Reklama

Świat

Boskie Oblicze z Manoppello

Manoppello to niewielka miejscowość niedaleko Pescary w Abruzji we Włoszech. Miejsce to stało się słynne dzięki wydanej w 2005 r. książce niemieckiego dziennikarza „Die Welt” Paula Badde, który twierdzi, że znajduje się tam największa relikwia chrześcijaństwa, wizerunek przedstawiający prawdziwe Oblicze Chrystusa. Ruch pielgrzymkowy do tego miejsca jeszcze bardziej się wzmógł, kiedy w pierwszą podróż poza Rzym wybrał się tam 1 września 2006 r. Ojciec Święty Benedykt XVI

Niedziela toruńska 36/2008

Marta Bensz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy przed rokiem przeczytałem książkę „Boskie Oblicze” Paula Badde nie myślałem, że już po kilku miesiącach zapragnę znaleźć się w tym miejscu. Moja pielgrzymka była spontaniczna, w piątek decyzja, że w najbliższą niedzielę wyruszamy. Kiedy dotarliśmy do Manoppelo, był wieczór. Świątynia od godziny powinna być już zamknięta, jednak zobaczyliśmy otwarte drzwi kościoła, więc weszliśmy. Nasz wzrok przykuł relikwiarz z Boskim Obliczem w pięknym ołtarzu. Okazało się, że specjalne schody prowadzą do relikwiarza, dzięki czemu można z bliskiej odległości zobaczyć skarb tam przechowywany. Trudno opisać radość i to niezwykłe uczucie, które nam towarzyszyło. Mieliśmy okazję z bliska wpatrywać się w Oblicze. Twarz w relikwiarzu i 2 osoby na kolanach. Kiedy człowiek jest na kolanach, Oblicze przemawia najbardziej. Towarzyszyły nam słowa, które podczas swojej wizyty w Manoppello wypowiedział Benedykt XVI: „Chciałbym podziękować Panu za dzisiejsze spotkanie, proste i rodzinne, w miejscu, gdzie możemy rozważać tajemnicę Boga, kontemplując ikonę Świętego Oblicza”.

Relikwia z Manoppello

Reklama

Kiedy przyglądamy się relikwii, widzimy tylko kawałek delikatnego materiału, pod pewnym kątem wydaje się przezroczysty. Przy bliższym spojrzeniu ukazuje „twarz brodatego mężczyzny z lokami na skroniach i złamanym, wąskim nosem. Mężczyzna ma rzadką, młodzieńczą brodę... Na środek czoła opada mały kosmyk. Kiedy się dokładniej przyjrzeć, widać, że skóra wokół ust na policzkach i czole ma intensywnie różowy odcień świeżo zadanych ran... Na obrazie nie widać szyi ani uszu, które znikają pod włosami. Z szeroko otwartych oczu emanuje niewytłumaczalny spokój... W czarnych punkcikach źrenic włókna wydają się osmolone, jakby wysoka temperatura przypaliła nici” - opisuje Paul Badde.
Przez ostatnie wieki Wizerunek w Manoppello był czczony jako jeden z cudownych obrazów. Sensacyjnego odkrycia dokonali Niemcy - trapistka i malarka ikon s. Blandina Schlömer oraz historyk sztuki o. Heinrich Pfeiffer SJ. Chusta z Manoppello miała leżeć na głowie Pana Jezusa w Jego grobie. Znajdujący się na niej wizerunek ma przedstawiać twarz Zmartwychwstałego. Na obrazie nie ma śladu żadnych farb, pędzla czy ołówka. Nie został namalowany ludzką ręką, lecz powstał w chwili zmartwychwstania Chrystusa.
Kiedy autorzy odkrycia porównali Wizerunek z Manoppello z Całunem Turyńskim, okazało się, że Całun z Manoppello dokładnie odpowiada temu z Turynu. To znaczy, że Oblicze z Manoppello i Turynu jest obliczem tego samego Człowieka. Arcybiskup Kolonii kard. Joachim Meisner, który widział relikwię w Manoppello, stwierdził: „O ile na Całunie z Turynu znajduje się Oblicze Chrystusa umęczonego, o tyle na Całunie z Manoppello widnieje Oblicze Wielkanocnego Pana”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Historia

Jak głosi miejscowa legenda, Oblicze Jezusa trafiło tam w XVI wieku za sprawą „cudownej interwencji niebios”, przekazane przez ręce pielgrzyma anioła. Pierwsze pismo potwierdzające obecność w tym mieście bezcennej Chusty pochodzi z 1645 r. W dokumencie kapucyn o. Donato da Bomba opisuje jej dzieje na przestrzeni ponad 100 lat. Na skutek kradzieży i złego przechowywania uległa poważnym zniszczeniom.
Od całkowitego zniszczenia uratował ją Donato Antonio de Fabritiis, który zdecydował się oddać relikwię ojcom kapucynom. W klasztorze wyrównano jej postrzępione brzegi i rozpięto na ramach z drewna orzechowego. Następnie płótno zostało umieszczone pomiędzy dwiema szybami. Od 1646 r. mieszkańcy Manoppello i okolic oddają cześć Wizerunkowi, który nazywają Il Volto Santo, czyli Świętym Obliczem. Nie potrzebują dowodów, wierzą w jego nadprzyrodzone pochodzenie. W XIX wieku na skutek prześladowań religijnych, jakie dotykały zakon ojców kapucynów, Wizerunek dwukrotnie pozostawał pod opieką sióstr klarysek. Od 1871 r. wierni mogą go zobaczyć.

Jak trafił do Manoppello?

Już w starożytności chrześcijańskiej najpierw w Edessie, a potem w Konstantynopolu - czczono niezwykły Wizerunek Chrystusa, który miał być Jego prawdziwym Obliczem. Kiedy znalazł się w Rzymie, do Wiecznego Miasta przybywali pielgrzymi z Europy. W Rzymie zaczęto go nazywać Chustą Weroniki lub po prostu Weroniką, gdyż łacińsko-grecka zbitka słowa vera eikon oznacza „prawdziwy obraz” lub „prawdziwa ikona”. Papież Urban VIII postanowił wybudować dla relikwii drogocenniejszy przybytek. W 1506 r. położono kamień węgielny pod kolumną św. Weroniki, wewnątrz której wybudowano skarbiec Bazyliki św. Piotra, by umieścić w nim Chustę Weroniki. Jak twierdzi o. Pfeiffer, podczas prowadzenia prac remontowo-budowlanych została ona skradziona i przewieziona do Manoppello. Dowodem na to są puste ramy z dwiema zbitymi kryształowymi szybami, w których do XVI wieku przechowywano relikwię.
Podczas ostatniej pielgrzymki do Rzymu w skarbcu Bazyliki św. Piotra na Watykanie miałem okazję zobaczyć ramy, które idealnie pasują do Oblicza z Manoppello. To z nich ma pochodzić kawałek szkła tkwiącego w Chuście z Manoppello. Według oficjalnych danych Chusta Weroniki nadal znajduje się w Bazylice św. Piotra. Wystawiana jest na widok publiczny tylko przez chwilę i to raz w roku. W 2005 r. Paul Badde miał okazję zobaczyć relikwię. Niewiele mógł na niej dostrzec. Pozwolono mu ją zmierzyć. Obraz okazał się większy niż pusta rama przechowywana w Watykanie. Tak więc watykańska relikwia nie była tą, którą przez wieki pokazywano w Rzymie jako Weronikę.

Badania naukowe

W swojej książce Paul Badde opisuje obecny stan badań naukowych relikwii. Jako pierwsza przeprowadziła je s. Blandina, która odkryła zgodność rysów Człowieka z Całunu w Turynie z Obliczem z Manoppello, a nawet rozmieszczenia ran. Z tym, że na Całunie Turyńskim rany są otwarte i krwawiące, a na Chuście z Manoppello zasklepione i zabliźnione. Wyniki badań trapistka przesłała o. Pfeifferowi. Ten wybitny syndonolog (badacz Całunu Turyńskiego) przypuszcza, że oba całuny znajdujące się w grobie Jezusa „nasączone były roztworem aloesu i mirry, który sprawił, że płótna stały się materiałem światłoczułym. Całun z Turynu to negatyw, oblicze na Chuście, która leżała na Całunie, to pozytyw. Z punktu widzenia techniki fotograficznej Chusta musiała leżeć na wierzchu”. Dzięki wykorzystaniu fotografii cyfrowej odkryto, że obraz z Manoppello łączy w sobie niemożliwe do pogodzenia cechy rysunku, fotografii i hologramu. Zdjęcia wykonane aparatem cyfrowym ukazują trójwymiarowość Wizerunku.
Podczas badań pytano także o materiał, z którego powstał Całun z Manoppello. Ostatnia osoba znająca tajniki pozyskiwania i produkcji morskiego jedwabiu, czyli bisioru, Chiara Vigo z wyspy Sant Anttioco potwierdziła, że Oblicze powstało właśnie na tym materiale. Morski jedwab był najdroższą tkaniną w starożytnym świecie. Przepuszczając jasne światło, staje się przezroczysty. Marcin Luter pragnął demaskować fałszywe relikwie, słysząc, że do Rzymu ściągają tłumy, aby ją zobaczyć, przybył tam i stwierdził, iż zobaczył płótno, ale twarzy nie widział. Mógłby to być pośredni dowód, że Chusta z Manoppello jest tą, która została pokazana Lutrowi w Rzymie.
Na morskim jedwabiu nie można malować, a więc Cudowne Oblicze nie może być dziełem człowieka. Badacze zwrócili uwagę, że na zachowanych kopiach Chusty św. Weroniki wykonanych do XVI wieku Chrystus ma otwarte oczy, tak jak w Manoppello, natomiast na późniejszych - twarz zmarłego jest nieproporcjonalna i ma zamknięte oczy. Wszystko to skłania do przyjęcia, że Il Volto Santo jest autentycznym wizerunkiem Chrystusa.
Nowe odkrycie Chusty z Manoppello zbiegło się ze śmiercią Jana Pawła II. Krótko przed pogrzebem Papieża niemiecki kard. Meisner z Kolonii przybył do Manoppello. W księdze gości konwentu zapisał: „On nie patrzy nam jedynie w oczy. On patrzy w głębię naszego serca. Nie oczami wodza, czy surowego sędziego, lecz oczami brata i przyjaciela. To oczy Dobrego Pasterza”. Po pogrzebie Jana Pawła II świat obiegły niezwykłe zdjęcia, papieski ceremoniarz abp Piero Marini i sekretarz abp Stanisław Dziwisz oddają ostatnią posługę miłości, okrywają twarz całunem z najdelikatniejszego jedwabiu. Potem abp Marini powiedział na konferencji prasowej, że jest to element nowego, pontyfikalnego rytu pogrzebowego wprowadzonego w tajemnicy przez Jana Pawła II.
Kard. Ratzinger w czasie Mszy św. na rozpoczęcie konklawe powiedział: „Bóg objawił nam swoje Oblicze”, a w kilka miesięcy potem już jako Papież podczas wizyty w Manoppello nauczał: „Kiedy modliłem się przed chwilą, myślałem o dwóch apostołach, którzy spotykają Pana i pytają: Nauczycielu, gdzie mieszkasz? Tego samego dnia zrozumieli, że znaleźli Mesjasza. Ale ile drogi mieli jeszcze przed sobą! Nie wyobrazili sobie, jak głęboka może być tajemnica Jezusa z Nazaretu, jak Jego twarz może okazać się nieprzenikniona, tak że po 3 latach Filip, jeden z nich, podczas Ostatniej Wieczerzy usłyszał: Od tak dawna jestem z wami, a nie rozpoznałeś mnie, Filipie. Kto widział Mnie, widział i Ojca. Jednak dopiero po spotkaniu Zmartwychwstałego apostołowie zrozumieją znaczenie słów Jezusa, staną się Jego niezmordowanymi głosicielami i świadkami aż po męczeństwo. By zobaczyć Ojca, trzeba poznać Chrystusa - mówił dalej Papież. Doświadczenie prawdziwych przyjaciół Boga, świętych, którzy rozpoznali w twarzach potrzebujących braci Oblicze Pana. Zapewniają nas, że jeśli wiernie pójdziemy drogą miłości, i my zaspokoimy głód obecności Boga”.
Dzisiaj to spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym w sposób szczególny dokonuje się w Manoppello, a wszyscy, którzy tam przybywają, mają okazję w skupieniu kontemplować i przekonać się o tym, że rozpoznali prawdziwe Oblicze Chrystusa.

2008-12-31 00:00

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: papież uznał za cud uzdrowienie noworodka za wstawiennictwem kapłana z Hiszpanii

2025-07-24 07:48

[ TEMATY ]

uzdrowienie

cud

Robert Skupin/Fotolia.com

Leon XIV podpisał niedawno dekret uznający uzdrowienie noworodka Tyquana Halla 14 stycznia 2007 w szpitalu w Rhode Island za cud przypisywany wstawiennictwu hiszpańskiego sługi Bożego ks. Salvadora Valery Parry (1816-89). Był on kapłanem z miasta Huércal-Overa w Andaluzji, nazywanym „hiszpańskim proboszczem z Ars” na wzór św. Jana Vianneya (1786-1859) z tego francuskiego miasteczka, patrona księży, a zwłaszcza proboszczów.

Jest to pierwsze publiczne uznanie cudu przez obecnego papieża od wybrania go na ten urząd 8 maja br. i umożliwi ono beatyfikację ks. Valery, choć nie wyznaczono jeszcze jej daty. Kościół w Hiszpanii spodziewa się, że nastąpi to w przyszłym roku.
CZYTAJ DALEJ

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Kard. Dziwisz w Wieliczce o św. Kindze: Nie przespała życia. Wypełniła je dobrem, bezinteresowną i mądrą służbą

2025-07-24 16:00

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

św. Kinga

Wieliczka

Rafał Stachurski / Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

- Jej przykład może nas inspirować do miłości i służby, choć żyjemy w innych czasach, choć stają przed nami inne wyzwania – o św. Kindze w dniu jej liturgicznego wspomnienia mówił kard. Stanisław Dziwisz. Arcybiskup krakowski senior przewodniczył porannej Mszy św. w kaplicy poświęconej patronce górników w Kopalni Soli „Wieliczka”.

24 lipca w liturgii przypada wspomnienie św. Kingi. To właśnie dlatego tego dnia porannej Mszy św. w kaplicy poświęconej patronce górników w Kopalni Soli „Wieliczka” przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. – Gromadzimy się w tym niezwykłym miejscu, 100 metrów pod ziemią. (…) Kaplica jest miejscem modlitwy i kultu Bożego, słusznie więc ogarnia nas podziw dla zmysłu wiary tych, którzy w ten sposób chcieli podkreślić, że Bóg jest i powinien być wszędzie tam, gdzie człowiek żyje i pracuje, trudzi się i czyni sobie ziemię poddaną, podejmując w ten sposób zadanie przekazane mu przez Stwórcę i Pana nieba i ziemi – mówił na początku homilii arcybiskup krakowski senior. Zauważył przy tym, że położenie kaplicy św. Kingi „przemawia do naszej wyobraźni”, gdyż przypomina, że człowiek żyje w świecie stworzonym przez Boga i oddanym mu do dyspozycji, ale nie na zawsze. – Ziemia bowiem dla każdego człowieka jest wstępnym etapem wędrówki i przygotowania się do nieskończenie większej rzeczywistości, którą nazywamy niebem i która będzie życiem bez końca z Bogiem w Jego królestwie, przygotowanym nam od założenia świata – wyjaśnił kard. Stanisław Dziwisz.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję