Reklama

Młodego z doświadczeniem zatrudnię

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dworzec Centralny w Warszawie codziennie wita młodych ludzi przybywających do stolicy z różnych miejsc Polski w poszukiwaniu pracy, szczęścia i tego wszystkiego, co się kryje pod magicznym słowem sukces. Pękaty plecak, parę złotych przy duszy, tyle wystarczy, aby zacząć nowe życie. Zwykle zatrzymują się u znajomych, którzy przetarli już szlaki, pomogą się urządzić, znaleźć pracę. - Każdy ma swoje " pięć minut" w życiu - twierdzą ci, którzy szukają swojej życiowej szansy.

Agnieszka ma 21 lat, dziewczęcą pulchną twarz, długie opadające na ramiona włosy. Dwa miesiące temu przyjechała do stolicy z Sanoka. Nie lubi, gdy wypomina się jej góralskie korzenie. Skończyła liceum ogólnokształcące, półtora roku posiedziała w domu, zajmując się młodszym rodzeństwem. W końcu pozazdrościła koleżance, która co dwa miesiące przyjeżdżała do domu, zmęczona, ale uśmiechnięta. Któregoś dnia wyjechały razem. Mieszkają w trójkę w małym pokoju na Bródnie - 12 metrów kwadratowych. Najgorzej jest wieczorami, po rozłożeniu łóżek nie da się przejść, a o zrobieniu imprezy nie ma mowy.

Według danych Urzędu Statystycznego w Warszawie w drugim kwartale 2000 r. do stolicy przybyło 5105 osób, tyle przynajmniej zameldowało się na stałe lub tymczasowo. Ile osób mieszka na czarno wynajmując mieszkania, pokoje incognito? Tego żadne statystyki nie są w stanie wykazać. Według Wiesława Łagodzińskiego, rzecznika prasowego GUS, gotowość młodych ludzi do wyjazdu w poszukiwaniu pracy do dużego miasta, nie jest tak częstym zjawiskiem. Należy pamiętać, że na taką decyzję wpływ mają nie tylko czyniki ekonomiczne, ale również kulturowe, wzory zachowań, styl życia, potrzeby emocjonalne.

"Ambitną asystentkę z sylwetką modelki zatrudnię. Wiek do 24 lat, Prawo jazdy kategoria B. Doskonała znajomość MS Office. Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku".

Poniedziałek to najważniejszy dzień tygodnia dla Agnieszki. Wstaje o 6.00, aby jak najszybciej zobaczyć oferty pracy w stołecznych gazetach. Do godziny 9.00 trwa szczegółowe analizowanie ogłoszeń. - Czasami te same strony czytam po kilka razy - mówi Agnieszka - i za każdym razem okazuje się, że znajduję coś wartego uwagi. Potem zaczynam dzwonić. Jeśli w ogłoszeniu podano numer telefonu to pół biedy, od razu można dowiedzieć się o co chodzi. Nie zawsze bowiem treść ogłoszenia odpowiada późniejszej pracy. Przekonałam się, że asystentka handlowca to nie pani, która przekłada papiery w biurze. Asystentka handlowca stoi przez 10 godzin na Trakcie Królewskim i sprzedaje kasety magnetofonowe, albo karnety do teatru. Pan, który późnym wieczorem rozlicza ją ze sprzedanego towaru, to właśnie handlowiec. Potworna praca, wytrzymałam tylko trzy dni, za które nikt mi nie zapłacił - dodaje.

Po godz. 11.00 Agnieszka wędruje na pocztę, aby wysłać swoje odpowiedzi na ogłoszenia. Rzadko się zdarza, aby jakaś firma odpowiedziała.

Współlokatorka Agnieszki zniechęcona słabym odzewem na swoje listy, wymyśliła życiorys marzeń: prawo jazdy, dyplom CAMBRIGE, renomowana uczelnia, oblegany kierunek studiów. Poskutkowało na krótką metę, po kilku rozmowach w sprawie pracy dostała nie najlepiej płatną, z której po okresie próbnym i tak ją zwolniono. Teraz pracuje w supermarkecie i nadal wierzy w niezwykłą moc życiorysu marzeń.

W województwie mazowieckim bezrobocie wynosi obecnie 11%, w samej Warszawie tylko 3,1%. Według ks. Jarosława Korala, specjalizującego się w tym zagadnieniu, najgorzej z zatrudnieniem w kraju mają młodzi ludzie w wieku od 18-24 lat. Co roku ponad 70 tys. osób w tym przedziale wiekowym nie może znaleźć stałego zajęcia. Powodem jest z reguły brak stażu. Posiadane wykształcenie często nie odpowiada potrzebom rynku. Brak pracy dotyka mocniej kobiety, co jest związane z gorszym wykształceniem i z potencjalnym "widmem macierzyństwa".

- Niestety, nie mam dobrych prognoz na przyszłość. Moim zdaniem brak pracy przez najbliższe dziesięciolecie będzie problemem kluczowym w naszym kraju. Pewne nadzieje na zahamowanie tego procesu wiązałem z prywatną inicjatywą. Ale jak czas pokazał, wiele z małych firm, które powstały na początku lat dziewięćdziesiątych już nie istnieje - komentuje ks. Jarosław Koral

"Jeśli nie boisz się ciężkiej pracy, chcesz mieć wpływ na swoje wynagrodzenie, jesteś osobą w pełni dyspozycyjną - przyjdź na spotkanie"...

Kordian pamięta dobrze, kiedy po raz pierwszy zasnął w pracy. To było po drugiej szesnastce - niedziela. W sloganie telemarketerów termin ten oznacza odbieranie telefonów od klientów przez dwie zmiany, czyli szesnaście godzin na dobę. Ponieważ pensja zależy od przepracowanych godzin, a stawki są minimalne, tylko duża ilość godzin spędzonych w pracy gwarantuje wyjście na finansową prostą. Centrum Telemarketingowe, w którym pracuje Kordian, w imieniu renomowanych firm prowadzi infolinie dla produktów lub określonych promocji. Po przeszkoleniu telemarketer pomaga dzwoniącym złożyć reklamacje lub podaje najnowsze ceny, czasami słucha historii życiowych.

- Siedziałem i miałem wrażenie, że mój kręgosłup oddzieli się od reszty ciała. Koledzy poradzili mi bym rozprostował kości. Położyłem się na gazetach, wielka hala, mnóstwo komputerów i ja pośrodku drzemiący na gazetowym dywanie - relacjonuje Kordian. - Przyszedł inspektor, chłopak starszy o dwa lat ode mnie, który zaczynał tak samo jak ja. Życiowy gość, poradził mi bym się przeniósł w rejony mniej eksponowane, abym w razie wizytacji nie rzucał się w oczy.

Kordian nie odróżnia dni tygodnia, wszystkie są takie same - spędzone w Centrum. Co dwa tygodnie ma weekendowe zjazdy, studiuje zaocznie marketing i zarządzanie. - Na początku źle się czułem pracując w niedzielę. Gdybym miał w Warszawie jakąś rodzinę, to pewnie zrezygnowałbym z tych zmian. Jeśli nie mam szesnastki w niedzielę to idę wieczorem do kościoła, nie ma w tym żadnej sprzeczności. Przecież muszę zarobić na szkołę i mieszkanie - wyznaje.

Według Katolickiej Nauki Społecznej poprzez pracę składaną Bogu w ofierze człowiek łączy się z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa, który pracując własnymi rękoma w Nazarecie, nadał pracy znamienitą godność. Stąd rodzi się dla każdego z nas obowiązek wykonywania pracy rzetelnie.

- Praca powinna rozwijać człowieka, a szczególnie wzmacniać w nim cnoty charakterystyczne w tym względzie: pracowitość, sumienność, poszanowanie drugiego człowieka, gorliwość w wykonywaniu powierzonego obowiązku - mówi ks. Janusz Zabielski, na co dzień wykładowca teologii moralnej życia społecznego na UKSW w Warszawie.

- Człowiek powinien również szanować te dobra materialne, które pozwalają mu wykonywać daną pracę. Pracodawcy, jeśli uzależniają przyjęcia do pracy od pełnej dyspozycyjności pracownika, również w niedzielę, popełniają błąd. Katolik z własnej nieprzymuszonej woli nie powinien się zgadzać na pracę w niedziele. Odpoczynek jest nie tyle potrzebny Bogu, ale przede wszystkim człowiekowi - dodaje Ksiądz Profesor.

"Do agencji reklamowej na różne stanowiska, zapewniamy szybki rozwój i możliwość kreatywnego działania".

Marcin ma 25 lat i w ubiegłym roku uzyskał tytuł magistra filozofii. Swoje życie zawodowe rozpoczynał od stanowiska gońca. Po pół roku chłopiec na posyłki przemienił się w junior copywritera, czyli osobę od wymyślania haseł reklamowych.

- Osłuchałem się w terminologii - mówi Marcin - miałem świeże pomysły, mnóstwo skojarzeń. Zaczynałem od projektów, które inni odrzucali z uwagi na wyjałowienie gleby, czyli wyczerpanie koncepcji. Szukałem inspiracji wszędzie, jeśli pracowałem nad farbą do włosów, to sam musiałem jej użyć. Wiertarka?- obserwowałem kolegę, który remontował mieszkanie. Moja gorliwość opłacała się, na święta przywiozłem rodzinie wspaniałe prezenty. Pochodzę z małej miejscowości koło Tarnowa, gdzie bezrobocie wynosi ponad 30%. Rozmawiałem z ludźmi, wszyscy myślą, że moja praca to leżenie do góry brzuchem i czytanie gazet. To chyba udaje się dopiero późnym wieczorem - zwierza się.

Marcin jako jedyna osoba w agencji przyznaje się, że czasami chodzi do kościoła, ale ostatnio i z tym ma problemy. - Wiem, że jako chrześcijanin powinienem również szanować tych, którzy nie postępują wobec mnie w porządku i nie odwzajemniać tego typu działań - mówi. Nie potrafię normalnie traktować kolegi, który kopie pode mną dołki w agencji.

"Znane renomowane wydawnictwo marketingowe zatrudni product menagera, dyspozycyjność 200%, zapewniamy wysokie zarobki, atrakcyjny pakiet socjalny".

Monika ma 26 lat. Pół roku temu przeżyła syndrom wypalenia psychicznego. Zaczęło się całkiem niegroźnie. Jej projekt pozyskania nowych klientów nagle okazał się nie dość dobry: - Pozmieniasz to i owo i będzie dobrze - zachęcał ją szef. - Ale ja nie miałam ochoty niczego zmieniać - wspomina Monika. Jeśli dla ciebie przez kilka tygodni jedynym sensem wstawania rano z łóżka było kilkadziesiąt stron zapełnionych analizami, prognozami zachowań rynku, to przyzwyczajasz się do tych cyfr, są twoje jak nic innego na świecie. To tak jakby zmieniać siebie - dodaje.

Później było już znaczne gorzej: - Pamiętam sobotni wieczór, wracałam z pracy - opowiada Monika - a tu nagle przypomniało mi się, że zapomniałam wyłączyć komputer i światło w pokoju. Zawracam do firmy. W autobusie spostrzegłam ludzi z mojej wspólnoty, akurat jechali na Eucharystię - roześmiani, rozluźnieni. Dwa lata temu świadomie odeszłam od nich. Nowe środowisko pracy pochłonęło mnie zupełnie. Wtedy w autobusie zrozumiałam, co straciłam. Nie mogłam tak dłużej żyć. Wzięłam urlop w pracy - pierwszy zasłużony odpoczynek. Całymi dniami leżałam w pokoju z zaciągniętymi żaluzjami, dzień czy noc, dla mnie nie miało to znaczenia. W końcu do Warszawy przyjechał ojciec, zaniepokojony moim dziwnym tonem głosu przez telefon. Nic nie mówił, tylko wpakował mnie do samochodu i wywiózł do domu "na leczenie". Czułam, że czas się cofnął i znowu mam 19 lat - marzę o studiach w Warszawie. Po miesiącu wróciłam, zrezygnowałam z pracy, postanowiłam nieco więcej uwagi poświęcić zaniedbanym studiom. Oszczędności powoli topnieją. Znowu muszę szukać pracy, tym razem takiej, która nie przesłoni mi całego świata - planuje Monika.

Według Urszuli Siniarskiej - psychologa klinicznego na Oddziale Psychiatrii i Neurologii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie - na syndrom wypalenia psychicznego pracujemy sukcesywnie dzień po dniu. Pierwsza faza alarmu charakteryzuje się tym, że nasz układ somatyczny zaczyna szwankować. Następnie okres przystosowawczy pozwala nam oswoić się z sytuacją stresogenną. Minimalizujemy stres. Ostatnia faza wyczerpania to nasza kapitulacja: apatia, osłabienie psychoruchowe, zaburzenia rytmu okołodobowego. Pewne osobowości są predestynowane do syndromu wypalenia psychicznego. Sprawa potęguje się w momencie, kiedy obok siebie nie mamy żadnej osoby, przed którą nie musielibyśmy udawać, że jesteśmy twardzi i wszystko nam się udaje. Przyjaciele, rodzina mogą spełnić ogromną rolę w naszej adaptacji do trudnych życiowych sytuacji.

"Reprezentacyjną panią do sklepu zatrudnię, wymagane doświadczenie w handlu".

Agnieszka jutro o godz. 11.00 ma rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy. Na stoliku obok stosu gazet leżą "pomoce naukowe" - kilka książek: Jak efektywnie szukać pracy?, Jak mówić, aby ludzie cię słuchali? Obok stoi lusterko, w które co parę minut zerka z wielką desperacją. - Ćwiczę swój uśmiech - mówi - ogólnie first impresion, czyli pierwsze wrażenie.

Agnieszka nie chce sobie niczego obiecywać, ale jej oczy mówią swoje - udało się, zauważono mój życiorys, mam teraz swoje pięć minut.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Wielu pielgrzymów informuje o łaskach, które otrzymali za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli, a ks. Józef Niżnik skrzętnie archiwizuje tę swoistą księgę cudów udzielonych za jego przyczyną.

W Strachocinie, na Bobolówce – wzgórzu nieopodal kościoła, gdzie prawdopodobnie urodził się Andrzej Bobola, jest dziś kaplica. Rokrocznie podczas uroczystości odpustowych w tym miejscu gromadzą się rzesze ludzi, czcicieli św. Andrzeja.

CZYTAJ DALEJ

Łódzko – wileński projekt „Niemen w czterech ścianach”

2024-05-16 17:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum szkoły

Dzięki pozytywnej ocenie wniosku Bernardyńskiego Liceum Ogólnokształcącego im. o. A. Pankiewicza w Łodzi w tegorocznym konkursie Polsko – Litewskiego Funduszu Wymiany Młodzieży na realizację projektu pt.: „Niemen w czterech ścianach” w maju br. ponownie spotkaliśmy się z zaprzyjaźnioną szkołą Vilniaus Lazdyn mokykla z Wilna, aby wspólnie podjąć działania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję