Urodziła się 11 kwietnia 1912 r. w Humaniu na Ukrainie. Ojciec, Ryszard Sandecki, skończył rolniczą „Hoch Schule” w Wiedniu i przed l wojną światową pracował jako księgowy w wielkich majątkach rolnych w Czechach i na Ukrainie, a w 1914 r. jako austriacki poddany został wywieziony w głąb Rosji. Wyzwoliła go rewolucja w 1917 r. Po ucieczce wraz z rodziną (przez „zieloną granicę”) do wolnej Polski napisał broszurę: La Federation de L’Europe Centrale, w której wzywał dziewięć państw Europy Środkowej do zjednoczenia „swoich serc i terytoriów” dla ochrony przed obu potężnymi sąsiadami: zaborczą Rosją i równie zaborczymi Niemcami. Matka, Maria z Czartkowskich, po ukończeniu nauki w warszawskiej szkole podziemnej przebrnęła przez znienawidzoną szkołę państwową, gdzie nawet na przerwach nie wolno było rozmawiać po polsku (do końca życia nie włożyła brązowej sukni - koloru szkoły rosyjskiej), i była nauczycielką prywatną, potem w szkołach, a w końcu kierowniczką w internatach żeńskich Liceum Krzemienieckiego. Za tajne nauczanie w zaborze rosyjskim otrzymała 23 grudnia 1933 r. Medal Niepodległości.
Oboje rodzice pochodzili z Warszawy i byli wielkimi patriotami, ludźmi wysokiej etyki. Miała też jedynego brata Jerzego (któremu wojna 1939 r. nie pozwoliła ukończyć konserwatorium w Warszawie) - muzyka i dyrygenta chórów żołnierskich i dziecięcych, uczestnika Powstania Warszawskiego, więźnia obozów w Gross-Rosen i Leitmeritz. Rodzice spoczywają w Krzemieńcu, Jurek w Warszawie na Powązkach.
Pani Irena ukończyła szkołę „podstępną” i wstępną w Humaniu. W 1921 r., po podpisaniu traktatu o granicy polsko-sowieckiej, razem z rodziną, pod Korcem przez „zieloną granicę” przeszła do Polski. Początkowo uczyła się w Warszawie na Pensji im. Emilii Plater. Następnie razem z matką i bratem, na zaproszenie wizytatora Liceum Krzemienieckiego - dr. Marka Piekarskiego (byłego dyrektora Szkoły Polskiej w Humaniu), przyjechała do Krzemieńca. Tutaj oboje z bratem ukończyli Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego przy Liceum Krzemienieckim, a Pani Irena dodatkowo, jako eksternistka, Seminarium Nauczycielskie Liceum Krzemienieckiego im. Hugona Kołłątaja. Od 1930 do 1936 r. studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie w 1936 r. otrzymała dyplom magistra pedagogiki UJ. Następnie uczyła 3 lata w szkołach podstawowych w Równem, Krzemieńcu i Sosnowcu, a od 1 września 1939 r. miała skierowanie do Pedagogicznej Szkoły w Pszczynie na Śląsku. Tam już nie dojechała.
Wojna zastała ją w Belgii, gdzie prowadziła z ramienia harcerstwa półkolonie dla dzieci polskich robotników w Limburgii. Wróciła do kraju przez Francję, Szwajcarię, Włochy, Jugosławię, Węgry i Rumunię. Zdążyła dotrzeć do Lwowa na dzień przed zbombardowaniem dworca kolejowego. We Lwowie parę dni pracowała z ramienia Przysposobienia Wojskowego w kuchniach wojskowych, skąd kobietom kazano się wycofać ze względu na to, „że Niemcy strasznie się znęcają nad kobietami pracującymi w wojsku”. Następnie znalazła pracę u państwa Noworytów na ul. Batorego we Lwowie (pani domu złamała nogę, uciekając przed bombami do piwnicy, i potrzebowała pielęgniarki). Po odbudowaniu dworca kolejowego przez bolszewików wróciła do Krzemieńca.
W Krzemieńcu poproszono ją, aby pomogła żonie aresztowanego przez Sowietów Rektora Liceum Krzemienieckiego w przewiezieniu jego matki na operację we Lwowie. Stefan Czarnooki, rektor Liceum Krzemienieckiego, z „nieludzkiej ziemi” nie wrócił.
We Lwowie zatrzymała się parę miesięcy, pracując jako bibliotekarka, a potem sanitariuszka w Klinice Neurologicznej dr. Halbama. Następnie wróciła do Krzemieńca i pracowała jako sekretarka w Szkole Leśnej w Białokrynicy (4 km od Krzemieńca).
Po wkroczeniu wojsk niemieckich w 1941 r. przeniosła się z matką do Krzemieńca, gdzie rozpoczęła pracę w biurze niemieckim jako stenotypistka. Następnie przebierała kartofle dla wojsk Hitlera w piwnicy, gdzie pracowała sama polska inteligencja z Krzemieńca. Uprawiała Niemcom ogródki i korzystając z obecności w ogródkach drugiej pracownicy, zajmowała się w 1943 r. uchodźcami mordowanych przez banderowców wiosek. Tysiące tych naszych rodaków wyjechało w 1945 r. na Ziemie Odzyskane. 11 maja 1944 r. została aresztowana przez lwowskie MGB i przetrzymywana miesiąc w Krzemieńcu, a dwa i pół miesiąca w Zbarażu. Ostatecznie wypuszczono ją, choć odmówiła współpracy.
Już w 1943 r. pracowała jako laborantka w szpitalu i pozostała w tym zawodzie 18 lat, z 7-letnią przerwą (choroba matki), a w 1969 r. przeszła na emeryturę.
Od 1945 do 1974 r. była organistką w kościele parafialnym w Krzemieńcu, a od 1953 do 1992 r. katechetką. Uczyła we własnym domu języka polskiego, a podręcznikiem był... własnoręcznie napisany Elementarz krzemieniecki. Jak napisała Barbara Jedynak, redaktor naczelna nieistniejącego już kwartalnika dla Polonii i Polaków poza granicami Polski ROTA w nr. 4 (12) 93, str. 119-120, z „nieformalnego elementarza autorka uczyła we własnym domu, za darmo, dzieci i dorosłych czytać i pisać po polsku, a słowa zapisane w nim były aktem odwagi. Wszak cała domowa edukacja u Pani Ireny odbywała się w sytuacji, kiedy w szkołach krzemienieckich na pół wieku zamilkła polska mowa. Przez jej skromne domowe progi przewinęło się ok. 200 osób”. Jej byli uczniowie piszą o niej we wspomnieniach nadesłanych do ROTY: „wzór pedagoga i Polki”. Irena Sandecka „zachowała bogatą bibliotekę polską, dom, zamieniony na swoistą «redutę polskości», jest otwarty dla wszystkich”. Dla piszącego te słowa i pielgrzymów ze Szczecina również. Pani Irena w ciągu przeszło dwugodzinnej rozmowy piękną polszczyzną, jak gdyby Polska nigdy stąd nie odeszła, opowiadała o burzliwych dziejach Krzemieńca i Polaków na Kresach. Od 1991 r., od kiedy to język polski przestał być językiem zakazanym i znowu powrócił do Krzemieńca, przez 10 lat przygotowywała młodzież do konkursowych egzaminów we Lwowie na studia stypendialne w Polsce. Ukończyło je kilkanaścioro osób.
W Krzemieńcu działa Towarzystwo Odrodzenia Kultury Polskiej, od niedawna także Muzeum Juliusza Słowackiego, odbudowane nakładem sił i środków Rzeczypospolitej Polskiej. Coraz więcej Polaków odwiedza miejsce urodzenia wieszcza narodowego.
A Irena Sandecka, która 11 kwietnia skończyła 93 lata, niestrudzenie dba o polskość Krzemieńca. Prowadzi polską bibliotekę i czyni starania o przywrócenie dawnej świetności tzw. enklawie Słowackiego. Liczy, że uda się jej to dzieło doprowadzić do końca, aby godnie uczcić zbliżającą się wielkimi krokami 200. rocznicę urodzin Juliusza Słowackiego.
Irenie Sandeckiej należą się podziękowania i słowa najwyższego uznania za pielęgnowanie polskości, w szczególności za krzewienie polskiego słowa i wiary katolickiej, wierne trwanie przy Bogu i Ojczyźnie.
Niech Pan Bóg błogosławi za pośrednictwem swojej Najświętszej Matki, Królowej Korony Polskiej.
Na podstawie wywiadu (maj 2004 r.), życiorysu napisanego własnoręcznie przez Irenę Sandecką oraz tekstu: Czcigodna Polka z Krzemieńca i jej elementarz Barbary Jedynak, ROTA, nr 4 (12) 93, str. 119-120.
Pomóż w rozwoju naszego portalu