Reklama

W nowe jutro wierzawickiej parafii

Wierzawice jako wieś urzeka mnie już od przeszło 25 lat. Przejeżdżałem przez nie wielokrotnie jako młody ksiądz, jadąc z domu do swojej pierwszej parafii. Urzekała estetyka wioski i jej ciągły rozwój. Potem pierwszy raz zagościłem w niej podczas organizowanej przez ks. Franciszka Czarneckiego samochodowej pielgrzymki szlakiem świętych i błogosławionych naszej diecezji - od Kalwarii do Leżajska. W Wierzawicach mogłem podziwiać pasję Eugeniusza Kujana, dyrektora szkoły i pasjonata modelarstwa. Z zapartym tchem śledziliśmy mistrzostwo uczniów, którzy „ pilotowali” swoje latające modele. Pan Eugeniusz mógł o swojej pasji opowiadać bez końca i z wielkim zainteresowaniem się tego słuchało. Szkoda, że Pan powołał go tak wcześnie. Dziś patronuje tutejszemu gimnazjum.

Niedziela przemyska 15/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Potem Wierzawice stały się bliskie przez fakt, że mój kolega kursowy i serdeczny przyjaciel ks. dr Marek Kowalik rozpoczął tam posługę proboszczowską. To on sprawił, że razem z ks. Tadeuszem Kocórem ponownie zawitaliśmy do Wierzawic z misyjną posługą.
Już po pierwszych spotkaniach odczuliśmy jak chłonna Słowa Bożego jest to wspólnota. Kościół, który rósł na ich oczach i przy wielkim wsparciu i osobistej ofierze pasterskiej ks. kan. Czesława Rzeszutka, poprzedniego proboszcza, stał się ich duchowym domem.
Parafia pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych liczy przeszło 3 tysiące wiernych i jako wspólnota ma lat 31. O wiele bogatsza czasowo jest historia miejscowości. Skorzystajmy zatem z kurialnego „Schematyzmu”:
„W roku 1390 w trakcie lokacji wioski, uposażona została w Wierzawicach parafia. Nie wiadomo jednak, czy została ona formalnie erygowana i ewentualnie w jakich okolicznościach doszło do jej zniesienia. Wnet po lokacji wioski wybudowany został w Wierzawicach kościół filialny pw. św. Marii Magdaleny. W każdą niedzielę dojeżdżali do niego z posługą bożogrobcy z Leżajska. Kościół został konsekrowany w 1611 roku. Uległ jednak zniszczeniu.
Od roku 1972 istniała w Wierzawicach tymczasowa kaplica w budynku mieszkalnym. W latach 1981-84 wzniesiono kościół murowany. Poświęcił go proboszcz z Łańcuta ks. Michał Kochman w roku 1984”.
Ta lakoniczna wiadomość nabiera życia, kiedy rozmawiam z Księdzem Kanonikiem, emerytowanym już dziś proboszczem parafii. Najpierw w swobodnej rozmowie próbuje wyjaśnić znaczenie samej nazwy parafii:
- Podobno, różne są na ten temat opinie, ale przyjęło się, że to od wierzei, to znaczy otwartych drzwi. To pewnie tutaj było miejsce, gdzie zdążający szlakiem handlowym kupcy rozchodzili się w świat.
Nawet jeśli nie tak dokładnie zrodziła się nazwa miejscowości to jednak ma to symboliczne znaczenie. Ciągle nasze parafie winny być takimi miejscami, z których rozchodzić się winni w świat jej mieszkańcy roznosząc dobrą nowinę o swoich korzeniach, rodzinach, wzorcach, których nauczyła ich rodzinna wieś.
Równie symboliczne przesłanie mają słowa ks. Czesława o początkach parafii:
- Parafia należała do leżajskiej Fary. Pochodzący z tej miejscowości ówczesny proboszcz Sławęcina ks. Keller wyraził kiedyś życzenie, by na jego ojcowiźnie powstał kościół. Ofiarował tę ziemię na te cele. Do tej myśli przychylał się również proboszcz z Leżajska, ks. Stanisław Gorczyca.
Początki realizacji tego zamysłu zaczęły się w miejscu, w którym rozmawiamy. Tu gdzie stoi plebania była pierwsza kaplica. Dom wybudowano za zezwoleniem władz, naruszając je nieco przez powiększenie budowli o 3 metry. Z tego powodu miałem znaczne kłopoty. To znana sprawa nie tylko z naszej parafii. I jak w wielu innych, odczułem wielką życzliwość ludzi, którzy chodzili ze mną na rozprawy. Odmawiali na korytarzach sądu Różaniec. Mówię o tym, aby podkreślić pewną solidarność ludzi, którzy nie w pełni akceptowali pomysł tworzenia parafii. Pobliski Leżajsk to atrakcyjne miasto i wówczas wydawało się, że nie ma potrzeby budowania kościoła. A jednak byli ze mną wszyscy. Zatem przez trzy lata funkcjonowałem tu jako wikariusz leżajski pilnując podejmowanych prac. Nie pamiętam daty pierwszego przyjazdu bp. Tokarczuka, ale doskonale noszę w sercu ten klimat oczekiwania i radości mojej i ludzi. Warto może przytoczyć jeden moment, który jest nieco humorystyczny, ale i głęboki w swej wymowie. Po odprawionej Mszy św. poszliśmy na plac ewentualnej budowy nowego kościoła i pytam Księdza Biskupa, gdzie uważałby za stosowne budowanie. Staliśmy na miejscu dzisiejszej świątyni i Ksiądz Biskup stwierdził, że to dobre miejsce. Ale tam, gdzie jest dziś wejście stała stodoła. Więc pytam: jak to, ludzie będą wchodzić do kościoła (myślałem o jego początkowej fazie) przez stodołę? Ksiądz Biskup się uśmiechnął i pamiętam jak powiedział: „Prawda, nie szkodzi. W stodole jest chleb”.
Sporo jeszcze rozmawialiśmy, ale niech ta myśl pozostanie jako kolejne wyzwanie dla wierzawickiej parafii - niech ten Boży dom będzie miejscem karmienia się Chlebem na życie wieczne.
Nie bardzo udało się nakłonić do rozmowy obecnego proboszcza ks. dr. Marka Kowalika. - Co ja ci będę opowiadał. To zbyt krótki czas - mówił.
A jednak „wygadał” się. Podczas nabożeństwa pojednania wypowiedział do swoich parafian słowa, które utkwiły mi głęboko w pamięci i myślę, że są jego duszpasterskim Credo. „Nikt nie zbawia się sam i nikt sam się nie potępia. Pragnę wraz z wami podjąć tę troskę, byśmy się razem zbawiali. Dlatego przepraszam za te zachowania, które być może grzeszyły aktywizmem. Chcę, byśmy razem tworzyli wspólnotę, która realizuje Ewangelię w miłości. Także te jej wersety, które dotyczą naszej troski o kościół, sprawy parafialne”.
Równie dyskretny był ks. Przemysław Macnar - wikariusz. To zrozumiałe. Ta parafia to jego kapłańskie pierwociny. Mając zatem świadomość, że nie da się wprost, zacząłem go „podsłuchiwać”. I trochę się dowiedziałem. Jego marzeniem jest zgromadzenie przy Bogu młodzieży. To właśnie pytając o literaturę, film, który mógłby zaproponować młodym, by ich oderwać od szaleńczych walk wirtualnych, ujawnił się przede mną niechcący. Obserwując jego rozmowy z ministrantami i to jak go lubią, ufam, że i z młodzieżą mu się uda. Lubi historię, więc pewnie i ta dziedzina, w sytuacji tak bogatej przeszłości parafii pomoże mu zainteresować młodych.
Myślę, że ministranci to wielka radość i wdzięczne dziedzictwo poprzedników. Bardzo inteligentni i otwarci na ludzi. Chętnie i ciekawie mi się z nimi rozmawiało. Warto ten rys przywołać. Przed zakończeniem misji jedna z osób pracująca kiedyś w Wierzawicach zwierzyła mi się z fenomenu ministranckiego w tej parafii: „Niezależnie od tego czy to były wakacje, czy ferie, przy ołtarzu zawsze było sporo ministrantów. I tak jest do dzisiaj”.
Nie jestem historykiem i moja refleksja o Wierzawicach nie jest historiografią. Jest darem parafii dla misjonarza, rekolekcjonisty, że odwiedza chorych. Długo będę pamiętał spotkanie z obłożnie chorą kobietą, która po spowiedzi i Komunii Świętej pokazała mi obrazek Matki Bożej.
- To mam od bp. Długosza. Mam w Częstochowie córkę. Zięć od dwóch lat jest w śpiączce. I Ksiądz Biskup dał mi ten obrazek, bym się modliła o zdrowie. Ja już nie bardzo wierzę, że on z tego wyjdzie, to i czasem modlę się o dobrą dla niego śmierć. Czy to grzech, proszę księdza?
I drugi obraz. Wchodzę w obejście. Zaprasza mnie w sile wieku kobieta i kiedy wchodzę, widzę jak szymonowym trudem zbiera dwoje ciężko chorych rodziców na spotkanie z Chrystusem. Wychodząc mówię: To ma pani niezły szpital w domu. - Nie jest łatwo - wzdycha.
Dziś w dobie motoryzacji mijamy często wioski i miasta. Może ten tekst skłoni Państwa do refleksji, że obok pięknych posesji, są miejsca jeszcze piękniejsze - miejsca, gdzie mieszka Bóg w cierpiących i Jezus idący im z pomocą w osobach ich bliskich. Warto westchnąć. Naprawdę warto.
Wierzawice to nadzieja młodości. Ks. Kocór, który zawsze ma spotkania misyjne z dziećmi i młodzieżą, pytany, jak mu się głosi rekolekcje, odpowiada niemal z zachwytem: To grzeczne dzieci. I, jakby inaczej - jest przecież dyrektorem wydziału Nauki Katolickiej - nieco narzeka na zbyt małą liczbę nauczycieli, ale tylko w jeden dzień.
Ostatni dzień misji. Stawiamy krzyż. Widząc zainteresowanie małych ministrantów, szepczę. Przypatrzcie się dobrze. Za dziesięć lat to wy będziecie go stawiać po kolejnych misjach. I przychodzi mi na myśl nabożeństwo przebłagania i kobieta - matka, która podchodząc przeprasza za własne grzechy i w pokorze dodaje: Jestem matką księdza i chcę także przeprosić być może za jego grzechy. Myślę o pochodzących z parafii kapłanach: ks. Romanie Wawro, profesorze naszego Seminarium i dobroczyńcy wielu rodzin nie tylko naszej diecezji, o jego bracie o. Remigiuszu (bernardynie), wspominam niedawno zmarłego trzeciego z rodu Wawro, myślę o ks. Janie Gołębiu, ks. Piotrze Niemczyku i najmłodszym ks. Józefie Gondku. Patrzę na ministrantów z myślą - który będzie kolejnym?
Tobie, Panie, zaufałem. Ten napis misyjnego krzyża będzie światłem na kolejne dni i lata. Żegnamy Wierzawice, choć część serca tam pozostała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patron jedności ojczyzny

Niedziela Ogólnopolska 18/2018, str. 8

[ TEMATY ]

św. Stanisław

Wikipedia

Św. Stanisława BM, patrona Polski, przedstawia się zazwyczaj w stroju biskupim, z pastorałem w ręku

Św. Stanisława BM, patrona Polski, przedstawia się zazwyczaj w stroju biskupim, z pastorałem w ręku

O kim mowa? Oczywiście, o św. Stanisławie (ok. 1030-79) – biskupie i męczenniku. Dlaczego patron jedności Polski? Zapraszam do lektury

Według legendy, ciało dzielnego biskupa zostało pocięte na kawałki przez siepaczy króla Bolesława II Szczodrego (ok. 1042-1082), zwanego też Śmiałym. Miało jednak cudownie się zrosnąć, co było zapowiedzią zjednoczenia się państwa polskiego po okresie rozbicia dzielnicowego, które nastąpiło po śmierci króla Bolesława III Krzywoustego (1086 –1138). Ostatecznie do ponownego scalenia naszych ziem doszło za czasów króla Władysława Łokietka (ok.1260 – 1333). Przypisywano to właśnie św. Stanisławowi ze Szczepanowa.

CZYTAJ DALEJ

Śp. Jan Ptaszyn Wróblewski. Prawdziwy multitalent

2024-05-07 22:05

[ TEMATY ]

wspomnienie

PAP/Piotr Polak

Jeden z najważniejszych polskich muzyków jazzowych, saksofonista Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł we wtorek w wieku 88 lat. Wiadomość przekazała rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.

"Z przykrością i głębokim bólem informujemy, że Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł dziś w Warszawie" - poinformowała we wtorek rodzina muzyka.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: "Poznajmy się" - wydarzenia dla osób stanu wolnego

2024-05-08 13:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum prywatne

W tańcu, przy ognisku, na wspólnej modlitwie, przy kawie, przy grach, na spacerze... organizatorzy wymieniają jednym tchem możliwe sposoby poznawania się ludzi. Od pomysłu i własnej potrzeby serca zrodziło się konkretne działanie: przez ostatni rok zorganizowanych zostało siedem wydarzeń, a kolejne - zabawa taneczna - odbędzie się 25 maja na łódzkim Widzewie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję