- PIOTR LORENC: - Ojciec Święty często podkreśla, że rodzina jest drogą Kościoła, czy Ksiądz Biskup mógłby rozwinąć tę myśl.
- BP STANISŁAW STEFANEK: - Aby to zrozumieć, należy cofnąć się do encykliki Redemptor hominis, w której Ojciec Święty wyjaśnił prawdę o człowieku, który jest droga Kościoła. W Liście do rodzin pogłębił prawdę o istnieniu człowieka i podkreślił, że rodzina jest pierwszą i najważniejszą drogą Kościoła. To znaczy, że Kościół pełniąc swoją misję wypełnia ją w rodzinie. Służy on rodzinie prawdą, tzn. odsłania jej tożsamość, ukazuje jej zamysł Boży, po drugie sprawuje sakramenty, przez co uświęca rodzinę i po trzecie głosi przykazanie miłości ofiarnej, przebaczającej. W rodzinie przykazanie miłości ofiarnej jest najbardziej potrzebne i najskuteczniej owocuje. Te trzy podstawowe nurty działania Kościoła realizują się w rodzinie, ona jest miejscem, w którym Kościół wypełnia swoją królewską, służebną rolę. Trzeba pamiętać, że Chrystus przychodząc na świat w ludzkiej rodzinie nadał jej najwyższą godność i przekazał te zadania, które zapowiedział Stwórca - zasiedlanie ziemi, wykorzystywanie jej bogactw, tworzenie społeczności. Ziemia bez człowieka nie miałaby sensu. I na tej ziemi, w warunkach, jakie w tej chwili mamy, czyli po grzechu pierworodnym, gdzie życie nie jest pozbawione konfliktów, napięć, w tych warunkach uporządkowanie ziemi może się stać tylko przez silną rodzinę, dlatego Ojciec Święty taką troską i opieką otacza rodziny na całym świecie.
- Jakie zdania i obowiązki stoją przed rodziną?
- Po pierwsze nauczyć człowieka zachwytu nad drugą, najbliższą osobą. To podstawowa umiejętność, ale jakże trudna i wymagająca. W rodzinie to zadanie jest w sposób maksymalny ułatwione. Właśnie w rodzinie najczęściej dzielimy się kawałkiem chleba, pokojem, pieniędzmi. Po drugie w tej hierarchii postawiłbym na sprawność dzielenia się i na trzecim miejscu zdolność wyjścia z umiejętnościami, o których mówiłem wcześniej poza dom, otworzyć się na innych. Rodzina powinna być otwarta na życie społeczne. W tych kategoriach zawarłbym pewna regułę życia rodzinnego.
- Jaka jest rola instytucji kościelnych, rządowych i pozarządowych?
- Kościół powinien pełnić to, do czego został powołany, czyli uczyć Ewangelii oraz służyć źródłem odrodzenia, czyli sakramentami świętymi. Równocześnie Kościół powinien przewodzić w trudnej szkole miłości. W tej szkole jest on potrzebny najbardziej, gdyż dysponuje najlepszymi argumentami, najlepszą motywacją, najlepszym świadectwem, jakie dał nam Jezus Chrystus umierając na krzyżu w imię miłości do człowieka. Rola państwa i struktur pozarządowych to problem budowania tego wszystkiego, co nazywamy życiem w środowisku społecznym. Z jednej strony musi być skonstruowany prorodzinny system prawno-ekonomiczny. A z drugiej strony musi być rzetelne, odpowiedzialne, prawdziwe pragnienie działania na rzecz rodziny. We współczesnym modelu państwa system promujący rodzinę jest mało dostrzegany, nawet unika się tej tematyki. Otóż wydaje mi się, że wszyscy politycy, którzy rzeczywiście troszczą się o rodzinę, powinni wykorzystać podstawowe prawdy i postawić rodzinę w centrum swoich starań. Dopiero patrząc na jej strukturę, konstytucję, powinni podejmować decyzje. Obok Kościoła i państwa w działaniach na rzecz rodziny jest jeszcze miejsce na działanie stowarzyszeń, klubów, które powinny dopełniać luki w działaniach państwa.
- Niż demograficzny pojawił się na skutek powszechnie lansowanego modelu rodziny 2+1, co Ksiądz Biskup sądzi o zaistniałej sytuacji?
- Model rodziny - rodzice z jednym dzieckiem stał się faktem, został nagłośniony i utrwalony. Na szczęście jest sporo rodziców, którzy nie do końca poddali się naciskowi opinii publicznej, chlubny przykład stanowią rodziny biorące udział w Kongresie Rodzin Wielodzietnych. Są one wymownym przykładem wolności. Obrona wolności zaczyna się w przezwyciężaniu nacisku, który lansuje model 2+1. Boję się, że w Polsce zaczyna się propagować gorszy model - bycia nie związanym z żadnym partnerem, ludzie mieliby żyć z przypadkowo zapoznanymi partnerami tzw. kochabitanci. Nie jest to na szczęście zbyt powszechna postawa, jednak jest coraz bardziej rozpowszechniana przez liberalne media i środowiska.
- Co Ksiądz Biskup myśli o zorganizowanym już po raz trzeci Kongresie Rodzin Wielodzietnych?
- Proszę zobaczyć, ile radości i ile dobra społecznego widać na twarzach uczestników, przy minimalnym wysiłku struktur państwowych. W tym wypadku Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych i Wydział Duszpasterstwa Rodzin jako instytucje społeczna i kościelna doskonale współpracują i sprawdza się zasada uzupełniających się struktur. Należy pochwalić dobrą organizację kongresu, dzieci już dzisiaj chwaliły się ciekawie zagospodarowanym czasem. Sądzę, że młodzi ludzie biorący udział w tego typu przedsięwzięciach, które otwierają ich na innych ludzi, uczą współpracy i wspólnego działania w przyszłości, sprawdzą się w dorosłym życiu społecznym.
- Czy wobec wzrastającej przestępczości wśród młodych ludzi, niżu demograficznego można mówić o kryzysie wychowania w rodzinie?
- Kryzys wychowania został wywołany takim pomysłem, który nazywam bardzo chętnie wyciąganiem człowieka z domu rodzinnego i stopniową alienacją. Zniechęca się ludzi, by zajmowali się sobą nawzajem. Dochodzi do tego, że zniechęca się nawet rodziców do zajmowania się swoimi dziećmi. Dzieje się tak z wielu racji np. powszechny jest pogląd, że wychowywanie dzieci to zajęcie niedochodowe. I właśnie jest źródłem wielu nieszczęść, jakie dotykają nasze społeczeństwo. Życzyłbym sobie większej aktywności środowisk świeckich i to nie tylko tych tzw. profesjonalnych pracowników duszpasterstwa rodzin, doradców, nauczycieli. Natomiast za mało pomaga rodzina rodzinie, zagłuszona hasłem, że drugi człowiek powinien cieszyć się nietykalnością. Ta izolacja społeczna rodzin prowadzi do zubożenia społeczeństwa. Przeciętni obywatele nie zdają sobie sprawy, jak strasznie antyrodzinna jest mentalność obecnej międzynarodowej elity politycznej, przed gabinetami, przed którymi oczekują nasi politycy i drżą, żeby nie wyrwało im się jakieś słowo związane z zadaniami prorodznniymi, bo będą źle widziani. A oni w gruncie rzeczy są przyzwoitymi ojcami czy matkami, natomiast są niezwykle sparaliżowanym, zalęknionym gronem.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu