Reklama

Oswajanie wiary

Wierzysz w to?

- Nie czekaj, aż o. Bashobora podejdzie do ciebie. Sam się pomódl - mówił na Stadionie Narodowym kapłan z Ugandy. Przeżyte rekolekcje były dla mnie lekcją takiej wiary, która góry przenosi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Wylej swoje serce przed Panem. Proś Go, o cokolwiek chcesz. Czy wierzysz, że będziesz uzdrowiony? - nauczał rekolekcjonista, który jeszcze wiele razy zadawał to zasadnicze pytanie: czy wierzysz? Dotychczas na modlitwie wierzyłem, że „Bóg może”. Może mnie umocnić, przemienić, rozradować. Ale czy to zrobi, to już Jego sprawa. Tymczasem o. Bashobora zaproponował coś, co było dla mnie nowością: wiarę, że Bóg natychmiast wysłuchuje modlitwy - „On już działa”. Tu i teraz. Możesz być tego pewien.

Jedno słowo

Niezwykłym doświadczeniem było dla mnie to, że mogłem osobiście modlić się o uzdrowienie osoby stojącej obok mnie. To właśnie zaproponował rekolekcjonista. Jak gdyby nigdy nic położyłem więc rękę na głowie młodego mężczyzny i powtarzałem słowa: Panie Jezu, powiedz tylko słowo, a ta osoba będzie uzdrowiona. - Już otrzymałeś to, o co prosiłeś, nawet jeśli tego nie widzisz - powiedział na zakończenie tej modlitwy kapłan z Ugandy. Na tym właśnie polegała ta lekcja wiary, której byłem uczestnikiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podobnie rozumiał to Adam, który na Stadion Narodowy przyszedł trochę z ciekawości, trochę zachęcony przez kolegę, a trochę, jak to określił, „żeby się przełamać”. - Dla mnie była to zachęta do gorliwszej modlitwy - mówi student inżynierii nanostruktur. - Jeśli nie widzisz efektów modlitwy, to uwierz mocniej. Przecież Jezus mówił: „Twoja wiara cię uzdrowiła”. Wiara może zatem czynić cuda!

Aneta, absolwentka dziennikarstwa, w ogóle nie planowała uczestniczyć w rekolekcjach, a jednak teraz jest pełna wdzięczności Bogu. - Biorąc pod uwagę, że nie zamierzałam tu być, a bilety trafiły do mnie przypadkiem, wiem, że Jezus pragnął mojej obecności w tym miejscu - mówi wyraźnie wzruszona. Jej także szczególnie pozostała w pamięci nauka o. Johna o wierze sprawiającej cuda. - Mocno trafiły do mnie słowa: „Wiara to teraz!”, oraz „Nie czekaj, aż ks. Bashabora cię pobłogosławi, mów do Jezusa, zaproś Go do swojego życia, proś Go, ponieważ dzisiaj jest dzień twojego zbawienia”. Dla mnie jest to wezwanie, aby już teraz zrobić krok w stronę Jezusa. Złapać Jego dłoń, którą do mnie nieustannie wyciąga, zaufać Mu i dać się prowadzić. Zostawić swoje plany na życie i oddać się mu cała. Wierzę, że On pokieruje moim życiem, zajmie się moimi problemami, pocieszy i uwolni - świadczy Aneta.

Reklama

Będzie się działo

Taka niecodzienna wiara dotyczy nie tylko modlitwy, ale również sakramentów. O. John jasno podkreślał, że podczas spowiedzi jesteśmy uzdrawiani - nie tylko na duszy, ale również na ciele czy umyśle. Z kolei, aby ukazać moc, jaką otrzymujemy na bierzmowaniu, kapłan z Afryki zaproponował pracę domową: spróbuj w każdym miesiącu spowodować nawrócenie przynajmniej jednej osoby. Nauka o. Bashobory o sakramentach była potwierdzeniem moich doświadczeń. Ile to już razy przychodziłem na Eucharystię przygnębiony, pozbawiony nadziei, a wychodziłem jakby innym człowiekiem… Pan przychodził i wielokrotnie uzdrawiał mnie. Od pewnego czasu, gdy przygotowuję się do Mszy św., rozbudzam w sobie wiarę, że za chwilę będę brał udział w wydarzeniu, w którym będą działy się cuda. Przecież Jezus będzie obecny pośród nas tak samo jak kiedyś w Palestynie, gdy przechodził między chorymi, zniewolonymi, grzesznikami.

A co po rekolekcjach? - Czuję się wolna i kochana, i tego uczucia nie mogę porównać z żadnym innym, które do tej pory mogło pretendować do miana wyzwalającego. Radości i pokoju, jakimi chce nas obdarzać Jezus, nie da nam nic na świecie i ja już się o tym przekonałam! - mówi uśmiechnięta Aneta.

Ja natomiast podczas rekolekcji na Stadionie Narodowym odkryłem nowy horyzont wiary, który nawet nie wiem, gdzie się kończy. Wiara daje bowiem nieograniczone możliwości. Tylko czy już na tyle mocno wierzę, aby Jezus mógł powiedzieć do mnie: „Twoja wiara cię uzdrowiła”?

Reklama

* * *

O. John Baptist Bashobora

- katolicki ksiądz pochodzący z Ugandy. Studiował w Rzymie teologię i psychologię. Po powrocie do Afryki założył pierwszy w swoim kraju sierociniec i do dziś zajmuje się pracą charytatywną. Na co dzień pracuje również w kurii biskupiej swojej diecezji oraz jest diecezjalnym koordynatorem Odnowy Charyzmatycznej. Obdarzony wieloma charyzmatami, prowadzi rekolekcje w różnych miejscach świata. Jego oficjalna strona w Polsce: www.ojciecjohnbashobora.pl.

2013-07-16 08:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Spod marki Boga, czyli akademickie ABC

Czy myśleliście kiedyś o początku roku akademickiego jako o zaproszeniu do pracy nad sobą? Ale pracy szczególnej, w której to, co robimy i jak robimy, będzie postrzegane jako działania osoby z jednej strony rzetelnej, odpowiedzialnej i kompetentnej, a z drugiej pełnej pasji, potrafiącej motywować i inspirować innych?

Pamiętam takie powiedzenie, które przez lata funkcjonowało nie tylko w mojej rodzinie, ale także wśród znajomych, że z pustego i Salomon nie naleje. Było to zawsze przywoływane w kontekście tego, że warto zadbać o wszechstronne wykształcenie, o rozwój osobisty, wreszcie o głęboką wiarę, bo tylko w ten sposób możemy być autentyczni w tym, kim jesteśmy i co robimy. Bez tego wszelkie nasze zaangażowania mogą okazać się nie tylko łudzące, ale wręcz niebezpieczne. Co taka postawa oznacza w praktyce? Że nie poprzestaniemy na byle czym, że nie zadowoli nas nic poza prawdziwą mądrością, którą wbrew pozorom rozpoznać jest bardzo łatwo. Ona nie przestaje pytać i to nie tylko: w jakim celu?, ale przede wszystkim: z jakiego powodu? A powód jest, był i będzie tylko jeden i aż jeden: Jesteśmy spod znaku Boga, to Jego markę nosimy na sercu. I to z jednej strony zobowiązuje, ale z drugiej daje ogromne profity. I właściwie trudno orzec, kiedy kończą się profity, a zaczynają zobowiązania. Tak jedno z drugim jest nierozerwalnie związane.

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję