Reklama

W oczekiwaniu na kanonizację błogosławionego biskupa J. S. Pelczara

Samotność ojcostwa (4)

Niedziela przemyska 4/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pan Rogowski był człowiekiem ogromnej uczciwości i bardzo wymagającym. Najszybciej tę cechę nauczyciela odkrył Jasiu, starszy z Pelczarów, który wraz z Józiem rozpoczął "zmaganie" z trudną materią wiedzy. Różnica między braćmi wynosiła cztery lata. Tak więc, kiedy starszy miał lat dziewięć, mały Sebastian był przy nim znacznie mniejszy. Kiedy jednak przyszło do nauki, okazało się, że to Józef jest mocniejszy. Im dalej w szkolne tajniki, tym wyraźniej ta różnica się uwydatniała. Jan zaczął nawet się buntować na tę dominację młodszego brata.
- Mamo, on jest za mały do szkoły. Może za rok by go wysłać?
- Dlaczego uważasz, że za mały, skoro pan Rogowski go bardzo chwali.
Aż za bardzo - odburknął Jasiu.
- Jak się odnosisz do mamy. Przeproś - Wojciech zareagował wprost raptowanie.
Jan posłusznie ucałował rękę matki i postanowił nie wracać do rozmowy. Wiedział, że woli ojca nie zmieni, a bolało go, bo młodszy o cztery lata Józiu przerastał go w zdolnościach. Jan rekompensował swoje szkolne niepowodzenia pracą na gospodarstwie. Ledwie wracał ze szkoły, już był przy ojcu. Jego namiętnością były konie, których Józiu bał się jak ognia. Chociaż i on miał swoje ulubione zajęcia - całymi popołudniami brodził po polnych strumieniach i rzekach łowiąc ryby i raki.
Wojciech pomny owej rozmowy starszego syna z matką postanowił porozmawiać z panem Rogowskim, by jakoś zwrócił uwagę na mniejsze zdolności starszego syna i jakby mniej faworyzował Józia.
- Wiecie jak to jest. Niby dzieci jednego ojca i matki, ale mają różne uzdolnienia i upodobania. Ja już wiem na pewno, że starszy przejmie po mnie gospodarstwo. Mimo, że to jeszcze dziecko, już widać w nim miłość do ziemi, do gospodarowania. Józiu natomiast nie ma do tego ani trochę zdolności. Jak to dzieciak, włóczy się po rzekach i jarach i łowi te swoje raki i ryby. Nie powiem, całkiem nieźle mu to idzie, ale to zupełnie inna sprawa niż z Jasiem.
- Widzę to i ja i postaram się stawiać młodszemu większe wymagania, żeby go przysposobić do solidnej nauki.
Spostrzeżenia ojca doskonale odczytał w chłopcu jego drugi katecheta ks. Michał Rapalski. Józiu w mig łapał prawdy wiary, bez kłopotu uczył się na pamięć katechizmowych regułek i trzeba przyznać, że nieraz nudził się, kiedy innym chłopcom trzeba to było "wbijać" do głowy po wielokroć powtarzając, a nawet ucząc się z nimi podstawowych prawd wiary. Chcąc zadbać o właściwy rozwój intelektu młodego Pelczara, zaczął mu najpierw dawać do uczenia się na pamięć teksty pieśni patriotycznych. Wielkie to było ryzyko, bo nie wolno tego było robić ze względu na zakazy, jakie stawiał zaborca. Ksiądz jednak nie dbał o to i młody Pelczar już jako sześciolatek znał tych pieśni niemało.
Wieczorami, kiedy Jasiu zmęczony współgospodarzeniem z tatą usypiał zmęczony pracą w polu, mama wraz z Józiem nuciła te pieśni, a Wojciech, o ile tylko miał czas, siadał w kącie izby i słuchał tych rzewnych strof, w których zawarte były bohaterskie dzieje narodu, ale i tęsknota za wolnością.
Któregoś dnia Józiu przytaszczył ze szkoły pokaźnych rozmiarów książkę, co wzbudziło ciekawość matki.
A cóż to za nowa książka?
- Ksiądz katecheta mi dał, żebym dokładnie przeczytał. Nie kazał też nikomu z obcych o tym mówić.
Mariannę zaniepokoiła ta wiadomość. Bała się, żeby ktoś nie zwiedziawszy się o tym, nie wygadał gdzie przez nieuwagę, bo w Korczynie nie było donosicieli i ludzie żyli tu bardzo solidarnie. Wzięła z rąk chłopaka książkę i odczytała tytuł: Wieczory pod lipą, czyli historia narodu polskiego opowiadana przez Grzegorza z pod Racławic.
- Będziemy to razem czytać. To historia naszej Ojczyzny.
I tak zaczęły się długie jesienne wieczory, kiedy to przed oczami chłopca toczyły się losy Ojczyzny. Czasem przytulał się blisko matki, kiedy opisywano tragiczne losy Ojczyzny. Innym razem zamyślał się i zazdrościł bohaterom zwycięskich wypraw.
Tak minął pierwszy rok nauki. Jego zakończenie nie przyniosło Jasiowi radości. Owszem, otrzymał pozytywne świadectwo promujące go do drugiej klasy, ale cóż to znaczyło wobec splendoru, jaki spotkał jego młodszego brata. Młody Pelczar został na końcu wyczytany do przyjęcia świadectwa, a przy tej okazji ks. Rapalski przytwierdził do wątłej piersi małolata specjalny order, oznakę wybitnych osiągnięć w nauce. Józiu, a i owszem wkroczył dumnie z tą oznaką prymusostwa do domu, co wywołało zachwyt matki, ten na szczęście ukrywany, ale starsza Rozalka i najmłodsza Kasia nie mogły się nadziwić i nie potrafiły ukryć dumy z osiągnięć brata.
Wakacje to była sielanka. Jan oddawał się swojej miłości do pracy z ojcem, a Józiu całymi dniami brodził po wodzie i też zaspokajał swoje zamiłowania do wędkarstwa. Marianna starała się jednak ukrócić tę bezczynność zapędzając chłopaka do kolejnych lektur, z których go sumiennie rozliczała. W czasie wakacji do Korczyny zajechał nowy katecheta, ks. Franciszek Jabczyński. Józiu nie bardzo był z tego kontent. Polubił ks. Rapalskiego, ale cóż było robić.
Ten rok miał być szczególnie ważny. Ksiądz zdecydował, że obaj Pelczarowie przystąpią do Pierwszej Komunii Świętej. Szybko zorientował się w nieprzeciętnych zdolnościach Józia i po naradzie z panem Rogowskim postanowili nakłonić Wojciecha, by ten po zakończeniu tego roku wysłał Józia do gimnazjum w Rzeszowie.
Póki co, trwała codzienna mozolna dla Jana nauka i pochłaniająca entuzjazmem Józia przygoda z poznawaniem świata.
Któregoś dnia Józiu przyszedł ze szkoły bardzo podekscytowany. Nie uszło to uwagi Marianny, która postanowiła zapytać, co też takiego się stało.
- Bo ksiądz zapytał mnie dzisiaj, kim chciałbym być w życiu.
- I co odpowiedziałeś?
- No, że księdzem.
- Odważnie.
- A ksiądz też mi postawił pytanie, dlaczego właśnie księdzem?
- Ano właśnie, dlaczego chciałbyś być księdzem?
- Bo chcę, żeby ludzie do mnie mówili jegomość i całowali w rękę.
- Józiu, to nie jest najważniejsze. Być księdzem to ogromne wyróżnienie. A ty takie sobie tam wymyślasz powody.
- No, przecież całują księdza w rękę. Nawet tata to robi.
- To prawda, ale to nie jest najważniejsze. Ważne, żeby ksiądz prowadził ludzi do Boga.
- No to też będę robił.
- Daj spokój tym mrzonkom. Teraz musisz przygotować się dobrze do Pierwszej Komunii Świętej.
- Ja już prawie wszystko umiem.
- Dziecko, to nie tylko o "umienie" chodzi. Trzeba żebyś to, co umiesz stosował w życiu.
- A co ja takiego robię złego?
- No złego to może nie aż tak wiele. Ale widzę, że dajesz czasem Jasiowi do zrozumienia, że jesteś od niego lepszym uczniem, że więcej umiesz wierszyków i masz lepsze od niego oceny.
- I order.
- No właśnie. Czy to takie ważne? On nie ma takiej pamięci jak ty. Czy pomyślałeś, że ty wcale nie uczysz się więcej od niego? Tobie to łatwiej zapada w pamięć.
- No tak.
- I to jest dar od Pana Boga. Musisz pamiętać to, co ci teraz powiem. Kiedy miałeś się urodzić byłam we wrześniu w Leżajsku i tam, nosząc cię jeszcze pod sercem ofiarowałam twoje życie Matce Bożej. Nie możesz mnie i Jej zawieść.
- Ale co mam robić?
- Nie możesz być taki dumny. Zobacz, Jasiu to gospodarz. Ciągle z tatą w polu, w obejściu. Ciebie to nie interesuje. Ty jak zobaczysz konia, to uciekasz do domu. A on konie uwielbia. Ale czy kiedyś śmiał się z ciebie, że jesteś lękliwy do koni? Nigdy.
- To prawda.
- No więc i ty nie dawaj mu powodu do smutku tym pokazywaniem, że jesteś od niego zdolniejszy.
- Obiecuję, że już nie będę mu robił przykrości.
- Bardzo się cieszę. To była ważna i pierwsza katecheza przygotowująca do Pierwszej Komunii Świętej. A teraz już zmykaj, bo widzę, że nie możesz opanować ochoty pójścia na ryby.
Józiu nie łowił tym razem ryb. Siadł nad rzeką i zaczął przemyśliwać słowa matki. Znużony usnął i śniło się mu, że na drzewie rosnącym na brzegu rzeki pojawił się obraz Matki Bożej. Śniąc zobaczył jak Matka Boża zstępuje z obrazu, podaje mu rękę i ciągnie w górę. Kiedy się obudził czuł ciepło ręki Matki Bożej, ale już nic na drzewie nie zobaczył. Ten sen jednak zdał mu się dlaczegoś ważny.
Wrócił do domu bez zdobycznych trofeów. Na pytanie mamy dlaczego nic nie ułowił, odpowiedział smutnie:
- Jakoś tak dziś wyszło.
- Nie przejmuj się - zaczęła pocieszać - jutro będzie lepiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: ogłoszono program papieskiej wizyty w Weronie

2024-04-29 11:54

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

Werona

PAP/EPA/ANDREA MEROLA

Nazajutrz po wizycie duszpasterskiej w Wenecji, Stolica Apostolska ogłosiła oficjalny program wizyty papieża w Weronie w dniu 18 maja.

Franciszek wyruszy helikopterem z Watykanu o godz. 6.30, by wylądować w Weronie o godz. 8.00.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję