Biblia - przynajmniej Mędrzec Pański - poleca ojcom raczej surowy model wychowania. Oto formalny jakby program działań wychowawczych:
"Kto kocha swego syna, rózgi mu nie żałuje, za to później syn jego będzie mu pociechą. Rozpieszcza swego syna, kto opatruje mu sińce, a każdy krzyk dziecka odczuwa w swoim
wnętrzu. Koń źle ujeżdżony nabiera różnych narowów, dziecko puszczone samopas staje się nieznośne. Gdy będziesz dziecko pieścił, wprawi cię w osłupienie, baw się z nim tylko, a będziesz
musiał płakać. Nie śmiej się wciąż razem z nim, byś nie musiał płakać i z jego powodu zgrzytać zębami. W młodości nie zostawiaj mu zbyt dużo swobody i nie przymykaj
oczu na jego wybryki. Zmuszaj go, by za dni młodości nie raz ugiął karku, wychłostaj go czasem, gdy jest jeszcze młody, żeby się nie zbuntował i nie przestał cię słuchać i żebyś
nie doznawał zgryzoty przez niego. Wychowuj swego syna, kształtuj go, jak możesz, żeby kiedyś w swej głupocie nie sprzeciwiał się tobie" (Syr 30, 1. 7-13; por. Prz 13,24; 22, 15; Pwt 8, 5).
Pismo Święte mówi także o pożytkach wynikających ze starannego wychowania dzieci i o skutkach zaniedbań w tym względzie. Czytamy u Mędrca:
"Kto dobrze wychowuje syna, rad będzie z tego, a jego syn przyniesie mu chlubę. Kto dobrze wychowuje syna, budzi zawiść u wrogów, a będzie się nim cieszył
wobec własnych przyjaciół. Gdy ojciec umrze, to jakby nie umarł, zostawia bowiem syna podobnego do siebie. Za życia cieszył się jego obecnością, a gdy śmierć nadeszła, wcale się
nie smucił. Wrogom pozostawił swojego mściciela, a przyjaciołom człowieka, który umie być wdzięczny" (Syr 30, 2-6). Prócz matki i ojca dzieło, nie tyle może wychowania, co nauczania,
prowadzili także kapłani uważani za urzędowych stróżów i przekazicieli Prawa. Niekiedy zaledwie kilkuletnich chłopców powierzano opiece kapłanów, tak jak Samuel był powierzony trosce
wychowawczej kapłana Helego (1 Sm 2, 21. 26), a Joasz - opiece kapłańskiej Jehojady (2 Krl 12, 3). Szczególnym miejscem wychowania było w tym przypadku jakieś sanktuarium i jego
otoczenie, razem z panującą tam atmosferą.
Obowiązek wychowania nie tylko całego narodu, lecz także poszczególnych Izraelitów należał również do proroków. Istota posłannictwa prorockiego polegała na tym, żeby przekazywać ludziom wolę Bożą.
Dlatego to, co mówili prorocy uważano po prostu za słowo samego Boga, co nauczaniu proroków zapewniało - przynajmniej teoretycznie - szczególniejszą skuteczność. Podobną misję mieli do spełnienia
mędrcy Pańscy, przekazujący ludziom sztukę prawego życia. Miejscem ich nauczania bywały specjalne zgromadzenia starszych ludu, zwykle w bramach miasta albo na publicznych placach, o czym
tak oto mówi Księga Przysłów:
"Mądrość głośno woła na ulicach, jej wołanie słychać na placach. Poucza na początku murów, w bramach miasta wygłasza przemówienia" (Prz 1, 20 n; por. także 8, 2; 10, l; 22, 17).
Wydaje się, że zarówno wokół proroków jak i mędrców tworzyły się niekiedy formalne szkoły, w których panowały stosunki ojcowsko-synowskie. Jeden z mędrców tak bowiem
zwraca się do swoich podopiecznych:
"Posłuchajcie mnie tedy, synowie (...) posłuchajcie moich napomnień (...). Szczęśliwy kto mnie słucha i dnia każdego czuwa u bram moich" (Prz 8, 32; por. Iz 8, 16). Wszystko
zaś wskazuje na to, że szkoły w stylu późniejszych instytucji rabinackich pojawiają się w środowiskach żydowskich dopiero w drugiej połowie pierwszego wieku po Chrystusie,
chociaż sam termin "szkoła" - dosłownie betmidrasz - występuje już w Księdze Syracha (51, 23).
Według przepisów judaistycznych, ale już z czasów Jezusa, chłopiec, po ukończeniu trzynastego roku życia, stawał się "synem Prawa", co w praktyce oznaczało, że był zobowiązany
zachowywać wszystkie przepisy prawa Mojżeszowego, a więc także odmawiać trzy razy dziennie określone modlitwy, zachowywać przewidziane prawem i zwyczajami posty, uczestniczyć w dorocznych
pielgrzymkach do świątyni. Wydaje się jednak, że nawet wcześniej nie wykluczało się dzieci od udziału w kulcie Jahwe. Pewne teksty wskazują na to, że dzieci uczestniczyły w modłach
pokutnych (por. Jl 2, 16; Jdt 4, 10 n), a słowa uwielbienia płynące z ust dzieci i niemowląt były Bogu szczególnie miłe (por. Ps 8, 2 n, cytowany u Mt 22,
16). Znalazłoby to potwierdzenie w faktach godnego uwagi wyróżnienia niektórych dzieci. I tak na przykład Samuel, będąc jeszcze dzieckiem, nie tylko sam wsłuchuje się w Boże
pouczenia, lecz także innym je przekazuje (1 Sm 1-3); Dawid jest wybrany na króla jako dziecko, choć jeszcze ma starszych braci (1 Sm 16, 1-13).
Bardzo szczególny - i to wyłącznie w sensie pozytywnym - jest stosunek Pana Jezusa do dzieci. To właśnie o dzieciach powiedział Jezus, że "do takich należy królestwo
niebieskie" (Mt 19, 14), a tajemnica moralnej wielkości człowieka polega na tym, żeby "stać się małym" jak dziecko (Mt 18, 4). Chodzi tu w gruncie rzeczy o odsłonięcie
samej istoty dziecięctwa. Być dzieckiem wedle nauczania Jezusa Chrystusa - to zdać się całkowicie na wolę rodziców lub opiekunów; to znaczy nie ukrywać swojej małości, czyli być pokornym, a mówiąc
jeszcze inaczej: żyć w prawdzie. I taki właśnie powinien być stosunek człowieka do Boga. To dlatego Jezus mówi:
"Uwielbiam Cię Ojcze, władco nieba i ziemi, iżeś zakrył to wszystko przed mądrymi i uczonymi a objawiłeś je całkiem maluczkim" (Mt 11, 25).
"Maluczcy" - to z pewnością synonimiczne określenie dzieci. Na innym miejscu Jezus mówi:
"Pamiętajcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo mówię wam, że ich aniołowie niebiescy są ciągle przed obliczem Boga, który jest w niebie" (Mt 18, 10). I odwrotnie:
"Ktokolwiek przygarnie w moje imię takie oto dziecko, Mnie samego przygarnie" - oświadcza Jezus (Mt 18, 5; por. 25, 40).
Cały proces wychowania nowo narodzonego człowieka ostatecznie zmierza do tego, żeby otworzyć w nim jak najwierniej obraz Boga, który nas stwarza na podobieństwo swoje. Wysiłki, troski,
zabiegi wychowawcy przypominają cokolwiek pracę malarza albo jeszcze bardziej rzeźbiarza, który mając pod sobą określony model, tworzy według niego własne dzieło. W przypadku wychowawcy modelem
jest Pan Bóg, a cały instruktaż wychowawczy - to Dekalog wraz z jego szczegółowymi i autorytatywnymi wyjaśnieniami. Dobrze, całościowo pojmowany proces wychowania już
w Biblii dotyczy bardziej ducha niż fizycznego ciała człowieka. Uderza w biblijnych opisach wychowania ogromny kult dla tradycji, a dokładniej mówiąc dla przeszłości narodu,
tak bardzo specyficznie prowadzonego poprzez dzieje "ręką samego Boga".
Pomóż w rozwoju naszego portalu