Reklama

Parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Przyłęku Szlacheckim

Przyłęk Szlachecki, leżący w dekanacie szczekocińskim, jest małą miejscowością położoną nad Pilicą. Panuje tu łagodny mikroklimat, co sprawia, że okoliczne łąki obfitują w soczystą trawę, dzięki czemu gospodarze hodują duże ilości bydła. Uprawa ziemi jest też głównym źródłem utrzymania mieszkańców.

Niedziela kielecka 50/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Pierwszy drewniany kościół został wzniesiony w Przyłęku Szlacheckim w 1412 r. Parafię erygowano rok później. W drugiej połowie XVI wieku świątynia została zamieniona przez burgrabiego krakowskiego Mariana Przyłęckiego na zbór ariański. Następcy innowiercy wybudowali nowy kościół w 1635 r.
Obecny, murowany kościół został wzniesiony w latach 1774-80 kosztem Justyny z Raczyńskich Moszczeńskiej, kasztelanowej santockiej. Kruchtę dobudowano po 1810 r. Dziesięć lat później świątynia została otoczona murem z dwiema dzwonnicami we frontowych narożach. Kościół był kilkakrotnie odnawiany, m.in. w 1886 i 1906 r.
Od 2003 r. w parafii obowiązki proboszcza sprawuje ks. Zbigniew Klepacz. Kontynuuje pracę swojego poprzednika ks. Józefa Bieli, który duszpasterzem parafii w Przyłęku Szlacheckim był blisko 38 lat.
Od chwili przybycia od razu zabrał się ostro do pracy. Już w 2003 r. zostało przebudowane prezbiterium, wykonano nowy ołtarz oraz dostosowano prezbiterium dla potrzeb liturgicznych. Parafianie chętnie pomogli w tym przedsięwzięciu, nie szczędząc czasu i środków. To dzięki ich zachętom Ksiądz Proboszcz kontynuował prace w kościele w następnym roku. I tak po uporządkowaniu cmentarza i wykonaniu parkingu przystąpiono do remontu kościoła. Odnowione zostały elewacje. Dodać należy, że wiekowa świątynia nie oparła się próbom czasu i mury były bardzo popękane. Pęknięcia naprawiono, wykonano nowe tynki i pomalowano. Wyremontowano także dach świątyni oraz mur wokół niej.
W 2006 r. zakończyła się długa renowacja organów. Ksiądz Proboszcz oprowadzając po świątyni pokazuje organy, a następnie, jakby chcąc upewnić mnie, że organy mają piękny głos, gra jedną zwrotkę adwentowej pieśni.
W 2006 przystąpiono do remontu wieży kościoła, a w 2007 r. pokryto wieżę blachą miedzianą. Również w tym roku przystąpiono do budowy nowej plebanii. Ta, w której mieszka Ksiądz Proboszcz, liczy sobie ponad 130 lat, więc potrzeba budowy nowego domu jest paląca.
Ksiądz Proboszcz chwali parafian za okazywane mu serce i za wszechstronną pomoc i ofiarność, której od nich doznaje. „To dzięki ich pomocy przyozdabiamy kościół i prowadzimy kolejne prace” - mówi, dodając, iż parafianie w większości utrzymują się z rolnictwa, a więc nie są osobami majętnymi. „Dzielą się tym, co mają” - mówi z uznaniem Ksiądz Proboszcz. Szczególną ofiarnością wyróżniają się mieszkańcy wioski Starzyny, w której znajduje się również szkoła podstawowa. Tam też jest najwięcej dzieci i młodzieży. Młodzież aktywnie pomaga we wszelkich pracach w parafii, zawłaszcza przy wykonywaniu grobu Pana Jezusa na Wielkanoc albo żłóbka betlejemskiego. Młodzi ludzie bardzo chętnie włączają się w niedzielną liturgię słowa przez czytania i śpiew psalmów. Przy ołtarzu posługuje grupka ministrantów i lektorów, „spośród których kilku jest bardzo aktywnych” - zauważa Ksiądz Proboszcz. W bieżącym roku zawiązał się parafialny zespół Caritas, który obejmuje pomocą około 100 osób najbardziej potrzebujących w parafii. „Jego członkowie nie szczędzą sił ani czasu dla dobra naszej społeczności” - z dumą podkreśla ks. Klepacz.
„Niejako drugim płucem parafii są działkowicze - mówi Ksiądz Proboszcz, wyjaśniając, że kilkudziesięciu mieszkańców ze Śląska kupiło sobie na terenie parafii działki rekreacyjne, na których w okresie letnim wypoczywają. - Latem w niedziele chętnie uczestniczą we Mszach świętych, co bardzo cieszy”.
Wspólnie z nimi, jak również z młodzieżą parafii zawsze na początku i na końcu wakacji organizowane są festyny parafialne, które cieszą się dużą frekwencją. Podczas tych pikników występują, oprócz artystów z zewnątrz, sami mieszkańcy parafii, m. in. członkinie kół gospodyń wiejskich, młodzież i działkowicze. Takie spotkania scalają mieszkańców i tworzą dobry klimat wspólnoty. Dochód z festynów przekazywany jest na budowę nowej plebanii, przy której prace budowlane kontynuowane będą od wiosny.
Planów na przyszłość jest wiele, oprócz budowy nowej plebanii trzeba w najbliższym czasie pomalować dach kościoła. Ks. Klepacz jest dobrej myśli, jak dotąd parafianie go nie zawiedli, i ma nadzieję, że wykonując kolejne prace remontowe, może liczyć na ich przychylność.
„Już wkrótce naszą parafię nawiedzi w kopii Cudownego Obrazu Matka Boża. Przygotowujemy się do tych niezwykłych chwil już dziś. Przygotowuje się cała parafia, a szczególnie młodzież, która w przyszłym roku przystąpi do sakramentu bierzmowania. Nasze modlitwy zintensyfikujemy tuż przed peregrynacją, w zrozumieniu tego, co nas czeka, pomogą nam ojcowie paulini, którzy przeprowadzą misje święte” - podkreśla.

Liczba parafian - 850
W skład parafii wchodzą miejscowości: Starzyny, Wólka Starzyńska, Brzostek, Łysaków, Szyszki-Łąkietka, Przyłęk Szlachecki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Msze św. niedzielne: godz. 9, 12 i 15, w miesiącach zimowych Msza św. z godz. 15 jest przeniesiona na godz. 10.30 w remizie strażackiej w Starzyznach.

Odpust: św. Jana Chrzciciela - 24 czerwca; św. Franciszka Ksawerego - 3 grudnia.

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kalendarz papieskich liturgii na ostatnie miesiące Roku Świętego

2025-09-30 12:46

[ TEMATY ]

Leon XIV

papieskie liturgie

Vatican Media

Znamy już kalendarz papieskich liturgii na ostatnie miesiące Roku Świętego, a dokładniej aż do Niedzieli Chrztu Pańskiego, 9 stycznia, kiedy to Leon XIV odprawi Mszę i ochrzci dzieci w Kaplicy Sykstyńskiej. Trzy dni wcześniej uroczyście zamknie Drzwi Święte, kończąc tym samym obchody Roku Jubileuszowego 2025.

Ojciec Święty będzie przewodniczył Eucharystii na następujących, przypadających w tym czasie jubileuszach: 1 listopada – oświaty, 16 listopada – ubogich, 23 listopada – chórzystów, 14 grudnia – więźniów. Potwierdzono, że 1 listopada podczas Jubileuszu Oświaty Papież ogłosi św. Jana Henryka Newmana doktorem Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Ty też możesz odbudować Kościół

2025-09-30 19:50

Marcin Cyfert

Odpust w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu

Odpust w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu

Św. Franciszek każdego dnia musiał walczyć o wiarę z gorliwością godną najwyższych pochwał. Nigdy nie ustał. Zobaczcie, jakie dziedzictwo pozostawił, choć żył tylko 45 lat – mówił ks. prof. Sławomir Stasiak w parafii św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu.

Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię podczas parafialnego odpustu. Nawiązał do Ewangelii o bogaczu i łazarzu, zaznaczając, że obraz ten jest mocno wpisany w kulturę naszego kontynentu. – Jednak zadajemy sobie pytanie, szczególnie w kontekście święta św. Franciszka z Asyżu, czy bycie biednym gwarantuje zbawienie. Trzeba tutaj dotknąć pewnej fundamentalnej kwestii społecznej, aktualnej 2800 lat temu, 800 lat temu i obecnie – mówił ksiądz profesor, przytaczając słowa proroka Amosa: „Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii”. Powodem owego „biada” jest: „Nic się nie martwią upadkiem domu Józefa”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję