Reklama

Eucharystia nie jest abstrakcją

Niedziela Ogólnopolska 18/2011, str. 22-24

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. inf. Ireneusz Skubiś: - Był Ksiądz Arcybiskup świadkiem życia i pracy duszpasterskiej bp. Karola Wojtyły, a później świadkiem wielkiego pontyfikatu Jana Pawła II, naznaczonego szczególnym związkiem Papieża z Jezusem Eucharystycznym. Jak przejawiała się eucharystyczna pobożność Jana Pawła II?

Abp Stanisław Nowak: - Ojciec Święty Jan Paweł II, autor encykliki eucharystycznej „Ecclesia de Eucharistia” i tylu innych oficjalnych wypowiedzi Kościoła na temat tego wielkiego sakramentu miłości, w każdym calu swej osobowości żył tajemnicą eucharystyczną codziennie. Bezpośredni świadkowie jego życia na co dzień - zwłaszcza kard. Stanisław Dziwisz, abp Mieczysław Mokrzycki, kard. Marian Jaworski, ceremoniarze papiescy - byli pod wielkim wrażeniem namaszczenia, z jakim sprawował najświętszą ofiarę Mszy św. Wielu z nas również miało łaskę przeżywania Mszy św. w czasie jej sprawowania przez niego w prywatnej kaplicy na Watykanie. Patrząc wtedy na Papieża, czułem, że widzi on Pana obecnego na ołtarzu. Zwłaszcza jego dziękczynienie po Komunii św. wywierało niesamowite wrażenie. Zasłaniał sobie twarz w obliczu majestatu Pana Eucharystycznego czy kiedy oglądał Go w stanie Golgoty... Podobnie w czasie długich adoracji widać było, że wchodzi w jakąś całość tajemnicy dokonującej się przed oczami jego wiary. Jednym słowem - jego duchowość eucharystyczna była karmiona przeżywaniem wielkiego Boga w jego niepojętym oddaleniu od nas, a zarazem w jego niepojętej bliskości wobec nas. Szukając poparcia dla teologii Jana Pawła II, warto zacytować to, co powiedział do André Frossarda w książce pt. „Przekroczyć próg nadziei”: „Samo-objawienie się Boga łączy się z Jego «uczłowieczeniem»”. Nastąpiła wtedy redukcja tego, co Boskie, do tego, co człowiecze, jakby prowokacja - mówi Papież. Ale ta „(...) prowokacja pochodzi od Boga samego, bo przecież On naprawdę stał się człowiekiem w swoim Synu i narodził się z Dziewicy, i właściwie w tym narodzeniu, a w szczególności poprzez mękę, krzyż i zmartwychwstanie, samo-objawienie się Boga w dziejach człowieka osiągnęło swój zenit: objawienie się niewyrażalnego Boga w widzialnym człowieczeństwie Chrystusa. (...) Czy jednak - starajmy się być bezstronni w naszym rozumowaniu - Bóg mógł pójść dalej w swojej kondescendencji, w swym zbliżaniu się do człowieka, do jego ludzkiej kondycji, do jego możliwości poznawczych? Wydaje się, że poszedł najdalej, jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sensie za daleko!... Czyż Chrystus nie stał się «zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan» (1 Kor 1, 23)? Właśnie przez to, że Boga nazywał swoim Ojcem, że tego Boga tak bardzo objawiał sobą, iż zaczęto odnosić wrażenie, że za bardzo!... W pewnym sensie człowiek już nie mógł tej bliskości wytrzymać i zaczęto protestować. Ten wielki protest nazywa się naprzód Synagogą, a potem islamem. I jedni, i drudzy nie mogą przyjąć Boga, który jest tak bardzo ludzki. Protestują: «To nie przystoi Bogu». «Powinien pozostać absolutnie transcendentny, powinien pozostać czystym Majestatem - owszem, Majestatem pełnym miłosierdzia, ale nie aż tak, żeby sam płacił za winy swojego stworzenia, za jego grzech»” (n. 6).
Te wielkie prawdy Jan Paweł II ujął nie tylko językiem teologii tomistycznej, ale też językiem fenomenologicznym. I trzeba powiedzieć, że on tę prawdę - że Bóg poszedł już jakby za daleko - w swoim sercu głosił. Znamy jego poezję. Lubił mówić, iż aż dotąd doszedł Bóg - mówił o Eucharystii - że dalej się już nie dało w tym niesamowitym przybliżeniu się do człowieka. To jest jego teologia. Można tu również zacytować św. Jana, który pisał: „do końca nas umiłował” (por. J 13, 1), i właściwie tym słowem streścił opis ustanowienia Eucharystii. W tym kontekście możemy zrozumieć tę głębię miłości eucharystycznej, która przejawiała w życiu Ojca Świętego.

- Przypomnijmy, że Ksiądz Arcybiskup znał Ojca Świętego jako kleryk, potem jako ksiądz i ojciec duchowny w seminarium krakowskim i wchodził w jego teologię duchowości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Tak. Dał mi Pan Bóg łaskę towarzyszyć Ojcu Świętemu przez 50 lat. Zaczęło się od czasów kleryckich - poznałem przyszłego Ojca Świętego na I roku studiów w seminarium i wysłuchiwałem różnych legend o niezwykłym życiu tego pokornego księdza, mojego przyszłego profesora etyki społecznej, którego wielkiej głębi wykładów słuchałem przez 2 lata. Wtedy mówiło się, że jest on człowiekiem wielkiej modlitwy i miłości do Eucharystii oraz do człowieka. Chciałbym wspomnieć sytuację, która jest tu znamienna. Otóż znany już jako doskonały teolog i konferencjonista - ks. prof. Wojtyła prowadził dla księży adorację w naszej kaplicy seminaryjnej. Podziwiałem, jak ten człowiek klęczał i przez ponad pół godziny zgłębiał jeden tekst „Adoro Te devote...” - Zbliżam się do Ciebie w pokorze, Bóstwo ukryte. Na przeróżne sposoby analizował prawdę o wielkości, majestacie i miłości Boga. Byłem pełen podziwu, jak można na temat tego hymnu, który recytowaliśmy jako klerycy w każdy czwartek po obiedzie, tak długo i głęboko medytować. Wtedy miałem pierwsze olśnienie - nasz ksiądz profesor jest niesamowicie związany z tą prawdą i widzi to, czego my nie umiemy dostrzec. Swoim sercem i myślą sięgał bardzo daleko.

- W 1958 r. ks. prof. Karol Wojtyła, w ogromnej pokorze, przyjął biskupstwo na Wawelu...

- Tak. Ucieszyliśmy się ogromnie z tej nominacji. Biskupi zawsze byli nieznani nam bliżej, dalecy, a tu - nasz ksiądz profesor zostaje biskupem. Bardzo przeżywaliśmy to wszystko, co i on przeżywał.
Gdy chodzi o moje wspomnienia jako księdza wikarego w jednej z parafii pod Wadowicami, a właściwie proboszcza, bo za czasów komunistycznych nowo tworzone parafie nie miały tytułu parafii, a ich duszpasterz - tytułu proboszcza (państwo tych tytułów nie zatwierdzało), przeżywałem jego wizytację kanoniczną. Uderzyło mnie wtedy nie tylko to, że jest człowiekiem głębin eucharystycznych, ale także to, jak gorliwie sprawdzał jako wizytator, czy kościół jest w największym porządku. Wszystko dokładnie oglądał, był nawet na wieży, bacznie przyglądał się zakrystii. Miałem wówczas odczucie, że bierze się to u niego ze świadomości, iż Eucharystia jest tak wielką świętością, że cała liturgia, cała sztuka kościelna i wszystko, co jest przygotowaniem do niej, powinno być najdoskonalsze.
Nasz biskup w swojej pobożności eucharystycznej czynił wszystko, żebyśmy my, księża, najdoskonalej, jak się tylko da, przeżywali Eucharystię. Nie tylko mówił nam o tym niejeden raz, gdy byliśmy księżmi, ale życiem swoim przekonywał, że trzeba czynić wszystko dla tej tajemnicy.
Kiedy tworzyłem parafię na Podhalu, również odwiedził mnie bp Wojtyła, jako wikariusz kapitulny. Było to w lecie, kościół był jeszcze w stanie surowym, okna nie dość zabezpieczone. Nie miałem Najświętszego Sakramentu. Poprosiłem o prawo przechowywania Go. Biskup przyjechał sprawdzić, czy mogę tego dostąpić. Przyszedł do góralskiej chaty, w której mieszkałem, poszliśmy do kościoła. Po modlitwie oglądał, czy w jeszcze niedokończonym kościele są warunki do przechowywania na stałe Najświętszego Sakramentu. Patrzył też bardzo krytycznie, wskazując na niedoskonałości, m.in. na te niezabezpieczone okna. Patrzył też na moje reakcje. Jako młody ksiądz, śmiały w odniesieniu do swojego profesora, mówiłem szczerze, że trudno mi żyć bez Najświętszego Sakramentu, bez bliskości eucharystycznej. Kiedy to usłyszał, aż zadrżał z radości. Spojrzał na mnie z serdecznym uśmiechem i powiedział, że daje prawo do przechowywania Najświętszego Sakramentu. On wiedział, że ksiądz ma żyć przede wszystkim w bliskości Najświętszego Sakramentu i ma się modlić.
Za rok zostałem powołany na ojca duchownego do seminarium.

Reklama

- Niejako na nowo mógł Ksiądz Arcybiskup odtąd przyglądać się swojemu biskupowi, potem arcybiskupowi metropolicie. Jak Ekscelencja zapamiętał ten okres?

- Jako ojciec duchowny sugerowałem też klerykom, żeby prosili Pana Boga, by ich biskup i wikariusz kapitulny został arcybiskupem. Takie ludzkie pragnienia kapłańskie. I tak się stało. Miałem ogromną radość ogłosić moim alumnom - wśród których był m.in. obecny kard. Stanisław Ryłko, zaczynający wtedy życie seminaryjne - że mamy oto arcybiskupa metropolitę krakowskiego w osobie Karola Wojtyły. A potem przygotowywaliśmy się na jego ingres. Mówiłem klerykom, kim jest ten biskup. Radość była niesamowita. I przyglądanie się mu: patrzenie, jak zanurza się w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem w kaplicy Batorego - od tego zaczynała się każda Msza św. pontyfikalna - jak się później ubiera, jak odprawia Mszę św., głosi kazanie. Jego pierwsze kazania były bardzo teologiczne, głębokie. Zakochany był w tajemnicy Wcielenia i Odkupienia, a wyprowadzał te prawdy z prawdy o Trójcy Świętej. Pojmowałem swojego biskupa jako biskupa głębin, który w swojej wielkiej teologii od Trójcy Przenajświętszej zawsze zmierza do uklęknięcia na kolana przed Najświętszym Sakramentem.
Wspominam z tego okresu wspaniałe procesje Bożego Ciała, które bardzo kochał. Walczył o przywrócenie ich na Rynku Krakowskim - taka była tradycja przedwojenna, którą wprowadził kard. Adam Sapieha, a którą znieśli komuniści. Abp Wojtyła z ogromnym bólem zauważał, że Chrystus nie ma prawa wejścia na Rynek, a odbywają się tam różne o wiele mniej ważne imprezy - np. wystawy psów i inne. Walczył również o ten zewnętrzny wyraz czci dla Najświętszego Sakramentu. Oczywiście, wprowadzał nas w to wszystko, uczył tajemnicy kapłaństwa. Mówił - doskonale pamiętam jego teologię kapłaństwa - że być kapłanem to znaczy być rzeczywiście najbliżej udzielającej się ludziom świętości Boga. Wprowadzał nas w obowiązek świętości kapłańskiej na różne sposoby, nie tylko na podstawie książek, przykładów, ale własną wielką teologią trynitarną i inkarnacyjną. Największym argumentem dla nas, księży, kleryków, było jednak zawsze to, że był człowiekiem modlitwy, klęcznika, wpatrywania się w Przenajświętszą Hostię.

- Znana była troska Metropolity Krakowskiego o kościoły, m.in. w Nowej Hucie i inne, jako miejsca sprawowania Mszy św.

- To był wielki świat troski Metropolity Krakowskiego o to, by ludzie mieli się gdzie modlić. Nowa Huta rosła w wielkie miasto, ale modlono się tam na deszczu i mrozie, w warunkach prymitywnych. Jeszcze za czasów abp. Baziaka, kiedy bp Wojtyła był biskupem pomocniczym, polała się krew w walce o krzyż. Potem, już jako arcybiskup metropolita, Karol Wojtyła podjął tam na nowo ogromne starania o budowę kościoła. Jego wielka troska o to zakończyła się pozytywnie - zbudowano Arkę Pana. Wnet jednak zaczęła się walka o kościół na Krowodrzy, gdzie ks. Józef Kurzeja tej sprawie właściwie poświęcił swe życie, zamieszkując w tzw. zielonej budce, w skrajnie trudnych warunkach. Ale abp Wojtyła był z nim. Podtrzymywał go na duchu i bardzo szanował. I znów sprawa została wygrana. Widzimy tu cały czas biskupa przy kapłanie - kapłan jest wtedy sobą, ale odkrywa też cierpienia biskupa i czyni wszystko, żeby kościół powstał. W podobny sposób abp Wojtyła starał się również o inne kościoły - mówię o najtrudniejszych sytuacjach. Jest prawdą, że cierpiał, poświęcał się, żeby kościoły powstały.

- Chciałbym nawiązać do procesji Bożego Ciała w Krakowie w 1978 r. Kard. Wojtyła powiedział wtedy chyba najmocniejsze kazanie na temat praw Kościoła do procesji Bożego Ciała. Był bardzo bliski sformułowań kard. Wyszyńskiego, odnoszących się do Kościoła w Polsce. Czy Ekscelencja pamięta tę jakby ewolucję w nauczaniu kard. Wojtyły, która ukazywała, jak bardzo mocno trzeba się nieraz opowiadać za prawami Kościoła?

- Kard. Wojtyła zawsze był w swoich wypowiedziach blisko Księdza Prymasa. Obydwaj byli wielkimi bojownikami o prawa Kościoła do posiadania świątyń, o prawa społeczne dla katolików. Trzeba zauważyć, że wielka wiara eucharystyczna kard. Wojtyły, wynikająca ze zrozumienia niepojętej bliskości Boga w stosunku do człowieka, przenosiła się na bliskość wobec samego człowieka, zwłaszcza wobec człowieka pracy, wobec ludzi biednych. Dlatego był on wielkim społecznikiem, człowiekiem walki o prawa społeczne. Według mnie, jego duchowość eucharystyczna - rozumienie niepojętej bliskości Boga wobec człowieka - dyktowała mu konieczność bycia blisko człowieka jako takiego, stawania się dla niego darem. Przeżywanie Eucharystii jako największego daru miłości Chrystusa Odkupiciela rzutowało na jego przepiękną antropologię, którą opierał na tekście z Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym („Gaudium et spes”): „Człowiek nigdy nie staje się człowiekiem w pełni inaczej, jak tylko przez dar z samego siebie”. I on był darem dla człowieka. Człowiek problemów społecznych, bojownik o człowieka. I tak się złożyło, że w 1978 r., na jesieni, kiedy został papieżem, usłyszeliśmy jego mocny głos na temat praw społecznych, wypowiedziany właśnie w kontekście procesji eucharystycznej.

- Jak objawiało się życie eucharystyczne Jana Pawła II w trakcie jego długiego pontyfikatu?

- Wszyscy widzieli, jak ten Papież odprawiał Mszę św., jak ją kochał, jak przygotowywał się do niej. Wszystko to było według najpiękniejszych zasad ascezy, którą wyniósł z Krakowa i z domu rodzinnego. Jeśli tak pięknie pisał już jako chłopiec o Bogu ukrytym, to to w nim było i szło za nim. Oczywiste jest, że świętym się nie rodzi, świętym się staje, ale on od młodości realizował złożone w nim jakieś wielkie Boże zapisy, które coraz bardziej się objawiały. Dlatego cała liturgia, wszystko, co czynił, było tak, jak widzieliśmy, i jak to przeżywaliśmy.
Msze św. w kaplicy watykańskiej, w których uczestniczyłem, były dla mnie wielkim przeżyciem. Największym staraniem wielu księży było dotrzeć do ks. Dziwisza i móc doświadczyć, jak Ojciec Święty w swojej kaplicy odprawia Mszę św. Widzieliśmy wtedy, że jest jakby cząstką jakiejś całości, że jakby widzi... Pamiętam kilka takich Mszy św., jak zanurzał się po każdej Komunii św. w świat modlitwy. Zawsze przychodziły mi na myśl określenia: papież mistyk, papież, który widzi - wierzy tak bardzo, że widzi Pana i jest najbliżej oddania się Mu aż do śmierci. Objawiało się to nieraz na jego twarzy, którą zasłaniał, było to bardzo mocne przeżycie duchowe bliskości eucharystycznych. Publicznie celebrując wielkie liturgie, musiał nakazać sercu pewne reguły zachowania, ale wtedy również widzieliśmy, jak w całej prostocie i pokorze, zanurzony w modlitwie, przymykał oczy. Kiedy był sam na sam z Panem Jezusem lub tylko w wąskich grupach księży czy świeckich, to głębokie przeżywanie Boga pod postacią chleba i wina bardziej się uwidaczniało. Trzeba wiedzieć, że w mistyce nie chodzi o jakieś objawienia czy egzaltacje. Mistyka to jest realizm. Kto żyje głębią do końca, jest człowiekiem mistyki - człowiekiem jedności z Bogiem, który jest ukryty.

- Zasadnicze przesłanie eucharystyczne pontyfikatu Jana Pawła II to...

- Widziałbym dwa przesłania, które wyrażają się również w dokumentach Jana Pawła II. Pierwsze - to kontemplacja. Ojciec Święty Benedykt XVI też idzie w tym kierunku, ale Jan Paweł II bardzo wyniósł to słowo. Pamiętamy, jak w liście apostolskim „Tertio millennio adveniente”, wydanym w związku z przygotowywaniem Jubileuszu Roku 2000, wzywał do adoracji oblicza Chrystusa. Kontemplacja to nie tylko modlitwa, ale zanurzanie się w rzeczywistość śmierci mistycznej Boga dla nas i za nas w znakach sakramentalnych, przeżywanie tajemnicy wiary. - Oblicze Chrystusa to jest Chrystus. Ten, który przez to, że przyjął zniewagę na swoim obliczu, był policzkowany, dla nas zmarł, ale potem zmartwychwstał, daje nam także swoje oblicze.
Wspomnę, jak Ojciec Święty w Łagiewnikach w 2002 r. tekst św. Faustyny: „Dla Jego bolesnej męki - miej miłosierdzie dla nas i całego świata” dopełnił wyrażeniem: „Dla jego bolesnej męki i zmartwychwstania - miej miłosierdzie...”. Jan Paweł II w skrwawionym obliczu Chrystusa widzi jednak przede wszystkim oblicze naszego Pana, do którego człowiek zmierza i który się ukaże w chwale i w blasku.
I drugie bardzo ważne przesłanie - to, które wyraziło się w encyklice „Ecclesia de Eucharistia”, czyli wielkie połączenie Eucharystii z Kościołem, Ciała Eucharystycznego z ciałem mistycznym. Eucharystia nie jest abstrakcją, to jest największe dzieło miłości, uosabiające śmierć Boga z miłości: Wcielenie, Mękę i Zmartwychwstanie. To wszystko w tym wymiarze: do końca - jest obecne w Kościele, a w nim w Eucharystii. Stąd wynika wołanie o przeżywanie Eucharystii, o obecność na Mszy św. wszystkich wiernych. Nie ma Kościoła bez Eucharystii, ona tworzy Kościół. To jest największe przesłanie.
Jeśli chodzi o kapłaństwo, to jest tu wielkie wołanie o świętość eucharystyczną kapłanów. To również specjalny akcent myśli papieskiej. Myśmy go widzieli, czuli i przeżywali w okresie, kiedy nas formował. Mam na myśli czas, kiedy przeżywał święta z klerykami, kolędę i inne uroczystości. Jakże bardzo chciał w nas wszczepić miłość do Eucharystii...

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 6, 44-51.

Czwartek, 18 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję