Reklama

„Maria wybrała najlepszą cząstkę” (Łk 10, 42)

Niedziela warszawska 29/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Na wstępie trzeba przypomnieć po krótce kontekst historyczny, w jakim te słowa wypowiedział Jezus. Otóż wiążą się one z wizytą Zbawiciela w domu dwu sióstr, Marii i Marty. Podczas, gdy Marta „krzątała się wtedy koło różnych posług”, żeby godnie podjąć Jezusa, Maria „siedząc u stóp Pana wsłuchiwała się w Jego słowa” (Łk 10, 39). Najprawdopodobniej zaniepokojona tym, że nie zdąży ze wszystkim na czas, albo, że po prostu nie podoła sama wszystkiemu, Marta tak oto odezwała się do Jezusa: „Panie, czyż Cię nie obchodzi to, że siostra mnie samej zostawiła całą posługę? Powiedz jej, żeby mi pomogła” (Łk 10, 40 n). To właśnie na tę prośbę zareagował Jezus słowami zacytowanymi w tytule niniejszych rozważań.

2. Zdecydowana większość czytelników tego dialogu Jezusa z Martą, choć tego nie mówi wyraźnie, jest przynajmniej w pierwszym odruchu, po stronie Marty. Zależało jej przecież niewątpliwie na jak najgodniejszym przyjęciu i ugoszczeniu Jezusa. Dlatego tak bardzo „krzątała się koło różnych posług”. Poczuwała się jako pierwsza zobowiązaną do tej krzątaniny, bo chyba była starsza od swej siostry. Wynikałoby to ze stwierdzenia Ewangelisty, że „przyjęła Go w swym domu kobieta imieniem Marta” (Łk 10, 39). Dało więc tu znać o sobie poczucie odpowiedzialności za cały dom i mające w nim panować obyczaje.
Wszystko więc ze strony Marty zdawało się być naturalne i pełne jak najlepszych intencji. Dlaczego więc te godne pochwały intencje Marty nie znalazły uznania w słowach Jezusa? Jezus był przecież świadom tego, że wypowiadając się w ten sposób czynił Marcie niewątpliwą przykrość. Dlaczego zdecydował się na takie wystąpienie? Co oznacza ta „najlepszość cząstki”, którą wybrała Maria? Niektórzy przypuszczają, że Jezus, kierując się ludzką kurtuazją, chciał powiedzieć, tak jak my to często czynimy w imię dobrego wychowania, żeby Jego osobą nie zajmowano się aż tak bardzo; żeby sobie zaoszczędzono nadmiernych trudów. To jakby nasze: „Ależ, proszę się nie kłopotać”!
Takie tłumaczenie może by rozwiązywało wspomnianą trudność, gdyby Jezus poprzestał na samym apelu do Marty, żeby już dała sobie spokój z tym „krzątaniem się około różnych posług”. Ale Jezus odwołał się wyraźnie do sposobu bycia Marii. Znaczy to, że nie chodziło o samo uspokojenie, lecz także o poważne pouczenie Marty. Jakież więc było owo pouczenie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

3. Otóż można by powiedzieć, że chodziło, wedle nieco nowoczesnej terminologii, o właściwe ustanowienie hierarchii wartości. Wartością zaś absolutnie najważniejszą było trwanie w bezpośredniej bliskości względem Pana i wsłuchiwanie się w każde Jego słowo. W ogóle zawsze powinno nam zależeć na tym, żeby nie uszło naszej uwagi nic z tego, co mówi Pan. Tak więc „krzątanie się Marty koło różnych posług” nie zostało potępione, ale uznał je Zbawiciel za mniej ważne niż wsłuchiwanie się w Jego słowa, tak właśnie jak to czyniła Maria.
To, co robiła Marta nie zostało nazwane złem, ale było nie tak dobre jak zachowanie się Marii, zajętej wyłącznie wpatrywaniem się w oblicze Jezusa i wsłuchiwaniem się w Jego słowa. I na tym polegała nie tylko „lepszość”, ale nawet „najlepszość” cząstki, którą wybrała. Gdy Pan mówi, winniśmy dołożyć wszelkich starań, żeby nas nic nie rozpraszało. Taka postawa nazywa się gdzie indziej w Biblii wyrazem prawdziwej bojaźni Bożej. „Bogobojni” to ci, którzy drżą na samą myśl o tym, że mogłoby ujść ich uwagi coś z Bożego chcenia. To szczególna łaska Boża. Nie każdego stać na to, by tak właśnie reagować na Boże pouczenie, każdy jednak powinien zmierzać w tym kierunku.
Warunki zewnętrzne też nie są tu bez znaczenia. Krzątaninie, ciągłemu poruszaniu się Marty został przeciwstawiony absolutny spokój i trwanie w bezruchu Marii. To znamienne, że wszyscy znawcy różnych medytacyjnych technik Dalekiego Wschodu też doradzają trwanie w całkowitym bezruchu.
Pocieszające jest dziś to, że utrwala się coraz bardziej na zachodzie Europy a także w Ameryce zwyczaj spędzania weekendów całymi rodzinami w zaciszu domów zakonnych i w różnych ośrodkach rekolekcyjnych. To poszukiwanie co jakiś czas wyłączenia się ze zgiełku codziennego życia dobrze świadczy o dzisiejszym człowieku. To jeden z owych nielicznych, co prawda, ale niewątpliwie dobrych znaków naszych czasów. Są także dziś ludzie, którym zależy na wsłuchiwaniu się w głos Boga. W ciszy lepiej słychać Boga.

4. Na chwilę oddzielnej uwagi zasługują ostatnie słowa ewangelijnej relacji o wizycie Jezusa w domu Marii i Marty. Otóż o wybranej przez Marię cząstce Jezus mówi, że „nigdy nie będzie od niej odjęta”. Kojarzą się nam te słowa z wypowiedziami Biblii na temat szczęścia wiecznego. Według św. Pawła na przykład istota tego szczęścia polega na byciu w pobliżu Boga i na oglądaniu Go twarzą w twarz. Tak oto czytamy w 1 Kor 13, 12: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; lecz wtedy ujrzymy Go twarzą w twarz”; lub gdzie indziej: „My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodobniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3, 18). Tak więc Maria, trwając przy Panu, wsłuchując się w Jego słowa i wpatrując się w Jego oblicze już jakby zażywała szczęścia, które nigdy nie miało jej być odjęte. A oto przecież chodzi przede wszystkim. Całe nasze ziemskie życie zostało nam dane po to, żebyśmy się przygotowali należycie do takiego przebywania przed Panem.
Św. Paweł stwierdza, że wszystko, co znajduje się w księgach świętych, zostało tam zapisane dla naszego pouczenia (1 Kor 10, 12). Wypada więc zapytać, jakież to pouczenia dla nas znajdują się w opisie nawiedzenia przez Jezusa domu Marty i Marii? Jak zawarte w tym opisie przesłanie moralne przekłada się na realia także naszego życia? Po części już odpowiedzieliśmy na to pytanie. Zachęca nas Jezus do tego, żebyśmy uważali za najważniejsze pozostawanie w łączności z Bogiem, próbując zawsze pełnić Jego świętą wolę.
Ale chodzi tu też o pewne zagadnienie bardziej szczegółowe.
Uważa się dość powszechnie, że ewangelijna relacja o nawiedzinach domu Marty i Marii przez Jezusa stanowi podstawę do teologiczno-ascetycznych refleksji na temat akcji i kontemplacji. Tę pierwszą miałoby reprezentować zachowanie się Marty, drugą zaś trwanie przy Jezusie Marii. Z wypowiedzi Jezusa wynikałoby, że kontemplacja to coś znacznie lepszego niż akcja. Stwierdzenie to, jeśli chciałoby się zastosować je do życia większości z nas, przeciętnych ludzi, wymaga pewnego sprecyzowania. W gruncie rzeczy chodzi głównie o to, żeby - niezależnie od tego, co wypadnie nam w życiu robić - nigdy nie tracić kontaktu z Bogiem. Koniecznie trzeba sobie wypracować własny sposób utrzymywania nieprzerwanej łączności z Bogiem. To właśnie z tego pragnienia rodziły się różne koncepcje życia pustelniczo-monastycznego; to ma na celu podzielenie na poszczególne pory dnia modlitwa brewiarzowa przewidziana początkowo tylko dla duchownych, a ostatnio odmawiana coraz częściej także przez ludzi świeckich. Starsze pokolenie mieszkańców Warszawy przypomina sobie, być może, pewnego konduktora tramwajowego, który na każdym przystanku podśpiewywał półgłosem Zdrowaś Maryjo i nie wstydził się wyjaśniać ludziom, że w ten sposób utrzymuje swoją łączność z Bogiem. W ten sposób wytwarza się z czasem potrzeba konsultowania Boga w różnych sprawach codziennego życia. Trzeba mieć ciągle coś do załatwienia z Bogiem. Taką potrzebę odczuwał wcale nie taki śmieszny Don Camilo ze sławnej powieści pisarza włoskiego Guareschiego.
Jezusowa pochwała Marii to w pewnym sensie pouczenie dla wszelkiego rodzaju aktywistów i pracoholików, z natury skłonnych do ciągłego „robienia czegoś” przy wyraźnej niechęci do zastanowienia się nad tym, co robią. W życiu niejednego kapłana - duszpasterza może się to okazać wręcz niebezpieczne dla niego samego i dla dusz powierzonych jego pieczy. Jeżeli prawdą jest, że myślenie w ogóle ma przed sobą przyszłość, to myślenie o Bogu ma przed sobą przyszłość wieczną.

2004-12-31 00:00

Ocena: +2 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent o 20 latach obecności Polski w UE: to bardzo dobry czas dla Polski

2024-05-01 10:52

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Dwadzieścia lat obecności Polski w Unii Europejskiej to był i to jest bardzo dobry czas dla naszego kraju; w tym czasie dokonała się ogromna zmiana, m.in. niezwykle dynamiczny rozwój naszego kraju - podkreślił w środę prezydent Andrzej Duda.

1 maja 2024 roku przypada 20. rocznica przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Andrzej Duda podczas porannego oświadczenia w Pałacu Prezydenckim podkreślał, że to bardzo ważny i symboliczny dzień.

CZYTAJ DALEJ

Rzym: Dwaj proboszczowie z archidiecezji łódzkiej biorą udział w spotkaniu Proboszczowie dla Synodu

2024-04-30 18:44

[ TEMATY ]

synod

proboszcz

archidiecezja.lodzka.pl

„Od wczoraj w podrzymskim Sacrofano trwa trzydniowe spotkanie, na które Ojciec Święty Franciszek zaprosił do Rzymu ponad 300 proboszczów z całego świata, aby wymienili się swoimi doświadczeniami Kościoła ewangelizacji i przeżywania wiary” - relacjonuje ks. Kamiński z archidiecezji łódzkiej.

Wśród setek duchownych z całego świata w spotkaniu dla proboszczów jest dwóch reprezentantów z archidiecezji łódzkiej: ks. kan. Wiesław Kamiński proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łodzi oraz ks. Bogusław Jargan proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rogowie

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję