Rok 2001 ogłoszony Rokiem Kardynała Wyszyńskiego obfitował
w wielkie wydarzenia upamiętniające postać tego wielkiego Kapłana
i Polaka. W diecezji łomżyńskiej głęboko przeżywaliśmy uroczystości
w miejscach szczególnie bliskich Prymasowi Tysiąclecia: w Zuzeli,
Andrzejewie i sercu diecezji - Łomży. Spotkanie zorganizowane w
WSD w Łomży w grudniu 2001 r., oparte na wspomnieniach świadków,
stanowiło podsumowanie Roku Prymasowskiego w Diecezji Łomżyńskiej.
Jego organizatorem był Wydział Wychowania i Nauczania Katolickiego
Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej, Wyższe Seminarium Duchowne w Łomży,
Sekcja Katechetyczna Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
oraz Caritas Diecezji Łomżyńskiej.
Mszę św. w kościele rektoralnym w Łomży na rozpoczęcie
sesji celebrował biskup łomżyński Stanisław Stefanek. W wygłoszonej
homilii Ksiądz Biskup nawiązał do postaci Prymasa Tysiąclecia, prosząc
abyśmy przyjrzeli się tej osobie od strony dziejów zbawienia: "przypatrzmy
się kard. Wyszyńskiemu od strony jego zawierzenia Ojcu Niebieskiemu"
- powiedział bp Stefanek.
Mąż zawierzenia to temat refleksji biskupa łomżyńskiego
Stanisława Stefanka. Ksiądz Biskup podkreślił abrahamową drogę Prymasa
Tysiąclecia, którego punktem orientacyjnym była wiara, pełne oddanie
się Bogu i postawienie wszystkiego na Maryję. Ksiądz Prymas kierował
się w życiu tylko jednym - zawierzeniem Bogu. Od tej strony, dla
mnie - powiedział Ksiądz Biskup - Prymas Tysiąclecia to przede wszystkim
nauczyciel zawierzenia. Gdy mówił o obecności kapłanów, Episkopatu
w życiu społecznym, stale używał określenia: servus, czyli sługa,
jako określenie sposobu zachowania się. On był wolny, w tym sensie,
że nie szukał dziennikarzy, nie poddawał się mediom. To prawda, inne
były wówczas czasy, jego służbą była ambona i ołtarz, ale dziś od
niego można uczyć się tej wolności i nie poddawania się wpływom mediów.
Senator RP Krystyna Czuba podkreśliła więź z ziemią łomżyńską
poprzez osobę Księdza Prymasa. Po raz pierwszy spotkała go w latach
60., w czasach studenckich. Było to na Jasnej Górze, gdzie Ksiądz
Prymas głosił kazanie o Ojczyźnie, która jest matką i zobowiązaniem.
Tyle pokoleń Polaków walczyło o ziemię i dlatego trzeba się tej ziemi
trzymać pazurami, jak trzymał się jej Drzymała i Reymontowski Boryna.
To Ksiądz Prymas mówił: "Ojczyznę kocham więcej niż własne serce"
. I, jak powiedziała w swoim świadectwie, do dziś słowa te zostały
w jej sercu jako wielkie zobowiązanie.
W postawie Księdza Prymasa imponowało jej to, że o Panu
Bogu mówił z niezwykłą prostotą, tak jak np. człowiek mówi o tym,
że jest głodny. A człowiek? Gdy wszyscy mówili o człowieku, że jest
wolny, że człowiek, to brzmi dumnie, Ksiądz Prymas pochylał się do
nóg człowieka w katedrze, całując jego stopy, mówił: "człowiek to
taki "Przed śmiercią, 22 maja, powiedział słowa, które odżywają
na nowo, kiedy jest w Polsce bardzo trudno: ´W Polsce rządzi tylko
Bóg, w Polsce ludzie są słabi, tylko Bóg jest mocny´. Polska zrobiła
Prymasowi królewski pogrzeb. Myślę, że nikt takiego pogrzebu nie
miał i mieć nie będzie" - powiedziała Pani Senator.
Janina Michalska z Instytutu Prymasowskiego dziś przyznaje
rację tym wszystkim, którzy uważają, że Ksiądz Prymas był prorokiem
postawionym na grani czasu w bardzo trudnej sytuacji jako posłany
przez Boga z bardzo konkretnym zadaniem.
Przyznaje rację tym, którzy dzisiaj mówią, że był Mojżeszem
XX w., przeprowadził Polskę, i nie tylko Polskę, przez czerwone morze
komunizmu. Tak wiele ocalił, także Kościół w Polsce, tak jak Mojżesz,
przeprowadzając naród wybrany przez Morze Czerwone.
Przyznaje rację też tym, którzy mówią, że był wspaniałym
pasterzem. Kiedy odbywał się ingres Księdza Prymasa, w dzisiejszym
kościele seminaryjnym na Krakowskim Przedmieściu, padły pierwsze
słowa: "umiłowane dzieci Boże, dzieci moje". Takich słów nikt się
nie spodziewał. W tych pierwszych słowach Prymas Tysiąclecia przekazał
to, z czym przychodził do wiernych jako pasterz: Jestem pasterzem
dusz waszych.
Pani Michalska zgadza się dziś z tymi, którzy mówią,
że Ksiądz Prymas naprawdę był "olbrzymem". Dziś jest drugi "olbrzym"
na Watykanie, który powiedział wprost: nie byłoby tego Papieża-Polaka
na Stolicy Piotrowej, gdyby nie wiara i zawierzenie Księdza Prymasa.
Prymas Wyszyński był realistą i mistykiem. Tak realne,
codzienne i proste było to wszystko, co wiązało się z Bogiem. Kiedyś
tak powiedział, że właściwie nie ma spraw czysto ludzkich, bo Chrystus
wszystko powiązał i wszystko, co ludzkie stało się Boże. I tak właśnie
było w Jego życiu. Nigdy nie miał w sobie napięcia, zdenerwowania,
które mają ludzie myślący tylko o sobie. On przede wszystkim czuł
się sługą zarówno przy ołtarzu, jak we wszystkich innych sytuacjach.
Tadeusz Kowalewski, adiunkt WSZZiP im. B. Jańskiego w
Łomży, przedstawił Księdza Prymasa oczami młodego człowieka, który
chciał dobrze uformować swoją osobowość. Kardynała Wyszyńskiego spotkał
podczas pobytu w Studzienicznej, uczestnicząc we wspólnej modlitwie
różańcowej. To spotkanie zaważyło na całym jego późniejszym życiu.
Do dziś w Kościele polskim żywe są sformułowania Prymasa
Tysiąclecia: Rodzina Bogiem silna, godność kobiety, sprawiedliwość
społeczna, a przede wszystkim życie w łasce, wierność krzyżowi, wierność
Kościołowi. Te słowa są ciągle żywe i one będą ciągle ożywały w sercach
nie tylko ludzi, którzy doświadczyli łaski bezpośredniego obcowania
z Prymasem Tysiąclecia, ale też w sercach przyszłych pokoleń Polaków,
którzy będą się o nim dowiadywać ze świadectw ludzi tamtych czasów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu