Polacy już od dzieciństwa oswojeni są z Chrystusowym cierpieniem, ukazywanym podczas Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali, nabożeństw pasyjnych oraz misji parafialnych. Takie miejsca, jak Kalwaria Zebrzydowska
i jej dróżki wydeptane stopami pielgrzymów czy rozsiane po Polsce krzyże przydrożne oraz kapliczki z Chrystusem w cierniowej koronie to nie tylko artystyczne i historyczne pamiątki, ale znaki Chrystusowej
Męki, stawiane przez tych, którzy złączyli z nią na zawsze swoje cierpienie. Świadczą o tym słowa pieśni: „Idziesz przez wieki, Krwią znaczysz drogę twardą od cierpień i bólu. Krzyż niesiesz ciężki”.
Umiemy rozpoznawać Chrystusową Mękę i wyrażać ją w pieśniach, poezji i literaturze. Znamy cytowane, natchnione słowa wieszcza: „I krzyż Chrystusa człowieka nie zbawi, jeśli on sam krzyża w sercu
swoim nie postawi”. Zrozumieć krzyż Chrystusa, to odkryć tajemnicę Boga ukazaną człowiekowi za darmo, na którą nie zasłużył, lecz otrzymał ją z miłości przekraczającej wszelkie wyobrażenie.
Oswojeni jesteśmy z Chrystusowym krzyżem już od tysiąca lat, kiedy po raz pierwszy dotarła wieść o Jego Męce i Zmartwychwstaniu na piastowskie ziemie. To Jego krzyż dawał nam wolność, ilekroć traciliśmy
niepodległość. Płaciliśmy cenę własnej krwi zjednoczonej z Jego krwią, wylewanej ciągle i wszędzie tam, gdzie byliśmy Jego uczniami. Zjednoczeni w tajemnicy Jego ofiary ogłaszaliśmy, „że wolność
krzyżami się mierzy”. Nie było to cierpiętnictwo, „cierpienie za miliony”, lecz realizm Jego męki, uobecniony w tych wszystkich, którzy dla imienia Chrystusa gotowi są oddać życie. Oburzamy
się słusznie na tych, którzy programowo usuwają krzyże ze szpitali, szkół i miejsc publicznych, bo widzimy w tym zagrożenie dla naszej tożsamości chrześcijańskiej i narodowej.
Ci, którzy nie rozumieją Chrystusowego krzyża, nie rozumieją ani cierpienia, ani śmierci. Hans Frank, generalny gubernator części ziem polskich okupowanych przez III Rzeszę, widząc modlących się Polaków
podczas Wielkiego Postu, powiedział: „Nie rozumiem Polaków, tyle ponoszą cierpień, a jeszcze śpiewają Gorzkie Żale przybywajcie”.
Zrozumieć Polaków, to wczytać się w życiorysy świętych, począwszy od św. Wojciecha, aż do ostatnich wyniesionych na ołtarze, jak św. Brat Albert Chmielowski, który uczył się od św. Franciszka, czym
jest cierpienie Chrystusa. Jednak dopiero, gdy objął twardy, zimny krzyż, poczuł, jak wielka jest miłość Zbawiciela dla wszystkich, którzy biorą krzyż na ramiona. „To zrozumienie i umiłowanie Miłości
największej, która się wyraziła przez krzyż, a bez której życie człowieka nie ma ani korzeni, ani sensu - uczył Jan Paweł II Polaków w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny - jest
kluczem do zrozumienia fenomenu świętych, tak z odległej przeszłości, jak i współczesnych. Było im dane zakosztować wyjątkowego współudziału w ofierze miłości za innych”.
Od śmierci Chrystusa na Golgocie każde ludzkie cierpienie jest z Nim złączone, niezależnie od tego, czy ktoś to sobie uświadamia, czy też nie. To zjednoczenie z Chrystusem dokonuje się przez chrzest.
Potrzebna jest głęboka wiara, aby zrozumieć słowa św. Pawła: „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3), tę samą treść zawiera Apostoł w Liście do Rzymian:
„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?” (Rz 6, 3). Mocą Jego śmierci przez sakramentalne znaki
wkraczamy w nowe życie. Razem z Nim pogrzebani jesteśmy dla grzechu, dla zła, dla wszystkiego, co nie pochodzi od Boga, a wkraczamy w nowe życie zapoczątkowane przez Chrystusowe Zmartwychwstanie. Patrząc
na znaki sakramentalne w czasie chrztu, nie jesteśmy w stanie zobaczyć tej nowej rzeczywistości, jedynie żywą wiarą możemy dostrzec to nowe bytowanie z Bogiem. Przez łaskę wiary, współpracując z Duchem
Świętym, mamy możliwość coraz pełniejszego zjednoczenia z Chrystusem, aż do utożsamienia się z Nim, jak mówi św. Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
Dopiero wtedy, gdy realizujemy ideał Chrystusa w sobie, jesteśmy w stanie kochać tak jak On. Bez Niego nic uczynić nie możemy, gdyż nasza wola jest za słaba, aby wybierać dobro. Wszczepieni jak latorośl
w Chrystusa możemy przynosić owoce miłości. Jedyną przeszkodą jest grzech i zamykanie się w sobie oraz brak ufności w Jego miłość i miłosierdzie. W krzyżu Chrystusa jest miłości nauka. Tak rozumieją i
czują Polacy. Czy jednak są gotowi do refleksji? Czy zechcą świadomie i z miłością przyjąć krzyż Chrystusa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu