Reklama

Wybory na patriotycznym Podkarpaciu

Niedziela Ogólnopolska 35/2013, str. 40-41

Archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

CZESŁAW RYSZKA: - Zdzisławie, znam Ciebie jako człowieka o ugruntowanych, chrześcijańskich poglądach, o mocnym charakterze, dla którego takie wartości, jak uczciwość, pracowitość, solidarność i patriotyzm, znaczą wiele. Czym jest dla Ciebie ten kawałek świata nazywany Podkarpaciem? Czy to prawda, że na Podkarpaciu młodzi Polacy nie wstydzą się polskości? Jaki w swojej ocenie jesteś Ty i Twoi sąsiedzi?

ZDZISŁAW PUPA: -W moim regionie jesteś-my w większości przywiązani do swojej Małej Ojczyzny, a więc także do tego kawałka ziemi, do polskiej wsi, która jest patriotyczna, rodzinna, tradycyjnie głęboko wierząca. Z takiej ziemi wyszedłem, takie mam poglądy do dzisiaj, i tego bronię niezależnie od tego, gdzie się znajduję i co robię. Sprawowanie licznych urzędów i funkcji społecznych nie odciągnęło mnie od życia na wsi: razem z małżonką prowadzimy nieduże gospodarstwo rolne. To, co charakteryzuje nas, ludzi Podkarpacia, określiłbym jako dbałość o szacunek dla siebie i dla drugiego człowieka. Jeśli Podkarpacie jest uważane za bastion patriotyzmu, to głównie jest to zasługą rodziny, Kościoła i szkoły. A co do wstydzenia się polskości przez młodych, winię za to skrajnie antypolską politykę naszych sąsiadów i brak promowania postaw patriotycznych w mediach czy szkołach, a także bierność z naszej strony, a nierzadko i głupotę. Przypomnę film „Pokłosie”, w którym za własne pieniądze ukazujemy fałszywy obraz polskiej historii. Krótko mówiąc, w tym przypadku zachowaliśmy się jak pożyteczni idioci.

- Mówisz o braku polityki historycznej rządzących?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Polska musi być aktywna na zewnątrz. Nie tylko nie wolno w interesie Niemiec, Rosji czy Ukrainy godzić się na oskarżanie nas o niedokonane zbrodnie, ale trzeba głosić prawdę i naukowo ją udowadniać. Jeśli tego nie będziemy czynić, to za kilkanaście lat okaże się, że Niemcy byli ofiarami, a my sprawcami II wojny światowej. To dlatego niedokształcona historycznie polska młodzież wstydzi się polskości.

- Skoro mówimy o zaniedbaniach władzy, zapytam: co Ci się nie podoba, jakie decyzje obecnie rządzących są niezgodne z Twoimi racjami i poglądami?

- Wyliczanie błędów rządów PO-PSL zajęłoby nam dużo czasu, wystarczy spojrzeć na rosnącą biedę i bezrobocie. Także na zapaść demograficzną. Polska wymiera jako naród i obumiera jako państwo. Widać to bardzo wyraźnie na przykładzie polskiej wsi.

- No właśnie. Jesteś specjalistą od rolnictwa, byłeś w Senacie przewodniczącym Komisji Środowiska. Podziwiałem, z jakim znawstwem i łatwością prowadziłeś obrady. Wskażmy na błędy rządzących w polityce rolnej.

- Dla pełniejszego obrazu najpierw liczby: w latach 2005-2007, czyli za rządów PiS, na rolnictwo z budżetu wydawano prawie 3 proc. PKB, co obecnie dawałoby 45-47 mld zł rocznie. Teraz wydaje się tylko 1,7 proc. PKB, i to licząc wszystko, łącznie z KRUS-em. Wniosek: Polska wieś musi zostać dokapitalizowana, zwłaszcza że po wejściu do Unii Europejskiej polscy rolnicy zostali potraktowani po macoszemu: dopłaty celowo były niższe, aby już na starcie polski rolnik nie był konkurencyjny. W konsekwencji upadło wiele gospodarstw, rolnictwo przestało być opłacalne. Do dzisiaj rządzący nie potrafią wesprzeć małych i średnich gospodarstw; szanse mają tylko gospodarstwa duże albo te z wyspecjalizowaną produkcją.

- Co według Ciebie należałoby poprawić w polityce rolnej?

- Jedną z szans są uprawy ekologiczne, ale one wymagają większego nakładu pracy, a więc politycznego wsparcia. Gdy nasz rynek zalewają tanie produkty rolne z innych krajów, musimy prowadzić własną, odpowiedzialną politykę, czyli wesprzeć gospodarstwa ekologiczne, tradycyjne i przede wszystkim rodzinne, hamując tańszy import.
W ostatnich latach z eksportera produktów rolnych staliśmy się importerem. Po prostu w innych krajach są większe dopłaty, dlatego ich produkty są tańsze. Przykładem jest choćby cukier. Kiedyś produkowaliśmy w Polsce 2 mln ton cukru, przy spożyciu 1,6 mln ton. Nadwyżkę eksportowaliśmy. Dzisiaj słodzimy tyle samo, jednak produkujemy 1,4 mln ton, niedobór uzupełnia się importem, i to nie dlatego, że rolnicy nie produkują buraków, tylko dlatego, że takie stworzono bariery do uprawy. Podkarpacie pod względem produkcji mleka czy wieprzowiny było samowystarczalne, nadprodukcję wysyłaliśmy do innych regionów. Teraz trzeba sprowadzać 40 proc.tych produktów.

- Wieś to nie tylko problem ziemi, to także wciąż utrudniony dostęp do opieki medycznej, szkół i infrastruktury…

- Tak, wieś to nie tylko produkcja rolna, ale liczne problemy mieszkańców z dostępem do szkół, które z braku pieniędzy likwiduje się, czy do szpitali i ośrodków zdrowia, które nierzadko znajdują się w odległych miejscowościach. Samorządy nie otrzymują pieniędzy na coraz większe obowiązki, nie mają funduszy na rozwój infrastruktury drogowej, komunikacyjnej. Z tego powodu polskiej wsi grozi spowolnienie rozwoju, zaś wiejskim dzieciom - gorszy start.

- Jesteśmy po okresie żniw. Rolnicy buntują się z powodu niskich, nieopłacalnych cen skupu. Jak to się dzieje, że na rynku ceny rosną, a u producentów, czyli rolników, spadają? Czy można mówić o zmowie importerów przeciw polskim rolnikom?

- Odpowiem tak: polskiemu rolnikowi brakuje poczucia stabilności. Unia Europejska posiada system, który pozwala rolnikowi na stały poziom dochodu, dopłat do przetwórstwa oraz zapewnia zbyt, czyli sprzedaż produktów po stabilnych cenach, gwarantujących dalsze funkcjonowanie. W Polsce nie ma tej stabilizacji, która dałaby rolnikowi gwarancję na osiągnięcie odpowiednich dochodów bez względu na pogodę. W ubiegłym roku rzepak skupowany był za 1,8 tys. zł za tonę, teraz jest to 1 tys. zł za tonę. To samo dotyczy zbóż, owoców i warzyw, spadek cen sięga 50 proc. z poprzedniego roku. Przy rosnących cenach produkcji rolnej, nawozów, środków ochrony roślin, paliw, rolnicy zamiast zarobić - tracą.

- Powyższe zarzuty i mankamenty należałoby odnieść do całej polskiej gospodarki, do braku odpowiedniej polityki gospodarczej.

- Oczywiście, przez lata prywatyzowaliśmy polskie przedsiębiorstwa, licząc na tzw. inwestorów zagranicznych. Okazało się, że wiele z tych przedsiębiorstw upadło, bo obcym właścicielom chodziło wyłącznie o polski rynek zbytu. Inne, które do tej pory funkcjonują, transferują swoje zyski za granicę: ok.100 mld zł wypracowanych w Polsce trafia do budżetu innych krajów. Gdyby ten kapitał pozostał w Polsce, moglibyśmy się dynamicznie rozwijać. Niemcy, Norwegowie, Francuzi czy Amerykanie dbają o swoich obywateli. Chronią swoje firmy, dopuszczają do przetargów tylko firmy płacące podatki w ich krajach. Polska nie chroni własnego rynku.

- Jesteś kandydatem do Senatu z Prawa i Sprawiedliwości. Z tej partii byłeś także senatorem. Jak oceniasz program PiS zaprezentowany na czerwcowym Kongresie tej partii?

- W programie PiS widzę pomysł i szansę na rozwój gospodarki i lepsze życie rodzin. Na kongresie zostały przedstawione propozycje programowe, m.in.: powrót do budżetowego finansowania służby zdrowia, likwidacja gimnazjów, ponowne połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, wspieranie terenów zniszczonych przez transformację, takich jak Śląsk czy Łódź. Ale plan PiS jest dalekosiężny - chodzi o wyprowadzenie Polski z kryzysu, o wielki program nowej Rzeczypospolitej.

- Prezes PiS Jarosław Kaczyński, będąc na Podkarpaciu, zwrócił się do wyborców o oddanie głosu na Ciebie. Powiedział coś bardzo ważnego: że poparcie dla Ciebie to ma być „predecyzja” wyborców, czyli że to ma być poparcie nie tylko osoby, ale także „dla pewnej koncepcji, pewnej bardzo prostej idei: żeby to wszystko, co się w naszym kraju wyprawia i wokół naszego kraju wyprawia, zmieniło się”. Co według Ciebie Prezes PiS miał na myśli?

Reklama

- Jak sądzę, nawiązał tym do odwołania w maju br. poprzedniego marszałka Podkarpacia z PSL, któremu prokuratura w Lublinie postawiła siedem zarzutów korupcyjnych. Ponadto prezes PiS Jarosław Kaczyński dał do zrozumienia, że obecny rząd PO-PSL prowadzi Polskę do utraty suwerenności - wystarczy wspomnieć zatrważający wzrost zadłużenia zagranicznego. Mówiąc krótko, w tych wyborach moi krajanie dadzą odpowiedź, czy chcą, aby np. zwalczać bezrobocie, odbudowywać polski przemysł, repolonizować polskie banki, zabiegać o polską markę na świecie… To jest ta swego rodzaju „predecyzja” przed ostateczną decyzją w czekających nas wkrótce wyborach europejskich, samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich. Jeśli w wyborach do Senatu zwycięży kandydat PO-PSL, będzie to sygnał dla rządzących, że mogą dalej demolować morale polskiej młodzieży i traktować polską gospodarkę jako polityczny łup.

- Dziękując za rozmowę, życzę Ci wygranej. Dla Podkarpacia i Polski.

* * *

PS
Czytelnikom „Niedzieli” przypomnę, że wybory uzupełniające do Senatu odbędą się 8 września br. w okręgu obejmującym powiaty: dębicki, kolbuszowski, mielecki, ropczycko-sędziszowski i strzyżowski. Stały się one konieczne, gdy dotychczasowy senator PiS Władysław Ortyl, ratując honor Podkarpacia, wywołany skandalem koalicji PO, PSL i SLD, został wybrany na marszałka województwa podkarpackiego.
Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Senatu jest doświadczony parlamentarzysta, w latach 1997-2001 poseł AWS, a następnie w latach 2007-2011 senator PiS - Zdzisław Stanisław Pupa. Dodam, że liczba kandydatów po prawej stronie świadczy o jakimś irracjonalnym myśleniu i działaniu, jakbyśmy uważali, że obecna władza jest najlepsza.
Czesław Ryszka

2013-08-26 14:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Prenumerata Tygodnika Katolickiego "Niedziela"

Karol Porwich/Niedziela

JAK ZAMÓWIĆ PRENUMERATĘ „NIEDZIELI”

CZYTAJ DALEJ

Spotkanie proboszczów świata: chcemy usłyszeć, jak Jezus nadal działa dzisiaj

2024-04-30 11:06

[ TEMATY ]

synod

proboszczowie

kard. Mario Grech

Karol Porwich/Niedziela

- Nie przybyliście tutaj, by otrzymać nauczanie czy wykład nt. synodalności. Jesteście tutaj, by opowiedzieć nam swoją historię, ponieważ historia każdego z was jest ważna - mówił kard. Mario Grech otwierając spotkanie „Proboszczowie dla synodu”. Odbywa się ono w połowie drogi między kolejnymi sesjami Synodu Biskupów nt. synodalności i w pewnej mierze jest odpowiedzią na pojawiający się zarzut, że głos kapłanów odpowiedzialnych za wspólnoty parafialne został dotąd niewystarczająco wysłuchany.

Dostrzec Bożą obecność w naszych historiach

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję