Reklama

Na morzu szczególnie wyczuwa się obecność Boga

Niedziela szczecińsko-kamieńska 5/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marek Stachyra całe swoje życie związał z morzem, a jego pracodawcą od 36 lat jest Polska Żegluga Morska. Zaczął od stopnia marynarza, przechodząc przez wszystkie stopnie marynarskie i oficerskie. Przed 17 laty został mianowany kapitanem żeglugi wielkiej. Od 9 lat dowodzi czterdziestotysięcznikiem m/s „Lage Ontario”, który jest własnością kanadyjskiego armatora. Kanadyjczyk życzył sobie, podpisując umowę z PŻM, by załogę tego handlowego statku stanowili polscy marynarze, wysoko cenieni w świecie za swoją pracowitość, profesjonalizm i etykę.

Bogdan Nowak: - Pływanie, czyli praca na morzu, to powołanie. Jak przeżywa Pan Kapitan wielomiesięczne rozstanie z żoną i rodziną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Marek Stachyra: - Rozstanie z lądem i swoimi najbliższymi jest wkomponowane w zawód marynarza. Jest ono trudne dla obu stron, bo wtedy, kiedy dzieci najbardziej potrzebują ojca na lądzie, on musi być na morzu. Na szczęście, te rozłąki są tylko czasowe i bardzo radosne są chwile powrotu do żony, dzieci i przyjaciół. Cieszy też fakt, że marynarz po powrocie z rejsu ma gdzie wrócić. Rodzina dla niego to taka „latarnia morska” nieustannie wskazująca cel jego powrotu. Marynarz na dalekim morzu, a także zatrzymując się w różnych portach świata ma wewnętrzną świadomość, że ktoś kochany czeka na niego, modli się za niego i myśli o nim. To umacnia go w wykonywaniu pracy marynarskiej czy oficerskiej. Przypominam sobie homilię abp. Mariana Przykuckiego na jednej ze Mszy św. dla marynarzy i ich rodzin, iż „Pływanie, czyli praca na morzu, jest nie tyle zawodem, co powołaniem człowieka”.

- Morze to miejsce szczególnych rekolekcji. Czym dla kapitana na morzu jest wiara w Chrystusa?

- Wiara w Boga umacnia mnie w moim powołaniu marynarskim. Codziennie modlę się, czytam Nowy Testament i odmawiam modlitwy brewiarzowe. Na statku, wśród mojej dwudziestoosobowej załogi, bywają trudne chwile, nie brakuje też nudy w czasie długiego, monotonnego rejsu. Marynarze mają wolną wolę, więc różnie go wypełniają: piciem alkoholu czy oglądaniem bezwartościowych filmów. Większość jednak moich współbraci w wolnym czasie poszukuje twórczego i Bożego pokoju i spokoju w modlitwie oraz lekturze czasopism katolickich, tj.: „Miłujcie się”, „Niedziela” czy „Rycerz Niepokalanej”. Morze pozwala się skupić, bo jest tu wielka cisza i jakaś perspektywa do swoich spraw życia lądowego. Powiem więcej: morze to okazja do szczególnych rekolekcji. Na lądzie niełatwo o takie skupienie, bo jest tam tyle przenikliwego hałasu, nieustannie włączone telewizory i radia, potok młodych ludzi z założonymi na uszach słuchawkami - uzależnionymi od włączonych odtwarzaczy... To wszystko sprawia, że ludzie na lądzie nie mają czasu na przebywanie samemu ze sobą, na rozważanie w cichości swej duszy własnych problemów życiowych. Właśnie na statku jest ten szczególny rodzaj bycia sam na sam z Bogiem, przez co jesteśmy otwarci na słowo Boże płynące z Ewangelii. W Godzinie Miłosierdzia modlimy się na statku.

Reklama

- Jak wygląda Dzień Pański, czyli Niedziela na Pańskim statku?

- Na jednej z dorocznych pielgrzymek ludzi morza na Jasną Górę abp Tadeusz Gocłowski - odpowiedzialny z ramienia Episkopatu Polski za Duszpasterstwo Ludzi Morza zachęcał, aby w każdą niedzielę o godz. 15.00 spotykać się na statku na wspólnym czytaniu Dobrej Nowiny przeznaczonej na ten dzień i jej omawianiu. My tak robimy na m/s „Lage Ontario” w największej mesie, gdy jesteśmy na morzu. Jednak w czasie postoju w porcie zawsze prosimy duszpasterza ze „Stella Maris”, by nas odwiedził, pojednał z Bogiem za pomocą sakramentów i odprawił Najświętszą Ofiarę. Akurat do tych portów zachodnioeuropejskich oraz w Kanadzie i USA, dokąd wpływa nasz statek, pracują polscy kapłani: księża chrystusowcy i ojcowie franciszkanie, więc ten kontakt religijny jest nam bardzo bliski. Nasza załoga wykonała nawet specjalne świeczniki i krzyż, by mesa na czas Mszy św. miała wygląd kaplicy. Trzeba też pamiętać, że marynarzom, ludziom ciężkiej, fizycznej pracy bardzo trudno mówić o Bogu, zwłaszcza, że przez dziesiątki lat systemu totalitarnego nie było Duszpasterstwa Ludzi Morza. Wielomiesięczna rozłąka nie wpływała pozytywnie na religijność marynarzy. Jeszcze sam Ojciec Święty Jan Paweł II wydał specjalny list zobowiązujący duchowieństwo do szczególnej opieki duszpasterskiej marynarzy, rybaków i ich rodzin. Zawsze ten papieski list czytam, gdy na mój statek przychodzą nowi marynarze.

- Panie Kapitanie, czy odczuł Pan na morzu pomoc ze strony Boga?

- Dwanaście lat temu czyli w wieku 45 lat doznałem łaski nawrócenia do Chrystusa. Od tego czasu działam w Neokatechumenacie, o którego powołanie zabiegał już krakowski kardynał Karol Wojtyła. Tym szczęściem powrotu do Boga dzielę się zawsze z moją „statkową rodziną”, bo jest to dla mnie łaska niepojęta, że Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu przebaczył mi wszystkie grzechy przyjmując mnie jako swoje Dziecko Boże. Trzeba wiedzieć, że w środowisku marynarskim z uwagi na oderwanie od życia lądowego, kontakt z Kościołem urywa się już po I Komunii św., co najwyżej - po sakramencie bierzmowania. Dlatego wskrzeszenie Duszpasterstwa Ludzi Morza po roku 1989 uważam za niezwykle dobroczynne. Nawet, gdy na statkach na morzu nie ma kapłana, to jest tam duch Boży objawiający się za sprawą spotkań biblijnych i celebrowanych Mszy św., kiedy statek zawita do portu. Pismo Święte było dla mnie dawniej niezrozumiałe, wydawało się być czymś dalekim, nie dotyczącym współczesnych problemów ludzkości. Dopiero na drodze Neokatechumenatu odkryłem, że ze stron Nowego Testamentu mówi wprost do mnie Jezus Chrystus, (a nie do Kowalskiego czy Kwiatkowskiej!) On - Bóg i Człowiek, daje mi konkretne wskazówki, jak żyć, jak postępować, by czuć się bezpiecznym nie tylko na morzu, ale również na lądzie. Cały czas czuję, w swoim kapitańskim dowodzeniu 40-tysięcznikiem, pomoc Bożą, bez której właśnie tu, w czasie potężnych sztormów, gdy fale przekraczają wysokość 10 metrów. Dopiero na bezkresnym oceanie człowiek widzi, że jest marnym prochem wobec potęgi żywiołu, którym jest woda. Bodaj 10 lat temu na Północnym Atlantyku był tak przepotężny sztorm, że wszystkich ogarnął strach, czy przetrwamy ten żywioł. Płynąc niedaleko Nowej Fundlandii nawet w pierwszej ładowni towar tak poluzowało, że zaczął on bezwiednie przemieszczać się. Wypadało, żeby skręcić statkiem pod falę. Wydałem polecenie załodze, by o godzinie 14.00 dokonać takiego manewru. O tej godzinie prawie wszyscy znaleźli się na mostku... i w ostatniej chwili usłyszałem wewnętrzny głos, by takiego zwrotu nie dokonywać. Po ośmiu godzinach sztorm ucichł i sytuacja na oceanie stała się normalna. Dopiero później dowiedziałem się od jednego z doświadczonych kapitanów, że gdybym dokonał statkiem zwrotu pod fale, to okręt by się złamał wpół. Uważam, że dzięki Bożej łasce w postaci szybkiej podpowiedzi uratowałem statek i życie całej naszej załogi. Poszedłem potem do kabiny zmęczony, ale szczęśliwy, by na klęczkach podziękować Bogu za ten ratunek, który przyszedł z Nieba.

- Patrzę na kapitańską twarz Marka Stachyry, która jest pogodna, optymistyczna i ufna Bogu. On chyba bardziej niż my na lądzie wie, że cały świat jest w rękach Stwórcy; a to szczególnie jest widoczne podczas nieznanych nam zmagań z morskimi falami i ludzkimi słabościami z dala od lądowych domów.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski podczas uroczystości odpustowych ku czci św. Wojciecha: chcemy z nadzieją patrzeć w przyszłość

2024-04-28 13:12

[ TEMATY ]

abp Wojciech Polak

PAP/Paweł Jaskółka

„Przyzywając wstawiennictwa św. Wojciecha chcemy, w tych bardzo niespokojnych czasach, patrzeć z nadzieją w przyszłość - z nadzieją dla Polski, z nadzieją dla Europy, z nadzieją dla całego świata” - mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak witając przybyłych na trwające w Gnieźnie uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha.

Nawiązując do hasła przewodniego tegorocznych obchodów „Służyć i dać życie - pielgrzymi nadziei”, abp Wojciech Polak wyraził przekonanie, że główny patron Polski może być i dla nas szczególnym przewodnikiem i orędownikiem.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

[ TEMATY ]

Jasna Góra

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

- Żyjemy w czasach, kiedy nasza wspólnota narodowa jest bardzo podzielona. Myślę, że główny kryzys to kryzys wiary, który dotyka tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, są katolikami. To ten kryzys generuje wszystkie inne wątpliwości. Trudno, by ci, którzy nie przeżywają wiary Kościoła, nie widząc naszego świadectwa, byli przekonani do naszych, modne słowo, „projektów”. To jest ciągle wołanie o rozwój wiary, o odrodzenie moralne osobiste i społeczne, bo bez tego nie będziemy wiarygodni i przekonujący - zauważa przeor. Jak wyjaśnia, jedną z głównych intencji zanoszonych do Maryi Królowej Polski będzie modlitwa o pokój, o dobre decyzje dla światowych przywódców i „byśmy zawsze potrafili budować relacje, w których jesteśmy gotowi na dialog, także z tymi, których nie rozumiemy”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję