Do dziś nie ma tłumaczeń na język polski dwóch podstawowych dokumentów: Traktatu z Maastricht i Traktatu Amsterdamskiego. Dokumenty te zawierają 188 tys. stron i niemożliwe jest ich szybkie tłumaczenie.
Komitet Integracji Europejskiej wydaje w postaci zeszytów szczegółowe akty prawne, np. Prawo UE czy Prawo Gospodarcze. Cena zeszytu waha się od 30 do 170 zł. Wynika stąd, że zapoznanie się z tymi dokumentami
przez przeciętnego Polaka jest niemożliwe.
Antoni Leśniak przedstawił też projekt Konstytucji Podstawowych Praw Człowieka, w którym zamieszczono m.in. taką definicję człowieka: "Człowiek jest to ktoś od momentu zewnętrznego urodzenia do godnej
śmierci". W sposób jednoznaczny oznacza to zgodę na dokonywanie aborcji. Nie ma tu żadnych zabezpieczeń prawnych dla dziecka w łonie matki, gdyż według tej definicji nie jest ono człowiekiem. Choć UE
w oficjalnych wypowiedziach swoich komisarzy stwierdza, że bezpośrednio nie ingeruje w sprawy dotyczące moralności, etyki, kwestii duchowych, to przez takie zapisy ingerencja ta ma miejsce. W wyżej wymienionym
projekcie słowa: małżeństwo, rodzina zastępuje się sformułowaniami: para, partnerzy, związek, układ, relacja. Warto więc walczyć o dobrą jakość prawa, by porządek moralny był pod pełną ochroną, bo jakikolwiek
wyłom w tym porządku będzie powodował zgodę na tego rodzaju zapisy i sformułowania.
Niepokoi także fakt, że zdecydowana większość przedstawicieli Konwentu stwierdza, że ani odniesienia do Boga, ani do wartości chrześcijańskich w Konstytucji UE być nie powinno.
Prelegent wskazał także na definicję politycznej poprawności zawartą w dokumentach unijnych: "Polityczna poprawność jest filozofią, której celem jest wiara w zwiększenie tolerancji dla różnic kulturowych,
rasowych, płciowych, ideologicznych, stylów życia, orientacji seksualnych, inności poglądów, zachowań". Jak widać słowo tolerancja jest bardzo mocno eksponowane, ponieważ jest istotne dla rozumienia tego
hasła i jego konsekwencji. Dalej czytamy, że "każdy, kto nie zgadza się z tym poglądem i całym filozoficznym uzasadnieniem tej teorii, jest bigotem, seksistą, dewiantem i uprzedzeńcem". I co z tego wynika?
Otóż żądająca tolerancji zasada staje się nietolerancyjna, bo sama określa, kogo będzie tolerowała, a kogo nie.
W Dialogu Europejskim (marzec /kwiecień 1999) w artykule zatytułowanym Mnożą się formy pomocy niepełnosprawnym jest zalecenie, szczególnie dla Polaków, aby słowa, których do tej pory używali, tj.
"kaleka", "inwalida", zmienić na: "niepełnosprawny" albo "sprawny inaczej". W innym artykule zachęca się, by słowo "homoseksualista" zastąpić słowem "gej" lub "kochający inaczej". W tym przypadku wraz
ze zmianą nazewnictwa zmienia się pewne odniesienie, spojrzenie na problem homoseksualizmu. Prowadzi to do pewnych kuriozalnych rozwiązań, bowiem słowo "bezdomny" sugeruje, że zastąpić zwrotem "przemieszczający
się właściciel posiadłości", a "biedny" - "ekonomicznie nieprzygotowany".
O absurdach pisze również tygodnik Polityka: "Po dwóch latach intensywnych prac UE podpisała specjalną dyrektywę w sprawie posługiwania się drabiną. Pod dokumentem złożyli podpisy wszyscy ministrowie
pracy UE. Od dawna oczekiwana instrukcja określa szczegółowo, co to jest drabina, jak należy ją ustawić oraz wchodzić na nią i schodzić tak, aby z niej nie spaść. Dokument składa się z 34 stron". Oczywiście
przepisy BHP są ważne - ale 2 lata intensywnych prac nad drabiną?
Pomóż w rozwoju naszego portalu