Reklama

X-lecie sanktuarium w Brzesku

W święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w sanktuarium Matki Bożej Brzeskiej miała miejsce uroczystość jubileuszowa dziesięciolecia erygowania tego najstarszego miejsca maryjnego kultu na Pomorzu Zachodnim. Mszę św. dziękczynną odprawił w zabytkowej świątyni bp Jan Gałecki. Przybyli na nią kapłani dekanatu pyrzyckiego wraz z dziekanem ks. Waldemarem Gasztkowskim. W kościelnym dziękczynieniu za dziesięć lat istnienia sanktuarium maryjnego brał też udział burmistrz miasta i gminy Pyrzyce Kazimierz Lipiński, który powitał serdecznie Księdza Biskupa w imieniu władz administracyjnych. W okolicznościowej homilii Dostojny Celebrans przypomniał, iż Brzesko jest tym dla tego regionu czcicieli Matki Chrystusa, czym Jasna Góra dla całej Polski. Eucharystię ubogacił swoim pięknym śpiewem chór "Kresowianki" ze wsi Letnin. Po Liturgii Mszalnej bp Jan Gałecki poświęcił, na prośbę Burmistrza, krzyż i plac pod budowę nowej remizy strażackiej. Podniosłą uroczystość jubileuszową w Brzesku, na którą przybyli pielgrzymi z całej archidiecezji, zakończyło arcypasterskie błogosławieństwo.
To sanktuarium maryjne znajduje się zaledwie 10 km od Pyrzyc, na trasie biegnącej do Dolic. Nierzadko zbaczają do tego maryjnego miejsca przypadkowi turyści, bowiem tablice informacyjne w Pyrzycach wskazują drogę do Brzeska. Udający się do znanego Ogrodu Dendrologicznego w Przelewicach wstępują też do Brzeska, by zadumać się w tym starym, wiejskim kościółku przed Obliczem Matki Chrystusa z Dzieciątkiem. Najchętniej przyjeżdża tu młodzież szkolna, emeryci i renciści. Nie brakuje też czcicieli Matki Bożej z całego świata, czego dowodzą wpisy do Księgi Pielgrzymów. Kustosz ks. January Żelawski zawsze chętnie przedstawia ciekawie dzieje tego świętego miejsca, a i każdemu na pamiątkę w darze przekazuje obrazek z wizerunkiem Brzeskiej Madonny. Rozdał ich już 30 tysięcy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chrzest pierwszych Pomorzan

Najprawdopodobniej chrystianizacja trzydziestu mieszkańców dokonała się już 3 czerwca 1124 r. przez biskupa z Bambergu - Świętego Ottona, co jednomyślnie odnotowali ówcześni kronikarze (por. Zeszyty Pyrzyckie nr 2 z 1969 r., str. 251). Już wtedy Brzesko było po Pyrzycach największą miejscowością w całym regionie. W końcu XII w. powstała tu prawdopodobnie samodzielna parafia, gdyż z tego okresu pochodzi zapis, że książę Bogusław I ofiarował połowę wsi Brezko w ziemi pyrzyckiej Zygfrydowi - biskupowi z Kamienia. Nasuwa się wniosek, że skoro połowa wsi stała się lennem, czyli własnością samego biskupa diecezji, to na pewno zatroszczył się o to, aby w jego dużej wsi była świątynia i ksiądz. Pod koniec XIII w. książę przekazał następną część Brzeska pod nadzór Fundacji Mariackiej w Szczecinie. To wszystko sprzyjało rozwojowi religijności maryjnej w Brzesku. W tym samym czasie został wybudowany nowy kościół w stylu romańskim, który z licznymi przeróbkami przetrwał do czasów współczesnych. Była to świątynia z kostki granitowej, z drewnianym stropem, o rozmiarach 9,5 m x 28 m. Miała też drewnianą wieżę. Kościół został wykonany przez miejscowych stolarzy, z których wtedy Brzesko słynęło. Z tego okresu zachowały się do dzisiaj dwa mosiężne świeczniki romańskie oraz drogocenny brzeski krucyfiks.

Drewniana Figura Maryjna ma już 600 lat

Na początku XV w. nad ołtarzem pojawia się przecudna gotycka figura Madonny z Dzieciątkiem, nieznanego autora, odznaczająca się wielkim kunsztem sztuki rzeźbiarskiej. Prawdopodobnie jest to kopia figury Matki Bożej z Dzieciątkiem z niemieckiej katedry w Lubece. Mocno pofałdowany płaszcz symbolizuje obfitość udzielanych łask. Maryja trzyma w lewej ręce Dzieciątko Jezus, a w prawej berło - symbol władzy. Stojąc na księżycu, stopami depcze szatana.
Kustosz sanktuarium maryjnego w Brzesku, ks. kan. January Żelawski, dodaje: "Ta cudowna Figura Maryjna została umiłowana przez miejscową ludność do tego stopnia, że nawet w okresie reformacji nie pozwolili jej usunąć z ołtarza, jak to uczynili w innych kościołach katolickich. W Brzesku ocalała najpiękniejsza i najstarsza zarazem figura Madonny na Pomorzu Zachodnim, co jest zasługą tutejszych mieszkańców. Przyjęli oni narzucone wyznanie protestanckie pod warunkiem, że figura Matki Bożej pozostanie w głównym ołtarzu. Warto zaznaczyć, iż wówczas parafia w Brzesku podzieliła się na dwie grupy: starsi pragnęli zatrzymać Oblicze Matki Bożej, młodsi godzili się na usunięcie niezwykłej Figury. Na szczęście, parafią w Brzesku zarządzał bardzo rozsądny pastor, który w 1613 r. ufundował ołtarz z tryptykiem z postaciami czterech świętych dziewic. Tenże tryptyk, po zamknięciu, chował w swoim wnętrzu Madonnę z Dzieciątkiem. Wtedy, patrząc na ołtarz, protestanci mogli modlić się, gdyż widzieli tylko sceny z Męki Pana Jezusa. Ich dniem nabożeństw był przeważnie piątek. Natomiast w niedzielę katolicy otwierali tryptyk i mogli bez przeszkód oddawać cześć Matce Chrystusa. Dziś moglibyśmy tego pastora określić jako człowieka bardzo tolerancyjnego, a nawet ekumenicznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Brzesko też miało swojego Michała Anioła

Brzesko było coraz zamożniejsze, więc ciągle upiększało swoją świątynię. Pod koniec XVII w. Brzesko miało swego Michała Anioła, czyli Michała Pahla, popularnie zwanego młynarczykiem. Pochodził z biednej rodziny, dlatego nie mógł się kształcić w sztuce rzeźbienia i malowania. Pracował w miejscowym młynie jako uczeń. Do dziś wisi na balustradzie chóru jego epitafium własnoręcznie wyrzeźbione, na którym widnieje młodzieńcza twarz artysty z napisem: Michał Pahl, uczeń młynarski, ozdobił ten kościół robotą ciesielską, stolarską i rzeźbiarską w roku 1697. Tak pięknie wyrzeźbionego i pomalowanego drewnianego stropu w wiejskim kościele nie ma nie tylko na Pomorzu, ale zapewne w całym kraju. W czasie ostatniej wojny światowej świątynia brzeska została zniszczona tylko w 20%. Najważniejsze, że zachował się ołtarz główny wraz z Cudowną Figurą, czczoną w tym kościele od tylu wieków. Po zakończeniu wojny zaczęli do Brzeska napływać Polacy z centrum Polski, a także z Kresów Wschodnich. Początkowo kościół obsługiwali Księża Chrystusowcy, dojeżdżając z Pyrzyc. Samodzielna parafia powstała dopiero 19 maja 1951 r.

Tysiące pątników od 10 lat przyjeżdża do Brzeska

Dzięki staraniom ks. J. Żelawskiego i zaangażowaniu wiernych 8 grudnia 1992 r. ówczesny metropolita szczecińsko-kamieński abp Marian Przykucki wydał dekret potwierdzający istnienie sanktuarium maryjnego w Brzesku. Ksiądz Kanonik wydał książkę o dziejach brzeskiego sanktuarium w nakładzie 10 tys.egzemplarzy, która w całości rozeszła się wśród licznych pielgrzymów. Ksiądz Metropolita napisał w niej, że sanktuarium przyczynia się do pogłębienia wiary, krzepi nadzieją i rozpala miłość do Boga i Maryi. Odwiedzający je - najwięcej w soboty i niedziele - swoje wrażenia wpisują do Księgi Pielgrzymów. Już osiem tomów zapełniło się odręcznymi wpisami ponad 10 tys. pątników. Na podstawie tej lektury pracę magisterską na Uniwersytecie Szczecińskim napisała nauczycielka z Lipian Grażyna Błażejczyk. Wśród tak licznych wpisów jest też odręczna dedykacja znanego szablisty - mistrza olimpijskiego Wojciecha Zabłockiego, który odwiedził sanktuarium 20 kwietnia ub.r. Największa pielgrzymka do sanktuarium liczyła 300 osób, która autokarami przybyła z salezjańskiej parafii ze Szczecina.
W sanktuarium wielu doznaje uzdrowień na ciele i duszy, czego dowodem są nie tylko bardzo wzruszające oświadczenia w Księgach Próśb i Podziękowań, ale również wota zawieszone przez uzdrowionych wokół Figury i na ścianach za ołtarzem (jest ich ponad 100). Jedno z nich jest darem młodej nauczycielki z Poznania, której radykalnie poprawił się wzrok.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję