Jak to jest możliwe, aby dziś wokół siebie zgromadzić młodych
ludzi? Co im zaoferować, by zostawili gdzieś na boku swoje przyjemności
i zgodzili się na współpracę, robiąc coś dla innych ludzi? Takie
pytania zadają sobie i rodzice, i nauczyciele, i duszpasterze. Wielu
uważa, że w dobie "bezrobocia" i tzw. młodzieżowego luzu nie ma takiej
możliwości. Zdanie swoje opierają na "rzetelnych" informacjach płynących
z ekranu telewizora. A jednak. Są tacy ludzie, są takie miejsca,
gdzie młodzież potrafi przełamać stereotyp i pokazać wszystkim, że
stać ją na to, aby swój czas poświęcić dla innych.
Różan. Parafia leżąca w województwie mazowieckim. Liczy
około 4180 wiernych. Od 1989 r. proboszczem parafii jest ks. kan.
Jan Pawłowski, wikariuszem od 1998 r. ks. Franciszek Bieńkowski.
Na terenie parafii pracują również siostry ze Zgromadzenia Sióstr
Misjonarek Świętej Rodziny. Przełożoną Zgromadzenia jest s. Kornelia
Wiesława Chmielewska. To ona stała się główną inspiratorką zorganizowania
w parafii Jasełek czy - tak jak ostatnio - Misterium Męki Pańskiej.
Wszystko zaczęło się od telefonu Księdza Kanonika: "Zapraszam,
warto to zobaczyć, niech inni wiedzą, że my tu, w Różanie, też mamy
wspaniałych młodych ludzi, którzy chcą coś zrobić dla miasta, dla
bliźniego i dla siebie samych".
W Domu Kultury w Różanie miejscowa młodzież i dzieci
wystawiają Misterium Męki Pańskiej pod czujnym okiem s. Kornelii.
Widownia dopisała. Tuż przed rozpoczęciem widowiska słychać słowa
uznania dla młodych aktorów. Wszyscy cieszą się, że ich znajomi z
miasta chociaż na chwilę staną się aktorami. Razem z Księdzem Kanonikiem
zajmujemy miejsca i spokojnie czekamy na rozpoczęcie. Najpierw powitanie,
krótka charakterystyka tego, co będzie. Wreszcie zgaszenie świateł,
delikatna muzyka, odsłonięcie kurtyny i pierwsza scena. Wszystko
rozpoczęło się od Ostatniej Wieczerzy. Wieczernik, Chrystus, uczniowie,
pierwsze dialogi. Wspaniała dekoracja, stroje, muzyka. Razem połączone
wprowadzają widza w odpowiedni nastrój. Obserwuję kątem oka zachowanie
widowni. Wszyscy skupieni, z zapartym tchem czekają na rozwój akcji.
Największe zainteresowanie widać na twarzy najmłodszych. Przybyli
oni specjalnie z Goworowa, aby zobaczyć i przeżyć tamte chwile sprzed
2000 lat. Każdy akt zostaje nagrodzony gromkimi brawami. Zmiana dekoracji,
charakteru muzyki, osób grających poszczególne sceny. Szybko przenosimy
się z Wieczernika do Ogrodu Oliwnego, rozważamy tragedię Judasza,
pojmanie Jezusa, sąd, krzyżową drogę, Kalwarię, a na koniec radosne
Zmartwychwstanie. Cały czas zastanawiam się po cichu, jak udało się
zebrać 40-osobową grupę dzieci i młodzieży do takiego zaangażowania
się w dzieło artystyczne. A jednak.
Po prawie dwugodzinnym spektaklu chwila ulgi dla aktorów.
Udało się. Ludzie zadowoleni, nawet urzeczeni. Ręce same składają
się do oklasków. Podchodzę do s. Kornelii, chcę porozmawiać. Widać
na twarzy zmęczenie, ale i szczęście, że się udało, że się ludziom
podobało. Przygotowania do Misterium trwały około półtora miesiąca.
W tym czasie trwały solidne prace zarówno dekoratorskie, jak i aktorskie.
Grupę aktorów-amatorów pomogły Siostrze dobrać polonistki ze szkoły
w Różanie. Ta współpraca zaowocowała, czego byliśmy świadkami. Siostra
niejednokrotnie podkreśla wielki wkład i zaangażowanie młodzieży
w przygotowanie Misterium. "To ich zasługa, że mogliśmy na scenie
Domu Kultury pokazać wydarzenia związane z ostatnimi dniami Jezusa
tu, na ziemi" - powiedziała. Czy wszystkim się podobało? Na pewno
nie można uogólniać. Wśród oglądających byli tacy, którzy już po
raz kolejny zasiedli na widowni, aby przeżyć to jeszcze raz. Byli
i tacy, którzy nie potrafili wczuć się w klimat tamtych dni.
Z budującej postawy młodzieży zadowolony był Ksiądz Kanonik,
który niejednokrotnie podkreślał trud i zaangażowanie wszystkich
przygotowujących Misterium Męki Pańskiej. I trudno się dziwić. W
Różanie został przełamany stereotyp mówiący o tym, że z dzisiejszą
młodzieżą nie można nic zrobić. A jednak. Jeżeli znajdzie się ktoś,
kto pokieruje, doradzi, weźmie odpowiedzialność w swoje ręce, możliwe
jest wszystko. Nie przesadzę, kiedy napiszę, że przedstawienie było
wielkim wydarzeniem dla parafii. Każda taka inicjatywa pozostawia
w sercu człowieka pewien niedosyt i rodzi wiarę na kolejną współpracę
w budowaniu dobra. Rolę Jezusa zagrał w sztuce Marcin Chełstowski,
tegoroczny maturzysta. Po zakończeniu przedstawienia powiedział: "
Z opanowaniem tekstu nie było problemu. Znałem go dość dobrze z życia
Kościoła. Najtrudniejszą jednak sceną do odtworzenia była scena ukrzyżowania.
Wymagała ona od całego składu aktorskiego niesamowitego wysiłku,
ale udało się".
Rzeczywiście, udało się. Ale nie był to przypadek. To
była solidna praca Siostry, aktorów, całego zespołu przygotowującego
Misterium. Gratulujemy. A może ktoś za rok weźmie z nich przykład?
Pomóż w rozwoju naszego portalu