Reklama

Gorączka romantyczna

Gdy 13 grudnia 1981 r. w telewizji zrobiło się „zielono” od zmilitaryzowanych dziennikarzy i generał w ciemnych okularach raz po raz powtarzał przyczyny wprowadzenia - jak to potem określono - wojny polsko-jaruzelskiej, aktorzy na znak protestu odmówili gry w radiu i telewizji

Niedziela Ogólnopolska 50/2011, str. 16-18

Stanisław Markowski

Oddziały ZOMO na ulicach Nowej Huty, 31 sierpnia 1982 r. Stan wojenny w Polsce trwał od 13 grudnia 1981 r. do 22 lipca 1983 r.

Oddziały ZOMO na ulicach Nowej Huty, 31 sierpnia 1982 r. Stan wojenny w Polsce trwał od 13 grudnia 1981 r. do 22 lipca 1983 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bojkot? - Maja Komorowska macha ręką. - Ależ to kombatanctwo! Wszystko już zostało powiedziane. Czuje się pytaniem zaskoczona. - Ale co pani wtedy robiła? - Woziłam paczki do więzień. Po prostu.
Komorowska działała w Prymasowskim Komitecie Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom. Pomagali również inni aktorzy: Danuta Szaflarska, Daniel Olbrychski, Kalina Jędrusik. Dla Komorowskiej zarówno ta działalność, jak i bojkot telewizji były reakcją oczywistą. Twierdzi: - Sytuacja, w jakiej znaleźli się wszyscy, nie tylko twórcy, zdecydowała właściwie za nas.
Również dla Olgierda Łukaszewicza odmowa współpracy z telewizją i radiem była odruchem naturalnym. Nikt go do bojkotu nie zachęcał. Chociaż praca w teatrze to były marne pieniądze, a telewizja i film pozwalały nie tylko podtrzymać popularność, ale i sporo zarobić - wybrał protest.
Katarzyna Łaniewska zrezygnowała nie tylko z telewizji, ale też z radiowego serialu „W Jezioranach”, którego co niedzielę słuchały miliony Polaków. Zrezygnowała po 20 latach udziału w audycji. Wspomina jednak bojkot jako piękny czas... - W stanie wojennym nasz zawód zyskał jakby drugą rangę - twierdzi. Trzeba przyznać, że ma skalę porównawczą: jest na scenie od 56 lat.
Andrzej Łapicki nie lubi określenia „bojkot”. Woli - „wstrzemięźliwość”, która jak wszelki post bywa czasem uszlachetniająca. Twierdzi, że niekiedy powinno się zademonstrować swoją nieobecność. Ale taka postawa przeważającej części kolegów spowodowała też ostre podziały. Tych, którzy nie przyłączyli się do bojkotu, publiczność linczowała wyklaskiwaniem lub gwizdami. Bojkotem aktorzy „wstrzelili się” w oczekiwania większości Polaków, którzy na znak niechęci do zakłamywanych telewizyjnych „Wiadomości” ostentacyjnie wystawiali na parapety okien włączone o godzinie 19.30 telewizory i udawali się na spacery.
Mimo że wielu aktorom wydawało się, iż bojkot był zjawiskiem pozbawionym instytucjonalnego namaszczenia, nie była to prawda. Duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski, który przez cały ten czas wspomagał aktorów i znał wszystkie niuanse sytuacji, pisze w książce „Nowe przymierze Kościoła i środowisk twórczych”: „Na przełomie 1981/1982 roku (...) na zebraniu środowiska aktorskiego, na którym zgromadziło się kilku dyrektorów warszawskich teatrów oraz przewodniczący ZASP Andrzej Szczepkowski, w obliczu «zamachu na społeczeństwo» ustalono, że aktorzy będą nadal grali w teatrach, jednak odmówią swego udziału w programach radia i telewizji”.

Reklama

Trudne czasy, piękne chwile

Po reaktywowaniu działalności teatrów, cenzura wykreśliła ze sztuk niektóre kwestie, nie chcąc zaogniać i tak bardzo gorącej atmosfery po obu stronach rampy. Nie zdejmowano przedstawień. Nie chciano, by powstało wrażenie, że władza knebluje aktorom usta, ale zręcznie wyrzucano z tekstu wypowiedzi mogące krytycznie odnosić się do współczesności.
W teatrach i tak był pożar. Na „polityczne” przedstawienia w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, Andrzeja Wajdy, Jerzego Jarockiego czy Zygmunta Huebnera ludzie walili drzwiami i oknami. Nie tyle po to, by delektować się finezyjną grą aktorów, lecz by zamanifestować swój sprzeciw. Olgierd Łukaszewicz wspomina, że po każdym przedstawieniu sztuki Nordahla Griega „Upadek” publiczność żegnała aktorów długo niemilknącymi brawami, wręczała kwiaty. A z tej sztuki cenzura i tak wycięła kwestię: „Wszelkie ataki na panujący porządek przychodzą wiosną”. Pewnie dlatego, że na murach pojawiały się napisy: „Zima wasza, wiosna nasza”.
Iwona Galińska, krytyk teatralny „Ładu” wspomina, jak reagowała widownia na wystawiony w Teatrze Polskim „Obłęd” Jerzego Krzysztonia, którego akcja rozgrywa się m.in. w zakładzie dla psychicznie chorych, w tej sztuce stającym się jednocześnie więzieniem. - Pojawiają się postacie, które uosabiają się z księciem Józefem Poniatowskim, Józefem Piłsudskim, gen. Józefem Sowińskim, Romanem Dmowskim. Toczy się dyskusja o tym, jak powinna wyglądać Polska, jak ją wskrzesić. Ze sceny płynie hymn strzelecki: „Czy przyjdzie nam umrzeć wśród boju, czy w tajgach Sybiru nam zgnić. Z trudu naszego i znoju Polska powstanie, by żyć”. Temperatura na widowni osiąga stan wrzenia - mówi Galińska. - Aplauz, kwiaty, publiczność podnosi do góry ręce z palcami ułożonymi w literę V. Na scenę wychodzi Jan Englert, który grał Krzysztofa, i w stronę publiczności wyciąga dłoń również z literą V - wspomina Galińska. To była wspólnota. Widzowie wiedzieli, że aktorzy są po ich stronie.
W prywatnych domach działał Teatr Domowy. Grane były tam składanki, monodramy, a nawet całe przedstawienia. - Sądzę, że te dwa spektakle, w których brałem udział, obejrzało ok. 10 tys. ludzi - wspomina Emilian Kamiński. Teatr Domowy kojarzy mu się ze świętem, podniosłością, patriotyzmem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pod skrzydłami Kościoła

Dla swobody wypowiedzi teatr aktorom nie wystarczał. Do samorealizacji potrzebowali większej wolności. Odnajdywali ją w kościołach czy salkach katechetycznych setek miast, miasteczek i wsi. Jeżdżąc po kraju, chcieli zrekompensować widzom swoją nieobecność na szklanym ekranie. Robili to z potrzeby serca, ale wiedzieli też, że powstaje kulturalna luka. Pojawiło się wtedy wiele programów artystycznych, które niosły ludziom nadzieję. Recytacjami uświetniali Msze św. za Ojczyznę nie tylko te odprawiane przez ks. Jerzego Popiełuszkę w kościele św. Stanisława Kostki, ale także u siebie w parafiach. W całej Polsce. Czytali Ewangelię, odnosili się do wartości moralnych. Repertuar składał się z wierszy patriotycznych wielkich polskich romantyków, sięgano też do Kazimierza Wierzyńskiego, Czesława Miłosza, Mariana Hemara.
- Przygotowany przeze mnie monodram „Psalmy Dawidowe” cieszył się powodzeniem i dał mi sporą satysfakcję - mówi Łukaszewicz. Łaniewska wylicza, że z koncertami słowno-muzycznymi odwiedziła 460 miejscowości. - Mam wielu przyjaciół z tamtych lat, nazywałam ich ambasadorami kultury. To oni nas zapraszali. Oddawali nam swoje łóżka, przygotowywali pościel, dzielili się kotletami na kartki. Jeździliśmy pociągami, bo UB przecinało nam opony w samochodach. Spalili moje auto - wspomina.
Spektakle teatralne bywały przenoszone do kościołów, odbywały się również w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. W Warszawie najostrzejsze oskarżenie za „zabicie nadziei” padło podczas wystawienia sztuki Thomasa S. Eliota „Mord w katedrze”, którą zrealizował Jerzy Jarocki z aktorami Teatru Dramatycznego w archikatedrze św. Jana.
Najgłośniejszym wydarzeniem teatru niezależnego był „Wieczernik”, wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę według tekstu Ernesta Brylla. Premiera odbyła się w Wielki Czwartek 1985 r. w warszawskim kościele pw. Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej. Niewykończone wnętrze kościoła o surowych ścianach z czerwonej cegły, brak podłogi - to wszystko ułatwiało budowanie nieprzyjaznego klimatu zagrożenia, o jakim opowiadał ten oparty na Ewangelii spektakl. Matka Boża, Apostołowie i św. Magdalena gromadzą się w miejscu Ostatniej Wieczerzy, jaką spożywali z Jezusem. Paraliżuje ich strach, bo za drzwiami słychać echa pogoni. Ale ten spektakl kończy się nadzieją: Jezus przychodzi, ukazując się w wielkiej światłości. I właśnie wtedy cichną natarczywe odgłosy milicyjnych syren dobiegające zza otwartych drzwi. „Pan do radości naród swój przyzywa” - mówią uczniowie. Już się nie boją, i taki przekaz dają publiczności. O aktualności mówią też ustawione obok aktorów koksowniki, nieodłączny rekwizyt ulic stanu wojennego.

Heroina na miarę czasów

Postać Haliny Mikołajskiej przeszła do legendy. Od połowy lat 70. ubiegłego wieku w. związana z opozycją i KOR-em, szykanowana przez UB za odwagę czynów i wierność zasadom moralnym. Otrzymywała pogróżki, spalono jej samochód, było nawet najście „robotników z Ursusa” na śpiącą jeszcze w łóżku aktorkę. Zniknęła z telewizji, radia i czasopism. Występowała w kościołach, salach parafialnych, prywatnych domach właściwie w całej Polsce z monodramami, wierszami Juliusza Słowackiego, Czesława Miłosza, Karola Wojtyły. Dzięki determinacji dyrektora Erwina Axera, który nie poddał się naciskom władzy, mogła grać na scenie Teatru Współczesnego. Internowana w noc wprowadzenia stanu wojennego, spędziła w ośrodkach odosobnienia kilka miesięcy. Ale nawet tam recytowała pozbawionym wolności kobietom utwory poetyckie i monodramy. Głównie ten „O długim czekaniu” według Tomasza Manna. Niemal natychmiast po zwolnieniu grała Hestię u Kazimierza Dejmka w „Wyzwoleniu” Stanisława Wyspiańskiego.
Na każdym spektaklu publiczność wita ją na scenie owacją. Jest dla niej symbolem oporu. Taka reakcja wymusza inną interpretację przedstawienia. Ale publiczność nie rozumie, że sztuka ironizuje na temat polskiego heroizmu. To nie jest czas na niuanse, lecz podziału na „czarne” - „białe”. Aktorka odczuwa, że bierze udział - jak pisze w jednym z listów - „w jakimś nieuchwytnym oszustwie: władza przyzwala nam publicznie szlochać nad sobą”. Ma poczucie zawodowej krzywdy, bo „zwisa jak narodowy sztandar”. Oczekiwała, że jej działalność w opozycji pozostanie zrozumiana jako bezinteresowna ofiara, bo łączyła się z wyborem przez nią określonych wartości. To wraca, to rozstaje się z Teatrem Polskim. W końcu - odchodzi.
W latach 80. objeżdża kraj wzdłuż i wszerz z poezją, monodramami i „Tryptykiem o Matce Bożej” - montażem poezji średniowiecznej i renesansowej. Ostatnim granym przez nią spektaklem jest „Śmierć Cwietajewej”. Ale gdy go gra, walczy z rakiem i walkę tę przegrywa 12 dni po wyborach 1989 r., w których bierze jeszcze udział, zaniesiona na noszach do szpitalnej izby wyborczej. Pozostanie ikoną tamtych czasów.
Rok bojkotu to dla aktorów czas poczucia misji i wielkich artystycznych uniesień. Ale i straconych szans dla młodych, którzy w tym czasie nie mogli pokazać szerokiej publiczności swojego talentu. Bojkot nie mógł trwać wiecznie. Na prośbę delegacji, w składzie: Gustaw Holoubek, Andrzej Szczepkowski, Andrzej Łapicki, Kazimierz Dejmek i Jerzy Sito, prymas Józef Glemp apeluje 11 listopada 1982 r. do aktorów na zakończenie VII Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, by wrócili do telewizji, do swoich widzów i przez uczestnictwo zmieniali rzeczywistość, bo „nie możemy na przyszłość zbytnio teatralizować kościołów, tak jak nie chcielibyśmy z naszych teatrów robić liturgicznych kaplic”. „Trzeba drzwi zamknięte otwierać, trzeba iść w ten świat”. „Jeśli w świecie widzimy zło, to trzeba to zło naprawiać swoją obecnością, swoją dobrą postawą, swoją odwagą”. Zaznacza przy tym, że nie jest to namowa do współpracy z reżimem. Prymas publiczne nie ujawnia, że ten apel spowodowany jest prośbą samych aktorów.
Olgierd Łukaszewicz powiedział, że sytuacja była patowa i ktoś problem musiał rozwiązać. Przyznaje też, że nie jest wcale przekonany, czy aktorzy chcieliby działać jedynie w nurcie religijnym, a tylko taki byłby możliwy do zaakceptowania przez Kościół.
Gorączka romantyczna jak każda gorączka była stanem przejściowym. Musiało przyjść przesilenie. Ku normalności.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co z postem w Wielką Sobotę?

Niedziela łowicka 15/2004

[ TEMATY ]

post

Wielka Sobota

monticellllo/pl.fotolia.com

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz - pośród tłumów - ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”.
Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”

CZYTAJ DALEJ

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

[ TEMATY ]

Gorzkie żale

Grób Pański

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Autorem tekstu i struktury Gorzkich Żali jest ks. Wawrzyniec Benik ze zgromadzenia księży misjonarzy świętego Wincentego à Paulo. Pierwszy raz to pasyjne nabożeństwo wyśpiewało Bractwo Świętego Rocha w 13 marca 1707 r. w warszawskim kościele Świętego Krzyża i w szybkim tempie zyskało popularność w Warszawie, a potem w całej Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję