W parafii św. Antoniego Padewskiego odbyły się uroczystości pogrzebowe siostry Haliny Sternik z Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.
Siostra Halina Sternik należała do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich od 1980 r. Mężatka, matka pięciu synów, mimo wielu obowiązków związanych z racją stanu, przez ponad 40 lat ofiarnie służyła we franciszkańskiej wspólnocie „Porcjunkula” przy klasztorze ojców Kapucynów przy ul. Krakowskie Przedmieście. W latach 1992-1998 pełniła funkcję przełożonej, potem była zastępcą przełożonej i mistrzynią. Miała niezwykły charyzmat apostolstwa. Dzieliła się wiarą w sposób żarliwy i entuzjastyczny. Poświadczała ją swoją postawą i życiem pełnym trudu i heroizmu. Dla otoczenia była pięknym wzorem i przykładem, jak można praktycznie realizować franciszkańskie pozdrowienie „Pokój i Dobro”. Budziła podziw umiejętnością rozwiązywania skomplikowanych sytuacji w sposób ugodowy, wkładając w to całe serce. Trudne sprawy zawierzała Bogu i Maryi poprzez modlitwę różańcową i umartwienia. Wielokrotnie pielgrzymowała, samotnie lub z jedną osobą, z Lublina do sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy, niosąc intencje osobiste i wspólnotowe. Brała też udział w pieszych pielgrzymkach z Lublina na Jasną Górę. Dobroć s. Haliny była cicha i ukryta. Niezwykle wrażliwa na ludzką biedę, wspierała modlitwą i pocieszała, że z każdego zła Bóg wyprowadzi dobro. Pomagała bliźnim materialnie i finansowo, często kosztem własnych potrzeb. Pełniąc funkcję przełożonej, organizowała kolonie dla dzieci z dysfunkcyjnych rodzin; troszczyła się o to, by nie były głodne (świetnie gotowała i piekła ciasta oraz torty), ale też dbała o ich formację religijną. Organizowała Wigilie dla ubogich; co piątek wydawany był chleb dla nich. Siostra Halina angażowała się również w życie swojej parafii. Wspierała budowę kościoła św. Antoniego Padewskiego przez przygotowywanie posiłków dla robotników i kapłanów. Przez 30 lat była zelatorką kółka różańcowego pw. Najświętszego Zbawiciela. Wraz z mężem Stanisławem, z którym przeżyła 53 lata w związku sakramentalnym, doczekała się trzynaściorga wnucząt. Pod koniec życia bardzo cierpiała z powodu przewlekłych chorób, do których dołączyła się białaczka. Ostatnie półrocze spędziła w szpitalach. Cierpienia łączyła z krzyżem Chrystusa. Mimo zniekształconego opuchlizną ciała, a nawet niemożności przekręcenia się na bok, z rozległymi sińcami na rękach, nie skarżyła się, cierpliwie słuchając, a nawet pocieszając odwiedzających. Zmarła 14 lipca 2022 w wieku 78 lat. W rodzinie, wspólnocie franciszkańskiej i parafialnej, zostawiła swoje serce. Dziękujemy Bogu za jej osobę, za dobro i miłość, której tak wiele osób doświadczyło od niej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu