Reklama

Ta miłość nie przychodzi od razu

Dla ludzi, którzy naprawdę dojrzeli do adopcji, nie jest ważne, czy dziecko jest chore, czy zdrowe. Liczy się to, że ono jest. Że można komuś pomóc, kogoś pokochać, wychować i wypuścić w dorosłe życie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obcy ma stać się własnym dzieckiem. Jak to możliwe? Czy można go pokochać? Czy będzie wdzięczny? Łatwy do wychowania? Czy nie spowoduje kryzysu w małżeństwie? Tego typu pytania codziennie zadaje sobie mnóstwo małżeństw, które myślą o adopcji. Bo tak naprawdę nie jest to wcale łatwa decyzja. I chociaż każda matka adopcyjna czy ojciec niemal zawsze twierdzą, że nie wyobrażają sobie powrotu do życia, zanim pojawiło się w ich rodzinie dziecko, to również zgodnie przyznają, że do adopcji trzeba dojrzeć. O wiele bardziej niż do poczęcia własnego dziecka.

Najważniejsza wiadomość

- Nasza córeczka za kilka dni kończy rok. Trudno mi przypomnieć sobie, jak to było bez niej - mówi kobieta, która adoptowała małą Iwonkę w Katolickim Ośrodku Adopcyjnym w Warszawie. Zawsze było dla niej oczywiste, że po ślubie dom będzie pełen dzieci. - Dopiero kiedy w domach naszych znajomych kolejno zaczęli pojawiać się mali lokatorzy, a u nas - mimo wszelkich starań i leczenia - nic się nie działo, problem braku dziecka stawał się coraz cięższy. Dopiero gdy poszliśmy z mężem do ośrodka adopcyjnego, czułam się, jakby spadł ze mnie jakiś wielki ciężar.
Inna kobieta, dziś mama Piotrusia, opowiada, że decyzję o adopcji podjęła dopiero po 14 latach małżeństwa. - Długo do niej dojrzewaliśmy. We mnie tkwił jakiś dziwny opór, może strach, a mąż nie przejawiał żadnego zainteresowania, gdy poruszałam tę sprawę. Przełomowym momentem było podjęcie na Jasnej Górze duchowej adopcji dziecka poczętego. Potem trafiliśmy do ośrodka adopcyjnego...
Bywają też bardziej skomplikowane historie tych, którzy chcą spełnić marzenia o rodzicielstwie: - Gdy zaszłam w ciążę, mogłam się nią cieszyć tylko 4 miesiące - wyznaje trzydziestokilkuletnia kobieta. - Kolejne próby kończyły się poronieniem albo przedwczesnym porodem. - Cztery razy poroniłam. Ostatnią ciążę odleżałam plackiem 9 miesięcy. Córeczka po urodzeniu żyła 7 godzin... Za każdym razem więc wracałam ze szpitala do domu z pustymi rękami. Musiałam na nowo uczyć się chodzić, bo od leżenia nastąpił zanik mięśni - mówi kobieta. W końcu razem z mężem podjęła próbę adopcji. - Niewyobrażalne jest to czekanie na najważniejszą wiadomość - że czeka na nas maleństwo. I nareszcie! Telefon z ośrodka, że jest chłopiec i że możemy po niego przyjechać!
Taka właśnie jest procedura: najpierw rodzice zgłaszają się do ośrodka, przechodzą kwalifikacje, a potem czekają na telefon. I dopiero wtedy mogą pojechać po dziecko.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

To dla dziecka szukamy rodziców

- Cały proces przygotowania rodziców adopcyjnych trwa minimum dziewięć miesięcy - wyjaśnia Zofia Dłutek. Rozmawiamy w siedzibie Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego przy ulicy Grochowskiej w Warszawie, czyli dokładnie tam, gdzie przełamują się bariery i lęki wielu małżeństw pragnących dziecka. To właśnie przy tym prostokątnym, dużym stole, przy którym pijemy teraz kawę, w przestronnym, świeżo odnowionym gabinecie pani dyrektor rozstrzygają się losy wielu ludzi.
W decyzji o adopcji ważna jest motywacja. Gdy na rozmowę wstępną zgłasza się np. małżeństwo, które ma duże mieszkanie, a nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, gdzie będzie pokój dziecka, bo... są dwie sypialnie, pokój gościnny, gabinet do pracy i... właściwie nie ma już miejsca, wtedy rodzą się wątpliwości, czy można powierzyć takim ludziom dziecko. Podobnie jest w przypadku, gdy dziecko ma uśmierzyć ból, zaleczyć cierpienie, zabić samotność albo zażegnać kryzys w małżeństwie. - To dziecko jest dla nas najważniejsze. Dla dziecka szukamy rodziców, którzy obdarzą je uczuciem, nie odwrotnie. To jest nasza dewiza - zapewniają pracownicy warszawskiego ośrodka, dodając, że takie są zasady wszystkich katolickich ośrodków adopcyjnych w Polsce. Dlatego też kandydaci na rodziców muszą przejść specjalne szkolenia. Spotkania z pracownikami ośrodka odbywają się również w domu małżonków. Kwalifikacje kandydatów ocenia specjalna komisja. Wymogi są twarde: dobry stan zdrowia, w miarę dobre warunki materialne, opinia z zakładu pracy, małżeństwo sakramentalne trwające nie krócej niż pięć lat, także opinia proboszcza. - Musimy mieć pewność, że oddajemy dziecko w bezpieczne ręce, do rodziny, która zapewni dziecku także wychowanie religijne - mówi Zofia Dłutek. Przyszli rodzice adopcyjni wyjeżdżają na weekendowe rekolekcje dla małżeństw. - Oni muszą potem umieć wytłumaczyć dziecku, że to Bóg jest dawcą życia i że On je chciał, mimo iż nie zostało przyjęte przez biologicznych rodziców - mówi pani dyrektor.

Reklama

Komuś pomóc, kogoś pokochać

Dzieci, które czekają na adopcję, z jakichś powodów nie mogą być przyjęte w swoich biologicznych rodzinach. Niejednokrotnie oddawane są przez matki uzależnione od alkoholu lub narkotyków. Chore lub zdrowe. Czasami są pozostawione w szpitalu lub w skrajnych przypadkach znalezione na śmietniku, na przystanku autobusowym. Dopiero jednak, gdy mają uregulowaną sytuację prawną, mogą trafić do adopcji.
Chorych dzieci ludzie często się boją. Zwłaszcza gdy jest to zespół Downa, wodogłowie albo zaburzenia natury psychicznej. - Życie jednak weryfikuje te przekonania, lęki się przełamują. Po to zresztą prowadzimy wcześniej szkolenia - mówią pracownicy ośrodka. I przywołują w pamięci Piotrusia. Niesłyszącego, niewidomego, z porażeniem mózgowym i wodogłowiem. Został adoptowany przez Szwedów. Rodzice regularnie przysyłają teraz do ośrodka zdjęcia i listy, w których opisują, jak dziecko się rozwija. Są szczęśliwi. I za nic w świecie nikomu by go nie oddali. Bo dla ludzi, którzy naprawdę dojrzeli do adopcji, nie jest ważne, czy dziecko jest chore, czy zdrowe. Liczy się to, że ono jest. Że można komuś pomóc, kogoś pokochać, wychować i wypuścić w dorosłe życie.
- Oczywiście, zdarza się, że jakieś chore dziecko bardzo długo czeka na adopcję - mówi Zofia Dłutek. - Pamiętam dziewczynkę, która miała tylko jedną kończynę. Nikt jej nie chciał. Położyliśmy wtedy karteczkę z jej imieniem pod figurkę Ojca Pio. I modliliśmy się do Jana Pawła II. I znaleźli się dla niej rodzice. Czy to nie jest cud? - pyta retorycznie dyrektor. I dodaje: - Często proszę Jana Pawła II o pomoc. Skoro mówił, że każde życie poczęte powinno być zrodzone i że ma ono sens, to niech się teraz martwi o te dzieci!
W ośrodku adopcyjnym rodzice uczą się pokonywać jeszcze jeden lęk: co będzie, jak dziecko dowie się, że jest adoptowane? Bo nieuniknione jest, że nadejdzie taki moment, kiedy zacznie coś przeczuwać, że usłyszy coś przez przypadek, zobaczy jakieś zdjęcia, dowie się od innych dzieci... - Bardzo ważne jest, aby opowiedzieć dziecku o jego przeszłości oraz by wracać do tego tematu wraz z rozwojem dziecka - mówi Zofia Dłutek. - Bo gdy potem dowie się nagle, od osób trzecich, zawsze będzie to wstrząs.
Jak to powiedzieć?
Mama 3-letniego Łukasza: - Kiedyś podczas lektury „Biblii dla maluchów” Łukasz rozmawiał ze mną o historii Abrahama i Sary, o tym, jak mieli wszystko, ale nie mieli dzieci i byli bardzo smutni. Przytuliłam go, głaszcząc po jasnych włoskach i powiedziałam: - Wiesz synku, mamusia i tatuś też byli tacy smutni. Modliliśmy się, by Pan Bóg odmienił nasz los. I dobry Bóg w darze dał nam ciebie. A na to Łukaszek: - To ja kiedyś byłem u Boga, a teraz jestem z wami? Przytuliłam go jeszcze mocniej i wyszeptałam: - Tak, synku.
Mama Krzysia i Julki: - Od razu zakładaliśmy, że powiemy dzieciom, iż są adoptowane. Teraz, gdy Krzyś ma prawie trzy i pół roku, nie wydaje się to takie poste, ale próbujemy. Wykorzystuję pojawienie się Julci w naszej rodzinie i tłumaczę mu, że niektóre mamusie noszą dzidziusia w serduszku, a niektóre w brzuszku. To naprawdę zadziwiające, że Krzyś sam stwierdził, że on był w serduszku.

Reklama

Na miłość potrzeba czasu

- Że bezdzietność jest dla małżonków wielkim cierpieniem, nie ulega wątpliwości - twierdzi Zofia Dłutek. Że jest planem Boga wobec człowieka - także. Dlatego w katolickich ośrodkach adopcyjnych wielką wagę przywiązuje się do uświadomienia tej prawdy przyszłym rodzicom. Tak by mogli rozeznać, czy ich powołaniem jest adopcja, czy może coś innego, np. większe zaangażowanie społeczne. - Bo nie każde bezdzietne małżeństwo jest powołane do adopcji - twierdzi Zofia Dłutek. Przekonuje zarazem, że adopcja zawsze pozytywnie wpływa na rodziców, zmienia ich. - Przy takim dziecku człowiek staje się kimś lepszym - potwierdza matka adoptowanej niedawno dziewczynki. - Ja nauczyłam się przy Julci spokoju i cierpliwości, uśmiechu i łagodności. Przy takim maleństwie, które dzieli się wszystkim z tobą, tuli się do ciebie, pilnuje, żeby rodzice nie zapomnieli pocałować się na przywitanie, klęka przed obrazem Matki Bożej i domaga się, żebyśmy klęczeli razem z nią, nie można być złym człowiekiem.
Wychowanie jednak, mimo że początek jest często bajkowy, zwykle niesie trudności. I właśnie dlatego w katolickich ośrodkach adopcyjnych są grupy rodzin adopcyjnych, które regularnie się spotykają i wspierają. Jest to niezmiernie ważne. Tym bardziej że - jak twierdzą psychologowie - miłość do dziecka adopcyjnego nie zawsze przychodzi od razu. Potrzeba na nią czasu. Ale jedno jest pewne: gdy przyjdzie, daje ogromne szczęście.

Reklama

Wybrane katolickie ośrodki adopcyjne w Polsce

Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Łodzi
ul. Broniewskiego 1a
93-162 Łódź
tel. (0-42) 682-18-88
aoao@prol.promail.pl

Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Krakowie
ul. Rajska 10
31-124 Kraków
tel. (0-12) 631-03-00; (0-12) 631-03-01
www.dpd.pl

Centrum Pomocy Rodzinie i Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy SRK Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej
ul. Mickiewicza 3
70-383 Szczecin
tel./fax (0-91) 442-50-85

Reklama

Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Częstochowie
ul. Jana Pawła II 82
42-200 Częstochowa
tel. (0-34) 366-49-91
adopcja_czestochowa@wp.pl

Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Warszawie
ul. Grochowska 194/196
04-357 Warszawa
tel. (0-22) 618-92-45
katolickiosrodek@interia.pl
www.adopcja.org

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do młodych: to wy twórzcie przyszłość, razem z Bogiem

2024-04-19 16:20

[ TEMATY ]

młodzi

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

To od was zależy przyszłość i wy macią ją tworzyć. Nie możecie być biernymi widzami - mówił papież na audiencji dla uczniów „szkół pokoju”. Przyznał, że istnieje pokusa, by nie myśleć o jutrze, lecz skupić się wyłącznie na teraźniejszości, a troskę o przyszłość delegować na instytucje lub polityków. Dziś jednak, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, potrzeba właśnie brania odpowiedzialności za przyszłość. Potrzebujemy odwagi i kreatywności zbiorowego marzenia - mówił Franciszek.

„Drodzy chłopcy i dziewczęta, drodzy nauczyciele, marzenie to wymaga od nas czujności, a nie snu - mówił papież. - Aby je urzeczywistnić, trzeba pracować, a nie spać, wyruszyć w drogę, a nie siedzieć na kanapie. Musimy dobrze korzystać ze środków, które oferuje informatyka, a nie tracić czas na sieciach społecznościowych. Ale marzenie to urzeczywistnia się również, słuchajcie dobrze, urzeczywistnia się również poprzez modlitwę, czyli razem z Bogiem, a nie jedynie o własnych siłach”.

CZYTAJ DALEJ

Papież wprowadza zmiany w watykańskim sądownictwie

2024-04-19 17:15

[ TEMATY ]

papież

sądownictwo

PAP/MAURIZIO BRAMBATTI

„Doświadczenie zdobyte w ciągu ostatnich kilku lat w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości doprowadziło do konieczności podjęcia szeregu interwencji związanych z systemem sądowniczym Państwa Watykańskiego” - czytamy w najnowszym liście apostolskim w formie motu proprio opublikowanym dzisiaj. W ten sposób Franciszek dalej rozwija przepisy regulujące te kwestie. Zgodnie z nowymi wytycznymi zwykli sędziowie przestają sprawować urząd w wieku 75 lat, a sędziowie kardynałowie w wieku 80 lat.

Ojciec Święty określił nowe zasady w sześciu artykułach. Zgodnie z „zasadą niezmienności sędziego i w celu zapewnienia rozsądnego czasu trwania procesu” - czytamy w motu proprio - papież, na rok sądowy, w którym prezes przestaje sprawować urząd, może wyznaczyć wiceprezesa, który przejmuje urząd, gdy prezes przestaje sprawować urząd. Stwierdza się również, że papież „może w każdej chwili zwolnić z urzędu, nawet tymczasowo, sędziów, którzy z powodu stwierdzonej niezdolności nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie najemnikiem!

2024-04-19 22:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Archiwum bp Andrzeja Przybylskiego

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

21 Kwietnia 2024 r., czwarta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję