6 lipca br. minęły 42 lata od śmierci drugiego biskupa częstochowskiego Zdzisława Golińskiego. Urodził się on 27 grudnia 1908 r. w Urzędowie (pow. Kraśnik, woj. lubelskie). Uczęszczał do szkół w Zamościu, gdzie w 1926 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Po odbyciu studiów seminaryjnych w Lublinie (1926-30) studiował w Rzymie na Gregorianum i Angelicum. Po powrocie pracował jako ojciec duchowny w Gimnazjum Biskupim w Lublinie, a pracę dydaktyczną rozpoczął jako starszy asystent na KUL - w 1937 r. objął wykłady z teologii moralnej już jako zastępca profesora KUL-u. W 1939 r. został aresztowany przez Niemców i uwięziony na Zamku w Lublinie. Uwolniony w 1940 r., podjął pracę w duszpasterstwie i w Seminarium Duchownym jako prokurator. W 1943 r. kanonikiem gremialnym kapituły lubelskiej, a w 1947 r. został biskupem koadiutorem tej diecezji jako biskup pomocniczy bp. Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Polski.
Ksiądz Biskup przybył do Częstochowy po śmierci bp. Teodora Kubiny (nominacja 19 maja 1951 r.), w bardzo trudnych czasach ostrego stalinizmu, zawsze wrogiej Kościołowi działalności Służby Bezpieczeństwa, wtedy występującej jako Urząd Bezpieczeństwa, nie liczącej się z niczym i łamiącej wszelkie prawa. Możliwości zwyczajnej pracy jako pasterz Kościoła partykularnego miał więc bardzo ograniczone. Diecezja częstochowska była wtedy jeszcze młoda, bo powstała w 1925 r., w czasie wojny wielu jej księży zostało wymordowanych przez Niemców, a ci, którzy zostali, byli często prześladowani. Dla bp. Golińskiego była to diecezja całkiem nowa, mająca charakter maryjny i pielgrzymkowy, specyficzny pod względem pobożnościowym. Z lękiem więc podjął tę pracę, z czasem jednak coraz bardziej czuł się pasterzem diecezji. Jego postawę życiową charakteryzował optymizm, co ułatwiało mu sprawowanie urzędu i zjednywało ludzi.
Niektórzy ze współpracowników Księdza Biskupa opowiadali nieraz, z jak trudnymi sytuacjami musiał się mierzyć. M.in. ks. inf. Władysław Karlik wspominał, jak bp Goliński został kiedyś wezwany do Katowic, do gen. Ziętka, który poinformował go, że powinien zwolnić ze stanowiska oficjała ks. Alojzego Jatowtta. A trzeba wiedzieć, że o znaczących funkcjach w Kościele decydowały wtedy władze wojewódzkie. „Chodziliśmy dookoła budynku Urzędu Wojewódzkiego i Ksiądz Biskup nie wiedział, co zrobić. Był przerażony poleceniem komunistów” - mówił ks. Karlik. Podobnych sytuacji w czasach stalinowskich było wiele. Przyszły także podatki, które w 1960 r. wymyślił system gomułkowski, zostały opodatkowane seminaria, a nawet wpłaty seminarzystów na wyżywienie. Celem tych działań było zniszczenie struktury kościelnej. Dzisiaj ludzie nie zdają sobie z tego sprawy.
Bp Goliński nie wytrzymał tego, zmarł w 1963 r. na wylew, w wieku 54 lat. Pamiętam odczytywany w katedrze podczas jego pogrzebu testament, którego nie dokończył...
Dzisiaj patrzymy na sylwetkę bp. Zdzisława Golińskiego z dość odległej perspektywy. Księży, którzy bezpośrednio z nim współpracowali, nie ma już wśród żywych, niektórzy kapłani, znają go tylko niektórzy ze wspomnień i przekazów swoich starszych kolegów. Ten Biskup, tak troskliwy o swoją owczarnię, w ciągu 12 lat pasterzowania przeprowadził 335 wizytacji kanonicznych, wyświęcił na kapłanów ok. 280 alumnów (ja również jestem w tym gronie) ze swojej i innych diecezji i czuł się odpowiedzialny za wszystko, co łączyło się z jego posługą. Erygował 51 parafii, utworzył dwa nowe dekanaty: częstochowski i sosnowiecki. Wiele uwagi poświęcił katedrze częstochowskiej, corocznie prowadził stąd pielgrzymkę kapłanów naszej diecezji na Jasną Górę i przyczynił się do powołania przez Ojca Świętego Jana XXIII Kapituły Katedralnej oraz nadania katedrze tytułu bazyliki mniejszej.
Wspominam dziś tego wspaniałego Pasterza, którego Opatrzność postawiła na naszej drodze, a którego doczesnego szczątki kryją podziemia archikatedry częstochowskiej, byśmy pamiętali o nim w naszych modlitwach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu