Reklama

Łączy nas trud wędrowania

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Dorota, jeśli nie będziesz dawała rady, to powiedz, przepakujemy twój plecak i ja poniosę część rzeczy.
Wysoki chłopak o blond włosach i opalonych policzkach tłumaczy coś jeszcze dziewczynie. Chyba idą razem, ale jeszcze nic o nich nie wiem. Żółta spódnica Doroty kołysze się nad gorącym asfaltem drogi. Jeszcze nie ma południa, a słońce już mocno dało się we znaki.

Wielki sprawdzian

To drugi dzień. Idę po raz pierwszy, wszystkiego się uczę. Powtarzam sobie, że „tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono”, ale też: „wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was”. Staram się sprawdzać siebie i przerzucać troski. Mam dobre, rozchodzone stare buty, koleżankę z dzieciństwa, która namówiła mnie na pielgrzymkę, i wiarę w to, że przecież intencja, którą Maryi niosę, jest tak ważna, że sama chcę ją powiedzieć, prosto do Jej ucha. I w związku z tym ze wszystkim dam sobie radę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pole nomadów

Miejsce na rozbicie namiotów wielkie jak okiem sięgnąć. Tropik przy tropiku. Małe domki wyrastają jeden obok drugiego.
- Schowaj ten ręcznik, bo jak w nocy lunie, to wszystko sobie zmoczysz.
- Nie będzie padać, zobacz, jakie jest niebo, nie ma ani chmury.
Wyjmuję małą miskę i ruszam po wodę. Umycie stóp jest moim największym pragnieniem, ale kolejka jest długa. Każdy z miską w dłoni marzy o tym samym. Czekamy. Moja przyjaciółka z werwą tłumaczy coś innej siostrze. Wreszcie, po półgodzinnych pogawędkach, wędrujemy ostrożnie do naszego namiotu. Woda na wagę złota kołysze się w miskach. Siadamy. Będzie kąpiel.
- Ewuś, zobacz, takich stóp nie miałam nigdy w życiu! - zdejmuję sandały i podnoszę do góry stopy w paski.
- E tam, dziś są tylko brudne, ale uważnie patrz na otarcia. Bo jak się będą powiększały, zedrzesz aż do krwi, a wtedy ciężko będzie iść. Wymocz dobrze i obłożymy sobie stopy maścią mojej mamy. A jutro pójdziesz w skarpetkach, żeby pięt nie odbić od asfaltu.
Pogawędki nad miską, smarowanie stóp, kanapki z dżemem. W tle muzyka pielgrzymkowych zespołów.
- Skończyłaś? To idziemy potańczyć.

Reklama

Zaskoczyć siebie

Gdyby ktoś mi powiedział, że po 28 km marszu będę miała ochotę na tańce, to popukałabym się w czoło. Tylko kąpiel i sen. Ale miałam! I nieźle mi szło! „Będę tańczyć przed Twoim tronem” - rozbrzmiewało po całej okolicy, a my wywijaliśmy na tych zmęczonych nogach wciąż i wciąż... Dorota od żółtej spódnicy, chłopak od opalonych policzków, który okazał się być Pawłem i całe rzesze ludzi, których trud wędrowania łączył jakoś dziwnie łatwo i od razu.
Ktoś kiedyś powiedział, że Kościół w tym najpełniej objawia swą moc, że ludzie, którzy wcześniej nigdy się nie znali, nagle stają się sobie bliscy. Tutaj to właśnie się działo. I ja tego doświadczałam.

Pędzel Wojtyły

Zwijanie namiotu nie jest moją najmocniejszą stroną, ale dziś moja kolej. Ewa pomaga w zespołowym przygotowywaniu śniadania. Wstała wcześniej niż ja, zapakowała rzeczy i poszła.
- Musimy na postoju kupić chleb -oznajmiła, wychodząc, i tyle ją widziałam. Zwijam nasz „dom”, wciskam do wąskiego pokrowca. Uff, wszedł. Dookoła mnie ludzie wykonują takie same czynności. Zwijają śpiwory, polary, namioty... Na drzewie zawieszone małe lusterko, a przed nim starszy pan z pędzlem do golenia. Obrazek taki sam jak na słynnym papieskim zdjęciu, drukowanym w tylu wydawnictwach: Wojtyła z twarzą w białym kremie. Kobiety czasem jednak mają lepiej - myślę.

Modlitwa palców

Modlitwa w drodze oplata mi palce. Palce, nie serce, bo idziemy w rytm różańcowych tajemnic. Drewniane paciorki między kciukiem a wskazującym palcem. „Zdrowaś, Maryjo” - pasek od sportowych sandałków obciera mi miejsce pod kostką. „Łaski pełna” - boli coraz bardziej. „Pan z Tobą...” - a Ewa mówiła, żeby założyć skarpetki. „Błogosławionaś Ty między niewiastami...”. - Nic się nie martw - słyszę głos przyjaciółki - założysz skarpetki na postoju.
Dźwigamy po dwie butelki wody, bo słońce praży niemiłosiernie. Nakrycia głów we wszystkich kolorach przepływają mi przed oczami. Musimy pięknie wyglądać z góry.

Reklama

Pytanie nieretoryczne

- A jeśli nie dojdę? Minęły zaledwie trzy dni, przed nami jeszcze sześć. Jeśli nie dam rady? Żółta spódnica Doroty dziś kołysze się nad wyschniętą trawą i żółtym piaskiem. Idziemy polnymi drogami, to taki odcinek, który podobno wspomina się najmocniej. Bezmiar pól zmusza człowieka do wędrowania w ciszy. Cały chce się w niej schować, jakby podejrzewał, że to właśnie tam jest komnata spotkania z Bogiem. Dziś zaprosił nas do kontemplacji - myślę. Przez głośnik dochodzi głos o. Bronisława. Konferencja o miłości. O spotkaniu, o poznaniu. Jesteś, żyjesz - wiesz, co to znaczy? Twoje bijące serce to wyznanie Miłości Boga. Najpiękniejsze. Jedyne. Nie zepsuj tego, żyj tak, jak On chce, byś żył.

Dylematy i skarpety

Ląduję w punkcie służby medycznej, dzisiaj już po raz drugi.
- To TCHP - pada diagnoza.
- A co to takiego? - moje przerażenie rośnie, bo widzę tylko stopy z czerwonymi plamami, które lekko swędzą, a najbardziej wtedy, gdy idę.
- Typowa choroba pielgrzymkowa - wyjaśnia siostra sanitariuszka. -
Asfaltówka, coś jak uczulenie na asfalt, poradzimy.
- Ale czytałam, że alergia na asfalt nie istnieje - mądrzę się, nie wiadomo po co. Dziewczyny patrzą na siebie, a potem jedna z nich tłumaczy mi długo, że na pielgrzymce istnieją czasem rzeczy, które wykraczają poza podręczniki, a asfaltówka na odkrytych powierzchniach nóg rzeczywiście nie występuje, pojawia się tam, gdzie skóra ma albo miała kontakt ze skarpetami, pończochami, spodniami lub spódniczką, i może się pojawić także przez słabe spłukanie ze skóry resztek płynów do kąpieli. - Aby zapobiec asfaltówce, nie należy używać płynów ani płynnych mydeł do kąpieli, tylko normalnego mydła szarego albo oliwkowego - mówi spokojnie drobna szatynka. - Po kąpieli skórę należy bardzo dokładnie spłukać.
Teraz już wiem. Wszystko przez skarpety. Ale bez nich są otarcia. Co wybrać? Asfaltówkę w skarpetach czy otarcia bez skarpet? Stopy pielgrzyma - na szczęście tylko dwie. Stonogi, pielgrzymowanie nie dla was!

Reklama

Święto dnia

Skulona siedzę pod drzewem. Nie wiem, może przesiąść się tam, gdzie świeci słońce, a zaprosić kogoś innego, żeby usiadł w cieniu? Cichy śpiew scholi, ludzie rozkładają karimaty. Teresa, starsza pani z siwym kokiem, sączy wodę z butelki. Ostatnie przygotowania. Ktoś jeszcze pyta o spowiedź. Czekamy na Eucharystię, świąteczny moment każdego dnia. - Jeśli nie dajesz rady iść, schowaj się w Eucharystii, wtul się w Nią - mówi moja przyjaciółka. Myślę, że na Golgotę wchodziło się trudniej.

Jaką Bóg mnie chce?

Zapadanie w sen powinno być łatwe po takim trudzie. Ciało nie powinno nawet czuć nierówności podłoża. A jednak czuje, a jednak nie chce. Wiercę się w śpiworze. Jest mi duszno, parno - nie mogę spać. Wychodzę z gorącego worka i odsuwam cicho zamek, aby nie obudzić Ewy. Jest noc. Siadam na trawie i podkurczam nogi. Mam 23 lata. Jestem studentką romanistyki. Chcę pisać, chcę się uczyć i nie chcę zmarnować życia. Nie chcę płynąć z prądem, ale nie zawsze mam odwagę stawiać opór. Jaką Bóg mnie chce? Jaka będę Mu przydatna? Zadzieram głowę i żałuję, że niezbyt pilnie uczyłam się geografii. Gwiazdy poprzytulane jedna do drugiej patrzą na mnie, a ja nie znam ich imion. Bóg pięknie wymyślił świat. Przypomina mi się konferencja i pytanie dnia: - Jak żyć, by nie psuć świata, który On wymyślił?
- Siostro, liczenie gwiazd może zająć dużo czasu, a pobudka za trzy godziny - dochodzi do moich uszu i orientuję się, że głos skierowany jest do mnie. Obok sąsiedniego namiotu stoi Paweł, brat Doroty od żółtej spódnicy. Rozmawiamy jeszcze chwilę, a potem wpełzam do mojego śpiwora. Ma ładne oczy - myślę. Ale musiałam to zobaczyć wcześniej, przecież teraz było całkiem ciemno.

Reklama

Dojrzewanie serca

Znów ranek. Znów dżem. Znów zęby czyszczone w pośpiechu z kubkiem wody. I czesanie włosów, które są trochę obce, bo nieświeże. Już po półmetku, a ja dojrzewam w sercu do ważnej spowiedzi. Takiej porządkującej. Życie na wzór nomady oderwało mnie ode mnie. Błąd? Nie, ale chcę wrócić inna. Nie opalona, dumna z pokonanej trasy, z nowymi znajomościami - inna w środku. Chcę takiej spowiedzi dzisiaj. Czy starczy mi odwagi?

Uwaga, porządkowanie!

Biało-czerwona taśma od drzewa do drzewa. Pośrodku krzesło, a na nim skulony człowiek w brązowym habicie i białej czapce. O. Bronisław, franciszkanin, serce grupy. Coś ci zginęło? Znajdzie. Czegoś masz za dużo? Wie, komu akurat potrzeba. Rozmawiałam z nim już, zadawałam dużo pytań. Teraz czekam. Na taśmie kartka, którą wiatr kołysze, jak chce: Spowiedź. Widziałam to już na poprzednich postojach. Konfesjonał otoczony taką taśmą, jaką policja oznacza teren wypadku: Uważaj, tu coś się wydarzyło. Ha, myślę, za każdym razem się wydarza. W życiu są wypadki przy pracy. Czy grzech jest wypadkiem przy pracy?

All for pielgrzym

„Będę śpiewał Tobie, mocy moja” - płynie ponad łąką. Kontemplujemy tajemnicę Krzyża, tajemnicę umierania. Dżem, krzyż, miska z wodą. Asfaltówka, otarte do krwi pięty. Ustawiam sobie w głowie hasła - skróty. Przedzieram się do przodu. Patrzę, jak przedziera się Ewa. Dziś obydwu nam trudno i mało rozmawiamy. Kryzys przechodzą też chyba Ania z Tomkiem, młodzi rodzice. Pchają wózek z dwuletnią Anielką i dokonują cudów, aby mała była najedzona, z suchą pieluchą, wyspana i nieutrudzona tym wszystkim.
Kim bym była, gdybym nie poszła, gdybym nie dała się namówić? Coraz wyraźniej widzę, że to kluczowe doświadczenie i że za rok chcę pójść znowu. Stoimy w długiej kolejce po chleb. Jak oni to wszystko organizują, że tak dobrze działa? Wszystko na czas. Czy ludzie ze służby porządkowej i z zaopatrzenia w ogóle śpią? Przy ich pracy nasza wędrówka jest luksusem pielgrzymowania. A muzyczni?
- Grając w czasie drogi, nie myślisz o tym, że ci ciężko - tłumaczył któregoś dnia Bartek. Taszczy swoją gitarę, a śpiew dzieli z kolegą i jego siostrą. W trójkę, niepokonani, pomagają naszej grupie modlić się i odpoczywać, śmiać się do łez i kontemplować. Obserwuję taką prawidłowość: najwięcej jest gitarzystów, nie brakuje też bębniarzy, grzechoczących przeszkadzajkami, i jest jeden trębacz. On ma zadanie szczególne: zawsze zapowiada koniec postoju, no i czasem robi pobudkę.

Reklama

Deszcz i pasztet

Lunął deszcz. Nie, nie spadł - lunął. W butach chlupie mi woda. Plecaki schowałyśmy do worków na śmieci, na wszelki wypadek zawiązując je od dołu. Mamy parasole, ale po kilku godzinach marszu ręka drętwieje od trzymania. Przenośny głośnik też w niebieskim worku. Dziwne, bo mimo pogody w grupie radośnie. Anielka śpi słodkim snem nieświadomego dziecka. Dziś znów przydał się wózek, łatwiej w nim schować małą przed deszczem. W słoneczne dni Tomek niósł małą w specjalnym nosidełku na plecach.
Asia z Michałem trzymają się za ręce. Już wiem, że wzięli ślub dwa tygodnie temu, a ta pielgrzymka to ich podróż poślubna. W Częstochowie mają zamiar ubrać się w swoje ślubne stroje i w białej sukni i garniturze wejść pod Jasnogórski Szczyt. Czy zrozumieliby to szaleństwo ludzie odwiedzający strony: www.modnyslub.pl?
- Czy ma ktoś kawę w termosie? - Wojtek rozmarzył się na postoju. Jedna z sióstr wyciąga do niego rękę z kubkiem. Muzyczni, dokarmiani przez wszystkich, grają rzewnie do bułek z pasztetem. Nie leje, nie pada, nawet nie kropi. Ale nie wyrzucamy worków. Podsuszamy na słońcu i przypinamy zwinięte do plecaków. Oby nie były potrzebne.

Reklama

Eliksir z wiadra

Idę, idę, idę. Mam na głowie wianek z kłosów żyta i chabrów. Ewa uwiła na postoju dwa: dla mnie i dla siebie. Jesteśmy siostry owsianki i robimy sobie zdjęcia w nowych nakryciach. Dopojone kompotem z jeżyn, uśmiechamy się obie.
Szliśmy przez wioskę, w której miejscowi ludzie ustawili przy drodze stoliki z wiadrami kompotu. Wtykali nam kubki do rąk, niektóre z pań ocierały łzy i kazały pamiętać o sobie u Maryi. Intencje od jeżyn - myślę o tych ludziach i o ich sercach. Co musi być w człowieku, że kłuje się najpierw w jeżynowych zaroślach, gotuje potem hektolitry kompotu, żeby wynieść przed płot, bo przyjdą pielgrzymi? Wzruszenie to zbyt mało pojemne słowo, by pomieścić to wszystko.

Smak finiszu

Czujemy już smak finiszu, jeden dzień to mało, ale dla owiniętych bandażem nóg to cała wieczność. Idę w adidasach. Ewa też. Każdy z naszej grupy choć przez krótki czas niósł dziś na plecach Anielkę w nosidełku. Chcieliśmy pomóc rodzicom, to taki pomysł grupy. A po cichu chyba trochę rodzaj pokuty. Bo wtedy jest trudniej, ciężej. Przypomniała mi się historia, znana, zasłyszana nie wiem gdzie, jak ktoś miał pretensje do Jezusa, że obiecał, iż zawsze będzie szedł obok, krok w krok, a na piachu były ślady tylko jednych stóp. - Gdzie wtedy byłeś, Panie? Zostawiłeś mnie? Miałeś być zawsze! - Wtedy niosłem cię na moich ramionach - odpowiedział Jezus.
Być choć trochę jak On, aby spłacić dług. Niosę Anielkę. Na początku nieźle, ale potem z każdym metrem jakby ważyła tonę. Czy ja też ważę tonę, gdy zwlekam ze spowiedzią?

To już jutro

Ostatni raz rozkładamy namiot. Już bez podziału i przestrzegania kolejności - razem. Ewa jak zwykle bardzo starannie rozciąga w środku koc i dopiero na nim kładzie śpiwory. Rundka z miską po wodę. Ostatnia? Jest coś niezwykłego w tych powtarzanych od tylu dni czynnościach. Ledwie powłóczę nogami, a przed Apelem jeszcze ognisko - ostatnie, pielgrzymkowe. I tańce! Podchodzimy do długiej wstążki splecionej z opalonych twarzy. Ludzie stoją równo z miskami, rozmawiają. Jak się z nimi rozstanę? Tak dużo o sobie wiemy. Teresa dopiero pod koniec przyznała się do cukrzycy, ale poszła, bo syn pije i trzeba podjąć każdy trud, aby go ratować. Tomek z Anią - bo ciąża była trudna i chcieli podziękować za dar Anielki. Dominika, Janek, Rafał, Waldek z Zosią i Paweł. Jakby bliższy, trochę oswojony. Paweł od liczenia gwiazd i ciężkiego plecaka siostry.

Białe skarpety dla Mamy

Majaczy. Majaczy na horyzoncie. Jak fatamorgana. Jest tumult bębnów, gitar, ludzkich głosów. Machają do nas ludzie - z okien i chodników. Wchodzimy. Wchodzimy. Wchodzimy! Nie dociera do mnie. Jeszcze nie rozumiem. Widzę smukłą wieżę w pełnym słońcu, między dwoma pasami zielonego parku. Mocniej ściskam rękę Ewy. Ona prawie zgniata mi palce! Nie umiem wykrztusić słowa. Nie wierzę. Po dziewięciu dniach wędrówki jest Jasna Góra. Wszystkie moje zmagania, bandaże, plastry, zmoczone buty, namiot, miska, Eucharystie, Apele, Różańce, nawiedzone po drodze kaplice są za mną. Przede mną tylko Ona!
Podchodzimy pod Szczyt, nasza kolej. Cichnie tumult, trzymamy się za ręce. Wszyscy jak porażeni klękają, niektórzy kładą się twarzą na ziemi. Plecami Teresy targa szloch. Już nic nie widzę. Już niczego nie chcę. Już wszystko mam. Jest Mama. I nagle poraża mnie myśl, że Ona tu na nas czekała, że robiła wszystko przez te dni, abyśmy doszli! Że szliśmy do Niej, ale z Nią. Powiewają flagi. Zdejmuję buty i siadam na wytartej trawie. Ewa robi to samo i uderza nas znany dobrze zapach schodzonych skarpetek i maści. Zakładamy czyste, białe jak śnieg.
Wiążemy buty i ruszamy do Kaplicy. - Nie wypada witać się z Mamą w brudnych - tłumaczyła mi wiele dni temu Ewa. - Zachowaj jedne, wyjątkowe, na tę szczególną chwilę.
Zachowałam. Mam białe skarpety, serce po spowiedzi. Mogę się witać. Idziemy.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej COMECE wspiera dalsze rozszerzanie Unii Europejskiej

2024-04-22 14:18

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Episkopat News

Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) wspiera perspektywę dalszego rozszerzania Unii Europejskiej. W opublikowanym dziś oświadczeniu, zatytułowanym „Kontynuujmy wspólne budowanie Europy”, delegaci konferencji biskupich państw UE wskazali, że „jest to nie tylko geopolityczna konieczność dla stabilności naszego kontynentu, ale także mocne przesłanie nadziei dla obywateli, którzy pragną żyć w pokoju i sprawiedliwości”. Tekst został ogłoszony po zakończeniu wiosennego zgromadzenia plenarnego, jakie obradowało w Łomży w dniach 17-19 kwietnia.

COMECE przypomina, że Kościół katolicki od początku towarzyszy integracji europejskiej, uznając ją za proces mający na celu połączenie narodów Europy we wspólnotę, zapewniającą pokój, wolność, demokrację, państwo prawa, poszanowanie praw człowieka i dobrobyt. Integracja ta oparta jest na wartościach chrześcijańskich, takich jak: uznanie godności osoby ludzkiej, pomocniczość, solidarność i szukanie dobra wspólnego.

CZYTAJ DALEJ

Abp Skworc: Niedziela wolna od handlu strzeżona prawem w wielu państwach europejskich

2024-04-22 13:32

[ TEMATY ]

handel

handel w Niedzielę

Adobe.Stock

O poszanowania kompromisu z 2018 r. dotyczącego handlu w niedzielę zaapelował abp Wiktor Skworc, członek Komisji Duszpasterstwa KEP. Przypomniał, że wolna niedziela, jako humanistyczny kod kulturowy, strzeżona jest przez prawo w wielu krajach europejskich. W ten sposób hierarcha skomentował dla KAI rozpoczęcie przez Trzecią Drogę prac nad projektem zmieniającym ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele i święta.

Wedle inicjatywy Trzeciej Drogi zakupy będzie można byłoby robić w dwie niedziele w miesiącu. Nadzieję na to, że nowelizację poprą wszystkie ugrupowania koalicyjne wyraził Ryszard Petru z ugrupowania Polska 2050.

CZYTAJ DALEJ

Rocznica imienin ks. Jerzego Popiełuszki

2024-04-23 08:06

[ TEMATY ]

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

ks. Mirosław Benedyk

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki

Na imieniny ks. Jerzego Popiełuszki 23 kwietnia 1984 r. przybyło blisko tysiąc osób. Kwiaty wypełniły cały pokój na plebanii. W rocznicę tego wydarzenia, spotkają się niektórzy jego uczestnicy oraz wiele innych osób bliskich ks. Jerzemu i takich, które chcą wyrazić mu wdzięczność.

Po Eucharystii o godz. 18.00 w kościele pw. św. Stanisław Kostki w Warszawie w parafialnym Domu Amicus odbędzie się spotkanie, podczas którego głos zabiorą uczestnicy imienin ks. Popiełuszki z 1984 r. oraz przedstawiciele związanych z nim środowisk, w tym parafii, w których posługiwał. Wszyscy zaproszeni są do tego, by przynieść kwiaty na grób ks. Popiełuszki i wpisać się do „Księgi wdzięczności”, m.in. za pośrednictwem strony: 40rocznica.popieluszko.net.pl.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję