"Wyrosłam w rodzinie, w której wychowano nas w szczególnym szacunku do życia" - mówi Barbara Adamczak, która pod koniec marca została uhonorowana odznaczeniem za pracę na rzecz obrony dzieci poczętych. Odznaczenie to tylko zwieńczenie pewnego etapu pracy w tej dziedzinie, a dla pani Barbary po prostu nowe wyzwanie, by działać jeszcze lepiej, by robić jeszcze więcej.
Konsekwentna droga
Mama pani Barbary - Hanna Witkowska (lekarz) wpoiła w córkę
miłość do życia. Wychowanie rodzinne i dobry przykład matki pomógł
jej dokonać wyborów, kiedy trzeba było zadecydować o przyszłym zawodzie.
Wybrawszy socjologię pani Barbara chciała szczególnie ukierunkować
swe studiowanie na rodzinę. Tematem jej pracy magisterskiej były
społeczne uwarunkowania przerywania ciąży. W czasie, w którym pisała
pracę, a była to połowa lat 70., nie był to temat popularny i bezpieczny,
jak wiemy obowiązywała wtedy ustawa o przerywaniu ciąży z 1956 r.
Jako studentka zaangażowała się w działalność duszpasterską, w ramach
której uruchomiono telefon zaufania dla kobiet potrzebujących wsparcia.
Wtedy też po raz pierwszy doszło do osobistego kontaktu z przyszłymi
matkami. Rozmawiała z nimi, odbierała ze szpitala, pomagała materialnie.
Z tego okresu ma kilku uratowanych chrześniaków, z niektórymi z nich
do tej pory utrzymuje kontakt. Po studiach rozpoczęła pracę w Akademii
Medycznej w Poznaniu, gdzie starała się wpajać swoim studentom poszanowanie
do życia. Pani Barbara była także już od czasów Poznania członkiem-założycielem
Towarzystwa Odpowiedzialnego Rodzicielstwa. Do czasu stanu wojennego
była prezesem Oddziału Poznańskiego Towarzystwa.
Po wyjściu za mąż razem z mężem zaangażowali się w poradnictwo
rodzinne. Po pewnym czasie zamieszkali w Świebodzinie, gdzie nadal
działali w poradnictwie, a także prowadzili telefon zaufania.
Bronić życia dzisiaj
Pani Barbara omawiając obecną działalność na rzecz ochrony
życia podkreśla, że ma ona dzisiaj nieco inny charakter niż wcześniej,
jest to zapewne skutek wychowawczy zmienionej ustawy, a także rozwinięta
działalność organizacji zajmującej się wsparciem kobiety w ciąży.
Obecnie w Polsce działa Polska Federacja Ruchu Obrony
Życia (od początku lat 90.), który skupia około 150 ruchów i stowarzyszeń.
Ruchy i stowarzyszenia zrzeszone w Federacji udzielają bezpośredniej
pomocy dzieciom poczętym i ich matkom, a także kładą szczególny nacisk
na edukację i wychowanie do poszanowania życia. Federacja jako organ
prawny wszystkich tych ruchów zaangażowała się w pracę na rzecz zmiany
ustawy z 1956 r. "Kiedyś - wspomina pani Barbara - wystarczyło pokazać
kobiecie model 10-tygodniowego dziecka, żeby ją przekonać. Dzisiaj
już nie wystarcza udowodnić, że to człowiek i zapewnić pomoc materialną.
Teraz trzeba jeszcze udowodnić, że człowiek ma prawo do życia. Coraz
bardziej widoczny jest egoizm i wygodnictwo".
W naszej diecezji instytucjami działającymi na rzecz
obrony życia jest Komitet Ochrony Praw Dziecka i Gaudium Vitae w
Zielonej Górze oraz poradnictwo rodzinne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nagroda
Co roku na Jasnej Górze obchodzony jest Dzień Świętości Życia.
Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia (Friends of Human Life) honoruje
odznaką, nawet kilka razy do roku w czasie różnych uroczystości i
spotkań, wybrane osoby pracujące na rzecz życia. Klub według swych
założeń ma służyć wspólnej pomocy w budowaniu cywilizacji miłości
i życia. Obok Barbary Adamczak zostali uhonorowani ks. prof. T. Styczeń
i red. Kisiel. Nagroda była dla pani Barbary zaskoczeniem. Jest dla
niej także wyzwaniem, by starać się jeszcze bardziej. Mały złoty
krążek lśni na kołnierzu ubrania.
Pani Barbara wraz z mężem i czworgiem dzieci od niedawna
mieszka w Zielonej Górze. Zaangażowała się już w prowadzenie kursów
przedmałżeńskich, w wykłady w Studium nad Małżeństwem i Rodziną i
Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli.
* * *
Na koniec pytam o wiarę i najradośniejszy moment pracy w obronie
życia. Mówi, że wiara zawsze była dla niej ważna. Choć argumentów
światopoglądowych z kobietami spodziewającymi się dziecka używa dopiero
na końcu. Najpierw chłonęła wiarę w domu rodzinnym potem u sióstr
niepokalanek, u których się uczyła, w duszpasterstwie, na pielgrzymkach,
oazie rodzin.
Radosnych momentów w życiu pani Barbary było mnóstwo.
Każde ocalone dziecko to radość, jednak raz zdarzyła się sytuacja
wyjątkowa. Z powodów niezależnych od siebie nie mogła na czas dotrzeć
na spotkanie z kobietą, z którą była umówiona. Później przez wiele
lat nie miała z nią kontaktu i cały czas żyła poczuciem winy i niepewnością,
co się stało z jej dzieckiem. Dopiero po paru latach okazało się,
że dziecko urodziło się zdrowe, a jego mama zaangażowała się w pracę
z na rzecz obrony życia. "Kamień spadł mi z serca. Wtedy byłam naprawdę
szczęśliwa" - mówi pani Barbara. Ma nadzieję, że chociaż dwoje z
jej dzieci przyjmie łaskę pracy na rzecz życia.