Mauzolea i kaplice grobowe to świetne miejsca, w których można
uczyć się historii... mody. Kto nie wierzy, niech zajrzy do książki
Mauzolea i kaplice grobowe od XVI do początku XX wieku w dawnym województwie
legnickim Hanny Kozaczewskiej-Golasz, która ukazała się właśnie nakładem
Oficyny Politechniki Wrocławskiej. Jest to jej praca profesorska.
Nakład - niestety - tylko 200 egzemplarzy.
Wiele osób, które spoczęły w owych kaplicach i mauzoleach,
przedstawionych zostało na całopostaciowych nagrobkach w pełnych
przepychu strojach, obowiązujących w danej epoce. To zresztą jedna
ze wskazówek, którą kierują się naukowcy, datując dany nagrobek,
jeśli daty są już zatarte. A mamy tutaj do czynienia często wręcz
z istną rewią mody. Wystarczy zajrzeć choćby do kościoła w Szklarach
Górnych koło Lubina, w którym zachował się arcyciekawy zbiór całopostaciowych
płyt epitafijnych. Ich niezwykłość polega m.in. na tym, że stoją
one rzędami po dwóch stronach w prezbiterium, nadając wnętrzu niepowtarzalny
klimat i urok. Możnowładcy i szlachta, chcąc uhonorować swych zmarłych,
wznosili mauzolea i kaplice grobowe, wzorując się na książęcych kaplicach
grobowych z czasów średniowiecza, wzniesionych we Wrocławiu, Opolu
i Lubiążu, a także na barokowych mauzoleach z Legnicy i Krzeszowa.
Zaczęli stawiać je już od XVI w., ale - w odróżnieniu od książęcych
- nie były one dotąd prezentowane kompleksowo w literaturze. Pracę
Hanny Kozaczewskiej-Golasz z Politechniki Wrocławskiej należy uznać
więc za pionierską.
Podczas wielu lat badań zewidencjonowała ona ponad sto
obiektów (73 na wsiach i 35 w miastach), z czego wiele z nich prezentuje
wybitny poziom artystyczny. Do takich arcydzieł sztuki sepulkralnej
zaliczyć należy w pierwszej kolejności piaskowcowy sarkofag Erdmanna
von Promnitza, poległego w 1704 r. pod Poznaniem w wojnie ze Szwedami.
Stoi on w mauzoleum w Zamienicach w gminie Chojnów. Na wieku widnieje
pełna postać zmarłego mężczyzny w zbroi. Sarkofag ten dźwigany był
pierwotnie przez sześciu nagich niewolników (symbolizujących pokonanych
wrogów), klęczących ze związanymi do tyłu rękoma. Ustawieni zostali
oni obecnie przed sarkofagiem. Przepasany szarfą oficerską rycerz
w prawej ręce trzyma szpadę (została tylko rękojeść), a lewą, na
piersi, tamuje krew chusteczką. Jego głowa spoczywa na poduszce.
Nie brakuje, oczywiście, także herbu Promnitza. Sarkofag, wykonany
z piaskowca, ufundowała jego matka. Widać, że nie szczędziła grosza,
by upamiętnić syna. Jest niezwykle piękny. Wysokiej klasy rzeźbiarze
pracowali również nad dwoma sarkofagami w Krzydłowicach w gminie
Grębocice. Pierwszy opiera się na sześciu lwach, drugi - na sześciu
orłach. W sarkofagu stojącym na orłach spoczęła Maria Charlotta z
domu Dyner, żona Bara von Stosch (1713-1729). Drugi sarkofag ma zniszczoną
dużą część wieka wraz z napisem, dlatego można się tylko domyślać,
że złożono w nim Bara von Stosch. Godzien uwagi jest także na pewno
sarkofag Heleny Friederike von Bock, stojący w mauzoleum w Studnicy
w gminie Miłkowice. Ma barokowe kształty, wykonano go z piaskowca.
Stoi na czterech orłach. Jego wieko zdobią fale i... kogucie ogony.
Niestety, nie da się ukryć, że większość mauzoleów i kaplic nagrobnych
na terenie byłego województwa legnickiego jest w stanie katastrofalnym.
Niszczone, niedoceniane, rozgrabiane przez lata prezentują najczęściej
przerażający widok. Potraktowano je jako dobro niechciane, choć stanowią
cenny przykład sztuki, która w całym cywilizowanym świecie podlega
ochronie prawnej i opiece lokalnych władz. W wielu krajach perełki
architektoniczne, takie jak wyżej opisane, byłyby wielkim magnesem
dla turystów. W Legnickiem, w większości przypadków, jest wciąż inaczej.
A że i cmentarz może być turystyczną mekką mogą świadczyć tłumy zwiedzających
na cmentarzu żydowskim przy ul. Ślężnej we Wrocławiu. Jest to obecnie
oddział Muzeum Miejskiego we Wrocławiu. Kiedyś porastający chwastami,
od pewnego czasu jest systematycznie odnawiany. Stanowi obecnie jedną
z największych atrakcji turystycznych Wrocławia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu