Gotyckie katedry - ziemskie bramy Królestwa Niebieskiego ludzie
wznosili przez kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset lat. Hipermarkety
- bramy Raju Konsumentów stawiane są w kilka miesięcy. Obu budowli
nic nie łączy (a wszystko dzieli) poza wielkością oraz prestiżem,
jaki przynoszą miastu w oczach mieszkańców i przyjezdnych.
Jeśli w mieście jest budowany monstrualnych rozmiarów
sklep, to świadczy o "dużej sile nabywczej" mieszczan. Natomiast
jeżeli w tym samym czasie powstają dwa hipermarkety, to, oprócz świadectwa
o niewątpliwej zamożności miasta, wywołuje to euforię. Tym większą,
gdy otwarcie marketów zbiega się z zakupami świątecznymi. Taki właśnie
stan gorączkowego podniecenia dało się odczuć w Zielonej Górze na
kilka dni przed otwarciem obu centrów handlowych: Auchana i Tesco.
W autobusach, na ulicach hipermarkety były wiodącym tematem rozmów. "
W pasażu będzie x-dziesiąt sklepów...", "...10 tys. m2 powierzchni...", "
Wszystko będzie o wiele tańsze..." itd. Prognozy dotyczyły m.in.
cen kurczaków, jaj i białej kiełbasy (zbliżały się przecież Święta)
. Wyobraźnia klientów, umiejętnie podsycana zmasowanym atakiem reklamowym
w radiu, prasie oraz na ulicach domagała się konfrontacji wyobrażeń
z rzeczywistością. Informacja o kobiecie, która całą noc czekała
przed wejściem na otwarcie marketu, licząc na wartościowy upominek,
była na ustach prawie wszystkich. Tym bardziej, że pierwsza klientka
otrzymała aż... kwiatka! Zielona Góra ze śmiechu dostała czkawki.
W dzień otwarcia tłumy ruszyły. Wściekłe morze przy 12 stopniach
w skali Beauforta uderzyło w ląd. Ta metafora, choć nieco wysłużona,
oddaje dokładnie moc i impet, z jakim klienci szturmowali zapełnione
po sam dach regały. Gwar, przepychanki, szczęk zderzających się ze
sobą wózków - prawdziwa bitwa pod Grunwaldem XXI wieku. Zwycięzcy
po dwóch, trzech godzinach wyszli szczęśliwi z posiadania kilogramów
masła po 99 groszy za kostkę. Tak przez pierwszy tydzień było codziennie,
nie wyłączając niedzieli. Dumni tatusiowie z mamusiami i dziatwą,
pchając przed sobą wózki załadowane po same brzegi szczęściem, świętowali
siódmy dzień tygodnia. Taki niedzielny spacer. Oto jesteśmy świadkami
narodzin, posłużę się cytatem z Barei, "nowej świeckiej tradycji"
. Bardzo świeckiej.
W katedrze brakuje promocji i obniżek; nie ma taryfy
ulgowej. Katedra przegrała batalię z hipermarketem, ale wojna trwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu