Josh McDowell - Amerykanin, wykładowca, doktor prawa, teologii
i historii, autor ponad 40 bestsellerów, głównie z zakresu wychowania
i apologetyki (m.in.: "Tajemnica miłości", "Dawacze, bracze i inne
rodzaje kochaczy", "Dlaczego warto czekać?", "Jak być bohaterem dla
swoich dzieci?", "Więcej niż cieśla"), wybitny mówca. Przemawiał
do ok. 7 mln ludzi w 84 krajach świata. Jego wystąpienia są udokumentowane
dokładnymi badaniami i barwnie zilustrowane przykładami z życia rodzinnego.
Wychowując do miłości, rodzice i nauczyciele winni ze
sobą ściśle współpracować. Jeżeli nie spoczniemy na dobrym fundamencie,
to wszystko, co będziemy wznosić, okaże się nieprawdziwe. Dzieci
i młodzież potrzebują jasnych norm i stabilnej hierarchii wartości
- przekonuje amerykański teolog Josh McDowell.
Na spotkaniu z polskimi nauczycielami wychowania do życia
w rodzinie i diecezjalnymi doradcami życia rodzinnego McDowell apelował
o wychowanie oparte na abstynencji seksualnej. - Edukację seksualną
należy rozpocząć od uświadomienia sobie, a następnie obalenia mitów
związanych z wychowaniem seksualnym.
Pierwszy mit - nastolatki uważają, że muszą być aktywne
seksualnie. Amerykanin przestrzegał przed fałszywymi statystykami,
zawyżającymi liczbę nastolatków prowadzących aktywne życie seksualne.
Zakłada się w nich, że młodzi po inicjacji kontynuują współżycie.
Tymczasem z badań wynika, że 67% nastolatków żałowało tego kroku.
Mówi się, że w USA w ubiegłym roku milion nastolatek zaszło w ciążę,
przemilczając zupełnie fakt, że 300 tys. było już mężatkami, a 207
tys. chciało mieć dziecko.
Kolejny mit - mówi się, że bez względu na to, co się
będzie czynić, dzieci i tak będą uprawiać seks. Wielu edukatorów
seksualnych twierdzi, że libido jest zbyt mocne, aby można było je
powstrzymać. - Przecież moje dzieci to nie zwierzęta. Mówimy o płciowości
ludzi, a nie seksualności zwierząt - oburza się McDowell. Jego zdaniem,
dzieci i młodzież będą dorastać do naszych oczekiwań. - Stworzeni
na obraz Boży, mamy dokonywać właściwych moralnych wyborów - podkreśla.
Inny mit to twierdzenie, że media są odbiciem rzeczywistości.
Telewizja, filmy i reklamy sugerują, że seks to wspaniała rzecz.
Bohaterowie np. mydlanych oper nie ponoszą żadnych konsekwencji swojej
aktywności seksualnej - nie zachodzą w ciążę ani nie zapadają na
choroby weneryczne. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych 44 tys. osób
dziennie zaraża się chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Nieprawdziwe jest także przekonanie, że edukacja seksualna
może być moralnie neutralna. Niemożliwe jest nauczanie o seksualności
ludzkiej bez odwoływania się do określonych wartości. - Jeśli nie
chcecie mówić o moralności, to nie macie prawa ustosunkowywać się
do gwałtu czy zdrady małżeńskiej - wyjaśnia - bo to właśnie jest
odwoływanie się do wartości. Nauczyciele nie mogą na swoich zajęciach
uwzględniać tylko fizycznego aspektu, bo to nie ma nic wspólnego
z godnością.
Kolejny mit opiera się na argumencie, że współżycie seksualne
to prywatna sprawa. - Skoro prywatną sprawą jest to, co ludzie robią
za zamkniętymi drzwiami, to dlaczego społeczeństwo, rząd muszą ponosić
konsekwencje ich aktywności? - pyta McDowell. To my ponosimy koszty
związane z utrzymywaniem sierot czy leczeniem chorób wenerycznych.
Zatem seks ma niesamowity wymiar socjalny - twierdzi McDowell.
Za fałszerstwo uprawiane od 1980 r. amerykański wychowawca
uznał przekonanie, że prezerwatywa gwarantuje bezpieczny seks. -
To spadochron, który w 30% się nie otwiera - dowodzi McDowell. Obecnie
w USA prezerwatywa nie jest już traktowana jako skuteczny sposób
kontroli narodzin ani też jako środek medyczny zabezpieczający przed
chorobami wenerycznymi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu