W Sąsiadach (op. cit. s. 94) Gross opowiada się za aprobatą wszelkich relacji żydowskich z doby II wojny światowej, głosząc " konieczność radykalnej zmiany podejścia do źródeł. Nasza postawa wyjściowa do każdego przekazu pochodzącego od niedoszłych ofiar Holocaustu powinna się zmienić z wątpiącej na afirmującą". Głoszona przez Grossa bezkrytyczna akceptacja a priori każdej relacji żydowskiej, bo to relacja "niedoszłej ofiary Holocaustu" zalatuje z daleka skrajnym szowinizmem żydowskim czy nawet rasizmem. Trudno się tu nie zgodzić z opinią publicysty Najwyższego Czasu Lecha Stępniewskiego, który nazwał tę swoistą "zasadę badawczą" Grossa "najgłupszym zdaniem" Sąsiadów. Czytamy: "Znaczy to mniej więcej tyle, że po prawdzie proletariackiej i po prawdzie aryjskiej przyszła teraz pora na prawdę holocaustową, a więc żydowską". Przypomnijmy, że już w przeszłości nierzadko okazywało się dość kosztowne bezkrytyczne zawierzenie świadectwom niektórych niedoszłych ofiar Holocaustu. By przypomnieć choćby hochsztaplerskie kłamstwa Jerzego Kosińskiego w rzekomo autobiograficznym Malowanym ptaku. Parę lat temu zdemaskowano jako wierutne kłamstwo od A do Z, pierwotnie niezwykle nagłaśniane, ba - nagrodzone w USA i w Izraelu, tłumaczone na kilkanaście języków pamiętniki niejakiego Benjamina Wiłkomirskiego z obozów zagłady. Później okazało się, że tak wychwalany, wygłaszający prelekcje w Muzeach Holocaustu autor wspomnień całą wojnę spędził najspokojniej w świecie w Szwajcarii, nie nazywał się Wiłkomirski i w ogóle nie był Żydem.
37. Przemilczenie sprzeczności relacji na temat Jedwabnego
Absurdalność szowinistycznej tezy Grossa o prawdziwości każdej
relacji żydowskiej najlepiej wychodzi na jaw, gdy na ten sam temat
pojawiają się dwie całkowicie sprzeczne relacje "niedoszłych ofiar
Holocaustu". A wtedy widać, że kłamie albo jedna, albo druga z tych
ofiar. Tertium non datur. Z takim przypadkiem zaś spotykamy się przy
porównaniu odpowiedniego fragmentu relacji koronnego świadka Grossa
- Szmula Wasersztajna z przemilczanym przez Grossa fragmentem relacji
Rywki Fogel na ten sam temat, zamieszczonym w znanej Grossowi książce
Yedvabne. History and Memorial Book (ed. Julius L. Baker and Jacob
L. Baker, Jerusalem - New York 1980, s. 101).
Zarówno w tekście Grossa, zamieszczonym w książce Europa
NIE Prowincjonalna (Warszawa 1999, s. 1100), jak i w początkach książki
Sąsiedzi (s. 11-12, wyd. I) czytamy dramatyczny fragment relacji
S. Wasersztajna, opisujący, jak Polacy rzekomo mordowali Żydów już
pierwszego dnia po wejściu Niemców do Jedwabnego. Polscy "mordercy"
grali na harmonii i klarnecie, aby zagłuszyć krzyki żydowskich kobiet
i dzieci. "Ja własnymi oczami widziałem, jak niżej wymienieni mordercy
zamordowali (...) 2. Jakuba Kaca, 73 lat, i 3. Krawieckiego Eliasza.
Jakuba Kaca ukamieniowali oni cegłami, a Krawieckiego zakłuli nożami
- później wydłubali mu oczy i obcięli język. Męczył się nieludzko,
przez 12 godzin, dopóki nie wyzionął ducha". Cały problem w tym,
że u innej "niedoszłej ofiary Holocaustu" - Rywki Fogel wyraźnie
czytamy, że wszystkie zbrodnie pierwszego dnia po wejściu Niemców
do Jedwabnego, w tym właśnie mord na Kacu i Krawieckim, zostały dokonane
przez Niemców (por. Yedvabne..., op. cit., s. 101). Całkowite pominięcie
przez Grossa informacji o takiej sprzeczności dwóch żydowskich relacji
w opisywanej przez niego sprawie jest prawdziwym skandalem naukowym.
Oczywiście, Gross robi to świadomie. Chce przecież maksymalnie wybielić
Niemców i obciążyć Polaków, po cóż ma więc informować o przeczącym
temu fragmencie relacji R. Fogel. Co to ma jednak wspólnego z uczciwością
intelektualną?
A jak określić praktykę żydowskiego miesięcznika Midrasz,
który przedrukowując relacje niektórych Żydówek i Żydów z książki
o Jedwabnem, przedrukował tekst Rywki Fogel w ten sposób, że od razu
opuścił fragment jej tekstu sprzeczny z relacją Wasersztajna. By
czytelnicy nie zaczęli się przypadkiem zastanawiać nieco głębiej
nad całą sprawą. Nadmieniam, że jako pierwszy w tym numerze Niedzieli
zwracam uwagę na tę przemilczaną przez Grossa fundamentalną sprzeczność
dwóch zeznań żydowskich w sprawie tego samego mordu w Jedwabnem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
38. Nagłośnienie oszukańczej wersji Wasersztajna
O oszustwach głównego i ulubionego "świadka" Grossa - Szmula Wasersztajna pisano już wiele w polskiej prasie. Przypominano, że Wasersztajn był po wojnie porucznikiem UB, a jego drastyczne opisy na temat rzekomych polskich okrucieństw prof. Tomasz Strzembosz nazwał " tworem chorej wyobraźni". Ja przypomnę tu tylko jeszcze jeden absurdalny przykład z opowieści Wasersztajna, również absolutnie sprzeczny z relacją Rywki Fogel na ten sam temat. Na s. 12 Sąsiadów czytamy opowieść Wasersztajna o tym, jak dwie Żydówki (skądinąd żony zbiegłych do Rosji b. partyjnych działaczy - J.R.N.) postanowiły "raczej utopić się wraz z dziećmi, aniżeli wpaść w ręce bandytów (polskich - J.R.N.). Wrzuciły one dzieci do wody i własnymi rękami utopiły, później skoczyła Binsztejn Baśka, która poszła od razu na dno, podczas gdy Kubrańska Chaja męczyła się przez kilka godzin. Zebrani chuligani zrobili z tego widowisko, radzili jej, aby się położyła twarzą do wody, a wtedy to się szybciej utopi - ta widząc, że dzieci już utonęły, rzuciła się energiczniej do wody i tam znalazła śmierć". Trudno uwierzyć w wiarygodność tonięcia przez kilka godzin Kubrańskiej, a tym bardziej, że przez te kilka godzin wraz z nią tonęły dzieci. Tymczasem o tej sprawie Rywka Fogel pisze (Yedwabne... op. cit., s. 101), że Polacy uratowali, wyciągając z wody, obie Żydówki, one jednak, zdesperowane, kolejny raz wskoczyły do wody i utonęły.
39. Przemilczenie faktu zdezawuowania przez sąd w 1949 r. trzech żydowskich świadków oskarżenia
Innym fałszerstwem Grossa jest fakt, że znając akta procesu
z 1949 r. w sprawie Jedwabnego, całkowicie przemilczał stanowisko
ówczesnego sądu w sprawie trzech nagłaśnianych przez niego w Sąsiadach
żydowskich świadków oskarżenia. Chodzi o koronnego świadka Grossa
S. Wasersztajna oraz o Abrama Boruszczaka i Eliasza Grądowskiego.
Sąd odrzucił ich zeznania jako niewiarygodne, bo okazało się, że
nie byli naocznymi świadkami mordu w Jedwabnem, wbrew temu, co sami
twierdzili. Pisał o zdezawuowaniu ich zeznań przez sąd prof. T. Strzembosz (
w tekście Inny obraz sąsiadów, Rzeczpospolita z 31 marca - 1 kwietnia
2001).
40. Złodziej patefonu fałszywym świadkiem polskiego "rabunku"
Szczególnie kompromitujące, wręcz ośmieszające Grossa jest wybranie przez niego na głównego oskarżyciela Polaków za rabunek na Żydach akurat drobnego złodziejaszka Eliasza Grądowskiego. Jego zeznania zostały odrzucone przez sąd w 1949 r., bo okazało się, że 1940 r. został skazany przez sąd sowiecki za złodziejstwo (kradzież patefonu) i wywieziony w głąb Rosji. Do Polski powrócił dopiero w 1945 r. Nie mógł więc być świadkiem wydarzeń.
KONIEC
O dalszych kłamstwach J. T. Grossa możemy przeczytać w książce prof. Jerzego Roberta Nowaka pt. "100 kłamstw J. T. Grossa", która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa von borowiecky, ul. Płocka 8/132, 01-231 Warszawa, tel./fax (0-22) 631-43-93, (0-22) 675-36-81, 0-501-102-977, 0-501-404-476.