasadę prawa karnego: „nullum crimen sine lege” (nie ma przestępstwa, gdy nie ma prawa). I gdyby to był proces tylko o przekroczenie prawa, proces, jakich tysiące odbywa się codziennie, mieliby rację i Trybunał Norymberski musiałby uwolnić oskarżonych; nie ma bowiem skodyfikowanego prawa karnego, nie ma nawet ustalonej definicji zbrodni wojennej. Ale to był proces także prawno-naturalnej moralności, której pogwałcenia dopuścili się oskarżeni. Ich winy były grzechami wołającymi o pomstę do Boga. Ich przestępstwa były atakiem na moralny ład życia międzynarodowego, który żyje w świadomości wszystkich ludzi, choć nie jest skodyfikowany w paragrafy międzynarodowego prawa.
- Coś się tak zafrasował? - zapytał Starowieyski, patrząc na głębokie zmarszczki na czole przyjaciela. - Tęskno ci już do domu?
- Czytam o Norymberdze.
Przypomniał sobie swoją ostatnią dłuższą podróż - morderczą wędrówkę z ojcem w pierwszych dniach wojny. Wtedy zdążali dokładnie w przeciwną stronę, na wschód. Razem z uchodźcami z Krakowa doszli prawie do Sanu. Na wieść o klęskach polskiej armii i wkroczeniu bolszewików zawrócili do Krakowa. Wchodząc do miasta, zobaczyli na Wawelu flagę ze swastyką. Wkrótce niemal cała Europa zamieniła się w wielkie więzienie.
Wojenny koszmar trwał sześć lat. On w tym czasie stracił ojca i marzenia o aktorskiej karierze. Niedawno minęły cztery lata od chwili, kiedy po raz pierwszy spotkał się z księdzem Piwowarczykiem. To właśnie z nim rozmawiał w sprawie rozpoczęcia studiów w konspiracyjnym seminarium. Teraz ksiądz Jan był podporą nowego pisma katolickiego, „Tygodnika Powszechnego”, a on - już w sutannie - jechał na studia do Rzymu. Tak się złożyło, że Norymberga znajdowała się na trasie tej podróży.
Odłożył „Tygodnik” i sięgnął po „Przekrój”. To nowe, cieszące się coraz większą popularnością pismo wzięło swą nazwę od specyficznego sposobu wydania - w drukarni nie przecinano arkuszy, trzeba to było zrobić samodzielnie w domu; jak się okazało, ten sposób czytania spodobał się krakowianom. „Przekrój” oczywiście też pisał o Norymberdze, choć trochę inaczej. Ksiądz Piwowarczyk naświetlał znaczenie procesu z punktu widzenia prawa i sprawiedliwości. W „Przekroju” natomiast znajdował się opis faktów, które miały miejsce w sali nr 600 owego pierwszego października 1946 roku:
Gdy po przerwie obiadowej (nikt zresztą nie jadł dziś obiadu) sędzia Lawrence otworzył sesję, ława oskarżonych była pusta. Wszyscy czekali w naprężeniu na końcowy etap procesu. Po chwili otwierają się drzwi do ławy oskarżonych i dwóch żołnierzy wprowadza Goeringa. Goering ubiera słuchawki, aby wysłuchać wyroku. Coś psuje się w aparaturze. Goering macha ręką, uśmiecha się kwaśno. Doskakują technicy, manipulują coś przy drutach. Po chwili aparatura działa. Goering wkłada słuchawki, prostuje się. Jest chudszy niż wydawał się, śledzony z galerii. Wypłowiały mundur marszałkowski zwisa na nim jak tunika. „Oskarżony Herman Goering winien jest zarzucanych mu zbrodni i skazany zostaje na śmierć przez powieszenie” - wygłasza sakramentalną formułkę przewodniczący Trybunału. Goering stoi nieruchomo, po czym zdejmuje gwałtownie słuchawki i szybko znika za drzwiami. Następny jest Hess. Nie chce ubrać słuchawek, rozgląda się po sali, gdy sędzia Lawrence odczytuje mu wyrok: dożywotnie więzienie. Ribbentrop jest blady, ale spokojny: śmierć przez powieszenie. Wilhelm Keitel stanął na baczność: śmierć przez powieszenie. Kaltenbrunner wchodzi spokojnie, kłania się Trybunałowi. Czyni to jak aktor, gdy mu obwieszczają wyrok śmierci. Jeszcze raz się kłania i znika. Alfred Rosenberg jest spokojny. Czyż mógł oczekiwać innej kary jak śmierć? Hans Frank wchodzi po raz pierwszy bez czarnych okularów. Staje niepewnie, rozgląda się, ręce rozczapierzył, słyszy nagle słowa, które skazują go na śmierć przez powieszenie. Chwilę stoi, nie wie, co robić. Żołnierz ściąga mu słuchawki. Frank cofa się, po czym znika za drzwiami.
Kilkanaście godzin później pociąg zatrzymał się na Nürnberg Hauptbanhof. Tu Karola i Staszka czekała kolejna przesiadka.
- Co robimy? - zapytał Starowieyski. Jeszcze parę ładnych godzin dzieliło ich od odjazdu pociągu do Strasburga.
- Może byśmy zobaczyli to miejsce? - zaproponował Wojtyła. - To znaczy sąd - dodał.
Staszek skinął głową. Zapytali o drogę (Karol kolejny raz z wdzięcznością pomyślał o ojcu, który uczył go niemieckiego jeszcze w Wadowicach) i poszli na zachodni kraniec norymberskiej starówki, a raczej tego, co po niej pozostało. Nie widzieli jeszcze takich zniszczeń. W Krakowie słyszeli opowieści ludzi, którym udało się uciec po powstaniu w Warszawie. Ale to były tylko opowieści. Teraz na własne oczy zobaczyli morze gruzów, z którego niby wysepki wystawały pojedyncze gmachy. Wśród nich Pałac Sprawiedliwości, który dziwnym trafem ocalał w czasie alianckich nalotów dywanowych w styczniu 1945 roku.
Wokół roiło się od amerykańskich żołnierzy. Księża zatrzymali się przed zdobnym portalem. Na schodach stali dwaj żołnierze z napisami MP na hełmach.
- Dalej nie wejdziemy - powiedział Starowieyski.
- Księża z Polski? - usłyszeli. Odwrócili się i zobaczyli oficera w mundurze armii amerykańskiej. - Stanley Widacki, z Detroit jestem - powiedział z charakterystycznym amerykańskim akcentem. - Rodzice są z Podhala, ale ja jestem America born, urodzony w Ameryce.
- Karol Wojtyła, Stanisław Starowieyski... Z Krakowa.
- Na długo w Norymberdze?
- Na parę godzin. Wieczorem mamy pociąg do Strasburga. Chcieliśmy zwiedzić sąd. Tyle się u nas mówiło o procesie, nie można było nie skorzystać z takiej okazji.
- Może da się coś zrobić dla rodaków. Za parę dni zacznie się następna rozprawa, ale chwilowo mamy przerwę.
Zamienił kilka słów z żandarmem stojącym przy wejściu i kiwnął ręką do księży.
Szerokimi schodami weszli na drugie piętro, skręcili w lewo i weszli do dużej sali. Znali ją ze zdjęć, ale na nich była wypełniona ludźmi. Teraz wiało tu pustką.
- Wchodzili i wychodzili tędy. - Stan Widacki pokazał drzwi. Obok nich znajdowała się loża, gdzie przez prawie rok, od dwudziestego listopada 1945 do pierwszego października 1946, zasiadali oskarżeni. - Na początku grudnia znowu zrobi się tu tłoczno - dodał. - Będą sądzić niemieckich lekarzy. Właściwie to trudno nazwać takich lekarzami. Ludzi brali na króliki doświadczalne. Straszne rzeczy.
Opowiedział im też o losach osądzonych zbrodniarzy. Skazani na śmierć zostali powieszeni dwa tygodnie później. Stryczka uniknął tylko Goering, który kilka godzin przed egzekucją otruł się cyjankiem. Po egzekucji zwłoki hitlerowców przewieziono do byłego obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie spalono je w krematorium. Prochy rozsypano z samolotu.
Wyszli z budynku Trybunału. Oficer zaproponował, że ich podwiezie na stację.
- Gdybyście mieli więcej czasu, to bym was zabrał na miejsce ich Parteitagów - powiedział. - Kiedyś przychodziły tam tysiące nazistów. A Hitler wygłaszał te swoje płomienne przemówienia.
Ale musieli już wracać na dworzec. Stanley zręcznie manewrował jeepem po zrujnowanych ulicach Norymbergi. Dojechali na czas. Pociąg do Strasburga odchodził za pół godziny.

Jest to fragment najnowszej książki Pawła Zuchniewicza pt. „Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża”. W tych dniach książka pojawi się na półkach księgarskich. Jest to dalszy ciąg opowieści tego samego autora o życiu Karola Wojtyły, po wydanej w 2005 r. książce pt. „Lolek. Młode lata Papieża”, obejmującej okres od urodzenia do święceń kapłańskich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję