Tyle miłości z małego serca
Katarzyna Dobrowolska
Kasia zawsze była rezolutnym, pogodnym dzieckiem. Pierwsza do czytania w kościele, uwielbiała też tańczyć i śpiewać. Co piątek zostawała na nocleg u babci, aby móc ćwiczyć z dziećmi śpiew w parafialnej scholce „Iskierki” w Wiśniówce. Rozsądna bardziej niż wskazuje na to wiek. - Szczególnie zmieniła się po Pierwszej Komunii św. Tak wzięła sobie do serca pracę nad sobą, że było to widać na każdym kroku. Nawet za najmniejszą psotę od razu przepraszała, pierwsza wyciągała rękę do zgody - opowiada jej mama Jola Dworak. Choroba przyszła znienacka wiosną ubiegłego roku. Kasia zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Kolejne badania przynoszą rozpoznanie: astrocytoma pilocyticum - guz skrzyżowania nerwów wzrokowych - gwiaździak włosowatokomórkowy. Dla Mariana Dworaka - taty Kasi - to wstrząs. Przecież nikt nie jest na takie słowa przygotowany. Jego żona w pierwszej chwili nie rozumie tłumaczenia lekarza. Podróż ze szpitalika na Langiewicza w Kielcach do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Wszystko jest wielką niewiadomą. Przerażenie i trwoga. Jaki zabieg czeka małą? Co będzie potem? Po pierwszych operacjach stan jest ciężki. Jeszcze do niedawna rodzice dziewczynki nie potrafili o tym mówić. To, czego teraz nie chce widzieć ojciec Kasi, to droga do Łodzi. Zawsze będzie przypominała mu o najtrudniejszych chwilach. - Trasę pokonywałem w półtorej godziny, nawet nie wiem jak. Wstyd się teraz przyznać, bo to przecież nierozsądne. Byłem tam wtedy kilkadziesiąt razy. Czasem codziennie, zazwyczaj dwa - trzy razy w tygodniu. Jola była przy córce cały czas - wspomina Pan Marian. Diagnozy stawiane w czasie długich tygodni są różne, nie brak drastycznych, takich, które próbują zgasić nadzieję, chociaż lekarze robią, co mogą. - Nic więcej złego już się nie może stać - tłumaczą sobie i nie poddają się, wierząc, że nadejdzie poprawa.
Niedziela Ogólnopolska 27/2006
, str. 14
E-mail:
Adres: ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa
Tel.: +48 (34) 365 19 17